sobota, 17 lipca 2021

Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek - Filip Zawada

 

Filip Zawada

Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek

Wydawnictwo Znak

ISBN 978-83-240-5842-6

Lubię książki, w których występuje dziecięcy narrator. Dzieci są bezlitosnymi istotami testującymi pisarkę lub pisarza pod względem warsztatu, ale i możliwości empatycznych. Zazwyczaj bywa, że twórcom powinie się noga na dziecięcych bohaterach, bo wychodzą oni jacyś tacy mało dziecięcy. Od stycznia ustawiłem sobie na liście książek do przeczytania Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek Filipa Zawady i w lipcu nareszcie udało mi się za nią zabrać. Nie wiem, czy na moje odczucie wpłynęło to, że powieść Zawady przeczytałem niemal na raz w trakcie podróży pociągiem, ale książka trochę mnie zmęczyła nagromadzeniem bon motów i przemądrzałym młodym-starym narratorem.



Rozdeptałem czarnego kota... stanowi zbiór przemyśleń ośmio-, może dziewięcioletniego Franciszka, który dorasta w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne. Franek jest nad wiek rozwiniętym intelektualnie dzieckiem, niemal niewyobrażalnie, biorąc pod uwagę poziom jego wynurzeń. Największy zarzut wobec tej prozy związany jest właśnie z tym kilkuletnim narratorem, który nijak nie składa mi się na prawdziwe dziecko, lecz twór dziecko przypominający, z dojrzałym umysłem. Wiarygodnie udało się Zawadzie oddać stanowczość i zdecydowanie dziecięcych sądów, ich żywiołowość i połączenie swoistej bezwzględności z zabawą. Czytelnika zapewne uderzy jednak wyraźna sentencjonalność myśli Franciszka, która w trakcie czytania książki z błyskotliwej staje się dość nużąca.



Niemniej znajdziemy w tej powieści sporo ciekawych motywów, przedstawionych z dużą dozą charakterystycznego, pełnego ironii i wewnętrznego, przebijającego z głębi, humoru. Zawada dotyka tematów fundamentalnych dla człowieka i stara się rozprawić z nimi z dziecięcą łatwością - z różnym skutkiem. Ta prostota w konfrontowaniu się z tym, co trudne, przypomina oczywiście znane z literatury zmagania innych twórców (Antoine de Saint-Exupery, Astrid Lindgren, Romain Gary etc.). Sam Franciszek natomiast zdaje się amalgamatem Małego Księcia, Pippi oraz naleciałości pesymistycznych filozofów (albo chociaż Włóczykija z muminkowej doliny). Pod tym względem książka Zawady zawadza delikatnie o powiastkę filozoficzną, traktując o wartościach uniwersalnych i ważnych, jak czułość, potrzeba miłości i zmierzenia się z życiem i rzeczami ostatecznymi.



Na kartach Rozdeptałem czarnego kota... przewija się szerokie spektrum bohaterów, zarówno tych dziecięcych, jak i dorosłych. Każda z postaci zdaje się inna i w różny sposób radzi sobie z trudnościami, które przynosi życie. Zawada jednak nie stara się stworzyć rozbudowanych portretów psychologicznych, a bohaterowie pełnią funkcję nosicieli pewnych charakterystycznych cech, podobnie jak choćby w satyrze. Z humorem, ale nie prześmiewczo, autor podchodzi do problemów postaci, wywołując u czytelnika jednocześnie śmiech i wprowadzając w melancholijną zadumę.



Pomimo mankamentów, prozę Zawady czyta się lepiej niż dobrze. Rozdeptałem czarnego kota... zapewne będzie stanowiło dla wielu z was wspaniałą rozrywkę, dostarczając parsknięć, wzruszeń, wybuchów śmiechu i refleksji. Sądzę, że warto zmierzyć się z przenikliwym umysłem młodocianego Franciszka i dać sobie szansę na wzbogacającą lekturę. Na letnie upały będzie jak znalazł.


niehalo



Książka bierze udział w wyzwaniach:

Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 83/120; Mierzę dla siebie – 2,1 cm; 270 stron; Pod hasłem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz