Autor
– Hanna Łącka
Tytuł
– Zamach na heroinę
Wydawnictwo
Skrzat
ISBN
978-83-7915-409-8
Obraz narkomanii w XXI wieku. Książka o nieograniczonym dostępie do prochów, realiach życia polskiego ćpuna, drogach leczenia z nałogu – okiem narkomana i jego matki. Na chłodno i z dystansem, na ile oczywiście to możliwe, bohaterowie analizują wzajemnie swoje relacje i przeżycia, próbując razem dokonać zamachu na heroinę.
Narkomania,
ciągle aktualny temat w literaturze i filmie. Od napisania znanych większości
czytelników książek Pamiętnik narkomanki
Barbary Rosiek czy też My, dzieci z
dworca ZOO Christiane Felscherinow, minęło ponad trzydzieści lat. A prawie
nic od tego czasu się nie zmieniło. Nawet jeśli wydaje nam się, że problem nas
bezpośrednio nie dotyczy, więc go nie ma, on jednak jest niestety
nieprzedawniony.
Poznajcie
Tomka i jego matkę Hanię. Tomek, jak można się tego spodziewać jest narkomanem,
bierze od blisko trzech lat. Jest heroinistą. Jak większość narkomanów nie
widzi problemu i twierdzi, że wszystko ma pod kontrolą. Nie uczy się, bo po co.
Nie pracuje, bo kto by robił za takie nędzne grosze. Łatwiej jest coś ukraść i
sprzedać. Łatwiej jest się zadłużyć. Jest głuchy na prośby i groźby matki. Robi
co mu się żywnie podoba.
Zamach na heroinę rozpoczynają wpisy babci chłopaka w
formie pamiętnika, gdzie bezradna kobieta zamieszcza pełne rozgoryczenia
krótkie teksty, płynące prosto z serca. Później treść się zmienia jest zapisem
rozmowy Hani z Tomaszkiem. Każdy z nich reprezentuje inny światopogląd. Każdy
ma inne oczekiwania, przeżycia, pretensje, pragnienia. Niby są podobni, ale
jednak bardzo różni.
Bardzo długo nie mogłam tego zrozumieć. Z jednej strony jesteś do mnie podobny. Lubimy tę sama muzykę, te same książki i filmy. Choć dzieli nas całe pokolenie. Przez wiele lat nie mogliśmy usnąć bez naszych rozmów do poduszki. Zawsze mieliśmy wspólne tematy. I nagle okazuje się, że jesteśmy tak bardzo różni. Choć Ty jesteś moim dzieckiem, a ja jestem Twoją matką. Budzę się i dociera do mnie, że znaleźliśmy się po przeciwnych stronach. Jak wrogowie na wojnie.
Nie
wiem czemu, ale w trakcie lektury stawał mi przed oczami obraz syna z Ballady o Januszku. Zdaję sobie sprawę,
że nie było tam tematu narkomanii, ale był problem braku komunikacji i
trudności z wychowaniem. I tu i tam jest matka i syn. Ona chce go za wszelką
cenę go ratować, a on jest najmądrzejszy na świecie i nie widzi swoich błędów,
zniekształceń prawdy, permanentnych kłamstw. Obie historie to ciągłe zmaganie
się z przeciwnościami losu i bezwarunkowa miłość matki do dziecka.
Książka
nie męczy, ma tylko (a może aż) 150 stron. Nie jest niczym rewolucyjnym,
zwłaszcza dla tych czytelników, którzy zapoznali się innymi powieściami i
publikacjami o narkomanii i z narkomanią w tle. Myślę tu o takich pozycjach,
jak: Las Vegas Parano, Fight Club, Pulp
Fiction czy American Psycho.
Nie
jest to książka o promowaniu narkomanii. To opowieść o walce z nałogiem, o
samotności nawet wśród ludzi i o próbie ujarzmienia uzależnienia.
Warto
przeczytać, by zrozumieć i nigdy nie podążać tą drogą. Polecam.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Czytam,
bo polskie, Książkowa podróż, Olimpiada czytelnicza, Pochłaniam strony, bo
kocham tomy, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 11/52, Przeczytam tyle, ile
mam wzrostu – 1,3 = 21,6 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie
Czytamy nowości, Zaczytajmy się
Tytuł od razu wpada do głowy. Tematyka jest jak najbardziej w moim guście, więc mam nadzieję, że niebawem zapoznam się z książką.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńZawsze warto czytać o takich tematach, nawet jeśli sama książka nie wnosi niczego nowego
OdpowiedzUsuńOczywiście, warto.
Usuń