Autor
– Virginia C. Andrews
Tytuł
– Willow
Cykl
– Rodzina de Beers
Przekład
– Małgorzata Fabianowska
Wydawnictwo
Prószyński i S-ka
ISBN
978-83-8097-032-8
Willow to pierwsza część cyklu Rodzina de Beers bestsellerowej pisarki
Virginii Cleo Andrews. Myślę, że nie trzeba nikomu przedstawiać autorki. Nawet
jeśli nie czytaliście, to na pewno znacie ze słyszenia chyba najgłośniejszy jej
cykl Rodzina Dollagangerów. Jednak
nijak ma się Willow do popularnych Kwiatów na poddaszu. Czytając, miałam wrażenie,
że sięgnęłam po książkę innego autora. Brakowało mi tego napięcia i klimatu
jaki był obecny w Kwiatach… i
pozostałych częściach cyklu. Ale do rzeczy.
Tytułowa
Willow de Beers jest dziewiętnastolatką. Od dziecka wie, że została adoptowana,
o czym wciąż przypomina jej adopcyjna matka. Na zainteresowanie mogła liczyć
tylko ze strony ojca, ale nawet on nie był zbyt wylewny. Miłością i mądrością
zaraziła się od portugalskiej opiekunki. Z dziewczynki stała się młodą kobietą.
Matka umarła w wypadku kilka lat wcześniej, a teraz odszedł ojciec. Willow po
śmierci ojca dowiaduje się, że był on jej biologicznym tatą, a matką jego
pacjentka. List i pamiętnik zostawiony córce prowadzi dziewczynę prosto do Palm
Beach w poszukiwaniu matki.
Udając
studentkę prowadzącą projekt na zaliczenie Willow zanurza się w duszny,
przepełniony bogactwem i blichtrem świat elit Palm Beach. Zderza się z
zepsuciem socjety tej bajecznej wyspy, gdzie określenie crě-me de la crěme
odnosi się nie tylko do śmietanki towarzyskiej, ale także do ciągłej zabawy i
nudy. Gdy Willow poznaje młodego prawnika Thatchera Eatona, zaczyna zmieniać
się jej postrzeganie tego specyficznego społeczeństwa.
Willow to powieść obyczajowa z bardzo rozbudowanym wątkiem romansowym, skrojona dla kobiet w różnym wieku, choć te
młodsze bardziej odnajdą się w opowiadanej historii. Niestety powieść zbyt
mocno została zakorzeniona w klimacie gorącego Palm Beach, przez ten zabieg czułam
się, jakbym została przeniesiona między kartki harleguina. Sama historia
Willow, która tak dobrze się zaczęła, od tajemnicy, listu i pamiętnika,
poszukiwania matki, schodzi na drugi plan, a my wraz z bohaterami pławimy się w
luksusie made in Floryda.
Nie
mam zarzutu jeśli chodzi o opisy miejsc, przyrody czy charaktery postaci.
Andrews zdążyła przyzwyczaić czytelników do tego, że jej książki są dopracowane
i pod tym względem nie brak im niczego. Prosto z fotela w swoim małym
mieszkanku przenosiłam się bez wysiłku pod zielone, szumiące palmy i czułam
bryzę na twarzy. Bohaterowie również zostali dobrze skonstruowani, ale nie mogę
powiedzieć żebym, po odłożeniu książki, za kimś szczególnie tęskniła.
Ogólnie
rzecz biorąc Willow nie jest złą
książką, o ile nie czytało się wcześniejszych powieści Virginii Cleo Andrews.
Dla tych, którzy znają jej twórczość, czegoś będzie brakowało, ale trzeba wziąć
pod uwagę fakt, że jest to pierwsza część cyklu, więc być może historia
rozwinie się, ewoluuje i w efekcie otrzymamy bardzo ciekawą serię. Pozostaje
mieć nadzieję, że kolejne części będą lepsze, bo zamierzam dać im szansę. Tymczasem
Willow polecam przede wszystkim
wielbicielkom twórczości Virginii C. Andrews oraz miłośniczkom powieści
obyczajowych dla kobiet.
Dziękuję
ABC
czytania – wariant 2, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Grunt
to okładka, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy,
Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 22/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3
= 18,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy
nowości, Wyzwanie czytelnicze – osoba, Zaczytajmy się
Ciekawa recenzja 😊 Może sięgnę po tę książkę w najbliższym czasie☺ zapraszam do mnie 😁http://czytanienalogiem.blogspot.com/?m=0
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOdkąd dowiedziałam się o planie wydawniczym tej książki, miałam na nią ogromną chrapkę. Obawiałam się jednak właśnie tego o czym piszesz, że bęzie brakowało tego klimatu Kwiatów na Poddaszu. Teraz mam mieszane uczucia, ale chyba jednak sprawdzę na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńJednak uważam też, że może się podobać :)
UsuńZ własnego doświadczenia wiem, że pierwsze części większych serii są zwykle najmniej udane. Bo trzeba wprowadzić czytelnika, zawrzeć opisy bohaterów i miejsc itp. :) A jako że nie miałam wcześniej okazji poznać twórczości autorki, o której swoją drogą można usłyszeć wiele dobrego, teraz jest najlepsza okazja.
OdpowiedzUsuńTak bywa, ale czasem są najlepsze. Zamierzam jednak dać szansę tej serii i na pewno sięgnę po drugą część :)
UsuńZazwyczaj pierwsze części cyklu pozostawiają czytelnika w wielkim niedosytem, bo tak naprawdę fabuła dopiero zaczyna się wyłaniać, zarysy wątków kształtować, jeszcze zbyt mało czasu, aby poznać dokładnie głównych bohaterów... dlatego tak bardzo liczy się klimat powieści, jak zaiskrzy, to chętnie poznajemy kolejne odsłony. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Szczerze mówiąc jestem ciekawa dalszego ciągu.
UsuńNie znam twórczości autorki, wiec może książka mi się spodoba. Od jakiegoś czasu wciąż przewija mi się przed oczami :)
OdpowiedzUsuńSkoro nie znasz, to nie będziesz mieć porównania. I bardzo dobrze. Życzę przyjemnej lektury.
UsuńKurczę, ja mam o książce dużo lepsze zdanie i wcale nie miałam uczucia, że napisał ją ktoś inny, wręcz przeciwnie. Odnalazłam tu podobieństwo w sposobie narracji i umiejętności tworzenia specyficznego klimatu.
OdpowiedzUsuńMnie książka podobała bardzo.
Przecież ja nie napisałam, że mi się nie podobała. Brakowało mi tego specyficznego klimatu "Kwiatów...". Zamierzam sięgnąć po drugą część.
UsuńWiem, że nie napisałaś, że książka Ci się nie podobała, mnie się tylko wydaje, że na mnie wywarła dużo większe wrażenie.
UsuńCiekawi mnie projekt i dokąd on "kłamczuszkę" zaprowadzi.
OdpowiedzUsuń