Wiktor Mrok
Incel
Wydawnictwo Initium
ISBN 978-83-66328-58-7
W lipcowe przedpołudnie, niedaleko Moskwy dwie studentki znajdują w lesie zwłoki młodej kobiety. Zawinięte w folię, nagie, zmasakrowane przez zwierzynę, noszą ślady bestialskich tortur seksualnych. Dochodzenie rozpoczyna zespół z moskiewskiego wydziału zabójstw pod przewodnictwem major Alony Nikiszyny.
W taki sposób, czyli od wysokiego C zaczyna się najnowsza powieść Wiktora Mroka. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale po przeczytaniu książki mam ochotę na wcześniejsze, Czerwony parasol i Małą baletnicę.
Incel to dość mroczna historia, której akcja została umiejscowiona za naszą wschodnią granicą. Mamy możliwość przyglądania się pracy moskiewskiej policji, a jednocześnie autor oddaje głos ofierze oraz samemu mordercy. Każda z tych narracji jest na tyle interesująca, że miałam problemy z odłożeniem książki choć przez chwilę -„jeszcze jeden fragment i następny i jeszcze jeden”.
Praca policjanta (bez względu na położenie geograficzne) nie należy do najłatwiejszych. A w tym przypadku można mówić o harówce, która nie przynosi żadnych rezultatów. Morderca postarał się o to żeby nie było łatwo. Brak śladów nie ułatwia zadania. Brakuje też jakiekolwiek powiązania czy motywu. Trzeba przyznać, że Mrok wykreował oprawcę wyśmienicie. To osobnik zaburzony, ale bardzo inteligentny, a przy tym sprytny i doskonale zorganizowany. Z opisu wyłania się także człowiek z problemami, które mają swoje podłoże w jego przeszłości.
Ofiara była osobą lubianą i nie mającą wrogów. Każdy potencjalny trop prowadzi więc donikąd, co niesamowicie frustruje policję. Zespół Alony zdaje sobie sprawę, że to może być początek serii. I niestety tak się staje. Zostaje uprowadzona kolejna, równie atrakcyjna młoda kobieta. Śledczy wiedzą, że nie mają dużo czasu i że dziewczynę czekają podobne tortury, jakim była poddawana pierwsza ofiara. Zegar tyka…
Najgorsze do czytania (ale nie można się było od nich oderwać) były te fragmenty w tekście, gdy wchodzimy w głowy ofiary i oprawcy. Prawie namacalnie czujemy przerażenie dziewczyny, jej gniew i strach. Opisy tortur, którym była poddawana przechodzą wszelkie wyobrażenie. Jej ból staje się naszym bólem, jej strach naszym strachem. Muszę przyznać, że dawno nie czytałam książki, która tak bardzo działałaby na moją psychikę. Nawet po jej zamknięciu przed oczami odtwarzały mi się wyczytane obrazy.
Wiktor Mrok nie szczędzi nam obrazowych opisów, a język powieści jest naprawdę mocny i konkretny. Dlatego książka nie będzie nadawała się dla każdego czytelnika. Klimat jest mroczny, duszny i czasami nie do zniesienia. Nie jest to ani typowy kryminał, ani typowy thriller, a grubość jego może niektórych odstraszyć (ponad 500 stron). Jednak książkę czyta się świetnie, akcja przebiega płynnie, więc poznanie nie zajmuje dużo czasu. Jedynym zarzutem może być sposób zakończenia całej historii, ale to jest rzeczą drugorzędną. Koniec końców Incel Wiktora Mroka powinien się znaleźć na półce wielbiciela mocnej literatury.
monweg
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 82/120; Mierzę dla siebie – 4 cm; 507 stron; Zatytułuj się 5 – tytuł książki na „I”
Ja chyba się nie skuszę. Czytałam jedną powieść autora i nie do końca przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTytuł może powinien brzmieć jak nazwisko autora...
OdpowiedzUsuń