Autor
– Piotr Ferens
Tytuł
– Na krańcach luster
ISBN
978-83-64426-14-8
Podobno lustra mogą ukazywać, czy też odbijać wydarzenia z innych czasów i miejsc. Może wystarczy uwierzyć, aby przed nami
odzwierciedlił się miniony czas. Na pewno zastanawiacie się, dlaczego piszę o
lustrze. Otóż, lustra w powieści Piotra Ferensa odgrywają bardzo ważną rolę. O
ile nie najważniejszą. Ile w tym prawdy, a ile fantazji, trudno powiedzieć.
Wiadomo, że do dziś lustra właśnie wykorzystywane są w szeregach obrzędów, a
sama magia luster cieszy się popularnością od chwili ich stworzenia.
Wskazówki zegarów przesunęły się, mijając godzinę drugą w nocy. Dostojny dźwięk dzwonów katedry Notre Damme powoli wyciszał się wchłaniany przez śpiące mury kamienic, zamierając z wolna w niosącym ich echo powietrzu. Mimo że w takich chwilach wydawać by się mogło, iż wszyscy pogrążeni są w głębokim śnie, tak naprawdę zawsze istnieje ktoś taki, kto z tych czy innych powodów, jednak czuwa. Bywa, że dzieje się tak z określonych obowiązków danej osoby, ale równie dobrze, może to wynikać tylko i wyłącznie z jej własnym egoistycznych potrzeb będących rezultatem zgoła, dość intrygujących pobudek.
Na
krańcach luster to bardzo dobra książka, która stanowi
prawdziwy tygiel gatunkowy. Mamy tu zdecydowanie thriller, ale także powieść
sensacyjną i przygodową, kryminał oraz fantastykę. Sceną dla opowieści staje
się stolica Francji. Sam Paryż został przedstawiony z dużą dbałością o
szczegóły i ma się wrażenie, jakby było się w nim razem z bohaterami tej
książki.
Ale do rzeczy. Daniel Naderski przyjeżdża do Paryża na prośbę notariusza Kunzta, w związku ze śmiercią swojego przyjaciela,
światowej sławy pianisty i kompozytora Augusto Sentire. Na miejscu okazuje się,
że żona Augusto, Elizabeth, zaginęła w tajemniczych okolicznościach. O zbrodnię
zostaje oskarżony wieloletni przyjaciel Elizabeth i Augusta, Christopher Audri.
Daniel nie wierzy w winę mężczyzny i niezależnie od prowadzonych działań przez
paryską policję, prowadzi własne, prywatne śledztwo. Pomaga mu dziennikarka
Arnette Terrastess, dzięki której wiele drzwi staje przed nim otworem, a z
pozoru nierozwiązywalne sprawy znajdują wyjaśnienie.
To niesamowite, ile może się wydarzyć w tak krótkim czasie, podczas gdy człowiek przekonany jest o tym, że wszystko mknie ustalonymi torami losu, przemierzając znane trasy ludzkich historii. Na myśl o tym wszystkim, co przytrafiło się moim przyjaciołom czułem rosnący we mnie smutek. Za każdym razem, kiedy oczy moje przemykały po treści listu, szkliły się od łez, a w piersi pojawiał się nieznośny ucisk smutku zaciskający się stalową obręczą na płucach.
Daniel wraz z Arnette dowiadują się o kilku innych niewyjaśnionych, dziwnych zniknięciach czy zaginięciach. Szybko okazuje się, że
za owymi niezrozumiałymi dematerializacjami stoją lustra. Wydaje się to
nieprawdopodobne, ale to właśnie lustra mają odpowiadać za spowodowanie śmierci
i zniknięcie co najmniej kilku osób. Jednym z takich magicznych luster jest
zwierciadło, znajdujące się w mieszkaniu odziedziczonym przez Daniela. Z
początku wszyscy zainteresowani podchodzą do sprawy bardzo sceptycznie, ale
kolejne tajemnicze zdarzenia powodują uwiarygodnienie wcześniej założonej
teorii. Tylko jak nakłonić lustro do współpracy?
Książka Na
krańcach luster jest bardzo udanym debiutem Piotra Ferensa. Autor zachwyca
pięknym, plastycznym i elokwentnym językiem, powolnym budowaniem napięcia i
ogromną dbałością o szczegóły. Cudownie czytało mi się tę powieść, która
napisana została w narracji pierwszoosobowej, dzięki której poznajemy myśli
głównego bohatera. Szczerze mówiąc, to nie ma się do czego przyczepić. Może
tylko do pracy korektorskiej, ale to już nie jest winą autora. Książkę
ozdabiają proste, ale bardzo sugestywne rysunki, wykonane czarną kreską
autorstwa Tomasza Lipki. Rysunki te świetnie pasują do powieści i stanowią
dopełnienie słowa pisanego.
Miasto odbijające się w wodzie wyglądało, niczym rozmyte deszczem na świeżym płótnie akwarele. Poskręcane budynki, piruety wież, wykrzywione okna (…) Być może tak naprawdę istnieje tyle światów, ile ich przeróżnych odbić? Przyszło mi na myśl, ze zarówno los, jak i przeznaczenie, to mimo wszystko bardzo cwani gracze. Niewielkie mamy wobec nich szanse, jakkolwiek byśmy się nie starali być domyślni i przewidujący.
Na
krańcach luster zachwyca niesamowitym, magicznym
klimatem. Nawet czasami nudne opisy czyta się jak najciekawszą opowieść. Do
tego podobno jedno z najpiękniejszych miast w Europie, kuszące swoją własną
magią, malowniczymi uliczkami i licznymi zabytkami. No i jakże tajemnicze,
wręcz wydawałoby się baśniowe lustra, które przywodzą na myśl drugą część Alicji w Krainie Czarów (Po drugiej stronie
lustra).
Na
krańcach luster jak się okazuje można zobaczyć i
przeżyć bardzo wiele, często niebezpiecznych historii. Nie dziwi więc, że
większość z nich została zablokowana znakami runicznymi. A po za tym żeby
przejść na drugą stronę, oprócz wiary oczywiście, potrzebne są znaki na rękach,
dzięki którym lustro się dla nas otworzy. Na szczęście do dziś chyba nie
zostało ani jedno magiczne zwierciadło, a nawet jeżeli, to kto z nas tak
naprawdę chciałby znaleźć się w odbitym świecie, gdzie nie wiadomo, co nas
czeka. Tymczasem możecie sobie zafundować podróż na tę drugą stronę lustra,
zatapiając się w lekturze powieści Piotra Ferensa. Uważam, że to bardziej
bezpieczna rozrywka. Polecam.
Za oknem duszy mojej mrok,
W sieni już dawno zamarł krok,
Oni odeszli tam, lecz ja,
Nadal w okowach życia trwam.
W poblasku lustra, bez ruchu świat,
Bez trosk, bez grzechu i ludzkich wad,
Sięgnąć chcę dłonią w jego głębię,
Wierząc, że nadal żyć z wami będę.
Muszę
sprawdzić, czy w moim lustrze nie skrada się jakiś cień…
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
52/2016
– 58/52, Czytam fantastykę, Czytam opasłe tomiska – 482 strony, Historia z trupem, Kiedyś przeczytam 2016, Kryminalne wyzwanie, Motyw zdrady w literaturze, Polacy nie gęsi, Przeczytam 100 książek w 2016 roku – 58/100,
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,7 = 8,4 cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata - Polska
Okładka intryguje :)
OdpowiedzUsuńNie tylko okładka :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie mi się tę książkę czytało, bardzo udany debiut. :) Ten miks gatunków i świeże spojrzenie na fabułę, z zaciekawieniem czekam na kolejną książkę tego autora. :)
OdpowiedzUsuńTeż z chęcią przeczytam kolejną powieść Ferensa.
UsuńA gdzie masz bloggerowskie obserwowanie......
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się dlaczego mi się nie pokazujesz...
Ale już Cię mam w blogrollu.
Obserwowanie... po lewej stronie. Jest sprawdzałam :)
Usuń