Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Społeczny Instytut Wydawniczy Znak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Społeczny Instytut Wydawniczy Znak. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 września 2023

Mężczyzna o pięknym głosie. Opowieści o terapii, która łamie reguły - dr Lillian B. Rubin

 

dr Lillian B. Rubin

Mężczyzna o pięknym głosie

Opowieści o terapii, która łamie reguły

The Man with the Beautiful Voice: and More Stories From the Other Side of the Couch

przekład Aleksandra Żak

Wydawnictwo Znak

ISBN 978-83-240-9291-8

piątek, 18 sierpnia 2023

Życie i śmierć. Wielka księga pytań - Juan Luis Arsuaga, Juan José Millás

 

Juan Luis Arsuaga

Juan José Millás

Życie i śmierć

Wielka księga pytań

La vida contada por un sapiens a un neandertal

La muerte contada por un sapiens a un neandertal

przekład Ewa Ratajczyk

Wydawnictwo Znak

ISBN 978-83-240-6672-8

*

sobota, 10 czerwca 2023

środa, 26 lipca 2017

Nothing more; Nothing less - Anna Todd

Autor – Anna Todd
Tytuł – Nothing more
Tytuł – Nothing less
Cykl – Landon Gibson
Przekład – Krzysztof Skonieczny
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-3637-0
ISBN 978-83-240-3682-0

 Nothing Less

Anna Renee Todd, dwudziestoośmioletnia amerykańska powieściopisarka (no bez przesady), autorka serii After. Todd pierwszy tom After opublikowała w 2013 roku za pośrednictwem platformy internetowej Wattpad, gdzie cieszył się dużą popularnością. W maju 2014 podpisała umowę z  grupą wydawniczą Gallery Books oraz kontrakt filmowy z Paramount Pictures. Todd mieszka w Austin w Teksasie.

Między nami mówiąc to przyznaję, że jestem chyba literacką masochistką. Dlaczego? Przeczytałam wszystkie wcześniejsze opasłe powieści Anny Todd z serii After i do dzisiaj nie wiem z jakiego powodu, ponieważ książki tej amerykańskiej pisarki (?) uważam za całkowite gnioty. I oto co robię. Gdy pojawiają się kolejne w jej dorobku „dzieła”, włącza się mój masochizm i czytam… Ale do rzeczy.

Dzisiaj postanowiłam napisać o najnowszym cyklu Todd Landon Gibson łącznie, czyli będzie jedna opinia o dwóch tomach z jakże ambitnymi tytułami: Nothing more i Nothing less.

Landon przeprowadza się do Nowego Jorku podążając za swoją dziewczyną Dakotą, z którą są razem od kilku lat. Niestety na miejscu okazuje się, że Dakota widzi swoje życie, ale bez uwieszonego na niej Landona.  Chłopak dzieli czas między studia i pracę, wieczory spędzając z Tessą, która właśnie zakończyła związek z Hardinem. I kiedy już Landon przyzwyczaja się do tego, że jest singlem, a w oko wpada mu przyjaciółki Tessy, Nora, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znów pojawia się Dakota, sądząc że chyba popełniła błąd rezygnując z niego. Szykuje się, jak widzicie, miłosny trójkącik i chyba nie ma z niego dobrego wyjścia. I to by było na tyle.

Zastanawiam się, czy żeby opisać ten „problem” trzeba było aż dwóch tomów. Moim zdaniem w jednej niegrubej książce zamknęłaby się ta historia. Ale przecież nie piszę książek, więc co ja tam wiem.

W pierwszym tomie nie dzieje się absolutnie nic. Książkę czyta się co prawda szybko, bo i temat i styl Todd to ułatwiają. Jednak nie pamiętam, żebym czytała ostatnio tak nudną książkę. Obsadzenie Landona w roli narratora nie jest chwytliwym posunięciem, gdyż chłopak, tak jak fabuła, jest straszliwie drętwy i nijaki. Prawdę mówiąc o Landonie, jak i pozostałych postaciach tego „dramatu” nie da się napisać nic ciekawego. Ma się wrażenie, że po prostu nie istnieją. I po co czytałam tę książkę? Chyba tylko po to, żeby wam napisać, że kompletnie szkoda na nią czasu.

