niedziela, 30 kwietnia 2017

Mechaniczna ćma - Joanna Pypłacz

Autor – Joanna Pypłacz
Tytuł – Mechaniczna ćma
Wydawnictwo Videograf
ISBN 978-83-7835-567-0



Joanna Pypłacz, Krakowianka, filolog klasyczny, pisarka. Mechaniczna ćma jest jej trzecią książką, choć to moje pierwsze spotkanie z tą młodą pisarka, która ukochała sobie przełom wieków XIX i XX. Podobno całkiem sprawnie porusza się w tym późnowiktoriańskim klimacie.
Nocne motyle. Piękne, niesamowite, dla niektórych przerażające. Więźniowie nocy tak zapatrzeni w światło, że gotowi są umrzeć, byle tylko doświadczyć jego blasku. W zetknięciu z szybą lub inną przezroczystą powierzchnią rozpaczliwie uderzają o nią skrzydłami, chcąc przedostać się na drugą stronę, gdzie panuje jasność. Jednakże największą tęsknotę budzą w ich owadzich sercach lampy oraz świece. Pragnąc za wszelką cenę zjednoczyć się z nimi, my lecą prosto w objęcia swoich nieświadomych zabójców.
Kraków na przełomie wieków XIX i XX. Celina, Annabella i Leonard – główni bohaterowie tej wyjątkowej, gotyckiej powieści. Celina jest medium, potrafi wyznaczyć pewien rodzaj połączenia między duchami, a światem realnym. Pomaga porozumieć się tym, którzy pozostali, a tymi, którzy odeszli. Dziwne jest, że nie może podjąć żadnego kontaktu ze swoją matką, po której nie zostało nawet wspomnienie, chociaż jest coś, co przypomina o niej dziewczynie, to medalion z zatopioną w szkle ususzoną ćmą. Annabella to artystka. Potrafi chyba namalować wszystko, jednak swój talent wykorzystuje w niecodzienny i osobliwy sposób. Dziewczyna maluje portrety… ludzi nieżyjących. Dlaczego nie portretuje żywych? Leonard, zegarmistrz cudotwórca. Oprócz naprawy zegarków i zegarów, tworzy cudowne, niepowtarzalne dzieła sztuki, mechaniczne stworzenia. Drogi trójki młodych ludzi schodzą się pewnego zimowego dnia, gdy Celina przynosi do naprawy zegarek. Co z tego spotkania wyniknie?

Mechaniczna ćma to na pewno powieść grozy, ale również po trosze powieść obyczajowa i horror. Akcja osadzona jest w Krakowie 1900 roku, gdzie na bruku słychać odbijające się kroki a w powietrzu unosi się żal, splin i ponurość. Zmieniająca się jak w kalejdoskopie pogoda dodaje nastrojowości i tajemniczości. Nie wiem czy wiecie, jak to jest chodzić po brukowanej nawierzchni. Ja wiem. W moim mieście całe centrum jest brukowane. Muszę wam powiedzieć, że jest w tym jakaś magia [ale trzeba uważać na szpilki]. Chodząc zabytkowym śródmieściem można się poczuć jakby się przenosiło w inne, odleglejsze lata. Kraków u Joanny Pypłacz przypomina mi moje miasto i dzięki temu jest mi bliższy.

Poza tym czas, w którym rozgrywa się akcja powieści Mechaniczna ćma, jest jednym z  moich ulubionych w dziejach świata. Jestem w ogóle trochę niedzisiejsza. Ponad wszystko podobają mi się pięknie ubrane kobiety [te cudne długie suknie, wyszukane fryzury i rewelacyjne nakrycia głowy] oraz eleganccy i szarmanccy mężczyźni [smokingi, peleryny, cylindry i laseczki].

Joanna Pypłacz bardzo zadbała o szczegóły, dzięki temu łatwiej jest czytelnikowi przenieść się w świat przez nią stworzony. A stworzyła, jak dla mnie, krakowską cudowność. Uliczki, kamieniczki, antyki, obrazy, stroje i… muzyka. Wszystko to w powieści odgrywa ważną rolę. Wszystko jest istotne dla fabuły.

Czy przy lekturze będziecie się bać? Nie wiem. Ja się nie bałam, choć prawdę mówiąc towarzyszyło mi dziwne uczucie napięcia, rozdrażnienia, rozgorączkowania. Momentami miałam ciarki na plecach, ale nie ze strachu, a raczej z nerwowości. Bo taka nerwowość wtóruje nam podczas czytania.

Czy warto sięgnąć po Mechaniczną ćmę? Zdecydowanie tak. Ta powieść była dla mnie zagadką, ale okazała się naprawdę niezła. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać, bo wcześniej nawet nie słyszałam o pisarce. Książka okazała się warta poznania i uważam, że nie zapomnę o niej od razu po odłożeniu. Jest też bardzo prawdopodobne, że jeszcze kiedyś do niej wrócę, a na pewno sięgnę po inne powieści Joanny Pypłacz.

Nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam tę wyjątkową powieść. Przenieście się wraz z bohaterami tej książki do Krakowa sprzed wieku.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

ABC czytania – wariant 2, Czytam, bo polskie, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku -59/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,4 = 40,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze - zwierzę

sobota, 29 kwietnia 2017

Informacyjnie - Rozstrzygnięcie konkursu

Bawiliśmy się 10 dni. Do wygrania była książka „Wymyśliłam Cię” Franceski Zappii. Dziękuję wszystkim za uczestnictwo :)
Oto lista osób, które wzięły udział w konkursie:
  • 1      Sabina Fabczak
  • 2.       Sabina Fabczak
  • 3.       Izabela Dembna
  • 4.       Izabela Dembna
  • 5.       Paulina Korek
  • 6.       Paulina Korek
  • 7.       Sylwia Waligóra
  • 8.      Sylwia Waligóra
  • 9.       Edyta Synyszyn
  • 10.   Edyta Synyszyn
  • 11.    Małgorzata Liles
  • 12.    Natalia M.
  • 13.    Natalia M.
  • 14.    Agnieszka Średnicka
  • 15.    Agnieszka Średnicka
  • 16.    Tymon Lejczak
  • 17.    Tymon Lejczak
  • 18.   Gosia Stępień
  • 19.    Agnieszka Borowska
  • 20.   Agnieszka Borowska
  • 21.    Emilia Bobak
  • 22.   Emilia Bobak
  • 23.   Sylwia Jamrozik
  • 24.   Magdalena B
  • 25.   Edyta Chmura
  • 26.   Edyta Chmura
  • 27.   Gosche
  • 28.   Gosche
  • 29.   Lizzie
  • 30.   Lizzie
  • 31.    Ola K
  • 32.   Ola K
  • 33.   Ola K
  • 34.   Beata Kandzia
  • 35.   Beata Kandzia
  • 36.   Gabriela M
  • 37.   Gabriela M
  • 38.   Elżbieta Bieniek
  • 39.   Elżbieta Bieniek
  • 40.   Książki Dobre Jak Czekolada
  • 41.    Książki Dobre Jak Czekolada
  • 42.   Zaczytana Ania
  • 43.   Zaczytana Ania
  • 44.   Judyta Szostak
  • 45.   Judyta Szostak
  • 46.   Wiktoria Guziewicz
  • 47.   Wiktoria Guziewicz
  • 48.   Pani Lecter
  • 49.   Pani Lecter
  • 50.   Gosia Kowalczyk
  • 51.    Gosia Kowalczyk
  • 52.   Dominika K
  • 53.   Dominika K
  • 54.   Dominika K
  • 55.   Gleam of Hope
  • 56.   Gleam of Hope
  • 57.   Martucha
  • 58.   Martucha
  • 59.   Martucha
  • 60.   Martucha
  • 61.    Saszka K
  • 62.   Saszka K
  • 63.   Dorota Wysocka
  • 64.   Katarzyna Powirska
  • 65.   Klaudia W


Skorzystałam ze strony losowe.pl i oto kto został wylosowany.


nr 60 - Martucha

Gratuluję i proszę o kontakt mailowy - monweg@wp.pl.

piątek, 28 kwietnia 2017

Zapiski starego świntucha - Charles Bukowski

Autor – Charles Bukowski
Tytuł – Zapiski starego świntucha
Tytuł oryginału – Notes of a Dirty Old Man
Przekład – Jacek Lachowski
Oficyna Literacka Noir sur Blanc
ISBN 978-83-739-2591-5


spotykałam się z Bukowskim już kilka razy wcześniej, więc wiedziałam, czego mogę oczekiwać po jego pisarstwie. przeczytanie tekstów ze zbioru Zapiski starego świntucha było jak wieczorna nasiadówka z kolegą w barze przy piwie albo czymś mocniejszym. usłyszałam kilka starych, standardowych historii, które ewoluowały i brzmiały nowo, kilkanaście nowych, które w swej wymowie podejrzanie przypominały te stare oraz parę takich, jakich dotąd nie znałam. stary, dobry Bukowski, nic się nie zmienił. ciągle chodzi na wyścigi, pije na umór i świntuszy z bardziej lub mniej upadłymi kobietami.

seks dla Bukowskiego staje się niejako przymusem, koniecznym zaspokojeniem zwierzęcego popędu, który napędza go do działania. mimo to zauważa, że znaczenie tej siły napędowej jest przesadnie rozbuchane. żar namiętności to jedynie impuls, atak silnej żądzy, a nie doświadczenie o metafizycznym charakterze. za każdym razem, gdy nachodzi go ochota na panienki, stara się w najprostszy, najbardziej prymitywny sposób jedynie na chwilę „zażegnać obojętność świata”.
kiedy miesza się seks do wszystkiego, sprawy bardzo się komplikują i im bardziej człowiek się w to zagłębia, tym mniej wie. Jedna teoria zastępuje drugą, a prawie w każdym przypadku uwłacza się tylko rodzajowi ludzkiemu. kto wie, może nie da się inaczej?
oprócz swej sprośnej natury Bukowski pokazał, że potrafi być bacznym obserwatorem rzeczywistości, który krytykuje szaleństwa i absurdy świata. jego uwagi są nie tylko celne, ale także mają mocną wymowę, dzięki dosadności stylu starego świntucha. szczególnie ciekawy w tym względzie okazuje się tekst utrzymany w konwencji felietonu, w którym Bukowski rozprawia się z polityką i jej reprezentantami, a przy okazji ze społeczeństwem ufającym tym ludziom.

Bukowski pokazuje naostrzony pazur komentatora współczesnych wydarzeń i kłuje nim oraz drapie w miejsca najbardziej odsłonięte i bolesne. nie trzyma z nikim, potrafi skrytykować hipokryzję przedstawicieli władz, ale także głupotę i niekonsekwencję młodych rewolucjonistów.
rewolucja – to brzmi bardzo romantycznie, ale takim nie jest. rewolucja to krew, flaki i obłęd; to małe dzieci, które zabito, bo akurat wlazły pod nogi; małe dzieci, które nie są w stanie zrozumieć, co się tu, do kurwy nędzy, dzieje; to twoja dziwka, to twoja żona, której bagnetem rozpruto brzuch, a potem zgwałcono w dupę na twych oczach […].
nad wyraz dużo w tym zbiorze znajdziemy śmierci, wiszącej nad bohaterami opowiadań, jak i nad samym autorem. nie raz i nie dwa spotkamy na kartach zbioru Bukowskiego leżącego na łóżku w dziurawym podkoszulku, z puszką piwa w ręku, rozmyślającego o samobójstwie. najbardziej mroczne zakamarki duszy poety otwierają swoje podwoje przed czytelnikami. niewątpliwie uśmiechniecie się podczas lektury niejednokrotnie, ale jak często będzie to gorzki uśmiech?  

Bukowski nie będzie dbał o nasz dobry nastrój, nie będzie nas rozpieszczał, tylko konsekwentnie pisał swoje. życie jest największym SZALEŃSTWEM, jakie nas spotyka i ciągle wpadamy w jego pułapkę. Kafka pisał, że powinno się czytać tylko takie książki, które gryzą i dźgają, a teksty Bukowskiego zdecydowanie potrafią to czytelnikowi zapewnić. porzućcie choćby na chwilę pierdzioszkowate historie o spełnionej miłości i ludziach sukcesu i sięgnijcie po Zapiski starego świntucha.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytelnicze igrzyska 2017, Kitty’s Reading Challenge 2017, Olimpiada czytelnicza 2017, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 58/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,2 = 37,8 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie czytelnicze 2017 - osoba

środa, 26 kwietnia 2017

Zew księżyca - Patricia Briggs

Autor – Patricia Briggs
Tytuł – Zew księżyca
Tytuł oryginału – Moon Called
Seria – Mercedes Thompson
Przekład – Ilona Romanowska
Wydawnictwo Fabryka Słów
ISBN 978-83-7964-223-6


Patricia Briggs jest popularną amerykańską pisarką, tworzącą powieści urban fantasy. Mimo iż napisała naprawdę wiele powieści, jest to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Zew księżyca otwiera cykl o zmiennokształtnej Mercedes Thompson. W obecnej chwili seria składa się z ośmiu części i zamierzam je wszystkie przeczytać.

Jak nietrudno się domyślić główną bohaterką książki jest Mercedes Thompson. Kobieta [?] nie jest taka jak inne. Nie w jej stylu jest typowe dla kobiet prowadzenie domu i na pewno nie jest dobrym materiałem na kurę domową. Zdecydowanie woli sobie ubrudzić rączki smarem, naprawiając samochód w swoim warsztacie, najlepiej marki Volkswagen lub inny niemiecki wóz. Do tego Mercedes jest zmiennokształtną [przemienia się w kojota], mieszka sama, oczywiście jeśli nie liczyć kotki Medei. O dziwo w jej najbliższym sąsiedztwie mieszka drugi zmiennokształtny [wilkołak] Adam Hauptman, przystojny samiec Alfa stada miejscowych wilkołaków, a jednym z klientów jest pewien wampir.

Może kojarzycie serię o Sookie Stackhouse Charlaine Harris. Społeczeństwo wie o nieludziach, tak jak w Zewie księżyca. Niedługo przyjdzie czas na ujawnienie się zmiennokształtnych… Pojawiają się nowy wilkołak Mac i stary przyjaciel Adama, David. Córka Adama zostaje uprowadzona i to jest moment, w którym do akcji musi wkroczyć pewna siebie i nieokiełznana Mercedes.

Myślałam, że to będzie powieść, jak wiele innych, które czytałam, bo ja czytuję o wampirach, wilkołakach, innych zmiennokształtnych, elfach, czarownicach, etc. Ale nie byłam przygotowana na to, co otrzymałam. Jeśli myślicie, że to kolejna odsłona Zmierzchu Stephenie Meyer, to się grubo mylicie. Nie przypomina również żadnej z licznych pozycji, które powstały po tym tytule. Ta książka jest inna, jest lepsza…

Bohaterowie to dorośli, nie dorastający. Nie ma więc zwyczajnych problemów przypisanych młodzieży. Nie ma prawie dziecięcych miłostek, pierwszego seksu, skradzionych pocałunków. Briggs napisała książkę dla dorosłych wielbicieli fantastyki, dla miłośników istot nadnaturalnych żyjących ramię w ramię z ludźmi.

Sama Mercedes Thompson to bohaterka, z którą chciałoby się zaprzyjaźnić, i o jakiej chce się czytać. Nie jest mimozą, nie mdleje w ramionach mężczyzn. To silna, twarda, odważna babka, która w większości problemów radzi sobie sama. Nie można jej nie polubić. Z resztą Briggs wiedziała co robi, bo każdy z jej bohaterów jest wyjątkowy i przede wszystkim jest jakiś.

Zew księżyca to naprawdę dobrze napisana mroczna i dość groźna powieść urban fantasy. Może nie taka z najwyższej półki, ale na pewno warta uwagi. Powieść czyta się sprawnie i szybko, a język, którym posługuje się amerykańska pisarka jest lekki i niezbyt skomplikowany. Akcja książki jest dynamiczna, z rozmachem i dużym poczuciem humoru, często sarkastycznym. Jest to jedna z tych pozycji, od których trudno się oderwać.

W tej chwili mogę tylko myśleć o kolejnej części, która już czeka na mnie na półce. I chyba za chwilę się za nią zabiorę, bo dzień bez Mercedes jest dniem straconym.
Zdecydowanie polecam.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam fantastykę, Czytelnicze igrzyska 2017, Kitty’s Reading Challenge 2017, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 57/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,6 = 35,6 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości

wtorek, 25 kwietnia 2017

Córeczka - Kathryn Croft

Autor – Kathryn Croft
Tytuł – Córeczka
Tytuł oryginału – The Girl You Lost
Przekład - Julita Mastalerz
Wydawnictwo Burda Książki
ISBN 978-83-8053-191-8

Przyglądam się dziecku w moich ramionach, po raz setny zaskoczona świadomością, że stworzyliśmy razem coś tak pięknego. Pojawiła się kilka lat za wcześnie, ale nawet gdybym miała wybór, nic bym nie zmieniła.
Simone i Matt Porterowie są młodym małżeństwem. W trakcie spaceru z babcią zostaje uprowadzona ich maleńka półroczna córeczka. Niewyobrażalna jest rozpacz rodziców po stracie dziecka, zwłaszcza wtedy, gdy nie wiadomo co się z nim dzieje.

Od tego dramatycznego zdarzenia mija osiemnaście lat. Simone i Matt nadal są razem. Porwanie Helenki nie doprowadziło do rozpadu ich związku. Simone pracuje jako dziennikarka, a Matt jest lekarzem internistą. Wygodnie im się żyje, mają piękny dom, ale niestety nie odważyli się na kolejne dziecko. Nawet po tylu latach sprawa Helenki jest zadrą w ich sercach.

Pewnego dnia pojawia się młoda dziewczyna, Grace, która twierdzi, że jest zaginioną córką. Grace jest w posiadaniu niebieskiego królika, którego miała w wózku tamtego feralnego dnia Helenka. Simone się waha, ale bardzo chciałaby żeby to była prawda. Niestety nie jest im pisane bliższe poznanie, gdyż Grace również znika. Simone wraz ze swoim serdecznym przyjacielem Abbotem rozpoczynają prywatne śledztwo, gdzie nic nie jest takie, jakim się wydaje.

Staram się zachować ostrożność. W przeszłości niejeden raz dałam się nabrać komuś, kto twierdził, że wie coś o moim dziecku. Wprawdzie ostatni raz cos takiego zdarzyło się dawno, jeszcze kiedy Helena była malutka, ale ta dziewczyna też może starać się mnie oszukać czy też zwyczajnie zwrócić na siebie uwagę. W moim zawodzie spotyka się osoby z różnymi zaburzeniami. Szybko się nauczyłam, że ludzie sa zdolni do wszystkiego.
Córeczka to chyba pierwsza powieść Kathryn Croft wydana w Polsce, choć na skrzydełku można przeczytać o pięciu książkach. Powiem wam,  że dobrze się stało, że w końcu zdecydowano się wydać Crotf w języku polskim, bo ta książka jest naprawdę niezła. Nie zamierzam piać z zachwytu, ale Córeczka jest napisana dobrze i czyta się ją bardzo szybko. Prawdę mówiąc kartki same się przewracają.

Narratorem historii jest Simone oraz w krótkich rozdziałach mężczyzna, który zdecydowanie nie ma dobrych zamiarów… Dobrze jest poznawać wszystkie wydarzenia z punktu widzenia matki po stracie dziecka. Bo przecież zupełnie inna sprawa jest, gdy dziecko umiera. Istnieje przynajmniej jakieś miejsce, gdzie można oddawać się żałobie, położyć kwiaty, zapalić świeczkę. Simone i Mattowi odebrano ten rodzaj spokoju. Oni nie wiedzą, co się dzieje z ich dzieckiem; czy żyje? czy jest szczęśliwa?

Córeczka jest thrillerem psychologicznym, momentami mrocznym i niepokojącym. Im dłużej czytałam tym miałam większy mętlik w głowie. Croft zamiast odkrywać po kolei karty, zaciemniała obraz. Przyznaję, że było to co najmniej denerwujące. Ale ile ma się radochy [choć to nie jest zbyt trafne określenie w tym przypadku], gdy w końcu coś drgnęło. Gdy „zaświeciło się” światło i układanka zaczęła wskakiwać na właściwe miejsca.

Córeczka jest nadzwyczaj dramatycznie, zatrważająco, ale i elektryzująco napisaną powieścią. Wzbudza wiele, często całkiem sprzecznych emocji. Zaskakuje, trochę szokuje, zadziwia. Na pewno nie jest to jedna z tych książek, które zapomina się zaraz po przeczytaniu. Zakończenie powala i wbija czytelnika w fotel. Wszystko to składa się na powieść, którą z czystym sumieniem można polecić, zwłaszcza wielbicielom tego gatunku literackiego.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 56/52,  Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,4 = 33 cm, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze 2017 - osoba

niedziela, 23 kwietnia 2017

Kółko się zakochuje - Zyta Kowalska

Autor – Zyta Kowalska
Tytuł – Kółko się zakochuje
Wydawnictwo Novae Res
ISBN 978-83-8083-301-2

Kółko się zakochuje

Zyta Kowalska, blogerka, pisarka, podróżniczka, feministka, siostra. Poszukiwaczka śmiesznostek w życiu i świecie mężczyzn…

Książkę Kółko się zakochuje przeczytałam jakiś czas temu i naprawdę bardzo długo zastanawiałam się co o niej napisać. Prawdę mówiąc nie mogłam wybrać gorszego momentu na recenzję. Ostatnio miałam niesłychaną przyjemność pisać o przepięknej i magicznej powieści Siedem sióstr. Teraz przyszło mi opisać książkę, która jest debiutem Zyty Kowalskiej. Debiutem ani dobrym, ani złym – powiedziałabym, że plasuje się gdzieś pośrodku. Ale jeśli mnie znacie, to wiecie, że bywam bardzo łaskawa dla debiutantów. Ale do rzeczy.

Kółko się zakochuje to opowieść o sześciu przyjaciółkach, siostrach, a tytułowe Kółko, to towarzystwo wzajemnej adoracji. Wypadałoby po krótce przedstawić główne bohaterki. Poznajcie więc Kółko. Czikita, nazywana również Bonitą, zoolożka, ekolożka, zakochana w hiszpańskim, romansująca z niewysokim, ale jurnym Latynosem. Pola, doktorantka politologii z nadwagą, pracująca jako pilotka wycieczek i rezydentka w ciepłych krajach, wieczna dziewica. Madzia, kulturoznawczyni, korepetytorka angielskiego, dorabia na promocjach, nieśmiała; marzy o wyjeździe za granicę. Ania, pedagog szkolny i szczęśliwa partnerka zabójczo przystojnego Kuby. Ruda, pracuje w banku, jest zafiksowana w sprawach seksu, łamaczka męskich serc. I w końcu ostatnia z nich, a może pierwsza: Zyta, politolożka, dziennikarka, poszukująca pracy, Siostra Przełożona Kółka.

Dewizą Kółka jest Kółko broni, Kółko radzi, Kółko nigdy cię nie zdradzi. Czy komuś kojarzy się z czymś to credo? W miejsce słowa Kółko wstawcie proszę Liga – i co wam wychodzi. Jako żywo cytat [slogan propagandowy] z kultowej komedii Seksmisja. Uważam, że ta dewiza mogłaby być bardziej oryginalna. Ale jest, jak jest.

Kółko istnieje od liceum i stanowi zamkniętą grupę dziewczyn dbających o własne interesy i wzajemnie się popierających. Głównymi założeniami paczki są: kochajmy się wzajemnie; prawda nas wyzwoli; nie bójmy się rozwoju; samotność zabija i trzeba marzyć!

Wypadałoby teraz napisać kilka słów o moich odczuciach po lekturze tej niedługiej powieści. Nie miałam oczekiwań w związku z książką, ale wydawało mi się, że będzie bardzo  zabawnie i że będą mną wstrząsać ataki niekontrolowanego śmiechu. Niestety nic takiego mi się nie przydarzyło. Co prawda czasami błąkał mi się na ustach uśmieszek, ale radości było zdecydowanie za mało. A przecież sześć dziewczyn, bohaterek książki powinno być bardziej rozbrajających.

Akcja powieści nie gna na łeb, na szyję, a sama książka przypomina raczej coś w rodzaju kroniki czy pamiętnika spisanego przez Siostrę Przełożoną Kółka. A Kółko skupia się głównie na zgłębianiu meandrów męskiej filozofii życia. Przeżywa wzloty i upadki po mniej lub bardziej udanych związkach damsko-męskich. Nie rezygnuje z szybkich randek, czy  wizyt u wróżki. Kółko się zakochuje to niekończące się spotkania, korespondencja i rozmowy sześciu przyjaciółek oraz pewien smaczek w postaci króciutkich fragmentów kierowanych do przyszłych [?] wnucząt.

Zyta Kowalska nie napisała książki wybitnej, co najwyżej taką sobie, ale mimo tego można z nią miło spędzić jedno popołudnie lub wieczór. Jest napisana lekko i czyta się bardzo szybko, a to z całą pewnością jest zaletą tej lektury. Szczerze mówiąc wniosek, który się nasuwa po przeczytaniu: nie ma mężczyzny idealnego, nie cieszy, a nawet przygnębia. Chociaż jeżeli Paweł Deląg uchodzi za najprzystojniejszego Polaka to chyba niedługo ludzkość wyginie…

Nie zamierzam namawiać, ani zniechęcać nikogo do lektury debiutanckiej powieści Zyty Kowalskiej. Każdy sam powinien podjąć decyzję. Ja jednak postaram się obserwować poczynania autorki. Kto wie, może przytrafi się jej literacka perełka.

Dziękuję autorce
Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam, bo polskie, Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 55/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,8 = 30,6 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Czytamy nowości

piątek, 21 kwietnia 2017

Siedem sióstr - Lucinda Riley

Autor – Lucinda Riley
Tytuł – Siedem sióstr
Tytuł oryginału – The Seven Sisters
Cykl – Siedem sióstr
Przekład – Marzena Rączkowska
Wydawnictwo Albatros
ISBN 978-83-7985-943-6

Porywająca epicka opowieść o miłości i stracie – pierwsza z siedmiu książek, osnutych wokół legendy o konstelacji Siedmiu Sióstr. Po części saga rodzinna, a po części baśń – która zręcznie wciąga nas w zawikłaną historię pochodzenia siedmiu sióstr.
Pierwowzorem do stworzenia tego cyklu są mitologiczne Plejady, córki tytana Atlasa i Okeanidy Plejone: Alkione, Elektra, Kelajno, Maja, Merope, Sterope i Tajgete. Według mitu zostały przemienione z żalu, po śmierci ich brata, w gwiazdy. Mityczne Plejady identyfikowane są z Plejadami w gwiazdozbiorze Byka.

Umiera adopcyjny ojciec sióstr D’Aplièse, bardzo bogaty i jeszcze bardziej tajemniczy Pa Salt. Wszystkie córki spotykają się w zamku Atlantis nad Jeziorem Genewskim, gdzie spędziły dzieciństwo. Na miejscu okazuje się, że ojciec został już pochowany, a dla córek przyszykował niespodziankę. Każda z nich otrzymuje zaszyfrowaną wskazówkę, która może doprowadzić je do miejsca swojego pochodzenia i odkrycia dziedzictwa.
Nigdy nie pozwól, aby twoim losem rządził strach.
Pierwsza część cyklu skupia się na pierwszej, najstarszej córce Pa Salta, Maji. Młodą kobietę tropy wiodą w serce Ameryki Południowej, do Rio de Janeiro w Brazylii, prosto do podupadającej willi. Po kilku nieudanych próbach Maja poznaje historię swojej prababki Izabeli Bonifacio, której losy sięgają do 1927 roku, czyli osiemdziesiąt lat wcześniej. Maja wchodzi w posiadanie listów z tego czasu. Dzięki nim, wraz z brazylijskim pisarzem Floriano, odkrywa kawałek po kawałku układankę swojego pochodzenia, a raczej młodości, pasji i miłości Izabeli.

Przyznaję, że ogromnie zaskoczyła mnie ta powieść, oczywiście zaskoczyła pozytywnie. Nie znałam do tej pory twórczości irlandzkiej pisarki i nie wiedziałam czego się spodziewać. Zachwyciła mnie okładka powieści, a ponieważ nie ocenia się książki po okładce, więc zaczęłam czytać. Znacie to uczucie, gdy historia, którą zgłębiacie zawładnie wami bez reszty? Gdy macie w głowie wyłącznie opowieść i bohaterów, o których czytacie? Tak było w przypadku tej książki. Zaczarowała mnie ta magiczna i przepięknie napisana powieść. I chciałam ją czytać wolno, smakować się każdym zdaniem, każdą stroną…

Dzięki Lucindzie Riley i jej cudownej opowieści miałam możliwość przenieść się w dwie ramy czasowe, do 2007 i 1927 roku i do dwóch fascynujących i urokliwych, a tak różnych od siebie miejsc, Rio de Janeiro i Paryża. Czułam się jakbym wdychała tamto powietrze, spacerowała wraz z głównymi bohaterami ulicami tych olśniewających miast. I w końcu spędzałam długie godziny w pracowni francuskiego rzeźbiarza Paula Landowskiego [tak mamy polski akcent i jest to postać autentyczna], gdzie powstawała rzeźba Izabeli, ale przede wszystkim cudowny i znany na cały świat pomnik Chrystusa Odkupiciela.

Siedem sióstr to cudna, magiczna, wielowątkowa powieść, pierwsza z siedmiu tworzących sagę rodzinną. Momentami czyta się ją jak baśń, nie taka, którą znamy dzięki braciom Grimm, a współczesną, piękną baśń. To książka, która daje nadzieję na tak samo cudowny dalszy ciąg i żałuję, że już dzisiaj nie mogę rozpocząć lektury drugiej części.

Siedem  sióstr jest powieścią obyczajową, ale także romantyczną z rozbudowanymi wątkami historycznymi. Tajemnicza, niezwykła, czarowna – takich przymiotników mogłabym mnożyć bez ustanku. Lucinda Riley wykonała kawał świetnej roboty i gdybym tylko mogła, podziękowałabym jej za te porywające i urzekające przeżycia.

Podsumowując książkę Riley polecam wszystkim, którzy szukają niebanalnej, oryginalnej i tajemniczej opowieści. Zdecydowanie polecam. Naprawdę warto.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Cztery pory roku, Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Kitty’s Reading Challenge, Książkowa podróż, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 54/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,5 = 28,8 cm, W 200 książek dookoła świata – Irlandia, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze 2017 – liczba, osoba

czwartek, 20 kwietnia 2017

Nowe śledztwa Klary Schulz. Tajemnica Nathaniela - Nadia Szagdaj

Autor – Nadia Szagdaj
Tytuł – Nowe śledztwa Klary Schulz. Tajemnica Nathaniela
Cykl – Nowe śledztwa Klary Schulz
Wydawnictwo Bukowy Las
ISBN 978-83-8074-036-5



Z cząstką twórczości Nadii Szagdaj miałam okazję się zapoznać przy okazji powieści Love… a bez niej tylko mrok. Książka spodobała mi się na tyle, że gdy tylko nadarzyła się okazja postanowiłam przeczytać kolejną. Tym razem wybór padł na pierwszą część cyklu Nowe śledztwa Klary Schulz. Po przeczytaniu niestety stwierdzam, że zdecydowanie wolę książki sensacyjne rozgrywające się współcześnie [oczywiście oprócz klasyki, którą uwielbiam], a kryminały retro to nie jest do końca moja bajka. Jednak przyznaję, że to intrygująca lektura.

Mamy rok 1913, Breslau. Trwa właśnie śledztwo w sprawie tajemniczych samobójstw prostytutek, które prowadzi Gabriel Hübschner. Postanawia do współpracy zaprosić panią detektyw Klarę Schulz. Kobieta nie doszła do siebie po strzelaninie, w której o mało nie straciła życia. Nie radzi sobie ze sobą [jest uzależniona od leków przeciwbólowych], więc nie dziwi, że nie ma zamiaru się w nic angażować. Ale gdy znika jej przyjaciółka Inge, postanawia wkroczyć do akcji.
Tego dnia Klara czuła się, jakby miała opuścić ziemski padół. Od rana piekielnie bolała ją głowa. Tabletki skończyły się na dobre. Ona natomiast po każdym łyku swojej ulubionej kawy miała wrażenie, jakby ktoś rytmicznie uderzał ją w głowę siekierą. A przynajmniej tak to sobie wyobrażała.
Sądzę, że lepiej by było gdybym przeczytała wcześniej trylogię kryminalną Kroniki Klary Schulz. Przyznaję, że brakowało mi pewnych informacji i momentami czułam się jak dziecko we mgle, a bardzo nie lubię tego stanu rzeczy.

Lubię kryminały i czytuję. Jedne mnie zachwycają, po inne nigdy już nie sięgnę. Zastanawiacie się zapewne, gdzie znajduje się miejsce na kryminały retro Nadii Szagdaj. Otóż chyba gdzieś pośrodku. Zgadzam się, że pierwsza część Nowych śledztw Klary Schulz to całkiem dobrze skonstruowana powieść kryminalno-obyczajowa. Bohaterowie, których z powodzeniem można by przenieść w dzisiejsze czasy, nie są jednowymiarowi, ale tacy z krwi i kości. Chyba mogłabym się z nimi zaprzyjaźnić, szczególnie z tytułową bohaterką Klarą.

Mimo tego, że nie jestem fanką kryminałów retro, to tę książkę nawet nieźle mi się czytało. Interesująco prowadzone śledztwo, retrospekcje, które nie nużą, a rozjaśniają ciemniejsze plamy i oczywiście intryga, zasługująca na pochwałę. Muszę jeszcze wspomnieć o lekkim i przyjemnym dla czytelnika stylu Nadii Szagdaj.
Całe życie przeszło jej przed oczami. Złapała się za szyję. Czuła ciepłą krew przeciekającą przez palce. Nie mogła nabrać oddechu. Gorąca maź zalewała jej płuca, napływała do przełyku i ściekała na śnieg. Panicznie próbowała złapać powietrze, lecz nie była w stanie. Tonęła. Dusiła się, dławiła. Połykała krew, czując w ustach jej metaliczny smak.
Powieść przeplatana jest fotografiami Breslau z czasu, w którym toczy się jej akcja. Przyznaję, że cudownie było przenieść się dzięki nim na uliczki Wrocławia z początku XX wieku.

Dla kogo Tajemnica Nathaniela? Oczywiście dla miłośników kryminałów, szczególnie tych, których akcja nie przebiega współcześnie, ale także dla wielbicieli twórczości młodej polskiej pisarki Nadii Szagdaj. Uważam, że jeszcze nie raz sięgnę po jej powieści. Polecam serdecznie.

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam, bo polskie, Czytelnicze igrzyska 2017, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 53/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,3 = 25,3 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze 2017 - osoba