Stanisław Jerzy Lec
Myśli nieuczesane. Wszystkie
Noir sur Blanc
ISBN 978-83-7392-741-4
Podobno jestem mistrzem humoru sytuacyjnego bez wyjścia.
Cytujemy go nader często, pojawia się w mottach, dedykacjach, czasem jako utarte powiedzonko. Nie sposób od niego uciec, bo wszędzie go pełno, a jednocześnie wydaje się, jakby przemykał niezauważenie. Twórczość Stanisława Jerzego Leca bardzo często jest sprowadzana do najsłynniejszego z jego dzieł, czyli aforyzmów zebranych w zbiorze Myśli nieuczesane. A przecież to ciekawy poeta, pisał też mocne satyry i bardzo dobre opowiadania. Jednak to właśnie te literackie drobiny uczyniły go sławnym, stały się cokołem jego pomnika jak ze spiżu. Nie powinno to dziwić, ponieważ chyba nikt przed Lecem nie podszedł na poważnie do pisania aforyzmów; talent poetycki wykorzystał do składania krótkich, dowcipnych, ale też nad wyraz celnych myśli, będących wynikiem bacznej obserwacji życia i świata.
Choć biografia Leca stanowi nader wdzięczny temat do opisania, obfitujący w zwroty akcji, trudne wybory i zabawne anegdoty, to pozwolę sobie polecić Wam zapoznanie się na własną rękę z osobą autora Myśli nieuczesanych, nie będziecie żałować. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na samo nazwisko poety, cytując za culture.pl:
Lec, co po hebrajsku oznacza wesołka, ale i bystrego obserwatora, który to, co widzi, "na swój sposób interpretuje i wyjaśnia". Salomon Łastik powiedział:
W języku hebrajskim wyraz Lec występuje jako określenie wesołka, klowna, cynika, i jako abrewiacja ze słów Lewi Cedek – lewita sprawiedliwy. Jest rzeczą oczywistą, że Lec upierał się, że właśnie jego nazwisko wywodzi się z abrewiacji, nie bacząc na to, iż często w swoich wierszach satyrycznych i "Myślach" nazywał siebie wesołkiem.
Zadziwiające, jak bardzo miano, które nosi człowiek, może pasować (albo wpływać) do tego, kim człowiek się staje. W przypadku Leca – a właściwie Letza - jego hebrajskie źródłosłowie wydaje się skrojone idealnie do twórczej maski, którą poeta nałożył.
Myśli nieuczesane w ciągu ostatnich kilkunastu lat przeżywają swój renesans, o czym może świadczyć czwarte już chyba wznowienie wszystkich zebranych w jednym tomie aforyzmów Leca. Niezwykle łatwo wpaść w pułapkę cytowania tych myśli, więc pozostanę tylko przy tej jednej z początku tekstu – jak się już zacznie, naprawdę trudno przestać przytaczać kolejne.
Wydaje mi się, że sukces tej właśnie odnogi twórczości Leca leży w pozornej prostocie tekstów. Choć często oparte na prostym koncepcie, złote myśli Leca stanowią wielką literaturę. Odnoszą się do istoty życia, wyciągając najgłębiej skrywane wady ludzkości i absurdy świata, zamieniając je w drobne prztyczki w nos. Myśli nieuczesane przyniosły Lecowi zasłużoną sławę także za granicą, a ci, co go poznali, nie mogą ukryć fascynacji jego twórczością, jak choćby w przypadku jednego z moich ulubionych współczesnych pisarzy, Miljenki Jergovicia:
Tekst literacki nigdy nie powinien i nie może być tekstem świętym. Ale niektórzy pisarze, nawet nie najlepsi w swojej specjalności, stają się świętymi literatury. Stanisław Jerzy Lec niewątpliwie nim jest. Żył radośnie, choć życie było dla niego wielkim cierpieniem, i pisał bardzo prosto. Tak prosto, że są tacy, którzy nie wiedzą, iż to, co pisał, jest wielką literaturą. Mogą to chyba wiedzieć tylko ci, którzy w życiu dużo przeczytali. I to pod warunkiem, że zamiast wielu talencików mieli jeden solidny talent – do czytania. (Miljenko Jergović, Muszkat, cytryna i kurkuma. Spojrzenie z Zagrzebia, przeł. Magdalena Petryńska, MCK Kraków)
Co zatem nam pozostaje? Czytać Leca i zawsze mieć go pod ręką gdzieś na półce!
niehalo
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 155/120; Mierzę dla siebie – 4,2 cm; 792 stron
Uwielbiam czesać myśli pana Leca.
OdpowiedzUsuń