Jednak mimo tego mój masochizm nakazał mi zgłębienie drugiego tomu cyklu. I po kompletnym rozczarowaniu Nothing more w końcu zapaliło się maleńkie i bardzo nikłe światełko w tunelu. Nothing less moi mili jest lepsze od swojej poprzedniczki. Coś tam zaczyna się dziać, za sprawą Nory i tajemnic, które otaczają dziewczynę niczym woal. Tym razem narracja została podzielona i poznajemy wydarzenia z perspektywy Landona i Nory. Postaci też jakby odrobinę ożyły i już nie są takie skostniałe i bez wyrazu. Dla tych z was, którzy w pierwszej książce bezowocnie poszukiwali Tessy mam dobrą wiadomość, bo i Tessa i Hardin pojawiają się na kartach Nothing less.

Nie wiem jak oceniać te powieści, czy razem, czy oddzielnie. Nothing more to kolejny gniot w wydaniu Anny Todd. Z Nothing less jest trochę lepiej, ale do arcydzieła bardzo dużo jej brakuje. Jestem ciekawa w jakim tempie będzie się uczyć dobrze pisać Todd. Być może kiedyś to nastąpi, pod warunkiem, że w końcu kolejne książki wydostające się spod jej pióra przestaną być ogłaszane bestsellerami. Mam nadzieję, że w przyszłości przeczytam powieść Anny Todd, która mnie zadowoli choć w niedużym stopniu. Tymczasem jeśli jesteście ciekawi, co słychać u bohaterów znanych z serii After radziłabym od razu przejść do tomu numer dwa.

Dziękuję


Książki biorą udział w wyzwaniach:

ABC czytania – wariant 2, Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 109,110/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 5,2 = 45,4 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości 

sobota, 8 lipca 2017

Nikt nie chciał słuchać - Isobel Kerr, Alex Kerr

Autorzy – Isobel Kerr, Alex Kerr
Tytuł – Nikt nie chciał słuchać
Tytuł oryginału – No One Listened
Przekład – Magdalena Filipczuk, Michał Filipczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-2310-3

Isobel i Alex dorastali w strachu przed okrutnym ojcem. Jednak prawdziwy koszmar zaczął się dla nich dopiero, gdy on  w przypływie szału zamordował ich matkę. Odtąd będą się tułać po kolejnych domach opieki i rodzinach zastępczych. Czy będą skazani na dorastanie wśród ludzi o zimnych sercach? Czy znajdzie się ktoś, kto zechce ich wysłuchać?
Isobel i Alex Kerr są autorami, rodzeństwem i bohaterami książki Nikt nie chciał słuchać. Zdaję sobie sprawę jak trudno jest mówić o swojej przeszłości, otworzyć się i dzielić z innymi swoją historią. Tym bardziej, gdy ta przeszłość jest tak niesamowicie trudna i bolesna.

Nikt nie chciał słuchać jest tekstem autobiograficznym, dziennikiem, pamiętnikiem. Poznajemy historię ich życia naprzemiennie, z punktu widzenia i Isobel i Alexa. Dzięki temu mamy możliwość większego wgryzienia się w przedstawiane wydarzenia, ale przez to wiele wątków jest dublowanych. Niestety jak to często bywa w przypadku nieprofesjonalnych pisarzy książka napisana została słabo bez użycia uczuć i emocji. I choć opowieść jest wstrząsająca i wzruszająca to czegoś mi w niej brakowało i miałam nieodparte wrażenie, że to wszystko nie wydarzyło się naprawdę. Łzy nie kręciły mi się w oczach i nie chciało mi się krzyczeć, ani wyć z bezsilności

Nikt nie chciał słuchać omawia niedoskonałość systemu opieki społecznej. Nikt z kim dzieci mają styczność nie jest dla nich wsparciem. Z jednej strony to beznadziejna sytuacja, a z drugiej dobrze wiedzieć, że nie tylko w Polsce mamy taki kiepski system.

Uważam, że gdyby tym problemem zajął się profesjonalny pisarz, ta historia tylko by zyskała i na pewno czytałoby się ją lepiej. Niestety książkę, mimo niewielkiej ilości stron czytało mi się ciężko i nie chodzi tu tylko o temat, który do łatwych i przyjemnych nie należy. Historia rodzeństwa Kerr odarta z emocji staje się po prostu nudna. Na pewno nie przeczytam po raz drugi.

Nikt nie chciał słuchać jest książką smutną i zwracam uwagę, że nie nadaje się dla każdego czytelnika. Osoby bardzo wrażliwe i uczuciowe mogą mieć problem z lekturą. Nie zamierzam wam jednak ani polecać, ani zniechęcać, sami musicie podjąć decyzję.

Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka, Kitty’s Reading Challenge – kupiona za grosze, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 100/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2 = 15,3 cm, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania, Wyzwania biblioteczne – wariant II, Z półki, Zatytułuj się - N

środa, 10 maja 2017

Arkadia - Lauren Groff

Autor – Lauren Groff
Tytuł – Arkadia
Tytuł oryginału –
Przekład – Wiesław Marcysiak
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-4540-2

Arkadia

Stan Nowy Jork, lata siedemdziesiąte XX wieku, wioska komuny hipisowskiej Arkadia. To tutaj przychodzi na świat pierwsze dziecko wspólnoty, drobny i maleńki Lutek. Niezwykłe dziecko, uważane za opóźnionego, gdyż jego rozwój podążą własną ścieżką. Nie rośnie, jak inne dzieci; nie mówi, kiedy inne paplają bez opamiętania. Jednak to wszystko, to tylko powłoka. Lutek jest inny, owszem, ale potrafi dostrzec to, na co inni nie zwracają uwagi. Jakby nie patrzeć Lutek jest bystry, zdecydowanie bystrzejszy od innych dzieci i niektórych dorosłych.

Czy tytułowa Arkadia okaże się symbolem, krainą wiecznego szczęścia, ziemskim rajem, krainą ładu, spokoju, sielanki i beztroski? Niestety nie wszystko bywa takie jakby się chciało i kiedy Lutek ma czternaście lat Arkadia upada. Nie okazała się krainą pozbawioną trosk, problemów i chorób.

Teraz przyszedł czas zmierzyć się z tym, co do tej pory określane było mianem Zewnętrza. Lutek, nie, już nie Lutek, a Ridley Sorrel Stone będzie się musiał zmierzyć, a może zderzyć ze światem, którego nie zna i nie bardzo rozumie. Nowy Jork, do którego trafia pełny jest okrucieństwa a zarazem piękna, jest czymś innym, jest miastem dzikim i obcym. Jak poradzą sobie Wolni Ludzie i jak wypadnie na zderzeniu z nową rzeczywistością Lutek i jego rodzina?

Lauren Groff podzieliła książkę na cztery wyraźne części. W każdej z nich oglądamy inny okres w życiu Lutka-Ridleya. Okres wczesnodziecięcy i odkrywanie świata oraz mechanizmy działania wspólnoty. Wiek dojrzewania, pierwsze fascynacje i miłości. Dorosłość i całkiem inne spojrzenie na życie. Własna rodzina, własne kłopoty. Jednak cały czas czuje się, jak ogromny wpływ miała na niego wspólnota, jakie piętno odcisnęła na całym życiu najpierw chłopca, a później dorosłego mężczyzny.

Arkadia Lauren Groff rozpoczyna się w 1968 roku, a kończy w 2018. Czterdzieści lat to dużo czy mało? Sami odpowiecie sobie na to pytanie po lekturze tej książki. Arkadia to bardzo ciekawie prowadzona trzecioosobowa narracja, bogactwo odniesień, erudycja i lekkość języka. Ale nie dajcie się zwieść, bo nie jest to lektura łatwa i trzeba poświęcić jej naprawdę trochę czasu i uwagi. Mimo to uważam, że Groff czaruje niby zwyczajną, ale jednak niebanalną i wysublimowaną opowieścią, w której nie znajdziecie szaleńczego tempa, w której żyje się wolno i w zgodzie z naturą.

Arkadia to powieść o rodzinie, marzeniach, miłości, tęsknocie i życiu w ogóle. Bardzo interesująca, zadziwiająca wręcz powieść osadzona pośród cyklu życia i śmierci. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu powieść Lauren Groff przypadnie do gustu, ale uważam, że warto po nią sięgnąć, zatopić się w świecie stworzonym przez amerykańską pisarkę, autorkę innej świetnej powieści Fatum i furia. Pisarkę, która ma szansę „wyrosnąć” na jedną z najjaśniej świecących gwiazd na firmamencie literatury.

Dla kogo Arkadia? Przede wszystkim dla tych, którzy poszukują bardziej ambitnej literatury, gdyż powieść Lauren Groff to dzieło [i nie uważam, że to nadużycie z mojej strony] bardzo złożone i dojrzałe. Chciałoby się czytać więcej i więcej takich pozycji, bo naprawdę warto. Dajcie się ponieść tej niespiesznie snutej opowieści, a ja dodam od siebie tylko tyle – zdecydowanie polecam.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Kitty’s Reading Challenge – przeczytana w ciągu weekendu, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 64/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,8 = 8,8 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze 2017 – miejsce

czwartek, 23 marca 2017

Dzielnica występku - Mario Vargas Llosa

Autor – Mario Vargas Llosa
Tytuł – Dzielnica występku
Tytuł oryginału – Cinco esquinas
Przekład – Marzena Chrobak
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-4344-6

Druga książka, po Fioletowym hibiskusie, po którą sięgnęłam przez [a może dzięki] wyzwanie czytelnicze Książkowa podróż.

Mario Vargas Llosa, peruwiański pisarz, dziennikarz, myśliciel, polityk, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 2010 roku za odwzorowanie struktur władzy i stanowcze, wyraziste obrazy indywidualnego oporu, buntu i porażek jednostki.
Media – seks – polityka – mroczny trójkąt, w który uwikłany może zostać każdy. 
Jedno zdjęcie wystarczy, by wywołać burzę.
Dzielnica występku to najnowsza powieść ponad osiemdziesięcioletniego już peruwiańskiego pisarza pełna tego, za co tak bardzo cenimy twórczość Vargasa Llosy: skandale, rozgrywki polityczne, zderzenie bogactwa z nędzą oraz trochę [no, może trochę więcej niż trochę] erotyki. Jak zwykle widać zainteresowanie i zaangażowanie Llosy obecnymi sprawami świata, a Peru przede wszystkim.

Quique jest bogatym człowiekiem interesu i prowadzi idealne, wydawałoby się, życie w Limie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Ma wszystko, co do szczęścia potrzebne, wspaniałą i piękną żonę, grono zaufanych przyjaciół, kwitnący biznes. Czy możliwe jest, że w jednej chwili wszystko może się skończyć?

Rolando Garro jest szefem największego brukowca w mieście i to on odwiedza biznesmena. Garro przynosi ze sobą kopertę, w której znajdują się zdjęcia mogące zniszczyć wszystko, na co pracował do tej pory Quique. Rozmowa nie przynosi zadowalającego efektu, wskutek czego kompromitujące zdjęcia zostają opublikowane, a mężczyźni znikają w nieodgadnionych okolicznościach.
Chorobliwa ciekawość jest najpowszechniejszą przywarą, jaka istnieje (…) We wszystkich narodach i we wszystkich kulturach. Ale szczególnie tu, w Peru (…) Jesteśmy krajem plotkarzy. Chcemy znać sekrety innych ludzi, a najchętniej te łóżkowe (…) Wtykać nos w intymne sprawy znanych osób. Możnych, słynnych, ważnych. Polityków, przedsiębiorców, sportowców, śpiewaków i tak dalej.
Mówi wam to coś. Ten cytat daje do myślenia. Wszyscy bez względu na kolor skóry, narodowość, wiek czy płeć jesteśmy w rzeczy samej tacy sami. Jesteśmy wścibskimi istotami, które [niestety] potrafią cieszyć się cudzym nieszczęściem. Jesteśmy chorobliwie ciekawscy i w taki sposób nakręcamy tę wielką machinę zwaną mediami.

Mario Vargas Llosa przedstawia w Dzielnicy występku walkę o władzę, politykę i skandale, elity i żebraków, dziennikarzy bulwarówek całkowicie pozbawionych skrupułów i żerujących na ludzkim nieszczęściu, korupcję i bezduszność. A wszystko to okraszone namiętnością, demoralizacją i wyuzdanym seksem.

Wielowątkowa powieść peruwiańskiego noblisty, noblisty który ciągle zachwyca lekkością pióra. Dzielnica występku intryguje i wciąga, a lektura jej zajmuje naprawdę niewiele czasu, ale przecież nie jest to jakieś obszerne dzieło. Dwieście osiemdziesiąt stron – po prostu bierzesz, czytasz i odkładasz, ale nie zapominasz.

Zdecydowanie polecam Dzielnicę występku wszystkim czytelnikom [bo Llosę warto czytać, warto poznawać], choć z góry wiem, że nie każdemu ta powieść przypadnie do gustu. Ja jednak czuję się w pełni usatysfakcjonowana.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania – wariant 1, Czytelnicze igrzyska 2017, Książkowa podróż, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 37/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 27,5 cm, W 200 książek dookoła świata – Peru, Wielkobukowe wyzwanie, Wyzwanie biblioteczne, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze 2017 - miejsce


sobota, 11 lutego 2017

Wiersze wybrane - Emily Dickinson

Autor – Emily Dickinson
Tytuł – Wiersze wybrane
Przekład – Stanisław Barańczak
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-4360-6

 

Emily Dickinson zalicza się do grona najważniejszych amerykańskich poetek. Pisząca w XIX wieku Dickinson jest wymieniana jednym tchem z takimi tuzami literatury jak Walt Whitman, Henry David Thoreau czy Ralph Waldo Emerson. Jej twórczość jest przesiąknięta duchem metafizycznym, choć często wiersze dotyczą spraw domowych. W Polsce jednak nigdy nie zdobyła większej popularności, mimo licznych przekładów, np. Kazimiery Iłłakowiczówny, Andrzeja Szuby oraz Macieja Maleńczuka, który wykorzystywał swoje tłumaczenia w piosenkach. Najnowsze wydanie Wierszy wybranych obejmuje ok. dwustu wierszy w przekładzie wybitnego polskiego poety i tłumacza, Stanisława Barańczaka. Co niezwykle cenne, Barańczak jest także autorem wstępu do tego zbioru, przybliżającego biografię poetki oraz najważniejsze motywy w jej twórczości.

Dickinson urodziła się w 1830 roku w Amherst, niedużym miasteczku w stanie Massachusetts, w poważanej i zamożnej rodzinie z prawniczymi tradycjami. Dziadek poetki założył Amherst College, a ojciec był skarbnikiem szkoły i kongresmenem. Wychowana według surowej, protestanckiej reguły Dickinson była niezwykle wrażliwą kobietą, której życie wiązało się głównie z domem rodzinnym. Z Amherst wyjechała tylko kilkakrotnie, głównie z powodów zdrowotnych; po ukończeniu miejscowej szkoły średniej  przez rok studiowała też w słynnym seminarium żeńskim Mount Holyoke, lecz studia przerwała z przyczyn, które pozostają zagadką. Wiadomo natomiast, że wiersze zaczęła pisać mniej więcej wtedy, gdy ukończyła trzydzieści lat. Przez ostatnie dwadzieścia lat życia prawie w ogóle nie opuszczała swojego pokoju na piętrze. W jej dorobku znajduje się dokładnie 1775 utworów, chowanych skrzętnie w skrzyni mieszczącej się w pokoju poetki. Za życia Dickinson w druku ukazało się jedynie siedem jej tekstów, wszystkie trafiły do redakcji czasopism jako anonimowe i bez wiedzy autorki. Po śmierci wierszami zajęła się Mabel Loomis Todd, przyjaciółka rodziny, która doprowadziła do wydania zebranych utworów Dickinson. Wydanie to jednak obejmowało teksty zredagowane, czyli uładzone i odpowiadające panującym w tamtym czasie standardom poezji.
                                          185

                                          „Wiara” to świetny wynalazek,
                                          Gdy można zaufać Oku –
                                          Lecz zdarza się Nagła Potrzeba
                                          Użycia Mikroskopu.

Po tym przydługim wstępie czas przejść do wierszy. Pierwsze, co rzuca się w nich w oczy, to specyficzna interpunkcja oraz wykorzystanie wielkich liter. Z początku wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z przypadkowym działaniem, że brakuje tu konsekwencji. Im lepiej jednak poznamy twórczość Dickinson, tym łatwiej nam będzie pojąć, jak zręcznie operuje ona tymi środkami, które nadają poezji wyrazu. Niewątpliwie widać, czytając wiersze Dickinson, że autorka była kobietą inteligentną i wykształconą. Prawie każdy utwór zwieńczony jest celną pointą, a porównania i tworzona rzeczywistość liryczna wskazują na oczytanie i obeznanie w świecie. Kompozycja wersów, jak zauważa Barańczak we wstępie, przypomina pieśni religijne sprzed ponad stu lat, natomiast zainteresowanie poetki metafizyką i jej skłonność do paradoksu porównać można do twórczości barokowego angielskiego poety Johna Donne’a oraz jemu podobnych, które Dickinson znać musiała. Poetka tworzyła ciasne konstrukcje wersyfikacyjne, przywodzące na myśl pokoik, w którym spędziła pewnie połowę swojego życia. Na uwagę zasługuje często powracająca postać Boga, symbolizującego według wielu badaczy postać ojca poetki, władczego, jednocześnie groźnego i dobrego. Spora część twórczości wskazuje na cierpienie Dickinson, jej emocjonalne wyczerpanie.

                                          686
                                          Mówi się: „czas uśmierza ból” –
                                          On nie uśmierza niczego –
                                          W cierpieniu, jak w Żylastym Starcu,
Rośnie Krzepkość, gdy lata biegną –

                                   Nie Lekarstwem Nieszczęścia
                                   Jest Czas – to raczej Probierz –
                                   Jeśli leczy – daje dowód tym samym,
                                         Że nie było mowy o Chorobie –

Wiersze wybrane Emily Dickinson stanowią pozycję, do której będę często wracać. Poezja amerykańskiej autorki pełna jest wrażliwości i zaskakujących definicji i metafor, tak ważnych moim zdaniem w liryce. Jestem przekonana, że podczas lektury tych utworów,  niejednokrotnie zwrócicie uwagę na fakt, jak wiele znaczeń poetka upchnęła w tak niewielu wersach. Gorąco polecam, sięgnijcie po zbiór wierszy Dickinson i otwórzcie oczy na wykreowaną przez nią rzeczywistość.

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

ABC czytania – wariant 2, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 207 roku – 21/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 15,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytam nowości, Zaczytajmy się

sobota, 17 grudnia 2016

Pilch w sensie ścisłym. Pierwsza biografia - Katarzyna Kubisiowska

Autor – Katarzyna Kubisiowska
Tytuł – Pilch w sensie ścisłym. Pierwsza biografia
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-4121-3
Jerzego Pilcha chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Obecnie należy do grona, bardzo wąskiego, najbardziej rozpoznawalnych polskich pisarzy, a wokół jego postaci narosło mnóstwo historii albo raczej legend i mitów. Fraza Pilcha jest tak charakterystyczna, że powiedzieć o niej, że jest charakterystyczna, to nic nie powiedzieć. Po prawdzie, żaden polski literat nie może się równać z Pilchem w kwestii rozchwytywalności wydawniczej w sensie ścisłym. Nadszedł czas, by ukazała się wreszcie biografia największego piewcy protestanckiej Wisły.
I już na początku faux pas, bo ja tu o Pilchu, ale przecież to on w książce jest bohaterem, wypada najpierw przedstawić autorkę. Katarzyna Kubisiowska, bo o nią się rozchodzi, ukończyła filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, związana jest z redakcją „Tygodnika Powszechnego” . Do tej pory dała się poznać jako dziennikarka, współautorka książek Panorama kina najnowszego. 1980–1995. Leksykon oraz Lektury na ekranie, czyli mały leksykon adaptacji filmowych, a także rozmowy Rak po polsku. Jerzego Pilcha zna od dawna, razem pracowali w „Tygodniku Powszechnym”, często przepisywała jego rękopisy w redakcji, pisarz został nawet ojcem chrzestnym jej syna; można powiedzieć, że się przyjaźnili i dlatego wybór Kubisiowskiej na autorkę swojej biografii Pilch przyjął wręcz z entuzjazmem. Nie zmienia to faktu, że Pilch w pewnym momencie zmienił zdanie i z chęci zrobiła się niechęć. Ale po kolei.
Jerzy Pilch:- Ile dostałaś czasu?Ja:- Dwa lata- Aha, czyli liczą na to, że przed wydaniem zdążę umrzeć. Nim zdołałam cokolwiek z siebie wykrztusić, zalała mnie fala entuzjazmu. Pojęłam, że usłyszałam pierwsze zdanie biografii, na dodatek sformułowane przez samego jej bohatera. Czekałam na jeszcze jedno, decydujące – wyrażające zgodę na to, by ona w ogóle powstała. W tym celu zadzwoniłam.
To, że zna Pilcha, bardzo jej pomogło w zdobywaniu materiałów do biografii. Pisarz udostępnił jej pokaźne archiwa, na które składały się artykuły, listy, zdjęcia itp., a także listę kontaktów do wielu swoich znajomych. Mało tego, części z nich przykazał mówić, ile dusza zapragnie. Zielone światło ze strony Pilcha świeciło niezwykle jasno, więc Kubisiowska mogła przystąpić do pracy. Zebrała mnóstwo ważnych materiałów, skontaktowała się z kim trzeba, była stałym gościem w mieszkaniu pisarza na Hożej w Warszawie i jego rodzinnym domu w Wiśle. Niby wszystko powinno być w porządku, książka się ukazała, jest pokaźnych rozmiarów, prawie 500 stron. Cóż z tego skoro, jak zauważają krytycy (w tym Dariusz Nowacki czy Marcin Sendecki), mało znajdziemy tu informacji nowych, nieznanych, zaskakujących.
W dużej części ten brak oryginalności spowodowany jest tym, że twórczość Pilcha należy do silnie autobiograficznych, w powieściach odniesień do własnego życia i krainy dzieciństwa nie brakuje, a w felietonach czy Dziennikach ciężko nie zauważyć przygniatającej przewagi treści wyciąganych z życiorysu. Kubisiowskiej jednak udało się zawrzeć kilka ciekawych spostrzeżeń i historii, które stawiają pisarza w kiepskim świetle. O tym, że Pilch jest kobieciarzem, wiadomo było od dawna. Okazuje się jednak, że powiedzieć o nim, że jest kobieciarzem, to jakby nic nie powiedzieć. Także wpadki alkoholowe autora Pod Mocnym Aniołem zdarzają mu się nadal, choć można by sądzić, że z piciem już skończył. Takich kwiatków na łączce Kubisiowskiej parę się pojawia, ale ogółem książki to nie ratuje.
Głównym problemem autorki Pilcha w sensie ścisłym jest jej brak dystansu do całej sytuacji, do pisania biografii kogoś, kogo uważa za przyjaciela. Niby nie waha się wyciągać brudów, niby robi wszystko po bożemu, ale często na pierwszy plan wychodzi ona sama. Kubisiowska pojawia się w pełnym świetle i mówi o swoim rozczarowaniu albo rozżaleniu zachowaniem Pilcha w takiej lub takiej sprawie. Szczytem wszystkiego jest fragment, w którym autorka daje upust rozgoryczeniu, pisząc o zdradzie Pilcha, który udziela wywiadu-rzeki swojej „aktualnej byłej”, Ewelinie Pietrowiak, bez wspomnienia o tym Kubisiowskiej.
Inną sprawą jest często naiwne przedstawianie faktów z życia pisarza, brak głębszego zrozumienia danego wydarzenia; anegdoty pojawiają się i znikają nierzadko bez żadnej analizy czy próby interpretacji. Brakuje tu również, na co również zwracali uwagę krytycy, rozdziału dotyczącego twórczości Pilcha, ale co zrobić, widocznie tak miało być. Od siebie dodam jeszcze, że formułowane przez autorkę zdania denerwowały mnie swoją składnią, ale pewnie się czepiam niepotrzebnie.
Podsumowując, miło, że informacje o Pilchu są zebrane w jednej książce, łatwiej będzie znaleźć interesującą czytelnika informację. Pilch w sensie ścisłym Katarzyny Kubisiowskiej nie stanowi jednak dzieła wybitnego, ani nawet zadowalającego. Tak naprawdę jest trochę nijakie, a to do Pilcha całkowicie nie pasuje. Niestety, nie polecam znawcom biografii i twórczości Pilcha, a dla początkujących lektura będzie jak znalazł.
Dziękuję

Książka bierze udział w wyzwaniach:

52/2016 – 183/52, Czytamy nowości, Gra w kolory, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy!, Przeczytam 100 książek w 2016 roku – 183/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,8 = 23 cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata - Polska

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Okrążyć słońce - Paula McLain

Autor – Paula McLain
Tytuł – Okrążyć słońce
Tytuł oryginału – Circling the Sun
Przekład – Agnieszka Myśliwy
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-3641-7

Okrążyć słońce to oparta na faktach historia Beryl Markham, kobiety, która daleko wyprzedziła swoje czasy. Pionierki lotnictwa, treserki koni, skandalistki i buntowniczki uwikłanej w miłosną relację tak doskonale upamiętnioną w „Pożegnaniu z Afryką”.

Okrążyć słońce

Zanim Kenia została Kenią – staruszka mająca miliony lat, a jednak wciąż młoda – nazwa ta należała tylko do naszej najwspanialszej góry. Tymi słowami Paula McLain rozpoczyna snutą przez siebie historię i zarazem fabularną biografię wyjątkowej kobiety Beryl Markham.

Czarny ląd, Kenia, początek XX wieku. Beryl Markham ma trzy lata i właśnie przeprowadza się z rodzicami na afrykańską farmę. Dziewczynka szybko się aklimatyzuje, niestety problemy z przystosowaniem ma jej matka, która po niespełna dwóch latach zostawia Beryl z ojcem i wraz z synem wyjeżdża do Anglii. Członkowie plemienia Kipsigis stają się towarzyszami dziewczynki i przewodnikami po dzikiej krainie. Na farmie prowadzonej przez ojca rozwija swoja wiedzę i miłość do koni.
Nauczyłam się obserwować i pokładać zaufanie w rękach innych niż moje. Nauczyłam się wędrować. Nauczyłam się tego, co powinno wiedzieć każde marzące dziecko – że żaden horyzont nie jest tak odległy, aby nie można przejść ponad nim lub dalej. Tego nauczyłam się od razu. Reszta okazała się trudniejsza. (Beryl Markham, West with the Night).
Beryl wyrasta na bardzo niezależną i silną kobietę, która nie zna strachu. Kobieta walczy z ograniczeniami wynikającymi z klasy i płci. Mimo przeciwności losu zostaje pierwszą licencjonowaną trenerką koni wyścigowych w Kenii. Wydawałoby się, że w tej chwili ma już wszystko… wszystko oprócz miłości, której ojciec, niestety nie potrafił jej nauczyć. Los stawia na drodze Beryl niezwykłą parę. Ona to Karen Blixen, duńska arystokratka i pisarka. On, jej kochanek, Denys Finch Hatton, niespełniona miłość Beryl. Od tego momentu życie kobiety ulega zmianie.

Znalezione obrazy dla zapytania beryl markham

Jeżeli pokochaliście Pożegnanie z Afryką to zachwyci was również ta książka. Przepiękne krajobrazy, gorący klimat i niemniej piękne słowa, które zdawałoby się wypływają z samego serca autorki. Nie da się napisać tak cudnie nie darząc niesamowitym uczuciem tego dzikiego kontynentu. I do tego bohaterka tej historii, Beryl, niepokorna, śmiała, odważna i ambitna. Nigdy nie dość dopasowana do świata. Niezależna, ze skłonnościami do niebezpiecznych przygód. Emocjonalna, źle znosząca rutynę i często działająca niestandardowo. Bohaterka, którą polubiłam od pierwszych kart i z którą z wielką chęcią zawarłabym bliższe relacje.

Okrążyć słońce to fascynująca opowieść, której przebrnięcie nie zajmuje wiele czasu. To książka, której lekturę polecam nawet tym, którzy nie przepadają za biografiami. Uważam, że życie Beryl Markham zasługuje na bliższe poznanie. Zakochajcie się w dzikości Afryki i podziwiajcie wyjątkową kobietę, trenerkę koni i pionierkę lotnictwa. Kobietę niekoniecznie szczęśliwą, ale umiejącą żyć jak mało kto. Gorąco polecam.


26.X.1902 - 3.VIII.1986

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

52/2016 – 120/52, Czytamy nowości, Grunt to okładka, Historia z trupem, Kiedyś przeczytam 2016, Motyw zdrady w literaturze, Przeczytam 100 książek w 2016 roku – 120/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 16,2 cm, Reading Challenge 2016, W 200 ksiązek dookoła świata – Stany Zjednoczone