poniedziałek, 25 września 2017

Smutne wieści

Moi drodzy! Z przykrością muszę poinformować, że przez pewien czas nie będę publikować nowych postów. Moja nieaktywność jest spowodowana nieplanowanym pobytem w szpitalu. Gdy tylko wyjdę, wracam do gry. Pozdrawiam was, do napisania
monweg

piątek, 22 września 2017

Przeszłość - Tessa Hadley

Autor – Tessa Hadley
Tytuł – Przeszłość
Tytuł oryginału – The Past
Przekład – Katarzyna Malita
Grupa Wydawnicza Foksal/Wydawnictwo W.A.B.
ISBN 978-83-280-4627-6


Nigdy nie wiadomo, co przyniesie lato… Przeczytaj powieść, którą zachwyciła się Zadie Smith! Czwórka rodzeństwa – Alice, Roland, Harriet i Fran – postanawia spędzić wspólny urlop na angielskiej wsi. To ich ostatni pobyt w urokliwym domku, odziedziczonym po dziadkach. Czas, który nie oszczędził niszczejącego budynku, odcisnął także piętno na ich wzajemnych relacjach. Rodzinne wakacje, w zamierzeniu sielankowe, nieuchronnie zmierzają w kierunku katastrofy…
Miało być tak pięknie. Sielskie wakacje, angielska wieś i rodzeństwo, które powoli zaczyna się od siebie oddalać. Naszykowałam się na wspaniałą powieść obyczajową z niepowtarzalnym klimatem. Ale niestety czekało na mnie spore rozczarowanie [delikatnie mówiąc]. Nie mogę powiedzieć, że przeczytałam tę książkę – ja ją wymęczyłam, a ona [książka] wymęczyła mnie. Dawno nie czytałam tak nudnej historii.

Przyzwyczajona jestem do opowieści, gdzie akcja nie gna na łeb, na szyję – jest raczej senna, ale niekoniecznie nużąca. A taka właśnie jest książka Tessy Hadley, nudna i monotonna. Momentami odnosiłam wrażenie, że w ogóle nie wiem o czym czytam. Miałam odczucie, że autorka nie wykorzystała potencjału historii, którą sobie wymyśliła. Ale co ja tam wiem… To tylko moje czysto subiektywne zdanie. W trakcie lektury cały czas czekałam aż coś drgnie i w końcu zacznie się coś dziać. I już, już, miałam nadzieję na jakiś spektakularny efekt… ale niestety.

Przeszłość została podzielona na trzy części. Poznajemy teraźniejszość rodzeństwa, by za chwilę przenieść się w przeszłość, do ich dzieciństwa. Lubię takie przenoszenie w czasie, zawsze mnie interesuje, ale w przypadku tej konkretnie książki tak się nie stało. Bohaterowie zostali przedstawieni słabo i nudno, jak sama historia. Niby każdy z nich posiada charakterek, ale jakoś żadna z postaci nie przekonała mnie do siebie, a raczej nie przekonała mnie do nich autorka.

Tessa Hadley, brytyjska autorka powieści, opowiadań oraz literatury faktu. Jej utwory często skupiają się na relacjach rodzinnych. Jej powieści były nominowane do Orange Prize oraz Wales Book of the Tear, a w roku 2016 została nagrodzona Windham-Campbell Literature Prize for fiction. Jej opowiadania regularnie ukazują się w The New Yorker, Granta i innych pismach. Obecnie naucza także kreatywnego pisania.

Hadley uczy pisania, ale chyba powinna zacząć w tym momencie od siebie, bo Przeszłość według mnie wypada naprawdę blado i mocno przeciętnie. Być może znajdą się osoby, którym najnowsza powieść brytyjskiej pisarki przypadnie do gustu, ale ja do nich nie należę. To, co mogłoby być naprawdę ciekawe i uratować tę powieść – potrzeba bliskości, rodząca się seksualność, a także przeżywanie śmierci – schodzi na drugi plan, ustępując miejsca kompletnie nieinteresującej fabule.

Lektura Przeszłości kompletnie nic nie wniosła do mojego życia. Nie skłoniła mnie do przemyśleń, niczego nie nauczyła. Okazała się pomyłką i rozczarowaniem. Nie spędziłam z nią miło i przyjemnie czasu, dlatego nie mogę polecać jej innym czytelnikom. Ale czy przeczytać czy nie, każdy sam będzie wiedział. Dla mnie okazała się udowodnieniem teorii, że nie da się czytać wszystkiego. Pierwsze spotkanie z twórczością Tessy Hadley uważam za nieudane i chyba nie mam ochoty na więcej.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam nie tylko Amerykanów!, Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 136/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,7 = 30,6 cm, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania, Wyzwanie Czytamy nowości

wtorek, 19 września 2017

Kiedy była porządną dziewczyną - Philip Roth

Autor – Philip Roth
Tytuł – Kiedy była porządną dziewczyną
Tytuł oryginału – When She Was Good
Przekład – Cecylia Wojewoda
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-06332-3


Philipa Rotha chyba już nikomu nie muszę przedstawiać. To już któreś moje spotkanie z jego twórczością, więc nie będę wracać do ogólników, dotyczących jego biografii. Wystarczy, że wspomnę o wnikliwości pisarstwa tego amerykańskiego pisarza żydowskiego pochodzenia. Jego twórczość jest znana z dogłębnych analiz stanów wewnętrznych bohaterów powieści, ale także celnych komentarzy odwołujących się do amerykańskiego społeczeństwa.

Kiedy była porządną dziewczyną  jest trzecią powieścią w dorobku Rotha, powstała na dwa lata przed jego pierwszym wielkim dziełem, Kompleksem Portnoya. Kiedy była… stanowi jednak również ważną pozycję w twórczości jednego z najważniejszych amerykańskich twórców XX wieku z kilku powodów. Pierwszym z nich na pewno jest to, że w tej książce, jako w jedynej w dorobku Rotha, głównym bohaterem pisarz uczynił kobietę, Lucy Nelson. Drugi powód dotyczy tematyki powieści; Roth opisał walkę Lucy z zakłamanym i świętoszkowatym światem małomiasteczkowej Ameryki w okresie powojennym. No i po trzecie, Kiedy była… stanowi , jak podaje wydawca, „głębokie studium nieudanego małżeństwa i niemożności dopasowania wymarzonych ideałów do brutalnej codzienności amerykańskiej prowincji”. W tym fragmencie blurba udaje się trafić w punkt, choć sądzę, że w powieści znajdziemy coś jeszcze, ale o tym za chwilę.

Poznajemy Lucy jeszcze w czasach dzieciństwa, widzimy jej dom rodzinny oraz środowisko, w którym się wychowuje. Małe, prowincjonalne miasteczko w Stanach Zjednoczonych ma swoje zalety i przede wszystkim wady. Wszyscy się znają i wiedzą o sobie więcej, niż w rzeczywistości mogliby wiedzieć. Każdy objaw oryginalności, inności, nie jest w tym miejscu mile widziany. Wszyscy znają swoje miejsce i nie wychodzą przed szereg. Liberty City stanowi miasteczko pełne słabych mężczyzn, którym wydaje się, że są silni, i kobiet biorących udział w tej farsie wbrew sobie. Liberty City wolność ma tylko w nazwie, chyba że za wolność uznamy niedostrzeganie ograniczeń.

Wychowana w takim środowisku Lucy wyrasta na zbuntowaną dziewczynę, która chce żyć inaczej niż jej matka, ciągle broniąca męża pijaka; inaczej niż dziadek i babcia, którzy udają, że chcą pomóc zarówno Lucy, jak i jej matce, ale tak naprawdę nie robią nic. Końcówka lat czterdziestych stanowi dla Lucy moment przełomowy, ma szansę wyjechać z domu i zmienić coś w swoim życiu. Dziewczyna jest jednak zagubiona, miotając się między tym, co narzuca jej wychowanie i społeczeństwo, a co sama chciałaby wybrać. Rzeczywistość prowadzi ją jednak od nieszczęścia do nieszczęścia, gdzie jedna decyzja nie pozwala się już wycofać.

Ważnym dla mnie elementem w charakterystyce głównej bohaterki jest wstyd, który jej towarzyszy. Wstyd ten wpływa na jej życiowe decyzje, kieruje Lucy po drodze, którą kroczy, ale jednocześnie hamuje możliwości dziewczyny. Czytając Kiedy była… wydawało mi się, że Lucy wstydzi się swojego domu, swojej rodziny, swoich wyborów, no i przede wszystkim siebie. A siedzący na jej plecach wstyd został wrzucony na barki Lucy przez społeczeństwo drobnomieszczańskich hipokrytów, którzy z chęci niesienia pomocy niszczyli życia wszystkim wokół.

Philip Roth stworzył ważne dzieło, będące mocnym wprowadzeniem w jego dalsze powieści. Jako twórca Roth zawsze śledził zmiany zachodzące w społeczeństwie i wpływ ludzkich pragnień i popędów na to społeczeństwo. Kiedy była porządną dziewczyną może stanowić dobrą pozycję dla tych, którzy jeszcze z Rothem się nie spotkali. Gorąco polecam.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książek w 2017 roku – 135/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,5 = 27,9 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie Wiedźmy - osoba

niedziela, 17 września 2017

1001 książek, które musisz przeczytać - praca zbiorowa pod redakcją Petera Boxalla

Praca zbiorowa pod redakcją Petera Boxalla
Tytuł – 1001 książek, które musisz przeczytać
Tytuł oryginału – 1001 Books You Must Read Before You Die
Przekład – opracowanie zbiorowe
Grupa Wydawnicza Publicat/Wydawnictwo Elipsa
ISBN 978-83-245-9533-4


„1001 książek, które musisz przeczytać” to śmiało nakreślone, błyskotliwe omówienie twórczości pisarzy, którzy od dawna rozpalali i do dziś rozpalają wyobraźnię czytelników. Wyboru utworów dokonali znani krytycy, wykładowcy akademiccy i dziennikarze, uwzględniając także najciekawsze pozycje, które ukazały się na rynku księgarskim w ciągu ostatnich lat. Dla bibliofilów jest to niepowtarzalna okazja obejrzenie ponad 600 kolorowych okładek i frontyspisów oraz innych materiałów ilustracyjnych związanych z poszczególnymi tytułami.
1001 książek, które musisz przeczytać jest kolejną, ale obszerniejszą, listą mniejszych i większych dzieł literackich. Miewamy różny stosunek do tego rodzaju list, ale jednak często je czytamy, a nawet korzystamy z nich przy doborze lektur. Wiadomo, że dobór książek we wszystkich spisach i listach jest czysto subiektywny, ale na pewno przynajmniej kilka tytułów pokrywa się z tym co lubimy lub chcemy przeczytać. Policzyłam powieści, które przeczytałam z tego bogatego zbioru. Jest ich sto dziesięć i zastanawiam się czy to dużo czy mało zważywszy te 1001. Zdecydowanie wśród tych książek znajdują się takie, które z chęcią przeczytam, ale są i takie jakich nigdy nie wezmę do ręki.

Album, bo tak należałoby mówić o tej publikacji, jest przepięknie wydany. Kredowany papier, szyte kartki, barwne ilustracje, krótkie opisy znajdujących się pozycji, a wszystko na 960 stronach! Książka podzielona została na cztery główne części: Przed XIX wiekiem; XIX wiek; XX wiek; XXI wiek. Z wiadomych względów najuboższy jest ten ostatni. W publikacji znajduje się również bardzo potrzebny indeks autorów oraz indeks tytułów.

Przygodę z albumem rozpoczynamy od Baśni z tysiąca i jednej nocy, których pierwsza publikacja pojawiła się ok. 850 roku. Później napotykamy nazwiska bardzo znane, np.: Atwood, Blixen, Dickens, Galsworthy, Murakami, Orwell, Puzo, Tolkien, Wilde… ale i całkiem nieznane czy też zapomniane: Bernanos, Edgeworth, Equiano, Multatuli, Shahnoor, Walpole. Zbiór zamyka powieść Chada Harbacha The Art of Fielding. Nie zabrakło w albumie literatury polskiej, ale niestety znalazło się miejsce tylko dla jedenastu powieści, wśród których znajdujemy m. in. Ferdydurke Witolda Gombrowicza, Solaris Stanisława Lema, Faraon Bolesława Prusa, Quo vadis Henryka Sienkiewicza.

Zbiór książek, który może nie jest idealny i każdy z czytelników od siebie dołożyłby kilka nie ujętych w tym albumie. Niemniej każda z powieści miała w swoim czasie bezpośredni wpływ na literaturę [ale nie z każdą pozycją bym się zgodziła]. Jak należy traktować tę publikację? Zdecydowanie jak pewien rodzaj przewodnika po bogatym świecie literatury. Szkoda tylko, że po macoszemu zostały potraktowane: poezja, opowiadania, nowele. Jest ich tak niewiele, że prawie nie zauważa się wśród tych 1001 książek.

Ogólnie ów album można oceniać różnie. Uważam, że jest to pozycja ciekawa i warta poznania. Czy każdy powinien faktycznie przeczytać te książki? Nie sądzę, ale jestem pewna, że każdy znajdzie kilka, kilkadziesiąt, a może kilkaset powieści dla siebie. Ja na pewno, oprócz tych stu dziesięciu zaliczonych już pozycji, przeczytam jeszcze wiele z pozycji z tego kompendium.

Dla kogo 1001 książek…? Przede wszystkim dla tych, którzy podejdą do publikacji z przymrużeniem oka. I dla tych, którzy potraktują zbiór bardziej jako ciekawostkę. Ja ze swej strony polecam album na zachętę do dalszego czytania i dla urozmaicenia.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam nie tylko Amerykanów!, Czytelnicze igrzyska 2017, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 134/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 5,6 = 25,4 cm, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania

piątek, 15 września 2017

Informacyjnie - było rozdanie, czas na nagrodę

Minęło, jak zwykle, dziesięć dni. Czas na znalezienie zwycięzcy, do którego "poleci" prebook Audrey w domu".

Oto lista osób, które wzięły udział w rozdaniu:

  1. Sabina Fabczak
  2. Sabina Fabczak
  3. Barbara Pawlik
  4. Barbara Pawlik
  5. Edyta Synyszyn
  6. Ewa Alchimowicz
  7. Gosia Stępień
  8. Gosia Stępień
  9. Katrina
  10. Katrina
  11. Beata Kandzia
  12. Beata Kandzia
Jak zawsze skorzystałam ze strony losowe.pl i oto kto zwyciężył:


nr 1 - Sabina Fabczak

Gratuluję :)



poniedziałek, 11 września 2017

Zulejka otwiera oczy - Guzel Jachina

Autor – Guzel Jachina
Tytuł – Zulejka otwiera oczy
Tytuł oryginału – Зулейха открывает глаза
Przekład – Henryk Chłystowski
Oficyna Literacka Noir sur Blanc
ISBN 978-83-65613-41-7


Guzel Jachina – rosyjska pisarka, laureatka nagrody Wielka Księga i Jasna Polana. Urodziła się w Kazaniu w 1977 roku, ukończyła państwowy instytut pedagogiczny, wydział języków obcych oraz wydział scenariuszy Moskiewskiej Szkoły Filmowej. Publikowała w czasopismach Newa, Oktiabr i Syberyjskie światła. Obecnie mieszka w Moskwie. Od siebie dodam jeszcze jedno: zapamiętajcie to nazwisko, bo sądzę, że ma przed sobą wielką przyszłość.

Dzięki współpracy z Oficyną Literacką Noir sur Blanc mam okazję sięgać po książki, których z pewnością nie wzięłabym do ręki. Często są to dla mnie odkrycia literackie warte przeczytania, niejednokrotnego. Takim odkryciem okazała się najnowsza powieść od wydawnictwa, Zulejka otwiera oczy debiutującej na scenie literackiej tatarki Guzel Jachiny.

Zulejka otwiera oczy to powieść kompletna, niesamowita, porażająca i po prostu genialna. Już dawno żadna książka nie zrobiła na mnie tak piorunującego wrażenia, a zważywszy na fakt, że jest to debiut, należałoby bić brawo na stojąco. Nie wierzycie? To sami się przekonajcie.

Jak się łatwo domyślić główną bohaterką powieści Jachiny jest Zulejka, chłopka z Tatarstanu; bezbronna i uległa swemu mężowi do bólu. Traktowana jak popychadło również przez swoją teściową, którą nazywa [i słusznie] Wiedźmą. Tatarska pisarka częściowo oparła temat książki na życiu swojej babci, ale nie jest to powieść biograficzna. Mamy okazję oglądać przemianę głównej bohaterki z osoby zahukanej, niezdecydowanej, w kobietę silną i wolną.

Zulejka otwiera oczy to powieść o rozkułaczaniu w latach trzydziestych XX wieku. Kułacy nie chcący się podporządkować zostawali usuwani z rodzinnych wsi. W taki oto sposób Zulejka, która została wdową, trafia na zsyłkę na Syberii. Wykańczająca praca ponad ludzkie siły dla ciężarnej kobiety staje się wręcz niemożliwa do wykonywania, ale najważniejsze jest żeby zachować ciążę i wbrew wszystkiemu urodzić dziecko.

Ale nie tylko Zulejka jest ważna dla opowieści Jachiny. Na kartach książki znajdziemy kilka takich postaci, o których trzeba napisać. Warto w tym miejscu wspomnieć Iwana Ignatowa, mordercę Murtazy, męża Zulejki. Na nie mniejszą uwagę  zasługuje Wolf Karłowicz Leibe, który mimo pewnych swoich ułomności odbiera poród kobiety. Każda z tych postaci została bardzo dobrze przedstawiona, a czy byście ich polubili, to już całkiem inna sprawa. Na pewno historia każdej  z nich robi wrażenie. Obserwujemy ich przemiany wewnętrzne i rewizję postępowania, nadchodzi pora weryfikacji swego widzenia świata, a może nawet moment, gdy należałoby zacząć wszystko od początku.

Zulejka otwiera oczy nie jest książką łatwą, lekką i przyjemną. To powieść trudna, przepięknie napisana, ogromnie wymagająca. Nie da się jej przeczytać w ciągu kilku godzin. Trzeba poświęcić  jej trochę czasu. Ja w trakcie lektury robiłam przerwy, aby przetrawić to co dotąd przeczytałam, ochłonąć, dać wytchnienie myślom.

Powieść Jachiny przedstawia kobietę w obliczu wyzwań i niepewności jakie niesie życie. Jak napisałam wcześniej, jest to powieść kompletna i będzie stanowiła wyzwanie dla niejednego  czytelnika. Nie wiem ile w niej jest faktów, a ile fikcji literackiej, ale wiem jedno, czyta się jak prawdziwą opowieść, wzruszającą, brutalną, czasami surową, momentami subtelną, a zdecydowanie wzbudzającą cały wachlarz emocji i cóż tu dużo pisać, wbijającą w fotel, skłaniającą do myślenia nie pozwalając o sobie zapomnieć.

Podsumowując Zulejka otwiera oczy jest z całą pewnością dziełem wybitnym, literacką perełką, majstersztykiem. Jednak należy pamiętać, że nie jest opowieścią prostą i łatwą, więc polecam ją wytrawnym czytelnikom, poszukującym odkryć literackich, którym tytuł Jachiny niewątpliwie jest. Zdecydowanie polecam.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam nie tylko Amerykanów!, Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Gra w kolory, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 133/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,5 = 19,8 cm, W 200 książek dookoła świata – Rosja, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie Wiedźmy - osoba

piątek, 8 września 2017

Przedpremierowo - Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach - Anna Brzezińska

Autor – Anna Brzezińska
Tytuł – Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-06393-4


Premiera już 14 września

Anna Brzezińska, polska pisarka fantasy i mediewistka; absolwentka Instytutu Historii KUL. Obok Andrzeja Sapkowskiego jest najpopularniejszym twórcą fantasy. Zadebiutowała opowiadaniem A kochał ją, że strach, za które dostała Nagrodę Fandomu Polskiego.

Philippa Gregory, Michelle Moran, Elżbieta Cherezińska, Ewa Stachniak – oto niektóre z gorących nazwisk pisarek, które przybliżają nam to, co zdarzyło się przed wiekami. Do tego grona dzisiaj dopisuję kolejne nazwisko, Anna Brzezińska. Nastała moda na powieści historyczne i z radością stwierdzam, że powstają jak grzyby po deszczu. Cieszy mnie to, że po pozycje te sięgają teraz bardzo często kobiety, wszak epoki, o których traktują są niezmiernie ciekawe. Królowe, księżne, księżniczki… która z nas nie chce o tym czytać. Przecież od dziecka prawie każda dziewczynka marzy by być królewną. Może dzięki lekturze tej książki nie siądziemy na tronie dosłownie, ale w marzeniach… czemu nie.

Najnowsza książka Anny Brzezińskiej Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach przybliża nam portrety głównie córek królowej Bony i Zygmunta Starego. Poznajemy codzienne życie Izabeli, Zofii, Anny i Katarzyny oraz Jadwigi i Anny.

Szesnastowieczny Kraków. To tutaj przyjeżdża spod Nowego Targu nastoletnia Regina. Trafia do słodownika mistrza Bartłomieja, gdzie zostaje izdebną. Jednak szybko przekonuje się, że nie została zatrudniona tylko w roli służącej. Bartłomiej oczekuje od dziewczyny czegoś zgoła innego. Nie mogło zdarzyć się inaczej, Regina zachodzi w ciążę i po kilku miesiącach na świat przychodzi dziewczynka. Niestety nie jest to wymarzona córka. Dosia, bo tak dostaje na imię, okazuje się karlicą, dzieckiem niechcianym. Jednak to ona, a nie jej matka dostaje się na zamek królewski. I to Dosia staje się narratorką opowieści i jej oczami oglądamy życie na Wawelu towarzysząc jagiellońskim królewnom.

Historia przedstawiona w książce nie skupia się wyłącznie na dworze. Wykracza poza niego i ukazuje nam postaci z różnych środowisk zawodowych i warstw społecznych. Królewny są najważniejsze, ale równie ważne stają się mieszczanki, służące, a nawet rozpustnice… rzemieślnicy, żacy, uczeni, żebracy. Jednak opowieść Brzezińskiej najbardziej skupia się na życiu kobiet.

Ktoś może pomyśleć – powieści historyczne nie są dla mnie, zbyt ciężkie i na pewno nieprzystępne. Otóż nie, zdecydowanie nie. Książka Anny Brzezińskiej napisana została lekko, bardzo przystępnie, a czyta się naprawdę wyśmienicie. Autorka zadbała o najdrobniejsze szczegóły, dzięki temu nie ma się problemu, aby przenieść się [prawie dosłownie] w dobę renesansu, by móc zakosztować takiego niezwykłego życia.

Nie jest to książka tego rodzaju, która czyta się sama. Już sama grubość [840 stron] szykuje nas na kilka dni lektury. Powieści historyczne są specyficznie i potrzeba czasu, aby się w nie zagłębić i nie zgubić. Mimo tego Córki Wawelu przeczytałam w tempie prawie ekspresowym. Jeżeli się wahacie, to nie potrzebnie, bo to naprawdę bardzo zajmująca historia.

Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach to piękna, fascynująca i wspaniała opowieść o kobietach żyjących w XVI wieku. Opowieść, której nie znajdziecie na lekcjach historii, ale którą możecie poznać dzięki  takim książkom jak ta. Życie na dworze, wokół niego, opisy Krakowa z jego zabytkami i uliczkami, to tylko niektóre tematy, o których przeczytacie na kartach tej książki.

Napisaną z rozmachem powieść Anny Brzezińskiej polecam z czystym sumieniem wszystkim, którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej o minionych czasach, a także tym,  którzy pasjonują się historią w ogóle. Zdecydowanie polecam.

Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam, bo polskie, Czytam nie tylko Amerykanów!, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Gra w kolory, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 132/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 5 = 16,3 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie Wiedźmy – miejsce, osoba

Absolwentka - S.J. Hooks

Autor – S.J. Hooks
Tytuł – Absolwentka
Tytuł oryginału – Absolute Lovers
Cykl – Absolute
Przekład – Aga Zano
Wydawnictwo HarperCollins Polska
ISBN 978-83-276-2939-5


Stephen Worthington, wykładowca akademicki jeszcze niedawno prowadził bardzo spokojny, a można powiedzieć, że nudny tryb życia. Jego czas dzielił się na pracę, spotkania z bratem i weekendy u rodziców. Większość wieczorów jednak spędzał sam w czterech ścianach swojego uporządkowanego mieszkania. Jednak wszystko się zmieniło, a właściwie stanęło na głowie i wywinęło koziołka, gdy na jego drodze pojawiła się ponętna i prowokująca panna Julia Wilde. To Julia staje się dla niedoświadczonego Stephena nauczycielką, prowadzącą go przez meandry sztuki erotycznej.

W Absolwentce trwa romans Julii i Stephena. Przechodzą nawet na wyższy poziom znajomości. Dziewczyna chwilowo przeprowadza się do swojego wykładowcy. Ich układ z pierwszej części ulega zmianie. To już nie tylko spotkania na szybki seks bez zobowiązań, ale namiastka życia we dwoje. Stephen zaczyna rozumieć, że kocha Julię. Tylko czy Julia jest gotowa na stały związek? Czy nie wystraszy się odpowiedzialności? I w końcu, czy jeden partner do końca życia jest w stanie ją zadowolić?

Absolwentka, tak jak Debiutant nie jest książką wybitną, ale sądzę, że niektórym osobom może się podobać. Jest to lekko napisana opowieść, którą czyta się płynnie i nawet z przyjemnością, a jej lektura nie zajmuje zbyt wiele czasu. Jestem pewna, że wielu czytelnikom ta powieść nie przypadnie do gustu, ale znajdą się i takie osoby, które nie będą na niej „wieszać psów”.

Czytuję erotykę, bo erotyka też jest dla ludzi. Jednak nigdy nie oczekuję od takich książek nie wiadomo czego. Powieści, które czytałam do tej pory przyzwyczaiły mnie do erotyki bardziej pikantnej i mniej grzecznej. Absolwentka została napisana delikatniej, jest bardziej wysmakowana i sądzę, że przez to może trafić do czytelników, którzy dopiero zaczynają poznawać ten gatunek.

Najsłabszą stroną opowieści duńskiej pisarki są stworzeni przez nią bohaterowie. Lubię czuć związek z postaciami czytanej książki. Tutaj mi tego zabrakło. Nie przeszkadza mi, że Stephen do niedawna nie był Casanovą, ale ciągle jest denerwująco wręcz ugrzeczniony i niepewny siebie. Julia natomiast w tej części straciła swoją drapieżność. Stała się cichsza, bardziej spolegliwa i chyba tak do końca nie przekonała mnie do siebie ta przebojowa dziewczyna z Debiutanta. Nie kupuję jej w takiej formie.

Skoro był minus, czas na plus. I jest jeden. Wydaje mi się, że Hooks udało się uniknąć schematu innych erotyków. Najczęściej w tego typu książkach ona jest niedoświadczoną, śliczną młoda kobietą, a on bajecznie bogatym, niebiańsko przystojnym mężczyzną, który czego nie dotknie zamienia w złoto. Ona stawia pierwsze kroki w seksie, on jest stroną dominującą. W cyklu Absolute autorka postawiła na całkiem inny scenariusz i chyba wyszło to książce na dobre.

Absolwentka nie jest powieścią znakomitą, nie jest nawet dobrą, ale można z nią miło spędzić jedno popołudnie. Szkoda, że lato już się kończy, bo na leniuchowanie na łonie natury nadała by się idealnie. Nie staję w tym momencie przed dylematem, czy polecać wam tę książkę. Nie zamierzam ani was nastawiać przeciwko niej, ani za bardzo zachwalać. Uważam, że każdy sam najlepiej podejmie decyzję – czytać czy nie.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam nie tylko Amerykanów!, Czytelnicze igrzyska 2017, Grunt to okładka, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 131/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,2 = 11,3 cm, W 200 książek dookoła świata – Dania, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie Wiedźmy - osoba

czwartek, 7 września 2017

Dziwna historia o upiorach z latarnią w kształcie piwonii - Sanyūtei Enchō

Autor – Sanyūtei Enchō
Tytuł – Dziwna historia o upiorach z latarnią w kształcie piwonii
Tytuł oryginału – Kaidan Botan Dōrō
Przekład – Zdzisław Reszelewski
Wydawnictwo Literackie
ISBN 83-08-00362-1

Podobny obraz

Najpewniej sama nie trafiłabym na tę książkę, ale stało się inaczej dzięki wyzwaniu Książkowa podróż. Zadziwia mnie kreatywność multikulturalnego. To wyzwanie jest zdecydowanie najbardziej angażujące z wszystkich, w których biorę udział.

Sanyūtei Enchō [Jirōkichi Izubuchi] uchodzi za jednego z najbardziej popularnych „narratorów” tworzących w drugiej połowie XIX wieku. Odegrał znaczną rolę w kształtowaniu się literatury japońskiej, przede wszystkim języka pisanego. Książka ukazała się po raz pierwszy drukiem w 1884 roku i od razu zyskała sobie wielu zwolenników. Historia wyrosła z kręgu starej japońskiej sztuki narracji – była opowieścią ustną.

Dziwna historii o upiorach z latarnią w kształcie piwonii rozgrywa się w Edo [dawna nazwa Tokio] około stu pięćdziesięciu lat temu. Jest to opowieść przygodowo-awanturnicza, ale także opowiadanie o duchach i zjawiskach nadprzyrodzonych [Kaidan, Kwaidan]. Pamiętając, że to pierwotnie był przekaz ustny nietrudno się dopatrzyć legend i podań. Dzięki temu ma się nieodparte wrażenie, że książeczkę tę [202 strony] odbiera się jak najciekawszą baśń, bo prawdę mówiąc Dziwna historia… jest ogromnie zajmująca. Czy jest to powieść grozy? Ja nie odebrałam jej w ten sposób, choć zdecydowanie upiory też w niej występują.

Znalezione obrazy dla zapytania latarnie w ksztalcie piwoniiZnalezione obrazy dla zapytania latarnie w ksztalcie piwonii

Dziwna historia o upiorach z  latarnią w kształcie piwonii przedstawia barwny obraz życia codziennego w osiemnastowiecznej Japonii. Podziały społeczne, prawa i obowiązki ludzi z różnych warstw społecznych, a przede wszystkim samuraje z ich kodeksem honorowym oraz zwyczaje i obyczaje panujące w epoce Edo.

Książka japońskiego gawędziarza [kodanshi] to kilka wątków, ale głównym są dzieje rodziny samuraja Iijima. Inne historie, które z początku wydają się odrębnymi opowieściami, w miarę czytania zaczynają się krzyżować i łączyć. Mnogość występujących postaci na pierwszy rzut oka może powodować zawrót głowy, ale po krótkim czasie czytelnik przyzwyczaja się i przestaje mieć to znaczenie. Autor zastosował taki zapis, że chce się czytać dalej i dalej, opowieść za każdym razem urywa się w najciekawszym momencie, by znów powrócić po kilku stronach.

Dziwna historia o upiorach z latarnią w kształcie piwonii spisana została bardzo interesująco. Jest to opowieść pełna intryg, zwrotów akcji, postaci nikczemnych oraz bardzo szlachetnych. A wszystko przystrojone cudownie szczyptą magii. Aż chce się ja poznać. Książka nie tylko dla tych, którzy pasjonują się krajem kwitnącej wiśni i jego dziejami. Polecam gorąco.

Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytam nie tylko Amerykanów!, Czytelnicze igrzyska 2017, Książkowa podróż 2017, Łów słów, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 130/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,2 = 9,1 cm, W 200 książek dookoła świata – Japonia, Wielkobukowe wyzwanie – W kraju kwitnącej wiśni, Wyzwanie biblioteczne – wariant 1, Wyzwanie Wiedźmy - kwiat

wtorek, 5 września 2017

Harry Potter i Przeklęte Dziecko - J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany

Autorzy – Joanne Kathleen Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Tytuł – Harry Potter i Przeklęte Dziecko
Tytuł oryginału – Harry Potter and the Cursed Child
Przekład – Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Cykl – Harry Potter
Wydawnictwo Media Rodzina
ISBN 978-83-8008-227-4


Zacznę od tego, że nie mam dwudziestu, ani trzydziestu paru lat, jak większość fanów Harry’ego Pottera. Ale to nie znaczy, że nie zostałam równie jak oni zaczarowana światem stworzonym przez Joanne Kathleen Rowling. A może przez to, że poznając go nie byłam dzieckiem, przeżywałam przygody młodego czarodzieja głębiej, a na pewno inaczej. Moja droga z Harrym  zaczęła się od czytania książek mojemu synowi i przyznaję, że zakochałam się w tych książkach, tak jak on. Kiedy więc okazało się, że po latach znów mogę stać się częścią wielkiej Potterowej rodziny nie wahałam się ani chwili. Jednak wciąż coś nie dawało mi przeczytać najnowszej książki. Teraz w końcu po prawie roku od premiery postanowiłam znaleźć małą chwilkę i zobaczyć, co też wysmarowali autorzy. Z góry mi wybaczcie, bo na pewno nie będę obiektywna, nie potrafię, nie w tym przypadku.

Harry Potter i Przeklęte Dziecko jeszcze przed premierą pobił rekordy zamówień i stał się jedną z najważniejszych książek 2016 roku. Jestem pewna, że wiecie, iż nie jest to powieść taka jak jej siedem poprzedniczek. Najnowsze „dziecko” Rowling ma formę scenariusza spektaklu teatralnego i w związku z tym nie czyta się, jak wcześniejsze książki. Jednak nie znaczy to, że nie jest ciekawie, chwilami wstrząsająco a momentami zabawnie.

Opowieść zaczyna się w momencie, w którym zmuszeni byliśmy pożegnać Harry’ego Pottera dziesięć lat temu, czyli w epilogu Insygniów Śmierci, a dokładnie na dworcu King’s Cross peron 9 i ¾. Minęło dziewiętnaście lat i znów spotykają się tutaj nasi starzy znajomi: Harry, Ginny, Hermiona, Ron i Draco. Ale nie udają się do szkoły – wyprawiają właśnie swoje pociechy do Hogwartu. Jak się słusznie domyślacie nie oni będą głównymi bohaterami książki, lecz ich dzieci, a zwłaszcza synowie Harry’ego i Dracona. Duet ten momentami przypominał mi o innej parze przyjaciół, którzy tak jak Albus i Scorpius poznali się w Expressie do Hogwartu. To ich przygody znalazły się na kartach tego scenariusza. I dodam jeszcze, że bardzo ważną rolę gra tutaj pewne potężne urządzenie, które znacie zapewne z trzeciej części Harry’ego Więzień Azkabanu.

Ktoś zapyta, a co ze sławnym trio? Otóż Harry moi drodzy jest szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, Hermiona – Ministrem Magii, a Ron prowadzi sklep z Magicznymi Dowcipami. Oczywiście są dorośli, zbliżają się do czterdziestki, mają rodziny i nadal są przyjaciółmi i mogą na siebie liczyć.

Joanne Kathleen Rowling przyzwyczaiła nas do bardzo dopracowanych historii. Potrafiła zadbać o najdrobniejsze szczegóły. Ubarwiała opowieść bogatymi i pięknymi opisami, które bez najmniejszego wysiłku potrafiły nas przenieść do świata czarodziejów. Tego wszystkiego brakowało mi w najnowszej publikacji, ale przecież scenariusz to nie powieść i rządzi się własnymi prawami. I przyznam szczerze, że mam ogromną nadzieję na powrót starej, dobrej Rowling, na ósmą część cyklu i oczywiście na film, który może kiedyś powstanie na podstawie Przeklętego Dziecka.

Przeklęte Dziecko czyta się płynnie, szybko i bardzo przyjemnie. Jak zaczęłam, to wsiąkłam, nie było ze mną kontaktu, a przebudziłam się dopiero, gdy zamknęłam książkę. Jak widzicie lektura wciąga bez reszty i naprawdę ogromnie trudno się od niej oderwać. Doradzam nie zaczynać czytania zbyt późno, bo kawałek nocy będzie na pewno zarwany. Klimat jako żywo przypomina ten, który pamiętamy ze sławnego cyklu. Nie zabrakło również oszałamiającej, niezrównanej magii, no i zaklęć do których tak tęskniłam. I oczywiście temat znów ten sam – walka dobra ze złem. I wartości, które warto pielęgnować bez względu na wszystko: prawdziwa przyjaźń, honor, odwaga.

Nie może być inaczej, zdecydowanie polecam Harry’ego Pottera i Przeklęte Dziecko. Uważam, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego potteromaniaka, ale nie tylko. Nie zwlekajcie, dajcie się porwać i wciągnąć magii Rowling.

Hogwarts Express niedługo rusza. Wsiadacie?

Książka bierze udział w wyzwaniach:

ABC czytania – wariant 1, Czytam fantastykę, Czytam nie tylko Amerykanów!, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Łów słów, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 129/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3 = 7,9 cm, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania, Wyzwanie biblioteczne – wariant 2, Wyzwanie Wiedźmy – osoba, Z półki, Zmierz się z tytułami - dziecko

niedziela, 3 września 2017

Nocny film - Marisha Pessl

Autor – Marisha Pessl
Tytuł – Nocny film
Tytuł oryginału – Night Film
Przekład – Rafał Lisowski
Wydawnictwo Albatros
ISBN 978-83-6578-134-5

Śmiertelny strach jest w naszym życiu równie ważny jak miłość. Dociera do sedna naszego jestestwa i pokazuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Czy zrobisz krok wstecz i zasłonisz oczy? Czy może starczy ci siły, żeby stanąć nad przepaścią i spojrzeć przed siebie? Czy chcesz wiedzieć, co tam jest, czy też żyć w mrocznej iluzji, w której ten skomercjalizowany świat pragnie nas zamknąć jak ślepe gąsienice w wiecznym kokonie? Czy zwiniesz się w kłębek, zamkniesz oczy i umrzesz? Czy może potrafisz wywalczyć sobie wolność i odfrunąć? [Stanislas Cordova]
Skuszona mroczną okładką, chwytliwym tytułem i rekomendacjami nie mogłam się oprzeć, gdy zobaczyłam tę powieść w ofercie wydawniczej Albatrosa. Jednak byłam w szoku, kiedy okazało się  jaka to niesamowita cegła. Niespełna osiemset stron! Ponieważ nie znam autorki, więc pomyślałam, że będzie to albo totalny niewypał albo cudownie interesująca historia. Jaka się okazała? Możecie się przekonać.

Nowy Jork. W jednym z opuszczonych magazynów na Manhattanie, w szybie nieczynnej windy znalezione zostaje ciało młodej kobiety, Ashley Cordovy. Policja szybko stwierdza, że kobieta popełniła samobójstwo. Innego zdania jest dziennikarz śledczy Scott McGrath, który podejrzewa całkiem inną przyczynę zgonu. Zmarła okazuje się być córką legendarnego reżysera kultowych horrorów Stanislasa Cordovy, który nie udziela się od ponad trzydziestu lat. Praktycznie od tego czasu nikt go widział. Scott tropił sekrety Cordovy lata temu, ale został z niczym, choć był bliski zdemaskowania reżysera. Stracił wszystko, dobre imię, pracę i rodzinę.

Stanislas Cordova zasługuje na oddzielny akapit. Filmy ekscentrycznego reżysera uważane są za bulwersujące, wstrząsające, ale nie przeszkadza to w tym, że ciągle przyciągają rzesze fanów a nawet inspirują do dokonywania zbrodni. Nieuchwytny reżyser, zupełnie jak jego filmy, które co jakiś czas ukazują się na podziemnych seansach, do których bronią wstępu liczni codovici. Sam Cordova ma tyleż samo zwolenników co przeciwników. Nie sądzicie, że ciekawy z niego facet?

Scott McGrath ni to z zemsty, ni z ciekawości zagłębia się coraz bardziej w życie i sekrety Cordovów. Czy rozwiązanie zagadki śmierci Ashley jest w stanie choćby trochę zmniejszyć obsesję dziennikarza? W zagmatwanym śledztwie pomagają McGrath’owi nowo poznani młodzi ludzie, Nora i Hopper, którzy mieli styczność z nieżyjącą Ashley. W sumie nie do końca można rozpracować ich intencje. Nie wiadomo dlaczego gmatwają się wraz z McGrathem w prywatne śledztwo, które koniec końców nie jest wcale bezpieczne.

Pojawiające się na kartach książki liczne zdjęcia, artykuły z gazet, zrzuty ze stron internetowych sprawiają, że cała historia staje się na tyle wiarygodna, iż miałoby się ochotę przetrząsnąć Internet by sprawdzić prawdziwość informacji w niej zawartych. Powiem wam szczerze, że byłam bardzo bliska wstukania nazwiska Cordovy, by sprawdzić czy taki ktoś faktycznie istnieje. Ręka do góry, jeśli ktoś nie miał na to chęci.

Nocny film jest logicznie i rzeczowo napisaną książką - thrillerem… kryminałem… horrorem… powieścią psychologiczną. Każdy odbierze ją inaczej. Napisałam logiczna, choć momentami jest tak niesamowita i oryginalna jak filmy Davida Lyncha (nie, nie porównuję, tak mi się jakoś samo nasunęło, bo właśnie oglądam najnowszy Twin Peaks). Zadziwiające jest to, że tak do końca nie wiadomo co jest prawdą, a co kłamstwem – jedno i drugie wydaje się w miarę czytania coraz bardziej niewiarygodne, choć tak mocno autentyczne.

Nocny film Marishy Pessl nie jest może książką wybitną, ale na tyle dobrą, że bardzo angażuje czytelnika. Powieść amerykańskiej autorki jest mroczna, intrygująca, oddziaływująca na wyobraźnię. I choć akcja nie gna na łeb na szyję, to potrafi przykuć uwagę na wiele godzin, a momentami wbić czytelnika w fotel. Marisha Pessl zabiera nas w psychodeliczny taniec, gdzie fikcja i fakty mieszają się ze sobą tworząc odrealniony klimat oraz atmosferę pełną tajemnic.

Chcesz poczuć się jak dziecko we mgle?

Polecam gorąco.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Cztery pory roku, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 128/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 4,9 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości, Zmierz się z tytułami – Noc