wtorek, 28 lutego 2017

Czytelnicze podsumowanie miesiąca - luty

Dwadzieścia osiem dni lutego minęło, jak z bicza strzelił. Najkrótszy miesiąc roku, więc najmniej książek. Co prawda przeczytałam trochę więcej, ale nie udało mi się zamieścić wszystkich recenzji. Ale to jest do nadrobienia w marcu. W lutym natomiast pojawiły się dwa konkursy, pierwszy w tym roku wpis Na celowniku, a także kartka bożonarodzeniowa (tak, robimy kartki przez cały rok).



Tyle udało mi się przeczytać w lutym:

Życie motyli - Ryrych Katarzyna Znalezione obrazy dla zapytania smażone zielone pomidory 

   

   

   

Przeczytanych:
- książek - 11
- stron ogółem - 4168
- stron dziennie - 149

Nie mianuję tym razem najlepszej książki, ponieważ tych dobrych w minionym miesiącu było naprawdę wiele. Jedna była gorsza od pozostałych - To, co najważniejsze Samanthy Young. Trochę rozczarowała mnie również powieść Virginii C. Andrews Willow.

Wyzwaniowo:
Słabiutki ten miesiąc. Mam nadzieję, że kolejny będzie lepszy :)

"Uruchomiłam" w minionym miesiącu drugi blog, w którym będę publikowała wytwory moich rąk. Nie jest może tego za wiele, ale wprowadzały niepotrzebny bałagan na blogu o książkach. Zapraszam więc Was także tutaj

Bestia - Faye Kellerman

Autor – Faye Kellerman
Tytuł – Bestia
Tytuł oryginału – The Beast
Przekład – Alina Patkowska
Wydawnictwo HarperCollins
ISBN 978-83-276-2135-1



Bestia to moje trzecie spotkanie z twórczością Faye Kellerman. Po Ciuciubabce i Pętli nabrałam ochoty na więcej. Gdy tylko pojawiła się możliwość przeczytania kolejnego kryminału z detektywami Peterem Deckerem i Riną Lazarus, nie wahałam się ani chwili.

Tym razem nasi bohaterowie zostają wezwani do mieszkania milionera Hobarta Penny’ego. Na miejscu odnajdują ciało mężczyzny i krążącego wokół niego tygrysa. Dość szybko okazuje się, że Penny został zamordowany, a dziki kot nie jest mordercą. Ekscentryczny milioner, jak się przekonują, nie tylko był odludkiem, ale także miał niecodzienne i lekko mówiąc niebezpieczne hobby. Kolekcjonował zwierzęta… Nasuwa się pytanie: kto chciałby śmierci staruszka, który praktycznie stoi już nad grobem?
Mieszkanie było zdemolowane. Widział poprzewracane meble pokryte krwią i odchodami. Na ścianach i podłodze widniały głębokie rysy po pazurach. Wszędzie brzęczały muchy. W korytarzu unosił się odór gnijącego ciała. Pośród tego wszystkiego przechadzało się wspaniałe zwierzę o futrze lśniącym bursztynem i czernią.
Z pozoru łatwa sprawa gmatwa się, na świat wychodzą coraz to nowe fakty. Decker musi poświęcić jej naprawdę dużo czasu. A tymczasem w prywatnym życiu detektywa też się komplikuje. Chłopak, którym się opiekuje, Gabe, ma kłopoty sercowe. I z całym szacunkiem, o ile sensacja u Kellerman wypada dobrze, o tyle wątek (dość rozbudowany) obyczajowy kuleje i mogłaby sobie go darować. Przyznaję, że trochę się wynudziłam.

Podoba mi się to, że Kellerman niczego nie ubarwia. Jak coś jest ohydne, to nie robi z tego na siłę czegoś pięknego. Książka obfituje w dokładne opisy i szczegóły – nie potrzeba wiele wyobraźni, aby nawet najmniej przyjemne obrazy wyświetliły się w naszej głowie. Pisarka umiejętnie buduje napięcie, dzięki czemu jej książki czyta się bardzo szybko. Tak jest i tym razem.
W paczce były zamrożone palce, sądząc po wielkości prawdopodobnie kobiece, ale Decker niczego nie był pewien. Wraz z tym odkryciem cała sprawa przestała być po prostu paskudna, a stała się odrażająca. Laboranci będą musieli uważnie obejrzeć każdą paczkę mięsa, bo kto może wiedzieć, co tam domieszano i jakie mięso pokrojono w kostkę. Na samą myśl  o tym zbierało się na mdłości.
Bestia to po trochu kryminał i thriller. Nie umiem stwierdzić, do którego gatunku jest jej bliżej. Zdecydowanie wywołuje przyjemny dreszczyk emocji, napięcie i pewną tajemniczość oraz uczucie niepewności. Dobrze zbudowani bohaterowie, ci czołowi i ci poboczni. Nadal twierdzę, że Decker jest całkiem niezły w swoim fachu, ale daleko mu do mojego ulubionego detektywa. Ci z Was, którzy trochę mnie znają, wiedzą że hołubionym przeze mnie detektywem jest bohater wielu opowieści Agathy Christie, Hercules Poirot.

W przypadku Pętli podkreśliłam trafność szaty graficznej , teraz też chciałabym zwrócić uwagę na okładkę. Znów bardzo minimalistycznie, czarno-szare tło przecięte, czy zarysowane pazurami i czerwony tytuł rzucający się w oczy, idealnie pasują do fabuły powieści. 

W serii z detektywami Peterem Deckerem i Riną Lazarus ukazało się bodajże dwadzieścia trzy tomy. Bestia jest dwudziesta pierwsza i bardzo żałuję, ale chyba nie uda mi się przeczytać osiemnastu wcześniejszych. Mimo lekkiego przynudzania w niepotrzebnej części obyczajowej z czystym sumieniem polecam Bestię przede wszystkim wielbicielom thrillerów i kryminałów. Sądzę, że zadowoli was najnowsza (wydana w Polsce) powieść Faye Kellerman.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

ABC czytania – wariant 2, Czytelnicze igrzyska 2017, Gra w kolory, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 26/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,7 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości

poniedziałek, 27 lutego 2017

Kto jest autorem? - ostatnia odsłona

Bawiliśmy się trzy dni. Dzisiaj ostatnia odsłona, czyli ostateczna wersja okładki oraz garść informacji o autorze i o samej książce.

PREMIERA 29 marca 2017 roku


Mroczne kulisy władzy, narkobiznesu  i korupcji, o których nikt nie ma odwagi mówić.

Tajemniczy i niedostępny Stokroć jest weteranem wojny o Falklandy-Malwiny. Pracuje dla jednej z najbardziej utajnionych komórek argentyńskich służb specjalnych. Tym razem ma chronić hiszpańską prawniczkę, przybywającą w interesach do Buenos Aires. Szybko okazuje się, że są to brudne interesy, w których poza gangsterami po uszy tkwią politycy i biznesmeni. Na każdym kroku prawda miesza się z kłamstwem. Gdy w grę wchodzą namiętności i miłosna obsesja, zaczyna się pełnokrwisty argentyński thriller. Uzależnia jak narkotyk.

„Ostra, mroczna, pełna przemocy, demaskatorska, pasjonująca powieść. Jest tak bardzo argentyńska, że aż przeszywa dreszcz”. Arturo Pérez-Reverte

Jorge Fernández Díaz jest argentyńskim pisarzem i dziennikarzem. Przez trzydzieści lat  pracował jako reporter, dziennikarz śledczy, komentator polityczny, redaktor gazet i redaktor naczelny czasopism, m.in. w opiniotwórczym tygodniku „Noticias”, obecnie zaś jest kierownikiem literackiego dodatku do dziennika „La Nación”. Jego powieści były bestsellerami w Argentynie, Ameryce Łacińskiej i Hiszpanii. Laureat nagród i odznaczeń (otrzymał m.in. Krzyż Orderu Izabeli Katolickiej), jest jedną z ikon literatury w swoim kraju. Jego ostatnia powieść Sztylet była hitem wydawniczym w Argentynie, ukazała się też m.in. w Hiszpanii; wkrótce zostanie zekranizowana przez reżysera Marcela Piñeyra.

Jesteście ciekawi? Bo ja bardzo.

niedziela, 26 lutego 2017

Konkurs - Kto jest autorem? - odsłona trzecia

KONKURS

BAWIMY SIĘ DALEJ

29 marca Wydawnictwo Bukowy Las planuje premierę mrocznego thrillera i własnie z tej okazji jest ten konkurs, do udziału w którym serdecznie zapraszam.

Odpowiedz na pytanie:

KTO JEST AUTOREM POWIEŚCI, KTÓREJ OKŁADKĘ PRZEDSTAWIAMY?


Spróbujesz zgadnąć?

Już jutro zamieszczę ostateczną wersję okładki + informacje o książce.

Aktywność zostanie nagrodzona.

Zgadujcie! Komentujcie! Udostępniajcie!

sobota, 25 lutego 2017

Konkurs - Kto jest autorem? - odsłona druga

KONKURS

29 marca Wydawnictwo Bukowy Las planuje premierę mrocznego thrillera i własnie z tej okazji jest ten konkurs, do udziału w którym serdecznie zapraszam.

Odpowiedz na pytanie:

KTO JEST AUTOREM POWIEŚCI, KTÓREJ NIEDOKOŃCZONĄ OKŁADKĘ PRZEDSTAWIAMY?


Spróbujesz zgadnąć?

Zabawa trwa do poniedziałku do północy.

W poniedziałek zamieszczę ostateczną wersję okładki + informacje o książce.

Aktywność zostanie nagrodzona.

Zgadujcie! Komentujcie! Udostępniajcie!

piątek, 24 lutego 2017

Kto jest autorem? - Konkurs

KONKURS

29 marca Wydawnictwo Bukowy Las planuje premierę mrocznego thrillera i własnie z tej okazji jest ten konkurs, do udziału w którym serdecznie zapraszam.

Odpowiedz na pytanie:

KTO JEST AUTOREM POWIEŚCI, KTÓREJ NIEDOKOŃCZONĄ OKŁADKĘ PRZEDSTAWIAMY?


Spróbujesz zgadnąć?

Zabawa trwa do poniedziałku do północy.

W poniedziałek zamieszczę ostateczną wersję okładki + informacje o książce.

Aktywność zostanie nagrodzona.

Zgadujcie! Komentujcie! Udostępniajcie!


środa, 22 lutego 2017

Życie motyli - Katarzyna Ryrych

Autor – Katarzyna Ryrych
Tytuł – Życie motyli
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-06302-6


Jedyne, co w życiu Izydory jest niezwykłe, to jej imię – nadane przez rozmarzoną matkę na cześć Isadory Duncan. Cała reszta jest już nudna „zupełnie jakbym czytała nieciekawą książkę”, myśli Izydora o swoim życiu.
Izydora w niczym nie wykazywała podobieństwa do tancerki, od której imienia ją nazwano. Nie jest wiotka i kobieca. Od dziecka bardziej przypominała małego chłopczyka, była pulchna i nawet teraz mając pięćdziesiąt lat ma skłonności do tycia. Mimo tylu lat na karku nie ma nic, czym mogłaby się pochwalić. Mąż zamienił ją na lepszy, młodszy model. Syn robiący karierę za granicą, tylko w okresie świąt przypomina sobie, że ma matkę. Izydora jest samotna i zaczyna borykać się z kłopotami finansowymi. Postanawia zacząć wszystko od nowa i w związku z tym przeprowadza się do małego miasteczka, do starszej ciotki. Ale czy mając pięćdziesiąt lat można jeszcze zawalczyć o siebie i własne szczęście?
W wieku pięćdziesięciu lat Izydora zdecydowała się zacząć nowe życie. Weszła w nie z potężnym debetem na koncie i sporą nadwagą. Prawdę mówiąc, nigdy nie była szczupła, ale w okresie klimakterium jej skłonność do tycia objawiła się dość boleśnie. Z początku  próbowała nie zwracać uwagi na jakieś fałdki i wałeczki, ale kiedy ubrania zaczęły robić się coraz ciaśniejsze […] spróbowała diety cud, która, jak każda tego typu dieta musiała zakończyć się efektem jo-jo.
Na pewno znacie małe miasteczka z różnych powieści i filmów. Zapomnijcie o nich, bo miejscowość w Życiu motyli jest inna, nie sielankowa i trochę niegościnna. Nie ma tu schematu przytulnego małego miasteczka z pogodnymi mieszkańcami, którzy o każdej porze są w stanie pomagać innym. Ale dzięki temu mamy wrażenie czegoś prawdziwego, nie wydumanego.

Jesteśmy przyzwyczajeni, że jak powieść obyczajowa, to musi być rozbudowany wątek romansowy i koniecznie happy end. Nie tym razem. W tej książce nie ma fajerwerków miłosnych, ani zakończenia w hollywoodzkim stylu. Otrzymujemy za to cudowną historię z dojrzałą bohaterką, którą można pokochać. Mnie Izydora przypadła do gustu i przyznaję, że mogłabym się z nią zaprzyjaźnić ( w końcu jesteśmy w tym samym wieku).

Katarzyna Ryrych powołała do życia bardzo interesujących bohaterów i każdy, nie tylko Izydora jest równie ważny dla opowiadanej historii. Muszę tu wspomnieć ciotkę Izydory, ekscentryczną i tajemniczą Zofię, której życie zasługiwałoby na oddzielną opowieść. Zamknięty w sobie i nieprzenikniony Józef, dobry duch domu tych dwu kobiet, który wziął się nie wiadomo skąd i został. Postaci w książce są dopracowane, barwne i prawdziwe. Mają ciekawe charaktery i nie są kryształowe, dzięki temu łatwiej jest się z nimi identyfikować.
Co za dziwaczne miejsce. Czy jest tu cokolwiek normalnego? Zwyczajnego? Przewidywalnego? Dotychczas jej życie było szare i monotonne, była w nim jednak pewna przewidywalność, dająca złudne – jak się ostatecznie okazało – poczucie bezpieczeństwa. Oszczędzało jej niespodzianek – tych niemiłych i tych miłych, zatem płynęło spokojnie…
Życie motyli to książka, w której nie ma szaleńczego tempa, akcja płynie spokojnie, bez pośpiechu, tak jak życie mieszkańców prowincjonalnego miasteczka. Opowieść Ryrych można sobie dawkować po trochu, ale można też tak, jak w moim przypadku zatracić się w niej i zapomnieć o całym świecie. Zawaliłam wszystkie prace domowe i kawałek nocy – czego i wam życzę.

Książkę czytało mi się bardzo dobrze, szybko i niezwykle przyjemnie. Napisano, że jest to powieść rozwojowa. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Co prawda bohaterka nie jest młoda, jak wskazuje definicja, ale zostało w Życiu motyli przedstawione psychologiczne, moralne i społeczne kształtowanie się osobowości głównej bohaterki. Obserwujemy zmagania bohaterki z samą sobą i z tym, co powszechnie nazywa się demonami przeszłości. Trzymamy kciuki za Izydorę i za spełnienie jej marzeń i planów.

Dla kogo Życie motyli? A jak sądzicie? Zdecydowanie dla miłośników powieści obyczajowych. Dla kobiet i dla mężczyzn, dla młodszych i dojrzalszych czytelników. Dla mnie i dla Ciebie. Gorąco polecam.

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam, bo polskie, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 25/2017, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,4 = 27,5 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wielkobukowe wyzwanie, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze - zwierzę

Rozstrzygnięcie konkursu

robię konkurs, bo mogę!

Skoro był konkurs musiał nadejść czas na jego rozwiązanie.
Przypomnę, że do wygrania był egzemplarz powieści Michelle Falkoff Pod presją.

Informuję, że książka trafi w ręce Lustra Rzeczywistości

Gratuluję :)

sobota, 18 lutego 2017

Ze Świętej Góry. Na ścieżkach chrześcijańskiego Bizancjum - William Dalrymple

Autor – William Dalrymple
Tytuł – Ze Świętej Góry. Na ścieżkach chrześcijańskiego Bizancjum
Tytuł oryginału – From the Holy Mountain. A Journey Among the Christians of the Middle East
Przekład – Krzysztof Obłucki
Noir sur Blanc
ISBN 978-83-65613-05-9


William Dalrymple pochodzący ze Szkocji, pisarz, historyk i krytyk literacki napisał osiem książek, za które otrzymał liczne nagrody. W Polsce ukazały się do tej pory trzy: Dziewięć żywotów: na tropie świętości we współczesnych Indiach (Czarne); Powrót króla: Bitwa o Afganistan (Noir sur Blanc); Miasto dżinów. Rok w Delhi (Noir sur Blanc). Dalrymple pisze także scenariusze do audycji filmów dokumentalnych.

W książce Ze Świętej Góry Dalrymple prześledził losy prawosławnych zborów rozsianych na Bliskim Wschodzie. Odpowiada również na pytanie jakie są na przestrzeni wieków islamskich rządów relacje z judaizmem, islamem i chrześcijaństwem na Środkowym Wschodzie.
Ta wspaniała książka powinna zajmować należne miejsce na półce […] Jest pełna poezji starożytnych miejsc i bez trudu przenosi zafascynowanego czytelnika do znikającego świata. (The Washington Post Book World)
W jednej z książek pt. In Xanadu Dalrymple śledził drogę przebytą przez Marco Polo z Jerozolimy do Mongolii. Tym razem podąża drogą, którą w VI wieku podróżowali bizantyjscy mnisi Jan Moschos i Sofroniusz Sofis, od bizantyjskiego świata, po Konstantynopol, gdzie powstało dzieło Łąka duchowa, która zafascynowała szkockiego historyka.

Podróż Dalprymple śladami Moschosa i Sofisa rozpoczyna się od góry Athos w Grecji pod koniec czerwca 1994 roku czyli ponad 1400 lat później. Razem z autorem przebywamy długą drogę przez Stambuł do wschodniej Turcji, Syrię, Liban, Izrael, by dotrzeć w grudniu do palestyńskiego Zachodniego Brzegu, Jerozolimy i do egipskiego klasztoru Deir al-Muharrak.
Tren Dalrymple’a poświęcony wschodniemu chrześcijaństwu dorównuje najlepszym współczesnym książkom podróżniczym. (The Scotsman)
Wędrówka nie jest li tylko przyjemnością. Autor zetknął się po drodze z wieloma niebezpieczeństwami, jak choćby wojną domową w Turcji, napięciami na Zachodnim Brzegu Jordanu czy buntem fundamentalistów w Egipcie. W ten oto sposób książka historyczna, reportaż i przewodnik w jednym staje się dodatkowo komunikatem Dalrympla o ginącej cywilizacji wschodniego chrześcijaństwa.

Dalrymple prowadzi nas drogą bogatą w kontrasty, i jest przy tym wspaniałym obserwatorem i przewodnikiem. Nie ocenia, nie sądzi, zachowuje całkowitą neutralność i nie wpływa na tworzącą się na jego oczach historię. Do tego opowiada o tej porywającej wędrówce przepięknym językiem, lekko i z humorem. Książkę czyta się bardzo dobrze, choć niesie z sobą niezły ciężar historyczny. Jest to ciekawa i przystępna pozycja, którą mogę śmiało polecić nie tylko historykom, ale też innym czytelnikom, którzy szanują słowo pisane i poszukują czegoś więcej niż zwykłej, łatwej rozrywki. Znakomita, wciągająca i pasjonująca droga do zrozumienia duchowości.
Zgrabnie napisana, przejmująca i odważna relacja z wędrówki, która konfrontuje dawny idealizm z nienawiścią, zeświecczeniem i wyparciem się wiary teraźniejszości. (Karen Armstrong)
Oficyna Literacka Noir sur Blanc dołożyła starań i czytelnik otrzymuje pięknie wydaną publikację w twardej oprawie z mapą Bizancjum i z licznymi zdjęciami autorstwa żony pisarza Olivii Fraser (która towarzyszyła w tej wyprawie mężowi). Książka zaopatrzona została w słowniczek, indeks osób i nazw miejscowości.

Nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam gorąco tę doskonałą, nadzwyczajną i fascynującą podróż z Williamem Dalrymple w roli przewodnika.

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

Książkowa podróż, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 24/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 4,4 = 25,1 cm, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania, Wielkobukowe wyzwanie, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze - miejsce

czwartek, 16 lutego 2017

Sama się prosiła - Louise O'Neill

Autor – Lousie O’Neill
Tytuł – Sama się prosiła
Tytuł oryginału – Asking For It
Przekład – Anna Dobrzańska
Wydawnictwo Feeria Young
ISBN 978-83-7229-623-8


Emma O’Donovan, bohaterka książki Sama się prosiła, ma osiemnaście lat. Jest dziewczyną piękną i popularną, każdy chciałby znaleźć się w kręgu jej bliskich znajomych, koleżanki chcą się z nią przyjaźnić, a koledzy, chociaż poflirtować. Niestety, co zdarza się często w takich przypadkach, dziewczyna jest próżną osóbką, nadętą, zarozumiałą i bardzo pewną siebie. Nie dziwi więc, że nie polubiłam Emmy i nawet później nie potrafiłam wykrzesać odrobiny sympatii.

Emma, jak większość nastolatek, lubi się bawić. A zabawy wśród młodzieży przybierają różny obrót. Chodzi z przyjaciółkami na imprezy, gdzie nie brak alkoholu, cudownych tabletek na polepszenie humoru i … przygodnego seksu. Przyznam, że jest to przerażające. Też kiedyś byłam młoda, ale takie rozpasanie nie miało miejsca.

Po kolejnej „udanej” imprezie, skropionej dużą ilością drinków i zażytych tabletkach, Emmie urywa się film. Nie ma pojęcia co się z nią działo, jak dotarła do domu. Wiadomo jedynie, że została znaleziona na ganku własnego domu przez rodziców, zakrwawiona, poparzona od słońca, poraniona. Ale to nie te widoczne rany okażą się najgroźniejsze. Najbardziej została zraniona wewnętrznie. Nikt z przyjaciół nie odpisuje na jej SMS-y, nikt nie odbiera telefonu, a na Facebooku pojawia się nowy profil. Profil, którego bohaterką staje się Emma. To dzięki tej stronie dziewczyna dowiaduje się o tym, co się wydarzyło.
Głosy. Śmiech. Ręce, które wczepiają się we mnie, wpychają mnie w czarny filc nocy, żadnych ciał, żadnych twarzy, tylko ręce, kredowobiałe na tle nocy. Co się stało?
Louise O’Neill napisała książkę ważną, ale też okrutną, mocną i poruszającą. Historia Emmy, może i nie wydarzyła się naprawdę, ale mogłaby mieć miejsce. Taka właśnie jest teraz młodzież, totalnie beztroska i lekkomyślna, ale też bezwzględna i wynaturzona. Ogromny plus dla irlandzkiej pisarki za tematykę tej wstrząsającej powieści oraz za sposób w jaki cała historia została przedstawiona.
Szepty. Jedyne co słyszę, to szepty. Zdzira, kłamczucha, lafirynda, suka, dziwka.
Narratorką powieści Sama się prosiła jest Emma, dzięki temu mamy nieograniczony dostęp do jej uczuć, myśli, refleksji i obaw. Wrażliwy czytelnik może mieć problem z lekturą, gdyż jest trochę depresyjna, przykra i bolesna.  To książka, która nikogo nie zostawi obojętnym. A czyta się ją, mimo trudnej tematyki, bardzo szybko.
Staram się nie myśleć. Nie jestem już tamtą dziewczyną. Jestem Czymś. Zbiorem elementów ciała lalki, różowym ciałem, rozłożonymi nogami, żeby wszyscy mogli zobaczyć, co jest między nimi.
Sama się prosiła to opowieść Emmy, napisana ku przestrodze. Książkę powinny przeczytać nastolatki, aby wyciągnąć wnioski na przyszłość. Na młode dziewczęta czeka „wielki świat” niosący z sobą mnóstwo niebezpieczeństw. Emma stała się ofiarą przemocy i jako ofiara prezentuje sobą typowe zachowania dla osoby, która doznała stresu pourazowego. Nie może znaleźć sobie miejsca, zamyka się w sobie, czuje zagrożenie i lęk, obwinia ciągle i ciągle siebie.

Sama się prosiła to książka, którą czyta się płynnie, choć mnie zajęło to sporo czasu, gdyż musiałam co chwilę robić przerwę, żeby odetchnąć, pomyśleć, przeczytać cos innego. Historia przedstawiona przez Louise O’Neill wywołuje bardzo silne emocje, niektórzy może będą potrzebowali chusteczki. Książkę czytało mi się dobrze, ale nie mogę powiedzieć, że przyjemnie, ponieważ temat do rozrywkowych nie należy.

Sama się prosiła to nieźle napisana powieść obyczajowa, więc jest stworzona dla osób, które lubią właśnie ten gatunek literacki. Jako że powieść traktuje o nastolatkach, jest idealna dla młodych czytelników, a szczególnie czytelniczek. Ale nie jest to typowa książka młodzieżowa, toteż polecam lekturę także starszym odbiorcom. Książka Louise O’Neill jest opowieścią zmuszającą do refleksji i nie dającą szybko o sobie zapomnieć. Polecam.

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

ABC czytania – wariant 2, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Gra w kolory, Grunt to okładka, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 23/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 20,7 cm, W 200 książek dookoła świata – Irlandia, Wyzwanie Czytamy nowości, Zaczytajmy się

wtorek, 14 lutego 2017

Willow - Virginia C. Andrews

Autor – Virginia C. Andrews
Tytuł – Willow
Cykl – Rodzina de Beers
Przekład – Małgorzata Fabianowska
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN 978-83-8097-032-8


Willow to pierwsza część cyklu Rodzina de Beers bestsellerowej pisarki Virginii Cleo Andrews. Myślę, że nie trzeba nikomu przedstawiać autorki. Nawet jeśli nie czytaliście, to na pewno znacie ze słyszenia chyba najgłośniejszy jej cykl Rodzina Dollagangerów. Jednak nijak ma się Willow do popularnych Kwiatów na poddaszu. Czytając, miałam wrażenie, że sięgnęłam po książkę innego autora. Brakowało mi tego napięcia i klimatu jaki był obecny w Kwiatach… i pozostałych częściach cyklu. Ale do rzeczy.

Tytułowa Willow de Beers jest dziewiętnastolatką. Od dziecka wie, że została adoptowana, o czym wciąż przypomina jej adopcyjna matka. Na zainteresowanie mogła liczyć tylko ze strony ojca, ale nawet on nie był zbyt wylewny. Miłością i mądrością zaraziła się od portugalskiej opiekunki. Z dziewczynki stała się młodą kobietą. Matka umarła w wypadku kilka lat wcześniej, a teraz odszedł ojciec. Willow po śmierci ojca dowiaduje się, że był on jej biologicznym tatą, a matką jego pacjentka. List i pamiętnik zostawiony córce prowadzi dziewczynę prosto do Palm Beach w poszukiwaniu matki.

Udając studentkę prowadzącą projekt na zaliczenie Willow zanurza się w duszny, przepełniony bogactwem i blichtrem świat elit Palm Beach. Zderza się z zepsuciem socjety tej bajecznej wyspy, gdzie określenie crě-me de la crěme odnosi się nie tylko do śmietanki towarzyskiej, ale także do ciągłej zabawy i nudy. Gdy Willow poznaje młodego prawnika Thatchera Eatona, zaczyna zmieniać się jej postrzeganie tego specyficznego społeczeństwa.

Willow to powieść obyczajowa z bardzo rozbudowanym wątkiem romansowym, skrojona dla kobiet w różnym wieku, choć te młodsze bardziej odnajdą się w opowiadanej historii. Niestety powieść zbyt mocno została zakorzeniona w klimacie gorącego Palm Beach, przez ten zabieg czułam się, jakbym została przeniesiona między kartki harleguina. Sama historia Willow, która tak dobrze się zaczęła, od tajemnicy, listu i pamiętnika, poszukiwania matki, schodzi na drugi plan, a my wraz z bohaterami pławimy się w luksusie made in Floryda.

Nie mam zarzutu jeśli chodzi o opisy miejsc, przyrody czy charaktery postaci. Andrews zdążyła przyzwyczaić czytelników do tego, że jej książki są dopracowane i pod tym względem nie brak im niczego. Prosto z fotela w swoim małym mieszkanku przenosiłam się bez wysiłku pod zielone, szumiące palmy i czułam bryzę na twarzy. Bohaterowie również zostali dobrze skonstruowani, ale nie mogę powiedzieć żebym, po odłożeniu książki, za kimś szczególnie tęskniła.

Ogólnie rzecz biorąc Willow nie jest złą książką, o ile nie czytało się wcześniejszych powieści Virginii Cleo Andrews. Dla tych, którzy znają jej twórczość, czegoś będzie brakowało, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że jest to pierwsza część cyklu, więc być może historia rozwinie się, ewoluuje i w efekcie otrzymamy bardzo ciekawą serię. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne części będą lepsze, bo zamierzam dać im szansę. Tymczasem Willow polecam przede wszystkim wielbicielkom twórczości Virginii C. Andrews oraz miłośniczkom powieści obyczajowych dla kobiet.

Dziękuję




ABC czytania – wariant 2, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 22/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3 = 18,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze – osoba, Zaczytajmy się

sobota, 11 lutego 2017

Wiersze wybrane - Emily Dickinson

Autor – Emily Dickinson
Tytuł – Wiersze wybrane
Przekład – Stanisław Barańczak
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-4360-6

 

Emily Dickinson zalicza się do grona najważniejszych amerykańskich poetek. Pisząca w XIX wieku Dickinson jest wymieniana jednym tchem z takimi tuzami literatury jak Walt Whitman, Henry David Thoreau czy Ralph Waldo Emerson. Jej twórczość jest przesiąknięta duchem metafizycznym, choć często wiersze dotyczą spraw domowych. W Polsce jednak nigdy nie zdobyła większej popularności, mimo licznych przekładów, np. Kazimiery Iłłakowiczówny, Andrzeja Szuby oraz Macieja Maleńczuka, który wykorzystywał swoje tłumaczenia w piosenkach. Najnowsze wydanie Wierszy wybranych obejmuje ok. dwustu wierszy w przekładzie wybitnego polskiego poety i tłumacza, Stanisława Barańczaka. Co niezwykle cenne, Barańczak jest także autorem wstępu do tego zbioru, przybliżającego biografię poetki oraz najważniejsze motywy w jej twórczości.

Dickinson urodziła się w 1830 roku w Amherst, niedużym miasteczku w stanie Massachusetts, w poważanej i zamożnej rodzinie z prawniczymi tradycjami. Dziadek poetki założył Amherst College, a ojciec był skarbnikiem szkoły i kongresmenem. Wychowana według surowej, protestanckiej reguły Dickinson była niezwykle wrażliwą kobietą, której życie wiązało się głównie z domem rodzinnym. Z Amherst wyjechała tylko kilkakrotnie, głównie z powodów zdrowotnych; po ukończeniu miejscowej szkoły średniej  przez rok studiowała też w słynnym seminarium żeńskim Mount Holyoke, lecz studia przerwała z przyczyn, które pozostają zagadką. Wiadomo natomiast, że wiersze zaczęła pisać mniej więcej wtedy, gdy ukończyła trzydzieści lat. Przez ostatnie dwadzieścia lat życia prawie w ogóle nie opuszczała swojego pokoju na piętrze. W jej dorobku znajduje się dokładnie 1775 utworów, chowanych skrzętnie w skrzyni mieszczącej się w pokoju poetki. Za życia Dickinson w druku ukazało się jedynie siedem jej tekstów, wszystkie trafiły do redakcji czasopism jako anonimowe i bez wiedzy autorki. Po śmierci wierszami zajęła się Mabel Loomis Todd, przyjaciółka rodziny, która doprowadziła do wydania zebranych utworów Dickinson. Wydanie to jednak obejmowało teksty zredagowane, czyli uładzone i odpowiadające panującym w tamtym czasie standardom poezji.
                                          185

                                          „Wiara” to świetny wynalazek,
                                          Gdy można zaufać Oku –
                                          Lecz zdarza się Nagła Potrzeba
                                          Użycia Mikroskopu.

Po tym przydługim wstępie czas przejść do wierszy. Pierwsze, co rzuca się w nich w oczy, to specyficzna interpunkcja oraz wykorzystanie wielkich liter. Z początku wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z przypadkowym działaniem, że brakuje tu konsekwencji. Im lepiej jednak poznamy twórczość Dickinson, tym łatwiej nam będzie pojąć, jak zręcznie operuje ona tymi środkami, które nadają poezji wyrazu. Niewątpliwie widać, czytając wiersze Dickinson, że autorka była kobietą inteligentną i wykształconą. Prawie każdy utwór zwieńczony jest celną pointą, a porównania i tworzona rzeczywistość liryczna wskazują na oczytanie i obeznanie w świecie. Kompozycja wersów, jak zauważa Barańczak we wstępie, przypomina pieśni religijne sprzed ponad stu lat, natomiast zainteresowanie poetki metafizyką i jej skłonność do paradoksu porównać można do twórczości barokowego angielskiego poety Johna Donne’a oraz jemu podobnych, które Dickinson znać musiała. Poetka tworzyła ciasne konstrukcje wersyfikacyjne, przywodzące na myśl pokoik, w którym spędziła pewnie połowę swojego życia. Na uwagę zasługuje często powracająca postać Boga, symbolizującego według wielu badaczy postać ojca poetki, władczego, jednocześnie groźnego i dobrego. Spora część twórczości wskazuje na cierpienie Dickinson, jej emocjonalne wyczerpanie.

                                          686
                                          Mówi się: „czas uśmierza ból” –
                                          On nie uśmierza niczego –
                                          W cierpieniu, jak w Żylastym Starcu,
Rośnie Krzepkość, gdy lata biegną –

                                   Nie Lekarstwem Nieszczęścia
                                   Jest Czas – to raczej Probierz –
                                   Jeśli leczy – daje dowód tym samym,
                                         Że nie było mowy o Chorobie –

Wiersze wybrane Emily Dickinson stanowią pozycję, do której będę często wracać. Poezja amerykańskiej autorki pełna jest wrażliwości i zaskakujących definicji i metafor, tak ważnych moim zdaniem w liryce. Jestem przekonana, że podczas lektury tych utworów,  niejednokrotnie zwrócicie uwagę na fakt, jak wiele znaczeń poetka upchnęła w tak niewielu wersach. Gorąco polecam, sięgnijcie po zbiór wierszy Dickinson i otwórzcie oczy na wykreowaną przez nią rzeczywistość.

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

ABC czytania – wariant 2, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 207 roku – 21/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 15,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytam nowości, Zaczytajmy się