poniedziałek, 26 grudnia 2016

Zwyczajna opowieść o miłości - Steven Camden

Autor – Steven Camden
Tytuł – Zwyczajna opowieść o miłości
Tytuł oryginału – It’s About Love
Przekład – Maria Zawadzka
Grupa Wydawnicza Foksal/Wydawnictwo YA!
ISBN 978-83-280-3430-3


Steven Camden – poeta, performer, autor słuchowisk radiowych. Pracuje z młodzieżą, prowadzi zajęcia, na których uczy, jak opowiadać ciekawe historie. Camden opowiada dla nas historię zwyczajną, historię o miłości.

Głównymi postaciami powieści są Luke i Leia, ale spokojnie, nie jest to kolejna część Gwiezdnych wojen. To zupełnie inna opowieść, bez fantastycznych elementów. Samo życie. Mogłabym zacząć tak: Luke i Leia poznali się pewnego pochmurnego dnia na przystanku autobusowym. Padał deszcz, a Luke nie miał parasola, był cały przemoknięty. I wtedy poznał Leię, która zaproponowała mu miejsce pod swoim parasolem. Gdybym tak zaczęła, byłaby to prawda, ale faktycznie było tak. Luke i Leia spotkali się w deszczowy dzień, ale Luke nie był przygotowany na zawieranie znajomości. Tak naprawdę poznali się w szkole podczas zajęć kółka filmowego, bo film to ich wspólna pasja, i to ona pomaga im się do siebie zbliżyć.

Poznają się pracując razem, tworząc scenariusz. Są sobą zafascynowani, ale Luke, dla którego jest to nowa szkoła, czuje się dość dziwnie. Ma problemy z zaklimatyzowaniem się i wydaje mu się, że tylko Leia traktuje go poważnie i normalnie. Przyjaźń szybko zmienia się w głębsze uczucie, tylko czy nastolatkom uda się pokonać dzielące ich różnice. Wszak pochodzą z innych światów i mieszkają na dwóch przeciwnych krańcach miasta. Powracające demony przeszłości mogą położyć się cieniem na ich przyszłości.
Ilekroć jestem w nowym miejscu, wyobrażam je sobie jako plan filmowy. Myślę o tym, że ktoś musiał wcześniej ułożyć każdą  cegłę, postawić każdą ścianę i wznieść dach. Myślę o tym, że ludzie, którzy przebywają w tej przestrzeni, są aktorami odgrywającymi swoje role – i cały czas pamiętam o tym, że i mnie ktoś może oglądać.
Zwyczajna opowieść o miłości jest książką, która została napisana właśnie jak scenariusz filmowy. Przed każdą sceną jest opis miejsca z didaskaliami. Nie przeszkadza to w odbiorze, a wręcz wprowadza powiew świeżości. Jest inaczej i jest dobrze.

Narratorem tej historii jest Luke i dzięki takiemu zapisowi, w każdej chwili wiemy, co sądzi, odczuwa, o czym myśli. Bardzo dobrze poznajemy chłopaka i na pewno znajdą się tacy, którzy będą się utożsamiać z tym bohaterem. Czy polubiłam Luke’a? Polubiłam, to chyba za dużo powiedziane. Luke mi po prostu nie przeszkadzał, a były momenty, gdy trzymałam za niego kciuki.
Tata mówił, że zawsze staramy się wracać do tego, co dobrze znamy. Ten sam smak pizzy, ten sam szampon, ta sama piosenka, ci sami ludzie. Oswajamy pewne rzeczy i się ich trzymamy. Jesteśmy istotami, które kierują się przyzwyczajeniem.
Zwyczajna opowieść o miłości to interesująca powieść, którą czyta się bardzo płynnie i szybko. Nie jest to zbyt skomplikowana historia, ale w miarę czytania myśli galopują naprzód, jakby chciały wyprzedzić, to co się w danej chwili dzieje.

Camden stworzył powieść obyczajową dla młodzieży o przyjaźni, miłości, dorastaniu (bo dorastać można w każdym wieku), radzeniu sobie z przeciwnościami losu i walką z demonami, które mogą stać się udziałem każdego z nas. To moje pierwsze spotkanie z twórczością brytyjskiego pisarza i już wiem, że nie ostatnie. Jeśli chcecie książki mądrej i ważnej, to jest to pozycja dla was. A ja ją gorąco polecam.

Dziękuję




Książka bierze udział w wyzwaniach:

52/2016 – 187/52, Czytam Young Adult, Czytamy nowości, Dziecinnie, Gra w kolory, Kiedyś przeczytam 2016, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo kocham tomy, Przeczytam 100 książek w 2016 roku – 187/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,2 = 31,9 cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania

2 komentarze:

  1. Bardzo przychylny książce opis, dlatego skłonna jestem po nią sięgnąć, a i tytuł córce podrzucić. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem czy Luke dał szansę tej miłości, czy poczuł się wreszcie sobą, a nie aktorem życia, i czy zaufał Leili...

    OdpowiedzUsuń