Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura kanadyjska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura kanadyjska. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 maja 2024

Haft botaniczny. Nowoczesny podręcznik - Arounna Khounnoraj

 

Arounna Khounnoraj

Haft botaniczny

Nowoczesny podręcznik

Embroidery. A Modern Guide to Botanical Embroidery

przekład Katarzyna Skarżyńska

fotografie Lauren Kolyn

Wydawnictwo Filo

ISBN 978-83-92903-78-8


czwartek, 11 marca 2021

Mroczny wymiar - Annette Marie

 

Annette Marie

Mroczny wymiar

The Night Realm:

Book One of the Spell Weaver Trilogy

Trylogia mistrza magii, tom 1

przełożył – Grzegorz Gołębski

Wydawnictwo Kobiece

ISBN 978-83-66718-34-0

piątek, 8 czerwca 2018

Ostatni Namsara - Kristen Ciccarelli


Autor – Kristen Ciccarelli
Tytuł – Ostatni Namsara
Tytuł oryginału – The Last Namsara
Cykl – Iskari, tom I
Przekład – Dorota Dziewońska
Wydawnictwo IUVI
ISBN 978-83-7966-041-4


Niektórzy z was znają mnie już na tyle, że wiedzą iż prawie nigdy nie wybieram książek sugerując się okładkami. Tym razem jednak, gdy tylko zobaczyłam szatę graficzną wiedziałam, że ta książka musi być moja. A gdy dodatkowo przeczytałam o czym jest, nie miałam żadnych wątpliwości. Słowo „smoki” przyciągnęło mnie jak magnes.

Kilka słów o autorce. Kristen Ciccarelli pochodzi z półwyspu Niagara w Ontario. Od dziecka była zafascynowana książkami, smokami i bohaterkami posługującymi się niesamowitą bronią. Napisała Ostatniego Namsarę dla dziewczyny, którą kiedyś była (i nadal czasem bywa). Ostatni Namsara jest jej debiutem literackim, a historię zaczęła przelewać na papier mając zaledwie siedemnaście lat.
Na początku był Namsara – zrodzony z nieba i ducha – który wszędzie, gdzie się pojawił, przynosił miłość i śmiech. Lecz gdzie jest światło, tam musi być ciemność. Dlatego była też Iskari – zrodzona z krwi i blasku księżyca. Niszczycielka. Przynosząca śmierć.

Kilka słów o fabule, ale dzisiaj nietypowo. W powieści Ostatni Namsara ważną rolę odgrywają opowieści, więc postaram się wam opowiedzieć.

Żyła kiedyś dziewczynka, a na imię miała Asha. Była królewską córką. Problemy ze snem sprawiły, że jej matka snuła jedną opowieść po drugiej. Ale te bajania zaczęły stopniowo wysysać życie z królowej, aż doprowadziły do jej śmierci. Wtedy opowieści zostały zakazane jako niebezpieczne. Jednak dziewczynka była nimi zafascynowana i nie była w stanie z nich zrezygnować. Znalazła wiernych słuchaczy – smoki. Smoki uwielbiały legendy, potrafiły się też za nie zrewanżować. Jednak te opowieści powodowały to, że smoki rosły w siłę. Ojciec Ashy postanowił zaatakować jednego ze smoków, wykorzystując do tego celu dar dziewczynki. Nie wszystko wypadło tak jak się tego spodziewał i dziewczynka została potwornie poparzona smoczym ogniem. Od tego momentu król sączył jad w serce Ashy. Dziewczyna, gdy dorosła na żądanie ojca zaczęła zabijać smoki. Ludzie usuwali jej się z drogi, bali się jej, a imię Asha zaczęło odchodzić w zapomnienie. Oszpeconą bliznami teraz (często ze strachem) nazywano Iskari.

Tyle mogę wam zdradzić. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się co było dalej, musicie sięgnąć po Ostatniego Namsarę.

A teraz kilka słów o głównej bohaterce. Ashy nie polubiłam od razu. Nie mogłam znieść tego, że zabija bez mrugnięcia okiem smoki, które w pewien sposób jej zaufały. Ale trzeba oddać Ciccarelli, że wykreowała bardzo silną, niezależną bohaterkę, choć jakby się zastanowić, to zaczyna się w to wątpić. Iskari jest silna, ale Asha, ukryta za maską przynoszącej śmierć jest osobą z niską samooceną i pełną słabości. Pozostałe postaci również zostały w miarę starannie stworzone, nawet takie, które niczego nie wnoszą do poznawanej historii.

Debiutancką powieść Kristen Ciccarelli czytało mi się rewelacyjnie i bardzo szybko.  Powiem wam, że niezwykle przyjemnie spędziłam z nią czas, odpoczęłam, zrelaksowałam się a tego w tym momencie potrzebowałam. Każde odłożenie książki, choć na chwilę, sprawiało mi prawie fizyczny ból. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że to pierwszy tom z zapowiadanej trylogii Iskari. Już nie mogę się doczekać kontynuacji i chciałabym wiedzieć co jeszcze przyszykowała dla swoich czytelników kanadyjska pisarka.

W kilku słowach, żeby zachęcić niezdecydowanych, co was czeka. Tajemnice, intrygi, zdrada, przyjaźń, miłość, niebezpieczeństwo. Opowieści, Pradawny i… oczywiście smoki. Brzmi dobrze, prawda? Nawet lepiej niż dobrze. Jest fantasty. Jest przygoda. Jest nawet wątek romansowy, trochę kulawy, ale zawsze. Czyli jaki z tego wniosek – dla każdego coś dobrego.

Dla kogo Ostatni Namsara? Nie trudno zgadnąć, że dla każdego wielbiciela fantastyki. Dla tych z was, którzy poszukują naprawdę ciekawego debiutu. Dla starszych nastolatków, ale też dla całkiem dorosłego czytelnika. Pozostaje mi mieć nadzieję, że się nie zawiedziecie. Sądzę, że warto dać szansę początkującej pisarce. A ponieważ uważam, że wiele osób to okładkowe sroki, więc ze względu na piękną okładkę książka powinna cieszyć się popularnością.

I jeszcze dwa słowa – gorąco polecam.

Dziękuję

Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania – wariant 3, Akcja 100 książek w 2018 roku – 53/100, Czytelnicze igrzyska,  Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza – 416 stron, Przeczytam 52 książki w 2018 roku – 53/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,2 = 7,8 cm, W 200 książek dookoła świata – Kanada, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie Tropem fantastycznych postaci – smok, król, Wyzwanie czytelnicze Wiedźmy – osoba, Wyzwanie u magdalenardo 2 w 1 – szarości

sobota, 26 maja 2018

Kocie oko - Margaret Atwood


Autor – Margaret Atwood
Tytuł – Kocie oko
Tytuł oryginału – Cat’s Eye
Przekład – Magdalena Konikowska
Wydawnictwo Wielka Litera
ISBN 978-83-8032-227-1


Margaret Atwood – kanadyjska pisarka, poetka i krytyczka literacka. Autorka ponad czterdziestu powieści, zbiorów wierszy oraz esejów. Jej książki opublikowano w 35 krajach. Napisała m.in.: Opowieść podręcznej, Serce umiera ostatnie, Kocie oko nominowane w 1898 roku do Nagrody Bookera oraz Grace i Grace nagrodzoną kanadyjską Giller Prize i włoską Premio Mondello. Za Ślepego zabójcę otrzymała w 2000 roku Nagrodę Bookera. Atwood wymieniana jest wśród najpoważniejszych kandydatów do literackiej Nagrody Nobla.
Niepokojąca, głęboka i wnikliwa opowieść o krzywdzie i szukaniu tożsamości – córki, kochanki, artystki i kobiety.
Na pewno zdarzają się wam takie książki, do których z całą pewnością będziecie wracać. Ja też mam takie. I na tej półce znajduje się już jedna z powieści Margaret Atwood. Teraz dołączy do niej Kocie oko, bo to książka wyjątkowa. Książka, która wciąga czytelnika bez reszty. Książka, która skłania do myślenia, nie pozwala o sobie zapomnieć i posiada ogromny wachlarz emocji.

Bohaterką i narratorka Kociego oka jest Elaine Risley, malarka w średnim wieku. Po wielu latach nieobecności Elaine wróciła właśnie do Toronto, swojego rodzinnego miasta, gdzie ma się odbyć wystawa jej prac. Powrót do miasta swojego dzieciństwa budzi w kobiecie od dawna zapomniane, a może raczej skrzętnie ukrywane wspomnienia. Wraz z Elaine przeżywamy powrót do lat jej dzieciństwa i młodości. I jak to często bywa bilans tych reminiscencji wypada na korzyść tych, o których chciałaby (powinna) zapomnieć. Ale ona podświadomie w jakiś niezrozumiały sposób pielęgnowała te wspomnienia, które niewątpliwie zdeterminowały teraźniejszość i miały ogromny wpływ na ukształtowanie się jej jako dorosłego człowieka i artystki.

Wczesne dzieciństwo bez stałego miejsca zamieszkania, wojenna i powojenna poniewierka; romans z wykładowcą; zamążpójście i rozwód; śmierć brata i rodziców oraz to co odcisnęło chyba największe piętno na dziecku i skutkowało na późniejsze lata Elaine – „przyjaciółki” wieku dziecięcego, a zwłaszcza jedna z nich, Kordelia – jej dręczycielka.

Kocie oko to nie jest łatwa lektura. Po tych wszystkich książkach, gdzie akcja gna na łeb na szyję, proza Atwood przynosi czytelnikowi wytchnienie, bo Kocie oko napisane jest leniwie i tak też się je czyta, niespiesznie prawie sennie. Dzięki licznym retrospekcjom nigdy tak naprawdę nie wiemy, w którym momencie życia będziemy uczestniczyć na następnej stronie czy w kolejnym rozdziale. Opowieść Atwood tworzy pewnego rodzaju patchwork, z którego zszyte jest życie głównej bohaterki.

To moja druga książka Margaret Atwood i muszę przyznać rację tym, którzy mogą zarzucać pisarce feminizm. Mnóstwo w jej powieściach kobiecych bohaterek, którym poświęciła sporo czasu tworząc ich sylwetki. Męskie postaci również występują, ale są potraktowani trochę po macoszemu – oni są, z reguły gdzieś obok, bo być muszą. Ma się wrażenie, że są tylko towarzystwem albo tłem. A skoro ja to zauważyłam, a jestem kobietą, to zastanawiam się, jak odbierają prozę Atwood mężczyźni.

Kocie oko to kawał bardzo dobrej literatury i po raz drugi przekonuję się do niebywałego talentu kanadyjskiej pisarki. Niedowiarkom proponuję zmierzenie się z tą książką. Jestem pewna, że większość z was stwierdzi podobnie jak ja, że to wyjątkowa powieść, nostalgiczna i przejmująca, a nade wszystko robiąca ogromne wrażenie. Powieść, która mimo bardzo spokojnego przebiegu wstrząsa i nie daje o sobie zapomnieć. Sądzę jednak, że Kocie oko zostanie lepiej odebrane przez czytelników dojrzałych. Dla mnie to była literacka uczta. Zdecydowanie polecam.
Ostrzeżenie – czcionka-zabójca!

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2018 roku – 49/100, Czytelnicze igrzyska, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza –  448 stron, Przeczytam 52 książki w 2018 roku – 49/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3 = 33,9 cm, W 200 książek dookoła świata – Kanada, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze Wiedźmy – zwierzę

piątek, 28 lipca 2017

Opowieść Podręcznej - Margaret Atwood

Autor – Margaret Atwood
Tytuł – Opowieść Podręcznej
Tytuł oryginału – The Handmaid’s Tale
Przekład – Zofia Uhrynowska-Hanasz
Wydawnictwo Wielka Litera
ISBN 978-83-8032-171-7


Świat, który stał się piekłem dla kobiet.
Margaret Eleanor Atwood, kanadyjska pisarka, poetka i krytyk literacki, aktywistka społeczna i ekologiczna. Zdobywczyni Nagrody Bookera (Ślepy zabójca) w 2000 roku, wymieniana wśród najpoważniejszych kandydatów do literackiej Nagrody Nobla.

Wiele lat temu miałam okazję obejrzenia filmu, który mną wstrząsnął. Opowieść Podręcznej, bo o nim mowa, powstał w 1990 roku. Obraz wyreżyserował Volker Schlöndorff, a w rolach głównych wystąpili: Natasha Richardson, Robert Duvall, Faye Dunaway, Aidan Quinn. Było więc tylko kwestią czasu, abym przeczytała powieść na podstawie, której ten film powstał. I tak Opowieść Podręcznej Margaret Atwood trafiła w moje ręce. Przy okazji powieść świetnie się wpisuje w jedno z wyzwań, w którym biorę  udział – Książkowa podróż.

Opowieść Podręcznej to przerażająca wizja przyszłości, w której kobiety nie mają żadnych praw. Sceną dla opisanych wydarzeń staje się Republika Gileadzka, utworzona w niedalekiej przyszłości na dawnych terenach Stanów Zjednoczonych, przez ultraortodoksyjne siły purytańskie, których celem jest wcielenie w życie nauk z Księgi Rodzaju. Narratorką historii jest Freda, inteligentna, wrażliwa kobieta, a jej opowieść zdecydowanie zaskakuje, chwilami śmieszy, ale najczęściej po prostu przeraża. Zderzamy się z nowym wizerunkiem świata, w którym przyjaźń, miłość, radość, a przede wszystkim zdrowy rozsądek praktycznie nie istnieją, ustępując miejsca posłuszeństwu, powadze, smutkowi i grze pozorów.

Kim jest kobieta w świecie stworzonym przez Margaret Atwood? Przedmiotem, rzeczą, egzemplarzem… Samo słowo Podręczna daje do myślenia, bo cóż może być podręczne – pamięć, bagaż, przeglądarka, księgozbiór. Chyba zauważyliście, że przymiotnik ten odnosi się wyłącznie do rzeczy (łatwo dostępny), nigdy do ludzi. W angielskim zaś handmaid oznacza służebnicę, czyli kobietę, która komuś służy. Zapytacie pewnie komu służą Podręczne w tej opowieści?
Noc należy do mnie, to mój prywatny czas, mogę z nim robić, co chcę pod warunkiem, że jestem cicho. I że się nie ruszam (…)A więc nie ruszam się, leżę w swoim pokoju, pod gipsowym okiem w suficie, za białymi zasłonami, w pościeli, schludna, jak wszystko dokoła, i wychodzę – z siebie.Wychodzę, bo mam wychodne. Noc to moje wychodne. Ale dokąd mam iść?
Kobiety w Republice Gileadu nie znaczą nic, są nikim, a raczej są na równi z krzesłem, łóżkiem, szafą… są rzeczą, którą w każdej chwili można zastąpić kolejnym przedmiotem. Nie posiadają nawet własnych imion, które zostały zastąpione przez inne utworzone od imienia mężczyzny, któremu w danym momencie służą. Jedyną szansą na zbawienie jest zajście w ciążę i urodzenie dziecka. Nieposłuszeństwa są dotkliwie karane, na przykład zesłaniem do pół-legalnego burdelu.

Komendanci z Żonami, które często są bezpłodne, znajdują się najwyżej w zwierzchnictwie Gileadu. Posiadają Marty odpowiadające za zajmowanie się domem i Podręczne w czerwonych habitach, ze skrzydłami zakrywającymi twarz. Stojący w hierarchii najniżej mają Gospożony, które sprawują obowiązki wszystkich trzech kobiet. Jak zapewne się domyślacie Podręczna to kobieta płodna, która jest przeznaczona do tego by w obliczu demograficznej zagłady być zapłodnioną przez Komendanta. Patrząc krytycznie staje się cieplarką czy wylęgarką dla potomka notabla.
Zapadam się w swoje ciało jak w grzęzawisko, jak w moczary, gdzie tylko ja potrafię wyczuć stały grunt pod nogami. Zdradliwy teren, moje własne terytorium. Jestem jak ziemia, do której przykładam ucho, nasłuchując odgłosów przyszłości. Każde ukłucie, każdy najmniejszy pomruk bólu, wybrzuszenie wzbierającej materii, obrzęk i ubytek tkanki, obecność wydzielin – to wszystko są znaki, rzeczy o których powinnam wiedzieć.
Antyutopijna powieść Opowieść Podręcznej została napisana rewelacyjnie, lekko i pięknie, z wyczuciem i smakiem godnym mistrzyni pióra. Napisana niespiesznie i tak też się czyta, ale bez obawy, książka nie jest nużąca, a wręcz trudno się od niej oderwać. Czyta się jednym tchem, jeden wieczór i książka była przeczytana. W momencie gdy ją skończyłam miałam ochotę zacząć czytać od nowa, a to zdarza mi się bardzo rzadko.   

Przydarzają mi się co jakiś czas książki, do których wiem, że będę wracać. Jestem pewna, że jeszcze nie raz przeczytam powieść Margaret Atwood. Nie jest to książka jakich wiele, pochłania czytelnika i wciąga go w swój świat, nic poza tym nie jest ważne, istnieje tylko ta historia. Opowieść Podręcznej skłania do myślenia, wzbudza cały wachlarz emocji i nie pozwala o sobie zapomnieć. Powieść o zniewoleniu i ubezwłasnowolnieniu drugiego człowieka. Szokująca i niepokojąca. Zdecydowanie polecam, mając nadzieję, że taki świat nie stanie się nigdy naszym udziałem.
Nolite te bastardes carborundorm.
Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam fantastykę, Czytam zekranizowane książki, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Książkowa podróż, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 111/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 47,9 cm, W 200 książek dookoła świata – Kanada, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie Wiedźmy – osoba, Zatytułuj się! - O

niedziela, 22 stycznia 2017

Shadow - Sylvain Reynard

Autor – Sylvain Reynard
Tytuł – Shadow
Cykl – The Florentine
Przekład – Ewa Skórska
Wydawnictwo Akurat
ISBN 978-83-287-0426-8

Mroczny cień padł na Florencję. Inspektor Batelli nie spocznie, zanim nie udowodni Raven udziału w kradzieży bezcennych dzieł sztuki z galerii Uffizi, ale to niejedyny problem, z którym musi sobie poradzić dziewczyna. Oto powrócił książę wampirów, grożąc straszliwą zemstą wszystkim, którzy wyrządzili jej krzywdę. Dziewczyna staje przed trudnym wyborem: sprzysiąc się z siłami ciemności, czy odważnie stawić im czoło, odtrącając bezwzględnego, głodnego krwi adoratora? Cokolwiek postanowi, nie zdoła uwolnić się od burzliwej przeszłości, która i tak może okazać się zaledwie niewinnym wstępem do krwawej, mrocznej, pulsującej namiętnością przyszłości.
Shadow druga część najnowszego cyklu The Florentine Sylvaina Reynarda, znanego z trylogii o zabarwieniu erotycznym, którego bohaterem jest profesor Gabriel Emmerson, znawca twórczości Dantego. Chyba słusznie zakładam, że autor jest mężczyzną, więc będę używała takiej właśnie formy.

Lubię fantastykę, uwielbiam wampiry w literaturze i filmie. Co wiadomo o wampirach? Otóż Dzieci Nocy są piękne, nieśmiertelne, mają nadludzką siłę, są piekielnie szybkie, a ich dieta opiera się głównie na krwi żywiciela. Żywicielem natomiast można się stać z przymusu lub dobrowolnie, ale ten drugi rodzaj jest zdecydowanie rzadszy. Wampiry są drapieżnikami i lubią polować. Potrafią również latać (przynajmniej niektóre), a zdarzają się też ewenementy, które mogą poruszać się w promieniach słońca. Jak się chronić przed wampirem? Trudna sprawa, bo podobno czosnek i srebro to mity. Ale kołek osikowy chyba jest skuteczny. Aha, poznać wampira można prowadząc go w okolice lustra – ponoć nie ma odbicia.

Wampir u Sylvaina Reynarda jest arystokratą, przez ludzi nazywany lordem, przez wampiry Księciem. Jest wyrafinowany, lubi życie w luksusie, otacza się ładnymi przedmiotami i dziełami sztuki. Oczywiście jest piękny i zniewalający. W dwóch słowach – William York. Ale ma jedną całkiem ludzką słabość. William darzy uczuciem poruszającą się o lasce  kobietę, Raven Wood. Miłość wampira i człowieka znana już jest z literatury. Edward wampir u Stephenie Meyer, zakochał się w ludzkiej istocie. Tyle, że tu mamy uczucie głębsze, dojrzalsze, pełniejsze.

Niestety, tak jak w pierwszej części, nie przepadam za bohaterami tej historii. Ale tak już mam, że czasami się niepotrzebnie czepiam. Na pewno wolę Williama od Raven, ale to nie jest dziwne, gdyż wampiry są tym, co mnie interesuje. Raven, krótko mówiąc, momentami jest denerwująca, niezdecydowana i irytująca.

W tej części dodatkowo występuje wątek Kurii, walczącej z krwiopijcami i utrzymującej porządek oraz równowagę na świecie. Poza tym Książę wśród swoich pobratymców zaczyna być coraz mniej popularny, a może po prostu  ktoś chce zrzucić go z piedestału, gdzie zajmuje już naprawdę długo miejsce. Trochę więc się dzieje. Oczywiście nie zabrakło scen erotycznych, ale są one podane z delikatnością, subtelnie. Nie są wyuzdane i wulgarne.

Shadow to ciemność i niebezpieczeństwo.  Powieść, tak jak wcześniejsza Raven czyta się świetnie i bardzo szybko. Styl Reynarda jest lekki i przebrnięcie przez czterystu stronicową książkę nie zajmuje zbyt wiele czasu. Muszę przyznać, że jest interesująco i momentami strasznie. Co prawda czytałam już lepsze pozycje o wampirach, ale nie jest najgorzej i na pewno sięgnę po kolejną część cyklu.

Zapraszam do zwiedzenia wraz z bohaterami tej książki Florencji, jakiej nie zobaczycie w folderach biur podróży. Polecam.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania – wariant 2, Bezsenne wyzwanie – uniesienia krwiopijcy, Czytam fantastykę, Grunt to okładka, Książkowa podróż, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 12/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,6 = 24,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Kanada, Wyzwanie Czytamy nowości, Zaczytajmy się



czwartek, 11 sierpnia 2016

Psy - Allan Stratton

Autor – Allan Stratton
Tytuł – Psy
Tytuł oryginału – The Dogs
Przekład – Janusz Maćczak
Grupa Wydawnicza Foksal/Wydawnictwo YA!
ISBN 978-83-280-2684-1
Książka zarówno wstrząsająca, jak i pełna nadziei.
 
Kątem oka dostrzegam jakiś ruch przy stodole. Kiedy tam patrzę, to coś znika. Chwileczkę. Pojawia się znowu, tym razem przy polu kukurydzy. Ten sam ruch, to samo coś.
Mama i ja od lat uciekamy. Za każdym razem, gdy on nas odnajduje, przeprowadzamy się w nowe miejsce i zaczynamy wszystko od początku. Ale to miejsce jest inne. Jest pełne tajemnic. A te tajemnice nie zostawią mnie w spokoju.
W moim wieku już powoli zapomina się jak ogromna i niewyczerpana jest wyobraźnia dziecka [dlatego tyle czytam, by dawać mojemu umysłowi pożywkę do jej wybujania]. Czytając tę książkę można się o tym przekonać. Główny bohater powieści Psy Cameron Weaver jest nastolatkiem z niewyobrażalnie wielką wyobraźnią. To on staje się naszym przewodnikiem po kartach powieści stworzonej przez kanadyjskiego pisarza Allana Strattona.

Na początek, czego zwykle nie robię, zwracam uwagę na okładkę, która zachęca do sięgnięcia po tę książkę. Stare i wielkie domisko, otoczone niezbyt pogodnym niebem i pozostałości po polu kukurydzy, częściowo zakrwawione – zapowiadały niesamowicie ciekawy i krwawy thriller. Krwawo niestety nie jest i umiarkowanie ciekawie. Temat trochę oklepany, ale ciągle reaktywowany przez kolejnych pisarzy.
Może zobaczyłem tylko cień chmury przemykający przez szybę okna? A jeśli się mylę. Spokojnie. Straszę się bez powodu. Kto miałby być wewnątrz domu? Złodziejowi wystarczyłoby jedno spojrzenie na te ruderę, aby wiedzieć, że nie ma tu niczego do ukradzenia. A jaki przypadkowy przechodzień włamałby się do domu na takim pustkowiu?
Cameron i jego mama ukrywając się przed ojcem, co chwilę zmieniają miejsce zamieszkania. Tym razem trafiają do miasteczka Wolf Hollow na niezamieszkałą od dawna farmę, trochę straszną i zaniedbaną, której właścicielem jest równie straszny i zagadkowy starszy mężczyzna. Farma, na której zginął poprzedni właściciel zagryziony przez własne psy, staje się swego rodzaju obsesją Camerona. Tym bardziej, że zaczyna nawiedzać go duch chłopca, który kiedyś tu mieszkał. I jak to  na ogół bywa rzeczonego chłopca widzi i słyszy tylko on.  Czy to wyobraźnia płata mu figle? Czy to co dzieje się w jego głowie to prawda czy tylko konfabulacja? Nie dziwi też fakt, że zaniepokojona jego stanem matka zwraca się po pomoc do specjalisty. Tylko czy ten specjalista faktycznie jest potrzebny nastolatkowi? Mnóstwo pytań się namnożyło, a sposób aby dowiedzieć się jaka jest na nie odpowiedź, znajduje się na kartach powieści Psy.
Spoglądam przez okno na otwór w ścianie stodoły. Właściwie byłoby super, gdyby rzeczywiście był tu jakiś duch. Przynajmniej miałbym z kim pogadać. A Jacky czy ktokolwiek, z kim rozmawiałem, wydawał się zawsze całkiem miły. Może dziwny, ale kto nie stałby się dziwny, gdyby dorastał na kompletnym odludziu z obłąkanym ojcem i wszystkimi tymi psami? A zresztą, co jest złego w byciu dziwnym? Wielu ludzi uważa mnie za dziwnego. Jacky jest po prostu samotny. Mamy ze sobą wiele wspólnego.
Psy to powieść, którą czyta się świetnie lecz nie jestem pewna, czy na długo pozostanie w pamięci czytelnika. Nie jest to książka rewolucyjna, ani nietuzinkowa, zdecydowanie przeczytanie jej nie zmieni oblicza świata i  nie wniesie do waszego życia jakichś niesamowitych wartości. Ot, typowa sztampowa książka, bo jak napisałam wcześniej, nie raz pisarze sięgają po podobną tematykę.

Dla kogo Psy? Myślę, że dla miłośników podobnych historii, ale zdecydowanie młodszych ode mnie. Stawiałabym na młodzież. Dla wielbicieli thrillerów, niekoniecznie bardzo mrocznych i krwawych. Dla sympatyków prozy Allana Strattona, ale do czytania w oryginale, gdyż inne jego powieści nie zostały jeszcze przetłumaczone na język polski.
Po prawej. Pomiędzy skałami jest szczelina. Tak, tutaj. Wciskam się do środka najgłębiej, jak mogę. Słyszę tylko wycie wiatru i bicie mojego serca. Nagle wszystko cichnie. Słychać tylko cichy świst wiatru między skałami.
Dziękuję
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal

Znalezione obrazy dla zapytania ya wydawnictwo
Książka bierze udział w wyzwaniach:

52/2016 – 118/52, Czytamy nowości, Historia z trupem, Kiedys przeczytam 2016, Motyw zdrady w literaturze, Przeczytam 100 książek w 2016 roku – 118/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 10,2 cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata - Kanada

piątek, 29 kwietnia 2016

Raven - Sylvain Reynard

Autor – Sylvain Reynard
Tytuł – Raven
Tytuł oryginału – The Raven
Cykl – The Florentine
Przekład – Ewa Morycińska-Dzius
ISBN 978-83-287-0246-2

Raven (ebook)
Sylvain Reynard – człowiek zagadka. Nikt nie wie (poza nim samym) czy jest kobietą, czy mężczyzną. Ja na potrzeby tej opinii założyłam, że jest mężczyzną. Reynard napisał trylogię o zabarwieniu erotycznym o profesorze Gabrielu Emmersonie, specjaliście od twórczości Dantego, prowadzącego mroczne życie nocne. Książki te szybko stały się hitami, zajmując najwyższe miejsca na listach bestsellerów. Czy ta powieść powtórzy sukces cyklu Piekło Gabriela?

Czy napisanie książki o wampirach było ryzykownym przedsięwzięciem? Być może. Ale Reynard świetnie poradził sobie z tym tematem. W literaturze i filmie natrafiamy na wiele wizerunków wampirów. U Anne Rice są wyrafinowane i znudzone „życiem”, ale poruszają się tylko pod osłoną nocy. Stephenie Meyer postawiła na wampiry świecące w blasku słońca. Charlaine Harris doprowadziła do ich ujawnienia, więc żyją ramię w ramię z ludźmi i żywią się syntetyczną krwią. Bram Stoker stworzył najsławniejszego wampira w historii literatury i filmu, Drakulę. Jedni twierdzą, że szkodzi im srebro i czosnek, drudzy, że woda święcona. Co jest prawdą, tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że zawsze mają nadludzką siłę, są piekielnie szybkie i żywią się krwią. Niektóre potrafią nawet latać. A zabić je można przebijając serce osikowym kołkiem, odrąbując głowę i spalając szczątki.

Jaki jest wampir u Reynarda? Przede wszystkim jest arystokratą. Przez ludzi nazywany lordem, przez wampiry księciem. Wyrafinowany, jak wampiry u Rice, otacza się pięknymi przedmiotami i dziełami sztuki, ale ma całkiem ludzkie słabości, jeśli chodzi o główną bohaterkę Raven Wood.
Niepełnosprawna, poruszająca się o lasce Raven Wood zajmuje się renowacją obrazów w Galerii Uffizi we Florencji. Pewnego wieczoru jest świadkiem brutalnego napadu na bezdomnego. Próbując interweniować, sama ściąga na siebie wściekłość napastników. Z mroku wyłania się tajemnicza postać, która bezwzględnie rozprawia się z bandziorami. Raven traci przytomność, a odzyskawszy ją stwierdza ze zdumieniem, że jest teraz przepiękną, atrakcyjną kobietą. Jeszcze bardziej zaskakuje ją fakt, że w Galerii wszyscy traktują ją jak obcą osobę oraz że ze zbiorów znikła kolekcja bezcennych ilustracji Botticellego. Poszukiwania sprawców zuchwałej kradzieży oraz próby ustalenia tożsamości jej anonimowego wybawcy prowadzą ją w mroczne zakamarki Florencji, gdzie słowa „namiętność” i „strach” nabierają nowego znaczenia, i gdzie mieszkają istoty rodem z przerażających legend i sennych koszmarów.
Czy chcielibyście obudzić się rano i stwierdzić, że wyglądacie jak milion dolarów? Po pierwszym szoku zapewne większość z was chciałaby, aby taki los był jego udziałem. Ale trochę gorzej, jeśli przy okazji stwierdzicie, że uciekł wam bezpowrotnie tydzień życia i nie macie bladego pojęcia co się z wami działo. Słabo, prawda? Wyobraźcie sobie taką sytuację, a będzie wam łatwiej „wejść w skórę” Raven Wood. Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że tajemniczym wybawicielem jest wampir William York. Więcej nie zdradzę, bo musiałabym się hamować przy każdym kolejnym zdaniu.

Ciężko pisać o książce, gdy nie bardzo lubi się głównych bohaterów. Przyznam, że nie polubiłam Raven Wood. Co prawda podczas lektury były momenty, gdy już miałam nadzieję, że to się zmieni, ale w następnej chwili to odczucie zupełnie słabło. Jeżeli chodzi o Williama, to szczerze mówiąc z reguły lubię wampirzych bohaterów. W tym przypadku jest inaczej. Czegoś mi w nim brakowało. Niby opiekuje się Raven, ale sam wpędził ja w kłopoty. Niby mu na niej zależy, ale z góry zakłada, że miłości to między nimi nie będzie. W sumie to chyba zależy mu tak naprawdę na sobie i własnej przyjemności z picia krwi podczas spółkowania. No dobra, Raven też ma przy tym niesamowitą przyjemność.
Wizja świata Raven uległa przemianie. To było, myślała, jak przejście z geocentrycznego widzenia wszechświata na heliocentryczny. Oprócz tego jej heliocentryczny wszechświat zawierał teraz istoty nadprzyrodzone, które w ciągu paru minut leczą się z ran zadanych nożem i karmią istotami ludzkimi.
Doświadczyła najróżniejszych uczuć: strachu, ciekawości, ulgi, gniewu… a nawet, w pewnych chwilach, pożądania.
Dołożyłam już łyżkę dziegciu do beczki miodu, to teraz już będzie dobrze. Nie czytałam wcześniej Reynarda, więc nie spodziewałam się nie wiadomo czego. Jak dla mnie (a tematyka wampiryzmu nie jest mi obca) powieść jest całkiem przyzwoicie napisana. Ponad pięćset stron, a w ogóle się tego nie czuje. Czyta się nad wyraz szybko i nie męczy. Dodatkowo Wydawnictwo zadbało o bardzo czytelną czcionkę, więc odbiór jest o tyle ułatwiony. Dla tych, którzy oceniają książkę po okładce, warto na nią zwrócić uwagę. Jest naprawdę ładna. Jak wampiry, to wiadomo fantastyka i w tym gatunku powieść Reynarda wypada całkiem dobrze. Ponieważ jest to pierwsza część cyklu, więc pozostaje mi mieć nadzieję, że jeszcze zdążę polubić bohaterów i że kolejne części będą przynajmniej takie jak ta. Dodam także, że bardzo interesująco została przedstawiona Florencja, ale prawie zawsze w świetle księżyca. Smaczkiem są opisy (dość szczegółowe) dzieł sztuki epoki odrodzenia, m. in. Sandro Botticellego.

Dla kogo Raven? Dla każdego wielbiciela fantastyki. Dla tych, którzy lubią wampiry. Dla osób, które uwielbiają mroczne klimaty, a zwłaszcza duszną atmosferę małych i wąskich uliczek. I w końcu dla tych z was, którzy lubią niebezpieczeństwo, a tego w tej powieści jest naprawdę dużo. Polecam.                  

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach: