Katarzyna Berenika Miszczuk
Ja, anielica
Cykl – Wiktoria Biankowska (tom 2)
Wydawnictwo W.A.B.
ISBN 9788328084537
W ubiegłym miesiącu pisałam o pierwszym tomie cyklu Wiktoria Biankowska. Teraz nadszedł czas aby napisać kilka słów o drugiej odsłonie serii. Ciekawi was czy książka Ja, anielica podobała mi na równi z pierwszą częścią? A może jesteście ciekawi, czy dopadająca często pisarzy klątwa drugiego tomu przydarzyła się i tym razem? Postaram się rozwiać wątpliwości i w miarę możliwości odpowiedzieć na te pytania.
Tak, jak w książce Ja, diablica główną bohaterką jest Wiktoria. Wiktoria to młoda kobieta, raczej w sumie dziewczyna, studentka jakich wiele. A może jednak nie jest taka zwyczajna? W sumie na pierwszy rzut okiem niczym specjalnym się nie wyróżnia. Studiuje, jak reszta jej kolegów i koleżanek, spotyka się ze znajomymi i jest szaleńczo zakochana w Piotrze. Miło by było jeszcze liczyć na wzajemność, ale właśnie idąc do niego mija się na schodach z niezbyt lubianą koleżanką. Nie zwraca za bardzo na to uwagi, bo jej myśli krążą wokół nieznajomego spotkanego na ulicy. Takiego znajomego-nieznajomego, od którego dostała małe zielone jabłuszko. Dopiero po wejściu do mieszkania Piotra pewne fakty wskakują na swoje miejsce. I w taki oto sposób rozpoczyna się ta opowieść.
Wiktoria przez jakiś czas żyła w nieświadomości. Nie pamiętała swojego piekielnego „życia”. Nie wiedziała, że jest jedną z osób obdarzonych Iskrą Bożą. Pamiętacie to jabłuszko? Otóż po zjedzeniu go wróciły wspomnienia, a nieznajomym okazał się nasz całkiem dobry znajomy, Beleth. Sprawy trochę się komplikują, bo okazuje się, że Piotr także jest osobą posiadającą ten wyjątkowy dar i tak się składa, że Wiktoria jabłkiem się z nim podzieliła. Cóż, z tego mogą być naprawdę spore kłopoty.
W tej części serii spędzamy troszeczkę czasu na Ziemi, resztę dzieląc prawie po równo między Piekło i Niebo. Tak więc będzie i diabelsko i anielsko. Okaże się, że anioły wcale tak bardzo nie różnią się od diabłów. Potrafią być równie przebiegłe i mieć naprawdę niecne zamiary. A w tym wszystkim, jak między młotem a kowadłem będzie ona – Wiktoria, o której atencję będzie zabiegać zarówno jedna, jak i druga strona. Wiktoria, która do końca nie jest już pewna uczucia do śmiertelnego Piotra, a jego miejsce w myślach dziewczyny coraz częściej zajmuje przystojny Beleth.
Tak, jak poprzednio bohaterowie zostali nieźle wykreowani. Te osobowości, te charakterki. A jest ich więcej niż w książce Ja, diablica, bo do panteonu diabelskich postaci dołączają te anielskie z Archaniołem Gabrielem na czele. W rozgrywkach między Niebem a Piekłem będzie towarzyszyć Wiktorii Piotr, któremu dała klucz do poruszania się po Zaświatach. Uwierzcie mi będzie się działo sporo, zwłaszcza że zapada wyrok na osoby, które jak nasi bohaterowie zostali obdarzeni Iskrą, a bardzo przebiegły i zły anioł Moroni będzie chciał zająć miejsce Gabriela. Przed Wiktorią całe mnóstwo pracy, żeby wszystko wróciło do normy.
Akcja książki gna na złamanie karku, ciągle coś się dzieje, więc nuda nikomu nie grozi. Ja, anielica, tak jak jej poprzedniczka to niezła i oryginalna rozrywka, która sprawi, że uśmiech zagości na waszych obliczach. Książka trzyma poziom, a historii przedstawionej przez Miszczuk nie da się lubić. Jest spójna, lekko napisana, a czytanie to już czysta przyjemność. Nie pozostaje mi nic innego, jak obie książki wam polecić. Sądzę, że będziecie się dobrze bawić. A ja już niedługo zanurzę się w trzeciej odsłonie cyklu.
monweg
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 119/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla siebie – 3 cm; Olimpiada czytelnicza – 416 stron; Pod hasłem – stolica; Trójka e-pik – zaległość z czerwca – tytuł z przecinkiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz