Autor – Katarzyna Kubisiowska
Tytuł – Pilch w sensie ścisłym.
Pierwsza biografia
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ISBN 978-83-240-4121-3
Jerzego Pilcha chyba nikomu nie trzeba
przedstawiać. Obecnie należy do grona, bardzo wąskiego, najbardziej
rozpoznawalnych polskich pisarzy, a wokół jego postaci narosło mnóstwo historii
albo raczej legend i mitów. Fraza Pilcha jest tak charakterystyczna, że
powiedzieć o niej, że jest charakterystyczna, to nic nie powiedzieć. Po
prawdzie, żaden polski literat nie może się równać z Pilchem w kwestii
rozchwytywalności wydawniczej w sensie ścisłym. Nadszedł czas, by ukazała się
wreszcie biografia największego piewcy protestanckiej Wisły.
I już na początku faux pas, bo ja tu o Pilchu, ale przecież to on w książce jest
bohaterem, wypada najpierw przedstawić autorkę. Katarzyna Kubisiowska, bo o nią
się rozchodzi, ukończyła filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, związana
jest z redakcją „Tygodnika Powszechnego” . Do tej pory dała się poznać jako
dziennikarka, współautorka książek Panorama kina najnowszego. 1980–1995.
Leksykon oraz Lektury na ekranie, czyli mały leksykon
adaptacji filmowych, a także rozmowy Rak
po polsku. Jerzego Pilcha zna od dawna, razem pracowali w „Tygodniku
Powszechnym”, często przepisywała jego rękopisy w redakcji, pisarz został nawet
ojcem chrzestnym jej syna; można powiedzieć, że się przyjaźnili i dlatego wybór
Kubisiowskiej na autorkę swojej biografii Pilch przyjął wręcz z entuzjazmem.
Nie zmienia to faktu, że Pilch w pewnym momencie zmienił zdanie i z chęci
zrobiła się niechęć. Ale po kolei.
Jerzy Pilch:- Ile dostałaś czasu?Ja:- Dwa lata- Aha, czyli liczą na to, że przed wydaniem zdążę umrzeć. Nim zdołałam cokolwiek z siebie wykrztusić, zalała mnie fala entuzjazmu. Pojęłam, że usłyszałam pierwsze zdanie biografii, na dodatek sformułowane przez samego jej bohatera. Czekałam na jeszcze jedno, decydujące – wyrażające zgodę na to, by ona w ogóle powstała. W tym celu zadzwoniłam.
To, że zna Pilcha, bardzo jej pomogło w
zdobywaniu materiałów do biografii. Pisarz udostępnił jej pokaźne archiwa, na
które składały się artykuły, listy, zdjęcia itp., a także listę kontaktów do
wielu swoich znajomych. Mało tego, części z nich przykazał mówić, ile dusza
zapragnie. Zielone światło ze strony Pilcha świeciło niezwykle jasno, więc
Kubisiowska mogła przystąpić do pracy. Zebrała mnóstwo ważnych materiałów,
skontaktowała się z kim trzeba, była stałym gościem w mieszkaniu pisarza na
Hożej w Warszawie i jego rodzinnym domu w Wiśle. Niby wszystko powinno być w
porządku, książka się ukazała, jest pokaźnych rozmiarów, prawie 500 stron. Cóż
z tego skoro, jak zauważają krytycy (w tym Dariusz Nowacki czy Marcin
Sendecki), mało znajdziemy tu informacji nowych, nieznanych, zaskakujących.
W dużej części ten brak oryginalności
spowodowany jest tym, że twórczość Pilcha należy do silnie autobiograficznych,
w powieściach odniesień do własnego życia i krainy dzieciństwa nie brakuje, a w
felietonach czy Dziennikach ciężko nie zauważyć przygniatającej przewagi treści
wyciąganych z życiorysu. Kubisiowskiej jednak udało się zawrzeć kilka ciekawych
spostrzeżeń i historii, które stawiają pisarza w kiepskim świetle. O tym, że
Pilch jest kobieciarzem, wiadomo było od dawna. Okazuje się jednak, że
powiedzieć o nim, że jest kobieciarzem, to jakby nic nie powiedzieć. Także
wpadki alkoholowe autora Pod Mocnym
Aniołem zdarzają mu się nadal, choć można by sądzić, że z piciem już
skończył. Takich kwiatków na łączce Kubisiowskiej parę się pojawia, ale ogółem
książki to nie ratuje.
Głównym problemem autorki Pilcha w sensie ścisłym jest jej brak
dystansu do całej sytuacji, do pisania biografii kogoś, kogo uważa za
przyjaciela. Niby nie waha się wyciągać brudów, niby robi wszystko po bożemu,
ale często na pierwszy plan wychodzi ona sama. Kubisiowska pojawia się w pełnym
świetle i mówi o swoim rozczarowaniu albo rozżaleniu zachowaniem Pilcha w
takiej lub takiej sprawie. Szczytem wszystkiego jest fragment, w którym autorka
daje upust rozgoryczeniu, pisząc o zdradzie Pilcha, który udziela wywiadu-rzeki
swojej „aktualnej byłej”, Ewelinie Pietrowiak, bez wspomnienia o tym
Kubisiowskiej.
Inną sprawą jest często naiwne
przedstawianie faktów z życia pisarza, brak głębszego zrozumienia danego
wydarzenia; anegdoty pojawiają się i znikają nierzadko bez żadnej analizy czy
próby interpretacji. Brakuje tu również, na co również zwracali uwagę krytycy, rozdziału
dotyczącego twórczości Pilcha, ale co zrobić, widocznie tak miało być. Od
siebie dodam jeszcze, że formułowane przez autorkę zdania denerwowały mnie
swoją składnią, ale pewnie się czepiam niepotrzebnie.
Podsumowując, miło, że informacje o
Pilchu są zebrane w jednej książce, łatwiej będzie znaleźć interesującą
czytelnika informację. Pilch w sensie
ścisłym Katarzyny Kubisiowskiej nie stanowi jednak dzieła wybitnego, ani
nawet zadowalającego. Tak naprawdę jest trochę nijakie, a to do Pilcha
całkowicie nie pasuje. Niestety, nie polecam znawcom biografii i twórczości
Pilcha, a dla początkujących lektura będzie jak znalazł.
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
52/2016 – 183/52, Czytamy nowości, Gra
w kolory, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy!, Przeczytam
100 książek w 2016 roku – 183/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,8 = 23
cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata - Polska
Ja niestety nie kojarzę Pilcha, toteż raczej nie skuszę się na powyższą biografię.
OdpowiedzUsuńChciałam Ci podziękować za przecudną kartkę świąteczną i za pamięć. Wspaniała niespodzianka. Dziękuję raz jeszcze!
Cieszę się, że sprawiłam Ci trochę radości ☺
UsuńTakie podejście autorki trochę mnie dziwi, właśnie ze względu na wspominaną relację z bohaterem publikacji. Tej biografii nie mam w najbliższych planach, może kiedyś. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńJak zauważyłaś, nie polecam tej biografii. Ale jeśli ktoś chce...
UsuńNie dziwota, że Pilch się wściekł na panią Kubisiowską. Książkę kupię, to pewne, bo Pilcha lubię i czytam wszystko, co Jego i o Nim.
OdpowiedzUsuńJa też lubię Pilcha. I też czytam :)
UsuńNiestety książki pani Kubisiowskiej nie polecam. Podejście autorki do faktów jest dość specyficzne i z reklamowaną na okładne "całą prawdą" ma niewiele punktów stycznych.
OdpowiedzUsuńPomijając już fakt, że osobie nazywanej przyjacielem nie ściąga się publicznie majtek.