niedziela, 13 grudnia 2020

Słońce w mroku - Stephenie Meyer

 

Stephenie Meyer

Słońce w mroku

Midnight Sun

z angielskiego przełożyła Donata Olejnik

Wydawnictwo Dolnośląskie

ISBN 978-83-271-6058-4

Nie byłam nastolatką czytając sagę Zmierzch. Byłam dojrzałą kobietą, a mój syn był wówczas w liceum. To on przyniósł mi pierwszy tom. Bo to się teraz czyta – powiedział. Nastolatki szaleją. Pozwolicie, że nie powiem, co teraz myśli o tych książkach. Zatem byłam dojrzałą kobietą, która trafiła na książkę dla starszej młodzieży, ale nie przeszkadzało mi to. Od zawsze mam słabość do wampirów. Gdy coś zostaje wydane, to jest tylko kwestią czasu kiedy to przeczytam. Dlatego zdecydowałam się na Zmierzch. Pochłonęłam tę książkę. Nie dlatego, że była jakaś wyjątkowa. Okazała się dość przeciętna, ale jej niewątpliwą zaletą było to, że praktycznie czytała się sama. Taka sama przeciętność cechuje z resztą całą sagę.


Idąc za ciosem autorka Zmierzchu pokusiła się rozbudować odrobinę sagę, dopisując losy Bree Tanner, na którą większość z nas nawet nie zwróciłaby zbytniej uwagi. Na całe szczęście ta część była bardziej skondensowana w porównaniu do pękającej w szwach serii Zmierzch. Na dziesiątą rocznicę Meyer uraczyła swoich wielbicieli nową wersją tej samej historii (wampirzyca i śmiertelnik). Jak widać nie daje o sobie zapomnieć. Tym razem wraca po kilkunastu latach z tekstem, który (podobno) miał być wydany na krótko po sadze. W ręce czytelników trafiła właśnie książka, w której narratorem nie jest Bella tylko jej mroczny przyjaciel Edward.


Plusem Słońca w mroku jest lepiej napisany tekst. Książkę czyta się z ciekawością, choć każdy zna już tę historię. Wieczna miłość śmiertelniczki i wampira. Nawet jeśli ktoś nie czytał, to oglądał film. Kwestią jest tylko czy się do tego przyznaje. Ja czytałam i oglądałam filmy. Mało tego posiadam wydania książkowe (wszystkie) i kolekcję na DVD. Nie zakochałam się w Edwardzie, jak niektóre nastolatki. Zdecydowanie wolę bohaterów Kronik wampirów autorstwa Anne Rice.


Nie widzę sensu w tym żeby pisać regularną recenzję tej książki. No bo co można napisać, czego nie zrobił wcześniej ktoś inny? Chyba wszystko zostało już powiedziane i napisane w tym temacie. Wszak Zmierzch nie jest z nami od wczoraj. Mogę jedynie dokonać pewnych porównań obu książek, czyli Zmierzchu i Słońca w mroku. Pierwsza z wymienionych książek jest pisana z punktu widzenia śmiertelniczki Belli, siedemnastolatki. Nawet jeśli Bella była osobą dość dojrzałą, to trzeba przyznać, że jej narracja jest odrobinę naiwna, a sama Bella infantylna. Inna sytuacja jest w przypadku najnowszej książki. Całą (znaną nam już świetnie) sytuację oglądamy oczami ponadstuletniego Edwarda, czyli jakby nie patrzeć „człowieka” poważnego i rozsądnego. To on opowiada nam historię poznania Belli, wahania się, zakochania i cierpienia. Powiem wam, że ta narracja bardziej przypadła mi do gustu. Sama historia też wydała mi się przez to ciekawsza – choć tak, jak wcześniej napisałam, nie jest to książka wybitna. Mamy okazję uczestniczyć w gonitwie myśli Edwarda i rozważania nad a) zabiciem smakowicie pachnącej Belli i b) całkowitym i nieodwołalnym zakochaniu się w niej. Przyznaję, że na początku trochę mi się to boksowanie z samym sobą podobało, ale później zaczęło mnie męczyć.


Słońce w mroku traci przez grubość książki. Zbyt to wszystko rozwleczone, przez co przestaje być interesująco, a czytelnik może łapać się na tym, że nie bardzo wie o czym czyta. Byłoby o wiele lepiej gdyby Meyer skróciła tę historię o połowę; skondensowała ją. Sądzę, że wyszłoby to książce na dobre. Plusem natomiast są (niestety niezbyt liczne – a szkoda!) retrospekcje z wampirzego życia Edwarda i jego rodziny.


Nie zamierzam polecać najnowszej powieści Stephenie Meyer. Nie będę też nikogo odwodzić od jej przeczytania. Jestem pewna, że sięgną po nią osoby, które były zakochane w Zmierzchu lub po prostu ciekawe nowej (nie-nowej) odsłony. Jeżeli natomiast nie czytaliście, a macie w planach, to proponuję zacząć właśnie od Słońca w mroku. Uważam, że lepiej jest poznać tę opowieść z punktu widzenia Edwarda.

Trochę przez sentyment, a trochę z ciekawości na pewno sięgnę po kolejną powieść z tego cyklu.


monweg

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

Akcja 100 książek w 2020 roku – 130/120; Mierzę dla siebie – 4,9 cm; Olimpiada czytelnicza – 748 stron; Pod hasłem; Trójka e-pik – z sentymentem


2 komentarze:

  1. Nie znam "Zmierzchu", a i następnej książki autorki nie planuję poznać.

    OdpowiedzUsuń