środa, 22 kwietnia 2020

Zazi w metrze - Raymond Queneau


Raymond Queneau
Zazi w metrze
Zazi dans le métro
Spolszczyła Maryna Ochab
Państwowy Instytut Wydawniczy
ISBN 978-83-8196-043-4



Na pierwszy rzut oka to tylko zabawna historyjka o niecałych dwóch dobach spędzonych w Paryżu przez młodą (jedenaście, może dwanaście lat) dziewczynkę, która chce przejechać się metrem, a akurat trwa strajk pracowników metra. Jeśli będziemy czytać uważnie, z absurdalnych dialogów i gagów wyciągniemy coś więcej. Raymond Queneau po mistrzowsku bawi się językiem, zapraszając czytelnika do wzięcia udziału w grze. Zazi w metrze jest powieścią prostą tylko z pozoru, gdyż warstw do analizy jest co najmniej kilka. Nic dziwnego, skoro Queneau uznaje się za jednego z najwybitniejszych intelektualistów XX wieku – dorobkiem jego kariery można obdzielić cały zastęp: był lektorem słynnego wydawnictwa Gallimard, współzałożycielem eksperymentalnej grupy OuLiPo (Warsztat Literatury Potencjalnej), członkiem Akademii Goncourtów i dyrektorem Encyklopedii Plejady. Ponadto dał się poznać jako miłośnik matematyki, filozof (członek Kolegium Patafizyki – razem z Umbertem Eco nosił miano Transcendentnego Satrapy), poeta (dziesięć tomów poetyckich), powieściopisarz (kilkanaście powieści) oraz eseista (niezliczona liczba artykułów i esejów o tematyce rozległej i nierzadko zaskakującej).



Powieść rozpoczyna się i kończy na jednym z paryskich dworców kolejowych. Małoletnia Zazi zostaje zostawiona pod opieką swojego wujka, wielkiego i silnego typa kryjącego się pod anielskim imieniem Gabriel – ten sam okazuje się artystą kabaretowym w klubie dla homoseksualistów. Gabriel chciałby oprowadzić Zazi po Paryżu, jednak ją interesuje tylko metro, całą resztę “ma gdzieś” - tę formułę dziewczynka będzie powtarzać jeszcze wielokrotnie. Fabuła z każdym rozdziałem wygląda coraz bardziej nieprawdopodobnie, Zazi zdobywa prawdziwe amerykańskie dżinsy, Gabriel zapija się grenadyną, po piętach depcze im gliniarz, dość rozchwiana wdowa i wycieczka zagranicznych turystów. Nie sposób jednak nie zauważyć, jak Queneau pokpiwa sobie w najlepsze ze wszystkiego, od nieznajomości Paryża przez samych paryżan, przez wychowanie młodzieży, zachowanie dorosłych po wykorzystywanie języka; najcelniejszą ripostą pozostaje powtarzane przez papugę: Gadasz i gadasz, to wszystko, co potrafisz” - na gadaniu często się kończy i równie często nic z niego nie wynika, a narrator żartobliwie i bezlitośnie zarazem wytyka bohaterom wszelkie słowne pustosłowia (sic!).


Pomijając to, że lektura Zazi w metrze stanowiła dla mnie ogromną czytelniczą i intelektualną rozrywkę, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Queneau udało się sportretować dorastające pokolenie boomerów, którego Zazi zdaje się reprezentantką (powieść ukazała się w roku 1959); skupiona na sobie i własnych potrzebach, ma wszystko gdzieś i rozgląda się za kolejnymi korzyściami i rozrywkami, buntuje się przeciwko dorosłym, którzy pobłażają każdemu jej wykroczeniu poza ustalone normy. Ot, taka mała dygresja.


Do nowego wydania zostało dołączone posłowie autorstwa Tomasza Swobody, z którym można się zapoznać także na stronie “dwutygodnika” (https://www.dwutygodnik.com/artykul/8737-zlaczona-koncami-linia-prosta.html) - rozjaśnia niektóre kwestie i pozwala pełniej docenić powieść Queneau.



Polecam wszystkim bardzo serdecznie lekturę Zazi w metrze, spolszczenie autorstwa Maryny Ochab stanowi kongenialny przekład, dzięki czemu gierki słowne Queneau nie umykają polskiemu czytelnikowi. Nie dziwi fakt, że to właśnie ta powieść przyniosła autorowi Psiej trawki, Pierrot mon ami czy Ćwiczeń stylistycznych największą popularność. Miłego czytania!

niehalo


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 48/120; Mierzę dla siebie – 1,2 cm; Olimpiada czytelnicza – 208 stron; Wielkobukowe bingo - seniorka (1959)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz