środa, 11 marca 2020

Życie i los - Wasilij Grossman


Wasilij Grossman
Życie i los
Жизнь и Cудьба
Przekład - Jerzy Czech
Oficyna Literacka Noir sur Blanc
ISBN 978-83-7392-667-7

Mamy rok 1960. Uznany rosyjski pisarz żydowskiego pochodzenia po sukcesie powieści o bitwie stalingradzkiej Za słuszną sprawę, którą wydano sześć lat wcześniej, napisał drugą część dylogii bez udziału wewnętrznego cenzora. Jego dzieło życia nie ukaże się jednak przez najbliższe dwadzieścia lat. KGB zabiera manuskrypty, maszynopisy, a nawet rolkę z maszyny do pisania, a Życie i los zostaje skazane na trwanie w niebycie, ponieważ władza uznaje powieść za bombę atomową wymierzoną w Związek Radziecki i cały system, jak miał stwierdzić Michaił Susłow, ideolog Politbiura, w rozmowie z pisarzem. Dla Wasilija Grossmana to nie było pierwsze rozczarowanie systemem, który poczuł się zdradzony, gdy w Rosji rozpoczęła się nagonka antysemicka, a także kiedy pierwsza część dylogii została znacząco zmieniona (wykreślono z niej między innymi fragmenty dotyczące wielkiego głodu na Ukrainie w latach trzydziestych). Dzięki przyjaciołom Grossmana, którzy posiadali kopię jego opus magnum, powieść ukazała się w Szwajcarii w latach 80. Po Życiu i losie pisarz próbował wydać jeszcze jedno dzieło, Wszystko płynie, dotyczące tego samego tematu, który został wycięty z Za słuszną sprawę - niestety, powieść została zablokowana w Rosji aż do czasów pierestrojki, a autor zdążył umrzeć nie mając żadnej pewności, czy jego dzieła kiedykolwiek trafią do rąk czytelników. Tegoroczne, nowe wydanie Życia i losu, w kongenialnym przekładzie Jerzego Czecha, zdążyło się odbić szerokim echem na polskim rynku wydawniczym, a żadne szanujące się portal czy pismo literackie nie mogło przeoczyć wznowienia wielkiego dzieła Grossmana (razy dwa, bo powieść ma niecałe tysiąc stron, a do tego niebagatelne znaczenie, o czym za chwilę).


Choć wybrzmiewa to w każdej recenzji, nie sposób nie wspomnieć o tym, że Grossman jako pierwszy zauważył i opisał, że totalitaryzm nazistowski i sowiecki mają wspólny mianownik. Dla nas, dzisiaj, takie stwierdzenie nie wyda się już nowe, ale w 1960 stanowiło prawdziwą bombę mogącą uderzyć w sam środek Kraju Rad. Akcja powieści rozpoczyna się w trakcie bitwy o Stalingrad, lecz fabuła będzie meandrować po wcześniejszych wydarzeniach z życia bohaterów. A tych mamy wielu. Grossman po tołstojowsku buduje akcję wokół losów jednej rodziny, jednakże postaci pobocznych, którym autor oddaje głos, znajdziemy kilkadziesiąt. Poznamy historie dowódców sztabu i zwykłych żołnierzy, politycznych komisarzy i profesora fizyki, cierpiących z powodu straty dzieci matek, kobiet pracujących w szpitalu, pełniących funkcję łączniczki, więźniów łagrów i obozów jenieckich czy dzieci odkrywających świat, w którym brak ciepła, spokoju i bezpiecznego miejsca.

Jak w każdej wielkiej powieści, tak samo w Życiu i losie dziejowa zawierucha stanowi ważną część fabuły, ale to bohaterowie, ich małe historie, wybory i działania stanowią dla czytelnika rzecz najważniejszą. Sztrum, w którym możemy się doszukiwać cech samego pisarza, którego gnębi problem wierności nauce i własnym przekonaniom; Ludmiła Nikołajewna, która wyjeżdża bez żadnego przygotowania, by zobaczyć swojego syna, gdy dowiaduje się, że ten leży ranny w szpitalu, ale pozostaje jej tylko rozmowa nad mogiłą; Nowikow, który sprzeciwia się rozkazowi samego Stalina, dzięki czemu ratuje życie mnóstwa żołnierzy, ale podpisuje na siebie wyrok; Abarczuk, który jako więzień polityczny w łagrze pozostaje ślepo oddany systemowi. Wiele wątków nie znajdzie zakończenia, ale większości jesteśmy w stanie się domyślić.

Jerzy Czech we wstępie pisze o dwóch starszych bohaterach powieści wspominających czasy przedrewolucyjne, porównujących je do tematu Atlantydy; tłumacz podobnie widzi czasy, w których toczy się akcja Życia i losu, a także czas, kiedy książka miała zostać wydana. Tak jak dla tamtych wszystko, co działo się przed rewolucją, stanowiło część minionego świata, podobnie dla nas czasy terroru nazistowskiego i komunistycznego istnieją w podręcznikach do historii i opowieściach nestorów rodu. Chciałbym jednak, nawiązując do tytułu, również odwołać się do analogii z kulturą starożytną. Chodzi mi o tę ogromną siłę wpływającą na bieg wydarzeń, o nieuchronny i wszechpotężny los. Tak jak fatum określało życie greckich herosów, królów i postaci dramatów, tak i u Grossmana los jest nieubłagany dla jego bohaterów. Wydaje się, że ich życie ma już wytyczone ramy i żadne ich wybory nie pozwolą im wyjść poza tych ram granice.


Powieść Grossmana przepełniona jest bólem i nieszczęściem, ale pojawiają się w niej także przebłyski nadziei, jak choćby w rozmyślaniach Sztruma: Faszyzm zginie właśnie dlatego, że prawa dotyczące atomów i kamieni brukowych postanowił zastosować do ludzi! Faszyzm i człowiek nie mogą współistnieć. Kiedy zwycięża faszyzm, przestaje istnieć człowiek, pozostają tylko wewnętrznie przeobrażone istoty człekokształtne. A kiedy zwycięża człowiek, obdarzony wolnością, rozumem i dobrocią - faszyzm ginie i ci, którzy mu ulegli, znowu stają się ludźmi. Takich momentów znajdziemy więcej, pięknie napisanych i mądrze, a wiemy, że prawda stoi za tymi przemyśleniami; choć czasami zbierają się chmury rzucające cień na człowieczeństwo, to ostatecznie zawsze one muszą zostać rozwiane, bo bez światła nie ma świata.

Nie muszę chyba dalej przekonywać, że Życie i los Wasilija Grossmana nie tylko powinno się, ale trzeba przeczytać. Mogę was tylko poprosić, byście nie przestraszyli się jej rozmiaru ani nie starali się śpieszyć z czytaniem. Do pełnego docenienia potrzeba czasu, niech ta książka będzie czytana miesiąc, dwa albo i nawet rok – powolna lektura doda jej mocy. Powieść nie przez przypadek jest wymieniana na równi z Archipelagiem Gułag i Doktorem Żywago, bo być może ma z nich największe znaczenie. Długiej i owocnej lektury.

niehalo
Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 24/120; Mierzę dla siebie – 6,5 cm; Olimpiada czytelnicza – 980 stron; Wielkobukowe bingo – książka nagrodzona



2 komentarze:

  1. Nie znałam wcześniej tego tytułu, ale po przeczytaniu recenzji, popieram. Tę książkę naprawdę trzeba przeczytać. I niebawem zacznę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji warto także polecić tę ostatnią książkę w dorobku Grossmana, czyli "Wszystko płynie". Pisał o niej Alain Finkielkraut w zbiorze esejów literackich "Serce rozumiejące".

      Usuń