Autor
– Martin Sixsmith
Tajemnica
Filomeny
The
Lost Child of Philomena Lee
Przekład
– Magdalena Rychlik
Wydawnictwo
Prószyński I S-ka
ISBN
978-83-7839-702-1
Irlandia, rok 1952. Nastoletnia Filomena Lee zachodzi w przypadkową ciążę, rodzina wysyła ją do klasztoru w miejscowości Roscrea, w hrabstwie Limerick, do miejsca gdzie zakonnice „opiekują się upadłymi kobietami”. Kiedy chłopiec, którego urodziła, kończy trzy lata, zostaje odebrany matce, „sprzedany” przez zakonnice do adopcji amerykańskiej rodzinie i wywieziony z Irlandii. Zmuszona do formalnego zrzeczenia się wszelkich praw do dziecka, nigdy więcej go nie zobaczyła, kolejne pięćdziesiąt lat spędziła na poszukiwaniach. Przez te wszystkie lata nie miała pojęcia, że i syn szukał jej przez całe swoje życie.
Młode
matki są chowane w klasztorze w przekonaniu o popełnieniu
niewybaczalnego grzechu. Dzień w dzień powtarza im się, że
powinny się wstydzić swojego postępku, aż zaczynają w to
wierzyć. Zmuszane są do zrzeczenia się praw rodzicielskich. Po
zbyt krótkim czasie spędzonym ze swoimi pociechami, nadchodzi
moment rozstania. Rozstania na zawsze.
Autor
skupia się na opowiedzeniu historii jednego z chłopców
„sprzedanych” do adopcji, do odległych Stanów Zjednoczonych.
Michael Hess, bo o nim mowa, był wyjątkowym chłopcem, a później
młodym człowiekiem. Był kochający, opiekuńczy i obdarzony został
niezwykłym pędem do wiedzy. Bez problemu kończy (często z
wyróżnieniami) wszystkie szkoły. Edukację kończy na
Uniwersytecie w Waszyngtonie, gdzie studiował prawo. Jako obiecujący
prawnik
zostaje zatrudniony za
czasów George’a Busha Seniora
w Republikańskim Komitecie Narodowym, który słynie ze swych
konserwatywnych poglądów na wiele tematów, a zwłaszcza na temat
homoseksualizmu. Michael, który jest gejem, musi ukrywać swoją
orientację seksualną. Waszyngton
w latach osiemdziesiątych XX wieku nie należał do miejsc gdzie
można było otwarcie i z dumą mówić o swojej odmienności.
W trakcie swojego krótkiego życia kilkakrotnie wyjeżdża do
rodzinnej Irlandii w poszukiwaniu matki. Niestety bez skutku. Kiedy
zachorował na AIDS, starał się to ukryć tak długo, jak to było
możliwe. Wiedząc, że zostało mu bardzo niewiele czasu, powrócił
do Irlandii. Błagał zakonnice o pomoc w odnalezieniu matki, którą
bardzo pragnął zobaczyć przed śmiercią. Nawet w takiej sytuacji,
gdy było wiadomo, że młody mężczyzna żegna się już z życiem
zakonnice odmówiły.
„Tajemnica Filomeny” jest poruszającą opowieścią o matce i synu rozdzielonych przez bezduszne instytucje oraz morze urzędniczej hipokryzji po obu stronach Atlantyku. Martin Sixsmith w fascynujący sposób opisuje miłość i stratę, wywołując łzy wzruszenia, ale i uśmiech nadziei, ponieważ jest to historia także o przebaczeniu.
To
przepiękna książka, do której scenariusz napisało samo życie.
Sixsmith porusza w niej bardzo ważne problemy, istniejące do dziś
(adopcja, homoseksualizm). To fascynująca opowieść, która
wzrusza, zachwyca, intryguje. We mnie dodatkowo wyzwoliła odrobinę
agresji, skierowanej w stronę katolickiej Irlandii i sióstr
zakonnych „opiekujących się upadłymi kobietami”. Mimo dość
dużej objętości powieść czyta się bardzo szybko, co jest
bezsprzecznie zasługą talentu autora.
Wspaniałym
dopełnieniem książki jest film o tym samym tytule z 2013 roku, ukazujący temat ze
strony matki i wyreżyserowany przez Stephena Frearsa. Główne role
zagrali genialna Judi Dench i niesamowity Steve Coogan. Gorąco
polecam i książkę i film.
monweg
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Akcja
100 książek w 2020 roku – 37/120; Abecadło z pieca spadło;
Mierzę dla siebie – 3,3 cm; Oflagowani – czarny; Olimpiada
czytelnicza – 504 stron; Pod hasłem; Trójka e-pik – Joker
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz