piątek, 8 kwietnia 2016

Dwa do jeden - Marta Podgórnik

Autor – Marta Podgórnik
Tytuł – Dwa do jeden
ISBN 83-88515-88-8
 Okładka książki Dwa do jeden
Nie byłam miła. Ale za to byłam nadto profesjonalna, 
i tyle na obecną chwilę aż zanadto wystarcza. 
    ________________________                                  
Jeżeli się mylę, mylę się wyłącznie w dobrej wierze. 
Mimochodem puszczam wolno jedno z takich zdań, 
które chciałoby się zabrać ze sobą do grobu. 
(Tryb Zastępowania)

Dwa do jeden jest tomem poezji Marty Podgórnik. Książka została wydana w roku 2006, a Marty Podgórnik chyba nie trzeba nikomu już przedstawiać, gdyż stanowi ona postać dobrze znaną na polskiej (i nie tylko) scenie poetyckiej. Autorka w tej książce naprawdę, kolokwialnie mówiąc, daje radę. I weź tu człowieku interpretuj wiersze, łatwo mieć nie będziesz.

Po pierwsze, Dwa do jeden jest tomem w dużej mierze autotematycznym, w którym poetka (podmiot liryczny?) mówi wiele o pisaniu i poezji, a także sporo o środowisku piszących i wydających. Nie brakuje tekstów o tekstach: zasłyszanych, przeczytanych, z wykorzystaniem tychże jako swoistych łączników lub katalizatorów zdarzeniowości twórczej (a może nawet odtwórczej). I śmierci nie brakuje pod postacią zespołu „The Śmierć”, który prędzej czy później zagra swój koncert. Czasem złapiemy w jakichś wersach parę rymów, wczujemy się w wyraźny rytm poezji Podgórnik. Pojawia się jednak pytanie (znaczy się u mnie pojawiło się na pewno) w tym tomie – chyba – w jakim kierunku podąża poezja i w jaki sposób się zmienia; czy forma jej musi ulec przekształceniu, ma się dostosować do świata? No i co z ludźmi?
Nie są źli w głębiach serc swych, nie. Mogliby Cię 
pokochać wręcz; lecz poczytać? Co to to nie; Po co 
welon, swój czarny tren, na zasłony przeszywa (i 
wie i ja wiem i), wiesz: Ludzie są tylko źli. Wykopią       
       _______________________
Ci dół, gdzie chcesz. Każdy garstkę dorzuci Ci na 
wierzch wieka, co stłumi dźwięk. Oskubią gołębie, 
i wygłoszą z twych listów wiersz; wskrzeszą łżące 
i mdlące łzy. Mało Ci? No to śpij. Ludzie są tylko źli. 
(Ci mili Państwo)

Przede wszystkim trzeba zauważyć, że Marta Podgórnik jest poetką nadzwyczaj sprawną językowo. Skacze pomiędzy słowami, łącząc je w sposób nieprzewidywalny, ale znaczeniowo efektowny i brzmieniowo bardzo efekciarski, choć to ostatnie stwierdzenie miała by mi za złe. Kiedy mam na myśli to dobre efekciarstwo. Bo wiersze te się czyta i czyta się je dobrze, te wiersze, przez zabawę poniekąd lingwistyczną odkrywając układankę semantyczną. 

Tylko zarzut się pojawia ze strony mojej, wcale nie formalny, lecz bardziej natury osobistej, bo estetyczny. Dla mnie za dużo wszystkiego tu, za mocno te słowa uderzają, za szybko i jakby z każdej strony na człowieka wpadały. Ładnie to tak zarzucać słowami, znaczeniami, odwołaniami? Tworzyć taki poetycki hipertekst z milionem odnośników?  Wygląda to dobrze, naprawdę, ale istota rzeczy w tym tumulcie się moim zdaniem gdzieś gubi.  Także po przeczytaniu tomu wynik pozostaje dwa do jeden, tylko nie wiem do końca na czyją korzyść. I książka też w skali dwa do jeden, bo wydaje się większa, niż w rzeczywistości.

Zerknijcie, bo wiersze dobre, soczyste. Tylko nie do końca w moim guście.  
(…) 
Mam, ile mam, lat. 
Co mogę powiedzieć o śmierci? 
Że rzecz to nieunikniona. 
Nieszczęścia budzą we mnie niesmak,  
męczy mnie widok łez; 
      _______________________
Ale dopóki krew się ze mnie nie leje czerwona, 
To wdzięczny Wam jestem, że świat się obył ze mnie bez. 
(Sobie, na 62 urodziny)

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

2 komentarze:

  1. Chętnie się z nią zapoznam, tak lubię wieczorem wiersze podczytywać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie jesteś, długo wyczekiwana osobo. Jak do tej pory chyba nikt nie napisał mi, że czyta wiersze. Bardzo się cieszę. Co jakiś czas pojawia się u mnie tomik poezji. Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń