Martyna Raduchowska
Szamanka
od umarlaków
Cykl
– Szamanka od umarlaków (tom 1)
Wydawnictwo
Uroboros
ISBN
978-83-280-4523-1
Dość dawno, bo jeszcze wtedy działałam
na onetowskim blogowisku miałam przyjemność czytać książkę
Martyny Raduchowskiej Łzy Mai. Rozgrywająca
się w 2037 roku fantastyczna historia z morderstwami i buntem maszyn
wciągnęła mnie bez reszty, choć nie przepadam za tego rodzaju
fantastyką. Teraz, gdy pojawiły się książki z cyklu Szamanka od
umarlaków, musiałam je przeczytać. A i temat był mi bliższy niż
w poprzedniej książce. I tak oto prezentuję dzisiaj pierwszą
część serii.
Ida Brzezińska ma Pecha. A może to Pech ma Idę? Kto by pomyślał, że potomkini wielkiego rodu czarodziejów, wróżbitów i telepatów zbuntuje się wobec rodzinnej tradycji… Ida Brzezińska ma osiemnaście lat i uważa magię za stek bzdur. Jak sama twierdzi, taka z niej czarownica jak z koziego zadka waltornia. Jedyne czego Ida pragnie, to spokojne życie młodej dziewczyny: wymarzone studia psychologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim, mieszkanie w akademiku, poznawanie świata…
Niestety w życiu nie zawsze (a w sumie
to rzadko) układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Gdy
jesteś czarną owcą w rodzinie (i to w takiej rodzinie), to jest
jedna rzecz o której bezustannie marzysz. Być normalną! Lecz nie
wszystkim taka normalność jest pisana. Okazuje się, że nasza
bohaterka oprócz Pecha ma też pewną zdolność, której chyba nie
chce. Od dawna jej rodzice próbowali rozbudzić w dziewczynie magię,
a teraz okazało się, że Ida jest medium. Nie takim zwykłym, który
podczas seansu spirytystycznego dzieli się ciałem z duchem
wezwanym. Ida widzi zmarłych, a także potrafi przewidzieć śmierć
ludzi żyjących. Ten magiczny dar nie zachwyca jednak dziewczyny, bo
bycie medium wcale nie jest lekkie. Więcej
nie zdradzę, bo musiałabym zacząć spoilerować.
Cóż mogę napisać o Szamance dla
umarlaków, żeby was zachęcić? To książka lekka, przyjemna i
wciągająca, ze sporą dawką humoru. Czeka was historia z wartką
akcją, ciekawymi i wyrazistymi postaciami oraz niezłymi dialogami.
Do tego książkę czyta się z
przyjemnością i w tempie
błyskawicznym. Tylko
po zakończeniu ma się ochotę od razu sięgnąć po drugi tom, więc
radzę się zaopatrzyć od razu w trzy tomy.
Styl pisania Martyny Raduchowskiej
przypomina mi odrobinkę styl Marty Kiesiel (i zaznaczam, że to nie
jest porównanie, bo ich zwyczajnie nie znoszę). A
tak przy okazji, to Marta Kisiel napisała rekomendację Szamanki dla
umarlaków. Martyna
Raduchowska, jak na rasową czarownicę przystało, słowo za słowem
oplata czytelnika najpotężniejszą magią, jaką zna ludzkość –
magią opowieści. Dajcie się zwieść jej czarom. Po
takich słowach ciężko nie zatopić się z tej powieści. I wiecie
co? Dałam się porwać, zwieść i zaczarować.
Mamy bardzo nieciekawy czas, w którym
powinniśmy jak najwięcej czasu spędzać w domu. Szamanka dla
umarlaków może wam umilić choć kilka chwil z tego czasu. To
lektura na poprawę humoru. Dobra rozrywkowa książka, trochę
obyczajowa, więcej fantasy. Jeśli szukacie książki, dzięki
której odprężycie się i przeniesiecie w inny świat z istotami
nadprzyrodzonymi, duchami, demonami i czarodziejami, to Szamanka
dla umarlaków będzie świetnym
wyborem, który powinien was zadowolić.
Wszechobecny Pech i medium, które ze
swojego nowego fachu nie jest zachwycone (delikatnie mówiąc) to
mieszanka wybuchowa. Brawa dla Martyny Raduchowskiej za Pecha i za
ciotkę Idy. Jak przeczytacie to zrozumiecie. Przyjemnej lektury.
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku –
46/120; Czytam, bo polskie; Łów słów – duma; Mierzę dla siebie
– 2,6 cm; Misja Zatytułuj się 3 – Bonus za okładkę; Olimpiada
czytelnicza – 352 stron; Pod hasłem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz