Raymond
Queneau
Zazi
w metrze
Zazi
dans le métro
Spolszczyła
Maryna Ochab
Państwowy
Instytut Wydawniczy
ISBN
978-83-8196-043-4
Na
pierwszy rzut oka to tylko zabawna historyjka o niecałych dwóch
dobach spędzonych w Paryżu przez młodą (jedenaście, może
dwanaście lat) dziewczynkę, która chce przejechać się metrem, a
akurat trwa strajk pracowników metra. Jeśli będziemy czytać
uważnie, z absurdalnych dialogów i gagów wyciągniemy coś więcej.
Raymond Queneau po mistrzowsku bawi się językiem, zapraszając
czytelnika do wzięcia udziału w grze.
Zazi
w metrze jest
powieścią prostą tylko z pozoru, gdyż warstw do analizy jest co
najmniej kilka. Nic dziwnego, skoro Queneau uznaje się za jednego z
najwybitniejszych intelektualistów XX wieku – dorobkiem jego
kariery można obdzielić cały zastęp: był
lektorem słynnego wydawnictwa Gallimard, współzałożycielem
eksperymentalnej grupy OuLiPo (Warsztat Literatury Potencjalnej),
członkiem Akademii Goncourtów i dyrektorem Encyklopedii Plejady.
Ponadto dał się poznać jako miłośnik matematyki, filozof
(członek Kolegium Patafizyki – razem z Umbertem Eco nosił miano
Transcendentnego Satrapy), poeta (dziesięć tomów poetyckich),
powieściopisarz (kilkanaście powieści) oraz eseista (niezliczona
liczba artykułów i esejów o tematyce rozległej i nierzadko
zaskakującej).
Powieść
rozpoczyna się i kończy na jednym z paryskich dworców kolejowych.
Małoletnia Zazi zostaje zostawiona pod opieką swojego wujka,
wielkiego i silnego typa kryjącego się pod anielskim imieniem
Gabriel – ten sam okazuje się artystą kabaretowym w klubie dla
homoseksualistów. Gabriel chciałby oprowadzić Zazi po Paryżu,
jednak ją interesuje tylko metro, całą resztę “ma gdzieś” -
tę formułę dziewczynka będzie powtarzać jeszcze wielokrotnie.
Fabuła z każdym rozdziałem wygląda coraz bardziej
nieprawdopodobnie, Zazi zdobywa prawdziwe amerykańskie dżinsy,
Gabriel zapija się grenadyną, po piętach depcze im gliniarz, dość
rozchwiana wdowa i wycieczka zagranicznych turystów. Nie sposób
jednak nie zauważyć, jak Queneau pokpiwa sobie w najlepsze ze
wszystkiego, od nieznajomości Paryża przez samych paryżan, przez
wychowanie młodzieży, zachowanie dorosłych po wykorzystywanie
języka; najcelniejszą ripostą pozostaje powtarzane przez papugę:
Gadasz i gadasz, to wszystko, co potrafisz” - na gadaniu często
się kończy i równie często nic z niego nie wynika, a narrator
żartobliwie i bezlitośnie zarazem wytyka bohaterom wszelkie słowne
pustosłowia (sic!).
Pomijając
to, że lektura Zazi
w metrze
stanowiła dla mnie ogromną czytelniczą i intelektualną rozrywkę,
nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Queneau udało się
sportretować dorastające pokolenie boomerów, którego Zazi zdaje
się reprezentantką (powieść ukazała się w roku 1959); skupiona
na sobie i własnych potrzebach, ma wszystko gdzieś i rozgląda się
za kolejnymi korzyściami i rozrywkami, buntuje się przeciwko
dorosłym, którzy pobłażają każdemu jej wykroczeniu poza
ustalone normy. Ot, taka mała dygresja.
Do
nowego wydania zostało dołączone posłowie autorstwa Tomasza
Swobody, z którym można się zapoznać także na stronie
“dwutygodnika”
(https://www.dwutygodnik.com/artykul/8737-zlaczona-koncami-linia-prosta.html)
- rozjaśnia niektóre kwestie i pozwala pełniej docenić powieść
Queneau.
Polecam
wszystkim bardzo serdecznie lekturę Zazi
w metrze,
spolszczenie autorstwa Maryny Ochab stanowi kongenialny przekład,
dzięki czemu gierki słowne Queneau nie umykają polskiemu
czytelnikowi. Nie dziwi fakt, że to właśnie ta powieść
przyniosła autorowi Psiej
trawki,
Pierrot mon ami czy
Ćwiczeń stylistycznych największą
popularność. Miłego czytania!
niehalo
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2020 roku – 48/120; Mierzę
dla siebie – 1,2 cm; Olimpiada czytelnicza – 208 stron; Wielkobukowe bingo - seniorka (1959)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz