Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Literackie Białe Pióro. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Literackie Białe Pióro. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 11 czerwca 2017

Szczęście od jutra - Anna Balińska

Autor – Anna Balińska
Tytuł – Szczęście od jutra
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
ISBN 978-83-64426-83-4



To moje pierwsze spotkanie z Anną Balińską, która zadebiutowała w ubiegłym roku ciepło przyjętą powieścią Pod pelargoniowym balkonem. Balińska jest absolwentką Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, zakochaną w rodzinnej Iławie. W wolnych chwilach tworzy blogi: konwenanse.blog.pl i annabalinska.blog.pl. Na co dzień jest żoną trenera piłki ręcznej, właścicielką psa Floriana i niepoprawną marzycielką, która wierzy tylko w szczęśliwe zakończenia.

Bohaterką Szczęścia od jutra jest dwudziestoczteroletnia kobieta Hania Miller. Hania trwa od pięciu lat w małżeństwie, które nie powinno się jej w ogóle przydarzyć. Jej mąż to pomyłka. Niewierny i leniwy dupek z którym związek dużymi krokami chyli się ku upadkowi. Hania nie wierzy w szczęście i nie wie co musiałoby się zdarzyć w jej życiu aby znów zaczęła wierzyć. Na domiar złego z chwilą rozstania się z mężem traci pracę [u teścia] mimo iż była zawsze sumienną pracownicą.

Na szczęście kobieta ma owdowiałego przyjaciela Jakuba i serdeczną przyjaciółkę Kamilę, bo na rodziców, którzy zwiedzają świat nie może za bardzo liczyć. Jakub jest zakochany w Hani, ale obawia się wyznać jej prawdę, sądząc że to mogłoby zepsuć ich przyjaźń. Na drodze Hanki los stawia przystojnego i atrakcyjnego mężczyznę, Adama Leśniewskiego. Hania jest onieśmielona, ale i oczarowana Adamem, a i jemu nie jest obojętna. Los jednak nie jest dla nich zbyt łaskawy. Czy status społeczny i różnica wieku nie będą przeszkodą do wspólnego szczęścia? Kogo w końcu wybierze Hania, Jakuba czy Adama?

Kreacja bohaterów nie jest może wybitna, ale przyznaję, że dają się polubić. Sądzę, że znajdzie się sporo dziewczyn i kobiet, które będą się utożsamiały z Hanką, a nawet odnajdą w głównej bohaterce cząstkę siebie. Mam nadzieję, że podobieństwa będą się składały tylko ze szczęśliwych chwil kobiety.

Książka Anny Balińskiej dotyka wielu aspektów życia. Prawdziwa przyjaźń, miłość, zdrada to jej główne składowe. Oczywiście ważne, jeśli nie najważniejsze jest szczęście i jego brak. Szczęście od jutra jest opowieścią o pokonywaniu przeszkód, które los stawia nam na drodze. A nade wszystko to książka o życiu z jego blaskami i cieniami.

Szczęście od jutra jest powieścią obyczajową dla kobiet i dla mężczyzn, choć uważam, że kobiety bardziej ją docenią. Książka napisana jest lekko i przejrzyście, dzięki czemu lektura nie zajmuje zbyt wiele czasu. Świetnie nada się na wiosenne leniuchowanie na świeżym powietrzu.

Szczęście od jutra porusza wiele ważnych zagadnień i problemów, a mimo to stanowi lekką historię, przy której można odpocząć. Jednak jest to również książka, która wywołuje szereg emocji, od radości po smutek i ból. Teraz powinnam odpowiedzieć na pytanie, czy polecić powieść Anny Balińskiej innym czytelnikom. Uważam, że kilka chwil z książką, to nie będzie czas stracony. Przy lekturze można miło spędzić czas, więc tak, polecam Szczęście od jutra, życząc wam aby wasze szczęście zaczęło się właśnie teraz.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam, bo polskie, Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 84/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 18,7 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Czytamy nowości

wtorek, 2 maja 2017

Recenzja i konkurs-rozdawajka - patronat medialny - Jego Wysokość Nauczyciel-Koń - Jerzy R. Szulc

Autor – Jerzy R. Szulc
Tytuł – Jego Wysokość Nauczyciel-Koń
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
ISBN 978-83-64426-76-6

Drodzy Czytelnicy. Zabieram Was na przechadzki z końmi i pośród nich. Szacunek dla tych niezwykle inteligentnych stworzeń zawarłem w tytule zbioru. Patrzenie na świat dostarcza materiału do ciągłych odkryć i zachwytów. Zdarzenia i obrazy ogarniałem, rzecz jasna, spojrzeniem subiektywnym, dokładałem jednak starań, by w spokoju zostawić dla zachowania wiarygodności istotę końskiego świata. Mam nadzieję, że mój sposób patrzenia nie będzie odbiegał od Waszych wyobrażeń – spróbujmy zatem sobie towarzyszyć.
Te słowa autora w pewnym sensie zmuszają nas do zapoznania się z tym wyjątkowym zbiorem opowiadań. A dodatkową zachętą niech będą dla was przepiękne ilustracje autorstwa Tomasza Przeździeckiego, ozdabiające karty tej książki.

Wszyscy wiemy, że przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem jest możliwa. Nie dziwi nikogo bliskość z psem, kotem, królikiem czy chomikiem. Te domowe zwierzęta często zamieszkują w naszych domach i są naszymi towarzyszami na dobre i na złe. Trudno o takiej więzi mówić w przypadku zwierząt, które mieszkają w sąsiedztwie, ale nie dzielą z nami pokoju. A jednak istnieje wyjątkowy związek między ludźmi a końmi, które towarzyszą nam od lat. O takiej łączności traktuje ta niegruba książka.

Jerzy R. Szulc z wykształcenia jest polonistą. Na stałe mieszka w Zgorzelcu. Jego przygoda z końmi zaczęła się blisko czterdzieści lat temu. Najpierw była hodowla i prowadzenie szkółki jeździeckiej, a teraz przyszedł czas na spisywanie wspomnień. Zawarte w książce Jego Wysokość Nauczyciel-Koń opowiadania, były wcześniej publikowane w miesięczniku „Koński Targ”. Dobrze się stało, że za sprawą Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro możemy cieszyć się wszystkimi tymi opowiadaniami zebranymi w jeden spójny zbiór.
Końskiego przywiązania do człowieka nie da się pojąć w sposób zwykły, oglądany masowo dookoła w wykonaniu innych czworonogów. Konisko nie podejdzie i nie położy nam głowy na kolanach, nie zamacha przyjaźnie ogonem ani nie pomruczy łasząc się wokół nóg. Bywa więc, że albo przeoczymy takie uczucie, albo nie doceniamy właściwej jego wagi, brnąc dopiero mozolnie przez elementarne tajniki szczególnego lektoratu. 

Autor w pewnym sensie „odziedziczył” sentyment i miłość do koni. Jego ojciec był ułanem, więc opowieści, którymi od najmłodszych lat raczył swoje latorośle musiały trafić na podatny grunt. Konie stały się jego pasją i jego życiem.

Konie są atrakcyjne, zachwycają zgrabna sylwetką i prezentacją zwłaszcza w pełnym galopie. Książka Szulca to pozycja, którą można się zachwycać bez względu na wiek, czy płeć. Zdecydowanie jest to publikacja dla każdego, obojętne czy konie są naszą pasją, czy też dopiero zaczynamy z nimi swoją przygodę. A że będzie to wspaniała przygoda można się przekonać czytając Jego Wysokość…

Nie pozostaje mi nic innego, jak szczerze polecić lekturę książki Jerzego Szulca.

Dziękuję



Konkurs-rozdawajka

Jako, że Jego Wysokość Nauczyciel-Koń ja i mój blog objęliśmy patronatem medialnym, mam dla Was niespodziankę.

Wydawnictwo Literackie Białe Pióro ufundowało egzemplarz tej wyjątkowej książki o pasji i miłości do jednego z najpiękniejszych zwierząt.

Co trzeba zrobić?

Zgłosić się pod tym postem. Zostawić adres mailowy [nie jest to warunek konieczny]. Polubić stronę wydawnictwa i może moją

Dodatkową szansę na wygraną będą miały osoby, które biorą udział w wyzwaniach przeze mnie organizowanych. 
Za każde udostępnienie [muszę zobaczyć link] czeka na Was dodatkowy los.

Konkurs-rozdawajka będzie trwać w dniach 03. - 13. maja 2017 r. do północy.

Zapraszam i życzę powodzenia :)

Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam, bo polskie, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Kitty’s Reading Challenge 2017, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem 2017, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 60/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,3 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze 2017 - zwierzę

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Tajemnica Błękitnej Alkowy - Magdalena Ludwiczak

Autor – Magdalena Ludwiczak
Tytuł – Tajemnica Błękitnej Alkowy
Wydawnictwo Białe Pióro
ISBN 978-83-64426-70-4



Zacznę od tego, że mój blog objął patronatem medialnym kolejną powieść Magdaleny Ludwiczak. Tajemnica Błękitnej Alkowy to nie jest jednak powieść z pieprzykiem, jak niektórym z was tytuł może się kojarzyć. Już za kilka dni będziecie mogli wygrać egzemplarz tej powieści w konkursie organizowanym przeze mnie na blogu. Wszystkich serdecznie zapraszam.
„Tajemnica Błękitnej Alkowy” to historia bardzo klimatyczna, jak stare domy, które skrywają przeróżne sekrety. Autorka stworzyła fabułę opartą na prawdziwych wydarzeniach sprzed ćwierć wieku. Napotkany gdzieś po drodze opuszczony, stary dom stał się inspiracją do powieści owianej magia minionych lat. Takie domy kryją wiele tajemnic, dobre bądź złe wspomnienia, przeżycia zaklęte w datach, przedmioty i meble, będące milczącymi świadkami zdarzeń oraz pamiętniki w pustych szufladach.
Wyjazd do lasu, zepsuty samochód i w konsekwencji „nocleg” w opuszczonym starym domu. Brzmi trochę jak horror, ale tym nie jest. Dwie pary zmuszone zostają do spędzenia nocy w środku lasu, a im wydaje się, że w środku niczego. W nocy wszystko wszak wygląda inaczej, niż w promieniach słońca. Dom jest opuszczony, zaniedbany i brudny, minęły czasy jego świetności. Co byście zrobili, gdybyście znaleźli się w takiej sytuacji? Ja chyba postąpiłabym jak te cztery osoby. Pomyszkowałabym, przeszukałabym kąty w nadziei znalezienia czegoś ciekawego. Ale chyba nie takiego znaleziska oczekiwali bohaterowie tej opowieści. Znaleźli pokój, w którym królowała ta sama data 15 marca, zmieniał się tylko rok – i tak trzydzieści razy. Odkryli jeszcze coś, pamiętnik właścicielki, z którą te daty są ściśle związane.

Tak zaczyna się opowieść snuta niespiesznie przez Magdalenę Ludwiczak, pisarkę, którą miałam okazję poznać podczas lektury jej wcześniejszej książki Dziewczyna z zaułka. Widać, że autorka rozwija się i coraz lepiej pisze, bo ta powieść jest  lepsza od swojej poprzedniczki.

Trudno określić głównych bohaterów tej historii. Zdecydowanie są to dwaj bracia bliźniacy Piotr i Paweł oraz ich towarzyszki Renia i Anna. Ale zastanawiam się czy palmy pierwszeństwa nie oddać Liliannie, malarce-amatorce i właścicielce tajemniczego memuaru.

Wspomniane pary umilają sobie bezsenną noc czytając wspomnienia nieszczęśliwej dziewczyny, a później kobiety. Powoli historia nabiera kształtów i wciąga bez reszty. Co skrywa w sobie ów pamiętnik? Jakie losy spotkały jego posiadaczkę? Skąd wzięły się zagadkowe daty i co oznaczają? Dlaczego jeden z pokoi jest zamknięty na głucho? Nie mogę zdradzić, żeby nie psuć wam przyjemności z lektury powieści Tajemnica Błękitnej Alkowy, więc na te i inne pytania sami musicie znaleźć odpowiedzi.

Tajemnica Błękitnej Alkowy to zgrabnie napisana powieść obyczajowa z wątkiem sensacyjnym i ciekawymi bohaterami. Motyw Lilianny jest chyba najlepszy i wysuwa się na pierwszy plan. Historia właścicielki pamiętnika jest zdecydowanie najbardziej interesująca i te fragmenty czytało mi się najlepiej. Cofnięcie się w czasie i poznawanie tego, co było, wyszło autorce najlepiej. Może następnym razem Magdalena Ludwiczak skusi się na napisanie powieści historycznej. Kto wie?

Tajemnica Błękitnej Alkowy to opowieść o samotności, cierpieniu, bezradności i rezygnacji z uroków życia, i w końcu o prawdziwej przyjaźni i wszystkich kolorach miłości. Wielki sekret skrywany przez lata, prawdziwa zbrodnia (?), strach przed ludźmi i światem, to składowe tej historii. Emocjonalna i emocjonująca powieść. Bardzo przyjemnie spędziłam czas na lekturze tej książki. Polecam.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

ABC czytania – wariant 1, Czytam, bo polskie, Czytamy powieści obyczajowe, Grunt to okładka, Książkowa podróż, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 9/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,9 = 18 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze – kolor, Zaczytajmy się

wtorek, 19 lipca 2016

Przedpremierowo - Umowa - Agata Helena Wiącek

Autor - Agata Helena Wiącek
Tytuł - Umowa
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro


Umowa to powieść, którą ja i mój blog objęliśmy patronatem medialnym. Wypatrujcie książki w księgarniach, bo premiera dosłownie na dniach.

Piekło istnieje naprawdę! Ukryte w czeluściach niebytu czeka na zabłąkane dusze. Co stanie się, gdy więzione w nim demony uciekną i zechcą zrobić piekło na ziemi? Samanta jest jednym z łowców, którzy pod osłoną nocy rozprawią się z każdym demonem. Jest niebezpiecznie, ale dobrze mieć przy sobie zaufanego księdza zwanego Klechą i lekarza zdolnego uleczyć każdą ranę.

Zakładając, że Niebo istnieje, musi istnieć i Piekło. Brzmi strasznie, ale wcale nie nieprawdopodobnie, bo czyż większość z was nie wierzy w Niebo i jakieś tam życie po śmierci. Agata Wiącek posunęła się o krok dalej rysując nam wizję piekła, diabłów i demonów. Umowy czy pakty z mocami diabelskimi już były w literaturze i filmie. Tutaj mamy kolejną umowę, która w chwili zawarcia ma nigdy się nie ziścić. Ale jak to często bywa, nic nie jest takie, jakby się chciało. A życie jest przewrotne.

Samanta została przehandlowana przez swojego ojca.  Przehandlowana dosłownie. Na jego usprawiedliwienie można powiedzieć tylko jedno – nie wiedział wtedy o jej istnieniu.  Ale od początku. Marcin Brański spowodował wypadek komunikacyjny, w którym zginął człowiek. Na miejscu wypadku pojawia się diabeł Baltazar i proponuje mężczyźnie układ. Brański ma zaoferować duszę jakiegoś człowieka za własną i za odpuszczenie grzechów.
Czy byłby w stanie poświęcić kogoś, kogo zna? Zadał sobie to pytanie. Jest kilka osób, które bardzo zalazły mu w życiu za skórę, ale czy mógłby skazać je na wieczne potępienie?
 – Moje dziecko zamiast mnie – powiedział w nagłym olśnieniu.
Baltazar skinął głową i wyciągnął prawą dłoń o długich palcach. Marcin ścisnął ją, pieczętując tym samym umowę.
 – Życzę udanego życia – powiedział Baltazar i zniknął tak nagle, jak się pojawił.

Marcin odsiedział swoje, ale gdzieś tam… ma czyste konto. Tymczasem Samanta dorosła. Jest interesującą młodą istotką. Ma wiele zainteresowań i nie ma czasu na nudę. Ćwiczy z zapałem karate, bierze udział w turniejach i całkiem nieźle rysuje. No, może trochę lepiej niż nieźle. I właśnie poznała chłopaka, Nestora. I gdyby nie zgubny w skutkach pakt, mogłaby to być bajka.

W absolutne zdziwienie wprowadza ją wizyta Baltazara. Samanta nie chce wierzyć ani w prawdziwość piekła, ani, że jej rodzony ojciec postawił w pakcie z diabłem jej duszę. Ale jest jedno wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Dziewczyna musi zawrzeć kolejną umowę. W umowie tej zobowiązuje się do zabicia tysiąca demonów, którym jakimś cudem udało się uciec z piekła. Teraz Samantę czeka przyspieszony trening i zaczerpnięcie esencji samego Baltazara. Jak Sam poradzi sobie z tak trudnym zadaniem? I jaką rolę będzie odgrywał tajemniczy Klecha? Tego nie napiszę. Jeżeli udało mi się wzbudzić odrobinę ciekawości, to sami się wszystkiego dowiecie.

– Nie powiedziałem ci o jednej rzeczy – powiedział Czort w połowie schodów. – Żaden łowca tego nie używa, wolą zginąć niż poprosić nas o pomoc.
– O czym ty mówisz?

– Gdy wypowiesz nasze imiona z domieszką esencji, usłyszymy je, nieważne, jak daleko będziesz. Przybędziemy ci z pomocą. Spróbuj.


Umowa jest literackim debiutem młodziutkiej pisarki Agaty Wiącek i to naprawdę całkiem niezłym debiutem. Książka jest ciekawa i miałam problemy z jej odłożeniem w trakcie czytania. Umowa to powieść obyczajowa i fantastyka w jednym. W obu przypadkach wystawiłabym dosyć wysokie noty. Bardzo interesująco przedstawione piekło, z jego poziomami i hierarchią. Przebudzające się demony powodują przyspieszenie tempa akcji. Całość prezentuje się naprawdę dobrze i bardzo atrakcyjnie.

Umowę polecam każdemu szukającemu ciekawego debiutu. Fanom fantastyki i miłośnikom powieści obyczajowych. Nastolatkom i troszkę starszym czytelnikom. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie. Dajcie szansę początkującej pisarce.

Diabelnie dobry i wciągający debiut Agaty Wiącek. Fantastyka i powieść obyczajowa w jednym. Hierarchia piekła i sztuki walki. Przyjaźń i miłość. Tradycje i sekrety rodzinne. To wszystko znajdziecie w tej wyjątkowej książce. Polecam gorąco

Agata Helena Wiącek, urodzona w 1992 roku Mielcu, obecnie mieszka w Krakowie. Wykształcenie średnie. Interesuje się wszystkim, co przyciąga jej uwagę na dłużej niż pięć minut. Lubi uczyć się nowych rzeczy, poznawać świat i jego tajemnice. Ma kilka hobby: gry komputerowe, klasyczne puzzle i kostki Rubika wszelkich rodzajów i kształtów. Jednak większość wolnego czasu wkłada w pisanie książek. Pozostaje mi z ciekawością czekać na kolejna powieść.


Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

52/2016 – 110/52, Czytam fantastykę, Czytam Young Adult, Czytamy nowości, Dziecinnie, Motyw zdrady w literaturze, Przeczytam 100 książek w 2016 roku – 110/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3 = 23,6 cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata - Polska

czwartek, 19 maja 2016

W dzień premiery - Dziewczyna z zaułka - Magdalena Ludwiczak

Autor – Magdalena Ludwiczak
Tytuł – Dziewczyna z zaułka
ISBN 978-83-64426-49-0


Dzisiaj przedstawiam wam książkę, którą monweg blog objął patronatem medialnym. Czy było warto? Przeczytajcie. Dziewczyna z zaułka swoją premierę ma podczas Warszawskich Targów Książki, ale już dziś można ją nabyć na stronie księgarni Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro i kilku księgarni internetowych.
Dziewczyna z zaułka to książka o poszukiwaniu swojego miejsca w życiu, otwartości na innych i empatii. 
Główna bohaterka - Sonia - wychowuje się w tradycyjnym domu. Jest wrażliwą nastolatka, którą, z pozoru niewinna uwaga wuja, wpędza w kompleksy. Gdy dorasta prowadzi własną firmę cukierniczą, dorabiając intymnymi rozmowami przez telefon. Pewnego dnia poznaje Kristel, dziewczynę, która ciałem zarabia na życie, osamotnioną i zaszczutą przez otoczenie. Od tego dnia inaczej postrzega świat. Między młodymi kobietami rodzi się przyjaźń. Czy będzie bardziej trwała, bo zbudowana na gorzkich fundamentach? Czy będzie na tyle silna, by przetrwać walkę z losem?
Dziewczyna z zaułka - kim jest? Czy warto podać jej rękę?

Słodko-gorzka opowieść o prawdziwym życiu.

Zwyczajna książka o zwyczajnych ludziach i życiu, jakie prowadzą. Chociaż nie! O niezwyczajnych ludziach, bo główna bohaterka taka zwyczajna znów nie jest. Bo kto z was byłby w stanie pomóc dziewczynie kupczącej swoim ciałem? Kto zabrałby ją prosto z ulicy do własnego domu? Odstąpił jej wygodny kąt, znalazł pracę i pomógł odnaleźć sens życia? Sądzę, że na palcach jednej ręki policzyłabym chętnych.  Bohaterkę Dziewczyny z zaułka cechuje nieprawdopodobna  i rzadko spotykana empatia. Jest skłonna pomagać każdemu, nawet wtedy, gdy jej świat wali się na głowę.

Nie zamierzam opisywać książki, bo zepsułabym całą przyjemność z jej poznawania, tym z was, którzy zechcą po nią sięgnąć. A myślę, że warto. Przede wszystkim dla głównej bohaterki, Soni, osoby szczególnej, młodej kobiety, z którą bez najmniejszego wahania bym się zaprzyjaźniła. Sonia jest wyjątkowa i nie myślę tutaj o jej przecudnej urody wypiekach. Sonia ma po prostu piękne wnętrze. Takiej przyjaciółki z prawdziwego zdarzenia, dla której najważniejsze nie jest własne dobro, tylko innych ludzi wszystkim wam i sobie życzę.
Byłam jak w amoku, cały czas miałam w głowie to, co mówiła Krysia. Wiedziałam, że to, co usłyszałam, zmieni diametralnie moje myślenie o dziewczynach stojących na ulicy, o których nie mamy bladego pojęcia, udając, że ich tam nie ma, jakby nie istniały. O kobietach, którym los nie dał żadnego, ale to absolutnie żadnego wyboru. O tych, którym szczytem szczęścia wydaje się brak bicia i kromka chleba.
Sonia jest w stanie poświęcić osobisty interes i komfort dla innych. Tak się dzieje w przypadku Krysi zabranej z ulicy. Aż dziwne w wypadku jedynaczki, która miała wszystko o czym zamarzyła. Świat Soni zmienia się i ewoluuje z każdą nowo poznaną osobą. Zresztą ma wyjątkowe szczęście, bo otaczają ją naprawdę niezwykli ludzie.
Siedzieliśmy do późna. Ci, którzy mogli pili wino, ci, co nie mogli, w tym właśnie ja i tylko ja, ucztowali sokiem jabłkowym. Zrozumiałam. że takie jest życie, że zaskakuje nas czasami, ale biorąc pod uwagę krzywdy, na jakie napatrzyłam się w ostatnim czasie, to przyznać szczerze musiałam, że bycie matką to nie kolej rzeczy, a jedynie nagroda. Miałam rodzinę, przyjaciół, narzeczonego i fajną pracę, a co najważniejsze, ślub pod koniec października.
Magdalena Ludwiczak troszkę musi jeszcze popracować nad warsztatem, ale jest na dobrej drodze. W końcu to dopiero jej druga książka. Przypuszczam, że z każdą kolejną będzie lepiej, a ja z ciekawością będę obserwowała dokonania pisarki. Przyznaję, że z wielkim zainteresowaniem czytałam Dziewczynę z zaułka. Lekkie pióro autorki pozwala na bardzo szybkie zapoznanie się z opowiadaną historią. Niezbyt długa powieść jest napisana poprawnie, bez achów i ochów, ale sądzę, że warto po nią sięgnąć.

Komu polecić Dziewczynę z zaułka? Wszystkim tym, którzy lubią powieści obyczajowe. Tym z was, którzy cenią wyrazistych i ciekawych bohaterów. A także tym, którzy chcą się na chwilę oderwać od codziennych zajęć.

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:


Za dwa dni ukaże się na blogu wywiad z Magdaleną Ludwiczak; dowiecie się także kto wygrał Dziewczynę z zaułka [ja już wiem]. Zapraszam :)

poniedziałek, 9 maja 2016

Patronat medialny - Dziewczyna z zaułka - Magdalena Ludwiczak


Monweg blog objął patronatem medialnym powieść Magdaleny Ludwiczak Dziewczyna z zaułka, którą możemy przeczytać dzięki Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro.

To książka o poszukiwaniu swojego miejsca w życiu, otwartości na innych i empatii. 
Główna bohaterka - Sonia - wychowuje się w tradycyjnym domu. Jest wrażliwą nastolatka, którą, z pozoru niewinna uwaga wuja, wpędza w kompleksy. Dorasta, szuka pracy. Prowadzi własną firmę cukierniczą, dorabiając intymnymi rozmowami przez telefon. Pewnego dnia poznaje Kristel, dziewczynę, która ciałem zarabia na życie, osamotnioną i zaszczutą przez otoczenie. Od tego dnia inaczej postrzega świat. Między młodymi kobietami rodzi się przyjaźń. Czy będzie bardziej trwała, bo zbudowana na gorzkich fundamentach? Czy będzie na tyle silna, by przetrwać walkę z losem?
Dziewczyna z zaułka - kim jest? Czy warto podać jej rękę?


Premiera książki podczas Warszawskich Targów Książki - 19-22. maja 2016 roku.

Magdalena Ludwiczak, urodzona w 1976 roku w Poznaniu. Mieszka w Międzychodzie. Ukończyła liceum plastyczne i studia wyższe na kierunku logistyka produkcji. Fascynuje się fotografia, rysunkiem i sztuką. Kocha podróże i spotkania z naturą. Zawzięcie czyta książki, które daja jej natchnienie do pisania własnych. Debiutowała w 2015 roku powieścią Cztery Rubiny, której inspiracja były autentyczne losy jej przeszłych pokoleń.

Trzymajcie rękę na pulsie. Już niedługo moja opinia na temat Dziewczyny z zaułka.


Fragment książki:

Zaryglowałam drzwi, gdy nagle usłyszałam głośne pukanie w szybę.
Zesztywniałam.
– Co ci jest, gołąbeczko?
„Co robić? Co robić?” – panikowałam. Odjechać nie mogłam. Myślałam, że stracę życie na tym odludziu. Już widziałam swoje nekrologi na drzewach i litościwych ludzi pomagających moim rodzicom przejść tę tragedię.
– No, otwórz tę szybę – ponaglała, jak się okazało, młoda dziewczyna.
„Jest nadzieja” – pomyślałam. Kobieta raczej mnie nie zabije. Zanim jednak otworzyłam szybę, chwyciłam za pilniczek do paznokci w celu samoobrony.
– Tak? – odezwałam się bojaźliwym głosem.
– Co się stało? Chcesz seksu? – mrugnęła porozumiewawczo okiem.
– Nie, zepsuł mi się samochód i szczerze mówiąc, boję się – wyrzuciłam z siebie jak z karabinu.
– Jestem Kristel, to znaczy Krystyna. Posiedzę z tobą, jak chcesz – odrzekła – nie za darmo oczywiście.
Byłam jej wdzięczna. Nie miałam żadnego wyboru i możliwości. Co mogła mi zrobić ta drobniutka, młoda dziewczyna? Odblokowałam drzwi. Weszła do auta. Robiło się coraz chłodniej, jesień dawała się we znaki. W ułamku sekundy, zanim zgasła lampka nad lusterkiem, widziałam jej niestosowny strój. A może jednak stosowny do okazji? Miała na sobie tak krótką spódniczkę, że nie miałam pewności, czy w ogóle tam jest, a pończochy w kolorze czarnym szpeciło oczko biegnące od samej góry do dołu. Długie, piękne i gęste włosy okalały jej delikatną, prawie dziecięcą twarz. Była bardzo ładna, choć nad łukiem brwiowym miała dużą, pociągłą bliznę.
– Ładny masz samochód.
– Dziękuję, ale co z tego, skoro nie dowiózł mnie tam, gdzie powinien.
– Dokąd jedziesz?
Opowiedziałam jej wszystko, nie chciałam tak siedzieć w ciszy, nie chciałam, by pomyślała, że wywyższam się lub, co gorsza, brzydzę tym, czym ona się zajmuje.
– Ja nie szukam pracy, nigdy nie szukałam.
– Dlaczego? – wyrwało mi się.
– Niczego nie umiem.
– Chodziłaś przecież do szkoły. Każdy z nas coś umie – chciałam naprowadzić ją na trop jej własnych umiejętności. Wiele się nie spodziewałam, lecz może chociaż umiała szyć lub piec...

Powieść Dziewczyna z zaułka można już teraz kupić w księgarni Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro.



wtorek, 5 kwietnia 2016

Na krańcach luster - Piotr Ferens

Autor – Piotr Ferens
Tytuł – Na krańcach luster
ISBN 978-83-64426-14-8

Okładka książki Na krańcach luster

Podobno lustra mogą ukazywać, czy też odbijać wydarzenia z innych czasów i miejsc. Może wystarczy uwierzyć, aby przed nami odzwierciedlił się miniony czas. Na pewno zastanawiacie się, dlaczego piszę o lustrze. Otóż, lustra w powieści Piotra Ferensa odgrywają bardzo ważną rolę. O ile nie najważniejszą. Ile w tym prawdy, a ile fantazji, trudno powiedzieć. Wiadomo, że do dziś lustra właśnie wykorzystywane są w szeregach obrzędów, a sama magia luster cieszy się popularnością od chwili ich stworzenia.
Wskazówki zegarów przesunęły się, mijając godzinę drugą w nocy. Dostojny dźwięk dzwonów katedry Notre Damme powoli wyciszał się wchłaniany przez śpiące mury kamienic, zamierając z wolna w niosącym ich echo powietrzu. Mimo że w takich chwilach wydawać by się mogło, iż wszyscy pogrążeni są w głębokim śnie, tak naprawdę zawsze istnieje ktoś taki, kto z tych czy innych powodów, jednak czuwa. Bywa, że dzieje się tak z określonych obowiązków danej osoby, ale równie dobrze, może to wynikać tylko i wyłącznie z jej własnym egoistycznych potrzeb będących rezultatem zgoła, dość intrygujących pobudek.
Na krańcach luster to bardzo dobra książka, która stanowi prawdziwy tygiel gatunkowy. Mamy tu zdecydowanie thriller, ale także powieść sensacyjną i przygodową, kryminał oraz fantastykę. Sceną dla opowieści staje się stolica Francji. Sam Paryż został przedstawiony z dużą dbałością o szczegóły i ma się wrażenie, jakby było się w nim razem z bohaterami tej książki.

Ale do rzeczy. Daniel Naderski przyjeżdża do Paryża na prośbę notariusza Kunzta, w związku ze śmiercią swojego przyjaciela, światowej sławy pianisty i kompozytora Augusto Sentire. Na miejscu okazuje się, że żona Augusto, Elizabeth, zaginęła w tajemniczych okolicznościach. O zbrodnię zostaje oskarżony wieloletni przyjaciel Elizabeth i Augusta, Christopher Audri. Daniel nie wierzy w winę mężczyzny i niezależnie od prowadzonych działań przez paryską policję, prowadzi własne, prywatne śledztwo. Pomaga mu dziennikarka Arnette Terrastess, dzięki której wiele drzwi staje przed nim otworem, a z pozoru nierozwiązywalne sprawy znajdują wyjaśnienie.
To niesamowite, ile może się wydarzyć w tak krótkim czasie, podczas gdy człowiek przekonany jest o tym, że wszystko mknie ustalonymi torami losu, przemierzając znane trasy ludzkich historii. Na myśl o tym wszystkim, co przytrafiło się moim przyjaciołom czułem rosnący we mnie smutek. Za każdym razem, kiedy oczy moje przemykały po treści listu, szkliły się od łez, a w piersi pojawiał się nieznośny ucisk smutku zaciskający się stalową obręczą na płucach.
Daniel wraz z Arnette dowiadują się o kilku innych niewyjaśnionych, dziwnych zniknięciach czy zaginięciach. Szybko okazuje się, że za owymi niezrozumiałymi dematerializacjami stoją lustra. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale to właśnie lustra mają odpowiadać za spowodowanie śmierci i zniknięcie co najmniej kilku osób. Jednym z takich magicznych luster jest zwierciadło, znajdujące się w mieszkaniu odziedziczonym przez Daniela. Z początku wszyscy zainteresowani podchodzą do sprawy bardzo sceptycznie, ale kolejne tajemnicze zdarzenia powodują uwiarygodnienie wcześniej założonej teorii. Tylko jak nakłonić lustro do współpracy?

Książka Na krańcach luster jest bardzo udanym debiutem Piotra Ferensa. Autor zachwyca pięknym, plastycznym i elokwentnym językiem, powolnym budowaniem napięcia i ogromną dbałością o szczegóły. Cudownie czytało mi się tę powieść, która napisana została w narracji pierwszoosobowej, dzięki której poznajemy myśli głównego bohatera. Szczerze mówiąc, to nie ma się do czego przyczepić. Może tylko do pracy korektorskiej, ale to już nie jest winą autora. Książkę ozdabiają proste, ale bardzo sugestywne rysunki, wykonane czarną kreską autorstwa Tomasza Lipki. Rysunki te świetnie pasują do powieści i stanowią dopełnienie słowa pisanego.
Miasto odbijające się w wodzie wyglądało, niczym rozmyte deszczem na świeżym płótnie akwarele. Poskręcane budynki, piruety wież, wykrzywione okna (…) Być może tak naprawdę istnieje tyle światów, ile ich przeróżnych odbić? Przyszło mi na myśl, ze zarówno los, jak i przeznaczenie, to mimo wszystko bardzo cwani gracze. Niewielkie mamy wobec nich szanse, jakkolwiek byśmy się nie starali być domyślni i przewidujący.
Na krańcach luster zachwyca niesamowitym, magicznym klimatem. Nawet czasami nudne opisy czyta się jak najciekawszą opowieść. Do tego podobno jedno z najpiękniejszych miast w Europie, kuszące swoją własną magią, malowniczymi uliczkami i licznymi zabytkami. No i jakże tajemnicze, wręcz wydawałoby się baśniowe lustra, które przywodzą na myśl drugą część Alicji w Krainie Czarów (Po drugiej stronie lustra).

Na krańcach luster jak się okazuje można zobaczyć i przeżyć bardzo wiele, często niebezpiecznych historii. Nie dziwi więc, że większość z nich została zablokowana znakami runicznymi. A po za tym żeby przejść na drugą stronę, oprócz wiary oczywiście, potrzebne są znaki na rękach, dzięki którym lustro się dla nas otworzy. Na szczęście do dziś chyba nie zostało ani jedno magiczne zwierciadło, a nawet jeżeli, to kto z nas tak naprawdę chciałby znaleźć się w odbitym świecie, gdzie nie wiadomo, co nas czeka. Tymczasem możecie sobie zafundować podróż na tę drugą stronę lustra, zatapiając się w lekturze powieści Piotra Ferensa. Uważam, że to bardziej bezpieczna rozrywka. Polecam.
Za oknem duszy mojej mrok, 
W sieni już dawno zamarł krok, 
Oni odeszli tam, lecz ja, 
Nadal w okowach życia trwam. 
W poblasku lustra, bez ruchu świat, 
Bez trosk, bez grzechu i ludzkich wad, 
Sięgnąć chcę dłonią w jego głębię, 
Wierząc, że nadal żyć z wami będę.

Muszę sprawdzić, czy w moim lustrze nie skrada się jakiś cień…

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach: