czwartek, 3 grudnia 2020

Lekko zdenerwowany awatar wybiega z łazienki około północy - Żaneta Gorzka

 

Żaneta Gorzka

Lekko zdenerwowany awatar wybiega z łazienki około północy

Wydawnictwo j

ISBN 978-83-955516-8-0

Dla większości rok 2020 nie był dobry i chyba nie tylko ja marzę, by już się zakończył. Dla twórczości Żanety Gorzkiej dobiegający kresu rok okazał się dobry podwójnie, gdyż ukazały się dwa jej tomy poetyckie. Łokieć jelenia miał w sobie sporo szaleństwa, mnóstwo odniesień i kłaniał się surrealnej rzeczywistości. Nie inaczej jest w przypadku nowego tomu, lecz wydaje się spójniejszy tematycznie, choć pod względem formy poetka pozwoliła sobie na więcej. Zatem nie tylko wiersze, ale i mikrodramat (bo nawet nie jednoaktówka), trochę jak Gałczyńskiego, a też i proza poetycka się trafia, a także jeden wiersz, który mógłby być opowiadaniem. Lekko zdenerwowany awatar... trafia do mnie bardziej, zdaje się, jakby był tworzony pod większym rygorem, a narzucanie ograniczeń i trzymanie się ich zazwyczaj dobrze robi literaturze.


Tom został podzielony (na pewno graficznie, lecz podejrzewam, że autorka chciała wyraźnego rozdziału) na dwie części. W pierwszej czytelnik odnajdzie poetyckie varia, w których każda strona przynosi inną formę, jakby to miała by tylko próba, rozciąganie się przed prawdziwym występem, trening ręki. I część druga, czyli poemat, który stanowi faktyczny spektakl, rozbudowany, poetycki monolog Szeherezady przytrzymany klamrą od zera do tysiąca i jednego, a może jednej.


Spośród motywów, które przewijają się w Lekko zdenerwowanym awatarze... najbardziej zainteresowała mnie reprezentacja dwóch, codzienności i kobiecości. Bo codzienność u Gorzkiej to niekoniecznie musi odnosić się do naszej rzeczywistości, lecz jej nadrealnej, przejaskrawionej wersji w stylu BoJacka Horsemana; bo w tej codzienności żadna niezwykłość już nie jest niezwykła, a raczej śmieszna albo zwyczajnie wulgarna bądź wulgarnie zwyczajna (czyli pospolita do kwadratu), bo nawet superoszczędny, ze znakiem jakości superman rozprawia się w trymiga z tysięcznym i pierwszym, całkowicie idiotycznym zagrożeniem i sam tym pozostaje zaskoczony; bo w tej codzienności to zwyczajność wygrywa i zyskuje na niezwykłości i wyrasta na coś superzłego, bo tłusty dobry krem nivea działa lepiej od poezji jakiegoś ważniaka, a metka w gaciach wpływa na człowieka bardziej niż mandryl barwnolicy w wielopoziomowym przebraniu jak strachy w przygodach Scooby’ego Doo; bo ta codzienność wydaje się działać alienująco, rozsypuje pożywkę dla samotności i depresyjnego braku, i trzeba się przekonywać o tym, że może do czegoś się przydam, a świat zamiast słodkiego “piiip piiip piiip” serwuje tylko “kurwa kurwa kurwa”; a może to wszystko fikcja, bo ta codzienność jest częścią powieści Hawthorne'a Abendsena, której nie można dostać na bonito.pl.


A kobiecość w wierszach Gorzkiej nie lubi męskości z całym samouwielbieniem, krytykanctwem i emanacją siły oraz bezsiły, ale też z ironią spogląda na własną pełną sztuczności wersję, jak z instafoto cud diety Anny Lewandowskiej, która wydaje się równie piękna, co prawdziwa, jak reklama apartu; a tej kobiecości trzeba oddać, że potrafi być krwiożercza patrząc na działania kosiarki spalinowej; a jej awatar wybiega z łazienki za pięć dwunasta ze zdenerwowaniem przez co sama nie pamięta, co chciała o sobie powiedzieć; a ta kobiecość jakoś też nienachalnie przypomina mi tę z BoJacka Horsemana, bo głosy z poematu splatają mi się z głosami tamtych bohaterek, ich wątpliwościami i pewnością, z zachwytem i depresyjnym zjazdem; a ta kobiecość to trochę Szeherezada, która opowiada każdej nocy co innego, ale tym razem nie dla mężczyzny, lecz dla siebie.



Jeżeli podobał Wam się Łokieć jelenia, to nowy tom Żanety Gorzkiej na pewno też do Was trafi. Jeżeli nie podobał Wam się Łokieć jelenia, nie zrażajcie się, bo nowy tom Żanety Gorzkiej zrzuca nadmiar luzu. A jeżeli nie znacie Żanety Gorzkiej, to chyba czas, by tę zaległość nadrobić.


niehalo


Za tomik poezji dziękuję autorce


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Akcja 100 książek w 2020 roku - 126/120; Czytam, bo polskie; Łów słów - gaz; Mierzę dla siebie - 0,8 cm; Olimpiada czytelnicza - 50 stron

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz