Jessie Burton
Wyznanie
The Confession
przełożył Łukasz Małecki
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-07306-3
Jessie Burton
Wyznanie
The Confession
przełożył Łukasz Małecki
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-07306-3
A.J. Pearce
Droga pani Bird
Dear Mrs Bird
przełożyła Katarzyna Makaruk
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-07335-3
Jutro Wigilia, a później dwa dni świąt, do których większość nas przygotowuje się z przesadą. Mam nadzieję, że z tym momencie, gdy to czytacie wszystko macie już dopięte na ostatni guzik.
Składamy Wam najserdeczniejsze życzenia spokoju, pogody a przede wszystkim zdrowia.
Wesołych Świąt 🎄
monweg i niehalo
A teraz niespodzianka od mojego syna - opowiadanie.
Szymon Wegner
Igły
Gdy Grzegorz obudził się pewnego rana z niespokojnych snów, stwierdził, że zmienił się w łóżku w rozłożystą choinkę.
We śnie krążył dookoła swojego osiedla, nie mogąc znaleźć drogi do domu. Kiedy już wydawało mu się, że zaraz pojawią się jego drzwi, natrafiał tylko na chropowatą betonową ścianę. Mieszkał w niskim bloku cofniętym od ulicy, w zaułku, na którego końcu stała wiata śmietnikowa z charakterystycznym graffiti na blaszanej ściance, przedstawiającym białego orła upaćkanego krwią, który rozrywa czerwony sztandar. Robił już czwarte czy piąte okrążenie, jednak nadal nie było ani jego uliczki, ani tym bardziej domu. Robił się coraz bardziej zmęczony i głodny, a kiedy zdał sobie z tego sprawę, przed nim wyrosła jarząca się na zielono żabka. Stwierdził, że hot-dog będzie w sam raz, zanim nie dotrze do domu. W środku było dość tłoczno.
- Chyba za dużo tu ludzi... - pomyślał i zauważył, że nikt tu nie nosi maseczki. Podszedł do kasy i zwrócił uwagę sprzedawcy, że przecież tak nie można, że pandemia, obostrzenia i w ogóle to nieodpowiedzialne. Facet nie zmienił w ogóle swojego wyrazu twarzy, cały czas miał przyklejony ten sam głupawy półuśmieszek.
- Co pan, każdy w tym sklepie jest zakryty! - Kiedy zaczął mówić, usta, policzki i nos zaczęły mu się marszczyć, jakby zrobione ze skóropodobnego materiału. Grzegorz odwrócił się, żeby spojrzeć na innych klientów i zobaczył, że choć śmiali się jak opętani, ich wargi pozostały zaciśnięte, a dźwięk był dziwnie metaliczny. Tylko oczy zwężały się jak przy uśmiechu. Grzegorz nic z tego nie rozumiał. Spojrzał zdziwiony na sprzedawcę, który sięgnął ręką za ucho i zdejmował powoli twarz jak maseczkę, za nią kryła się blaszana żuchwa i zęby przypominające łańcuch piły spalinowej.
Grzegorz nie czuł już głodu, strach był silniejszy. Cofnął się dwa kroki od lady i poczuł bliskość ludzi stojących za nim. Wszyscy mieli te same metalowe zębiska, które wysuwały się coraz bardziej z gąb i zaczęły się obracać, trzeszcząc przeraźliwie. Jedyną szansą ucieczki były drzwi, których na szczęście żaden z potworów nie zastawił. Grzegorz wyleciał z żabki i wpadł z deszczu pod rynnę, bo na ulicy roiło się od podobnych indywiduów. Biegł przed siebie tak szybko, jak tylko mógł, ale jego ruchy wydawały mu się ślamazarne, a wrogie postaci zbliżały się coraz bardziej. Ulica zwężała się z każdym metrem, budynki przechylały się do środka jezdni tak, że było widać coraz mniej nieba. Grzegorzowi brakowało już sił, gdy nagle w betonowej ścianie po jego prawej stronie pojawiła się wnęka. Nie zastanawiając się nawet chwilę, rzucił się w tym kierunku; wnęka okazała się tak wąska, że musiał się przeciskać, a chropowata powierzchnia przecierała jego ubranie. Z każdym krokiem oddalał się od metalicznych głosów, a szczelina wydawała się nie mieć końca. Wreszcie pojawiły się schody prowadzące w dół, skąd buchało przyjemne ciepło. Grzegorz stanął wreszcie na dużej polanie, a przed nim rozciągał się las, który szumiał kojąco i jakby go wzywał. Chciał zrobić krok, ale coś przytrzymało jego nogę. Spojrzał w dół i zamiast butów zobaczył dwa konary wystające z nogawek spodni. Krzyknął ze strachu, ale usłyszał tylko trzeszczenie drewna. Nie mógł się ruszać, mówić, tylko w całkiem niezrozumiały sposób widział wszystko wokół siebie i słyszał każdy, najcichszy nawet poszum wiatru i tuptanie mrówek.
Grzegorza przebudził tępy ból przygniecionych gałązek; pierzowa kołdra dusiła go i pozbawiała sił. Brakowało mu bardzo świeżego powietrza i słońca. Słyszał spokojny oddech swojej żony śpiącej obok niego w łóżku, a także syk gazu w grzejnikach. Wiedział, że dzisiaj wigilia, więc wszyscy w domu będą spali dłużej, nie miał jednak pojęcia, która jest godzina i jak długo jeszcze będzie leżał przywalony pierzyną. Zastanawiał się, jak to możliwe, że zamienił się w drzewo, ale z zaskoczeniem stwierdził, że w ogóle go to nie niepokoi. Wręcz przeciwnie, gdyby odjąć dyskomfort spowodowany duszną ciemnością, nie czuł do tej pory takiego spokoju. Usłyszał głuche łupnięcie zza ściany, to córka musiała wyskoczyć z łóżka; może ona wyratuje go z opresji. Kroki w korytarzu, trzaśnięcie drzwi od łazienki, zwykłe poranne odgłosy wcześniej mu umykały, a teraz wybrzmiewały mu z niespotykaną harmonią. Żona zaczęła się przekręcać z boku na bok, na pewno zaraz się obudzi. Córka wyszła z łazienki i kieruje się w stronę sypialni, Grzegorz słyszał odległość, czuł delikatne drżenie podłogi, które przenosi się na łóżko, zyskał supermoce. Dwa puknięcia i cichy pisk zawiasów, córka zbliżała się powoli do łóżka i odpaliła na całą moc małego głośniczka w komórce Last Christmas. Żona zerwała się nagle i zaczęła wyzywać córkę, że zawału można dostać, że nie można tak ludzi budzić, że chce rodziców do grobu wpędzić, po czym szturchnęła Grzegorza z całej siły, żeby wstał. Poczuł, jak kilka igiełek oderwało się od jednej z jego gałązek i zrobiło mu się bardzo przykro. I nagle jasność i powietrze uderzyły w niego życiodajną falą.
Żona przeklinała Grzegorza, że burdel w łóżku, że pościel cała w igliwiu, że śmierdzi, jak kostka do kibla, a córka ucieszyła się nawet, że jednak będą mieli w tym roku żywą choinkę, i to jaką ładną, to chyba jodła kaukaska. Obie chwyciły Grzegorza i przeniosły do salonu, tu słońca było znacznie więcej. Córka weszła na krzesło, żeby wyciągnąć z pawlacza ozdoby i stojak na drzewko. Wstawiły go do stojaka i wreszcie mógł rozprostować gałęzie i nastroszyć trochę igły. W tym czasie kobiety zaczęły szukać Grzegorza, ale zobaczyły, że kurtka wisi na wieszaku, buty stoją tam, gdzie zawsze, a laczki leżą przy łóżku. Wyglądało na to, że chłop w ogóle nie wychodził, tylko gdzie w takim razie się podział. Chciał im jakoś przekazać, że to on, stoi tu i dodaje domowi świątecznego klimatu. Jedyne, co mógł zrobić, to poruszyć lekko igiełkami i pochylić się w stronę słońca.
Córka włączyła składankę z kolędami i zaczęła przystrajać ojca bombkami i lampkami. Uchwyty łaskotały go w korę, a dotyk delikatnych opuszek jej palców sprawiały mu przyjemność. Dawno nie czuł się tak obiegany i potrzebny. Kiedy ostatni raz był tak blisko z córką? Chociaż ostatnie parę miesięcy spędziła w domu na zdalnym nauczaniu, to i tak wydawało się, jakby nikogo nie było; widywali się głównie podczas posiłków. Pracował jako specjalista do spraw sprzedaży w firmie produkującej środki czystości, więc ostatni rok był dla niego bardzo pracowity, czasami pracował nawet przez cały weekend. Żona w swojej firmie miała spore problemy, bo jej kawiarnia już drugi raz w tym roku była zamykana w związku z obostrzeniami, przynosiła spore straty. Kobieta wyżywała się za to głównie na Grzegorzu, tak jakby to była jego wina. Kiedy córka kończyła ubierać drzewko, matka przyszła, żeby wbić na szczyt gwiazdę. W przeciwieństwie do córki w ogóle nie była delikatna, połamała Grzegorzowi dużo igiełek. Klęła przy tym pod nosem na męża, który zostawił je same w święta z choinką i nie wziął nawet telefonu, ani nie zostawił żadnej wiadomości.
Córka stwierdziła, że ojciec pewnie poszedł po jakiś specjalny prezent dla matki, ale żona nie była przekonana. Usiadła przy stole, zmęczona trudami całego roku, a Grzegorz dopiero teraz zauważył, że przybyło jej nie kilka miesięcy, ale kilka lat. Do tej pory wyglądały z córką bardziej jak siostry, teraz jednak było widać po niej wiek. W pniu coś go ukłuło, jakby igła zaczęła wrastać pod korą prosto w drewno, jak złośliwy włos pod skórą. Żona rozpłakała się, a córka się do niej przytuliła i zaczęła uspokajać matkę. Zdał sobie sprawę, że w ostatnim roku praca była dla niego ważniejsza od jego dziewczyn, nie miał dla nich czasu, nie pomagał im w problemach, nawet nie wiedział, jakie były ich problemy. Nie kupił nawet choinki, chociaż obiecywał to od początku grudnia. Myślał, że musi pracować więcej, żeby dostać porządną premię, bo kawiarnia podupadała, a kredyt sam się nie spłaci. Popełnił tyle błędów, a teraz, kiedy wreszcie zrozumiał, nawet nie może się do nich przytulić, nic nie może zrobić, już zawsze będzie drzewkiem i nie naprawi tego, co zdążył zepsuć.
Grzegorz czuł jak z każdą chwilą dochodzą kolejne ukłucia, bolało go już całe jego zdrewniałe ciało. Córka z żoną odsunęły się od siebie i patrzyły teraz z przestrachem na choinkę, która drżała cała, aż na podłogę zaczęły spadać bombki. Igły na gałęziach zaczęły się cofać w głąb drzewa, pień pękł od dołu na dwoje, a szczyt choinki puchnął w zatrważającym tempie. Kobiety stały jak wryte, a Grzegorz czuł, że nie wytrzyma bólu tysięcy igieł wbijających się w... skórę? Na środku pokoju stał mężczyzna w bokserkach, obwiązany lampkami choinkowymi, z bombkami na palcach i uszach oraz złotą gwiazdą na czubku głowy; gdzieniegdzie sterczało z niego powbijane igliwie.
Poznań, grudzień 2020
Sarah J. Maas
Dom ziemi i krwi (tom 1 i 2)
Crescent City. House of Earth and Blood
Cykl – Księżycowe Miasto
Przełożył Marcin Mortka
Wydawnictwo Uroboros
ISBN 978-83-280-5206-2
ISBN 978-83-280-8304-2
Sean Hepburn Ferrer
Audrey Hepburn. Uosobienie elegancji
Audrey Hepburn. An Elegant Spirit
Przeł. Witold Nowakowski
Wydawnictwo Albatros
ISBN 978–83-8215-212-8
Robert Matzen
Audrey Hepburn. Tancerka ruchu oporu
Dutch Girl. Audrey Hepburn and World War II
Przeł. Magdalena Koziej
Wydawnictwo Albatros
ISBN 978-83-8125-963-7
Ayfer Tunç
Historie z ojczyzny
Memleket Hikâyeleri
Przeł. Agnieszka Erdoğan
Książkowe Klimaty
ISBN 978-83-66505-15-5
Stephenie Meyer
Słońce w mroku
Midnight Sun
z angielskiego przełożyła Donata Olejnik
Wydawnictwo Dolnośląskie
ISBN 978-83-271-6058-4
Martin Šmaus
Dziewczynko, roznieć ogienek
Děvčátko, rozdělej ohníček
Przeł. Dorota Dobrew
Książkowe Klimaty (Czeskie Klimaty)
ISBN 978-83-64168-02-4
Kathryn Nicolai
Nic się nie dzieje
Nothing Much Happens: Cozy and Calming Stories to Soothe Your Mind and Help You Sleep
Przekład – Anna Krochmal
Wydawnictwo Insignis
ISBN 9788366575479
20 listopada nakładem Wydawnictwa Initium ukazała się kolejna powieść Anne Bishop, będąca jednocześnie drugim tomem nowej trylogii Tir Alainn, Światło i cienie.
Anne Bishop, bestsellerowa autorka „New York Timesa”, powraca w drugiej części fenomenalnej trylogii Tir Alainn, zabierając nas w pełną ekscytujących przygód podróż po swoim świecie. Światło i cienie to perełka wśród opowieści gatunku fantasy, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, osnuta mgiełką romansu i pełnej oddania miłości…
Po straszliwej rzezi wiedźm Fae – którzy powinni chronić swych dalekich ludzkich krewnych od wszelkiego zła – ignorowali potrzeby reszty świata. A we wschodnich wioskach znów zaczęły gromadzić się cienie – mroczne, pełne mocy, stanowiące śmiertelne zagrożenie dla każdej wiedźmy, kobiety i Fae. Tylko trójka Fae może stawić czoła rosnącej potędze zła i zapobiec jeszcze większemu rozlewowi krwi: losy świata leżą teraz w rękach Barda, Muzy i Zbieraczki.
Aiden, Bard, doskonale zdaje sobie sprawę, że świat rozpaczliwie potrzebuje ochrony Fae. Ci jednak za nic mają jego ostrzeżenia o złu czającym się pośród drzew. Aiden nie ma zatem wyboru: wraz z miłością swojego życia – Lyrrą, Muzą ¬– musi wyruszyć w szalenie niebezpieczną podróż, by odnaleźć tego, który stanowi jeden jedyny wyjątek w świecie Fae – tego, który zdolny będzie przekonać resztę, by opuścili swe bezpieczne gniazda i pospieszyli na ratunek wiedźmom i zwykłym śmiertelnikom. Bo jeżeli Fae będą jeszcze dłużej zwlekać, nie ocaleje już nikt…
Umberto Eco
Imię róży
Il nome della rosa
Przeł. Adam Szymanowski
Oficyna Literacka Noir sur Blanc
ISBN 978-83-7392-718-6
Listopad powoli odchodzi w zapomnienie. Właśnie zaczął się grudzień. O matko! Ostatni miesiąc roku przed nami, a mam wrażenie, że dopiero co witałam ten rok z kieliszkiem szampana w ręce. Może ktoś z Was mi powie, gdzie podziały się te wszystkie miesiące? Zdaję sobie sprawę, że im człowiek starszy, tym czas biegnie szybciej, ale aż tak? Jeśli mogę, to ja się na to nie zgadzam. Ciekawi mnie jak Wy sobie radzicie z umykającym czasem? A może macie jakąś receptę na spowolnienie, chociaż troszkę?
Ale, ale... chyba nadszedł czas, aby podsumować jedenasty miesiąc roku.
Żaneta Gorzka
Lekko zdenerwowany awatar wybiega z łazienki około północy
Wydawnictwo j
ISBN 978-83-955516-8-0
Wiktor Krajewski
Chciałbym nigdy Cię nie poznać
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN 978-83-8169-307-3
Rok przeleciał mi tak szybko, że nie zdążyłam na pewno wszystkiego, co ważne, zarejestrować. Dzisiaj pierwszy dzień grudnia. Zaczyna się ostatni miesiąc roku, który z cała pewnością zapamiętamy do końca życia. Ale może więcej takich rozważań nastąpi przy podsumowaniu rocznym. Tymczasem spotykamy się jak zwykle pierwszego dnia każdego miesiąca, aby poznać literkę, na którą przyjdzie nam czytać książki. Ale wszystko po kolei. Najpierw dowiedzmy się, jak nam poszło czytanie listopadowej literki. Ile książek na literę "C" udało nam się przeczytać?