sobota, 25 kwietnia 2020

Żółte ślepia - Marcin Mortka


Marcin Mortka

Żółte ślepia
Wydawnictwo Uroboros
ISBN 978-83-280-4514-9



Najnowsza fantastyczno-historyczna powieść Marcina Mortki!

Marcin Mortka ma na swoim koncie całkiem sporo powieści i zbiorów opowiadań. Trochę się dziwię, że jak dotąd nasze drogi się nie spotkały. Przecież lubię fantastykę, a ta w wykonaniu autora Trylogii nordyckiej jest tym co lubię najbardziej. Dobrze się stało, że akurat ta książka wpadła w moje ręce. Żółte ślepia to taki rodzaj fantastyki na pograniczu z baśnią, a do tego mitologia słowiańska, którą uwielbiam (w ogóle lubię mitologie, nie tylko tę rodzimą).

Jest rok 995. Medvid to potężny, barczysty wojownik, który od zawsze wiernie towarzyszył księciu Bolkowi, próbującemu zjednoczyć kraj pod swoim panowaniem. Medvid doradza księciu, jak okiełznać słowiańskie moce magiczne – jak postępować z żercami, gdzie szukać wilkołaków i wodników, czym przekupić miejscowe wiedźmy i rusałki, jak przepędzić licha, leszych i latawice. Jednak na książęcym dworze coraz więcej do powiedzenia mają niemieccy księża misjonarze. Los Medvida też jest niełatwy, łączy go bowiem tajemna miłość z żoną księcia, węgierską księżniczką Hajną.


Teraz, gdy hasło „zostań w domu” krzyczy do nas z każdej strony lektura Żółtych ślepi będzie dla każdego czytelnika, jak powiew świeżego powietrza. Bohaterowie książki poruszają się po lasach i ostępach, nawet tam, gdzie ludzka noga nigdy nie stanęła. Sam Medvid jest nierozerwalnie złączony z lasem (ten kto przeczyta, się przekona). Tak więc nie mogąc wybrać się na łono natury i tak odbyłam swoją przygodę przemierzając puszczę.

Jak głosi blurb, przenosimy się do schyłku X wieku w okolice Gniezna, gdzie włada książę Bolko. Medvid zaś doradza księciu i nie raz nie dwa ratował go z różnych opresji. A tak naprawdę to zakochany jest do szaleństwa w żonie Bolka, Hajnie (z wzajemnością). Ale nie o miłostkach jest ta książka, choć maleńki wątek się przewija. Marcin Mortka snuje opowieść, w której fantastyka przeplata się z historią i grozą. Mało tu dworskiego życia, za to całkiem sporo przedzierania się przez niedostępne części puszczy. W bonusie dostajemy coś, co niektóremu z was może się kojarzyć z piekłem, ale piekło wydaje się przy tym dziecinną igraszką. Mowa tutaj o Półmroku, gdzie uwięzionych pilnują zafascynowane śmiercią gnilce. Chyba nikt z was nie chciałby się znaleźć w takim miejscu, na pewno nie ja.

Towarzyszymy grupce, na której czele stoi (a raczej kroczy) Medvid i to z jego perspektywy poznajemy całą historię. U jego boku nieodłącznie znajduje się wiedźma Gosława, domowik (skrzat) i czasami gadający czarny kot. Do tej dziwnej grupy przyłącza się, najpierw jako więzień, później z własnej woli młody niemiecki rycerz Osmund. Wyruszamy wraz z nimi na poszukiwania wspomnianego Półmroku, żeby uratować z niego uprowadzonych z dworu gnieźnieńskiego. A zniknęli wszyscy. Dosłownie wszyscy.

Każdego, kto sięgnie po Żółte ślepia czeka niesamowita przygoda, która „wyprowadzi was” na dobrą chwilę z domowych pieleszy. Spotkacie się ze stolemami, brzeginkami, wodnikami, a nawet wilkołakami oraz innymi fantastycznymi postaciami. Spodziewajcie się, że ujrzycie nad głową wiedźmę na miotle, a może i wam pozwoli się przelecieć. Wraz z Gosławą otrzymacie widzenia, nie tylko senne, ale sny Medvidowe też są bardzo interesujące.


Nie ma co więcej pisać, bo musiałabym zdradzić to, czego nie mogę. Zapewniam, że Żółte ślepia dostarczą wam wystarczająco dużo rozrywki w tym dziwnym czasie, w którym przyszło nam teraz żyć. Przy lekturze odpoczniecie, zrelaksujecie się, a nawet nie jeden raz uśmiechniecie. Marcin Mortka zaserwował nam opowieść ze słowiańskością, folklorem i odrobiną historii, którą czyta się błyskawicznie. Polecam tę książkę fanom fantastyki, mając nadzieję na ciąg dalszy.


monweg
Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 49/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla siebie – 3,1 cm; Olimpiada czytelnicza – 416 stron; Pod hasłem; Trójka e-pik – zaległość z sierpnia – motywy słowiańskie; Tygodniowe wyzwania książkowe – 242.; Wielkobukowe bingo – bezsenne – słowiańskie strachy



2 komentarze: