poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Fatum i furia - Lauren Groff

Autor – Lauren Groff
Tytuł – Fatum i furia
Tytuł oryginału – Fates and Furies
Przekład – Mateusz Borowski
ISBN 978-83-240-4103-9

Fatum i furia
Plażą szły dwie osoby. Ona, jasnowłosa o wyrazistej urodzie, w zielonym bikini, choć w Main w maju było jeszcze zimno. On, wysoki i energiczny, tak promienny, że nie sposób było oderwać od niego wzroku. Mieli na imię Mathilde i Lotto. (…) On objął jej twarz dłońmi  i pocałował jej blade usta. Teraz mógłby umrzeć ze szczęścia. (…) Cóż, był młody, miał dwadzieścia dwa lata i tego ranka w sekrecie wziął z nią ślub.
Nie sądzicie, że brzmi dość banalnie? Nie należy jednak oceniać pochopnie i właśnie powieść Lauren Groff jest najlepszym tego przykładem. Wcześniej nie zdarzyło mi się spotkać z prozą tej autorki, ale słyszałam wiele dobrego o Fatum i furii, więc postanowiłam nie zrażać się na początku. Muszę przyznać, dobrze się stało, że nie odłożyłam książki , która na pierwszy rzut oka wydawała mi się raczej przeciętna. Każdy kolejny rozdział okazywał się coraz lepszy, a rozwój akcji wciągał.

Fatum i furia opowiada o losach Mathilde i Lotta, małżeństwa (prawie) idealnego, pokazując ich wzloty i upadki, wspieranie się w trudnych chwilach. On jest nieprzesadnie przystojny, niewiarygodnie wysoki i utalentowany; Lotto roztacza wokół siebie aurę, która zjednuje serca wszystkich ludzi stykających się z nim. Mathilde nie jest tak towarzyska jak jej mąż, lecz także ma sporo uroku i potrafi być naprawdę cudowna. Razem stanowią parę jak z obrazka. Ale czy na pewno?
Patrzył, jak Lotto, którym – jak mu się wydawało – kiedyś był, wstaje ucharakteryzowany, w serdaku, w przepoconym kaftanie, dysząc i rycząc, a publiczność wybucha owacją. Jak duch opuszcza ciało, które kłania się teatralnie i wychodzi na zawsze przez zamknięte drzwi z mieszkania.
Lauren Groff stworzyła historię związku w dwóch częściach. Pierwsza, Fatum, opowiedziana jest głównie z punktu widzenia Lotta. Poznajemy jego dzieciństwo, wszelkie szaleństwa i błędy młodości; towarzyszymy bohaterowi w każdej ważnej chwili, będąc świadkami rozwijającego się geniuszu Lotta, wziętego dramatopisarza.  Możemy jednak odnieść wrażenie, że mimo kłód rzucanych pod nogi przez los (patrz: fatum), wszystko układa się naprawdę nieźle. Historia Mathilde i Lotta jest chyba trochę zbyt wspaniała; ich miłość do siebie pomaga przezwyciężać przeciwności, oboje stanowią dla siebie oparcie, światło życia etc. Czy aby nie jest za pięknie?

Gdy zaczynamy czytać część drugą, Furię, zaczynamy rozumieć, że Fatum stanowiło ledwie preludium, wprowadzenie do właściwej części powieści. Teraz to Mathilde przedstawia swoją wersję historii, a czytelnik może już tylko wątpić w to, czego dowiedział się wcześniej. Tu muszę się zatrzymać, bo zdradzenie choćby jeszcze jednego szczegółu książki może zepsuć całą przyjemność czytania. Mogę tylko przypomnieć, że furie w mitologii rzymskiej były utożsamiane z greckimi eryniami, boginiami zemsty.
Życie, które w dzieciństwie jawiło się przerażająco wielkim obszarem, w średnim wieku skurczyło się do rozmiaru pojedynczego rozpalonego do czerwoności punktu. A z tego miejsca znowu wybuchło na wszystkie strony.
Fatum i furia to książka bardzo dobra, choć to ocena ogólna, bo Groff krąży między wybitnością a przeciętnością. Autorka stworzyła bardzo dokładny portret psychologiczny dwojga ludzi, w którym wartości sprzeczne nie muszą się wykluczać, a zabieg ten świadczy o rewelacyjnym przygotowaniu  Groff. Z drugiej strony dość często zdarzają się momenty wyraźnie słabsze, gdzie wynik obserwacji wydaje się co prawda trafny, ale ociera się o banał, co bywa denerwujące w tak dobrej książce. Powieść jest wciągająca, a jej druga część trzyma w napięciu niczym najlepsze thrillery, zresztą powoduje czasem podobny dreszcz. Muszę jeszcze wspomnieć o bardzo ciekawym środku, jakiego użyła Groff. Narrator czasami wychodzi z cienia rzucając swoje uwagi bezpośrednio do bohaterów i sytuacji [To prawda, ten zabieg stanowi o oryginalności Fatum i furii].

Podsumowując, Fatum i furia Lauren Groff powinno się przeczytać, i to nie dlatego, że Barack Obama uznał ją za najlepszą powieść 2015, a z powodu tego, że  jest to po prostu dobra literatura. [Poważnie, przeczytajcie, nie będziecie żałować.]
Zresztą ten rozdział się już skończył. Szkoda. ogrzewała dłonie o filiżankę herbaty. Wyglądały tak, jakby zrobiono je z wełny na drutach, a potem jakieś dziecko zmięło je brudnymi rączkami. Po kilkudziesięciu latach ciało paraliżuje jeden wielki skurcz. Kiedyś była seksowna, a nawet jeśli nie wszyscy tak uważali, to na pewno jej oryginalna uroda przyciągała wzrok. Przez okno widziała, że jej życie było dobre. Niczego nie żałowała.
[To nieprawda, Mathilde; a ten głos w uchu?]
Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

8 komentarzy:

  1. Czekam na tę książkę, a Twoja opinia tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto!

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę, zapisuję na listę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie zapisać na swoją listę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, chyba zostałam przekonana. ;) Rozejrzę się za nią kiedyś w bibliotece ;)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;]
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wydaje się intrygująca, więc na pewno dam jej szansę. :)

    OdpowiedzUsuń