Wasilij
Grossman
Życie
i los
Жизнь
и Cудьба
Przekład
- Jerzy Czech
Oficyna
Literacka Noir sur Blanc
ISBN
978-83-7392-667-7
Mamy
rok 1960. Uznany rosyjski pisarz żydowskiego pochodzenia po sukcesie
powieści o bitwie stalingradzkiej Za
słuszną sprawę,
którą wydano sześć lat wcześniej, napisał drugą część
dylogii bez udziału wewnętrznego cenzora. Jego dzieło życia nie
ukaże się jednak przez najbliższe dwadzieścia lat. KGB zabiera
manuskrypty, maszynopisy, a nawet rolkę z maszyny do pisania, a
Życie
i los
zostaje skazane na trwanie w niebycie, ponieważ władza uznaje
powieść za bombę atomową wymierzoną w Związek Radziecki i cały
system, jak miał stwierdzić Michaił Susłow, ideolog Politbiura, w
rozmowie z pisarzem. Dla Wasilija Grossmana to nie było pierwsze
rozczarowanie systemem, który poczuł się zdradzony, gdy w Rosji
rozpoczęła się nagonka antysemicka, a także kiedy pierwsza część
dylogii została znacząco zmieniona (wykreślono z niej między
innymi fragmenty dotyczące wielkiego głodu na Ukrainie w latach
trzydziestych). Dzięki przyjaciołom Grossmana, którzy posiadali
kopię jego opus magnum, powieść ukazała się w Szwajcarii w
latach 80. Po Życiu
i losie
pisarz próbował wydać jeszcze jedno dzieło, Wszystko
płynie,
dotyczące tego samego tematu, który został wycięty z Za
słuszną sprawę
- niestety, powieść została zablokowana w Rosji aż do czasów
pierestrojki, a autor zdążył umrzeć nie mając żadnej pewności,
czy jego dzieła kiedykolwiek trafią do rąk czytelników.
Tegoroczne, nowe wydanie Życia
i losu,
w kongenialnym przekładzie Jerzego Czecha, zdążyło się odbić
szerokim echem na polskim rynku wydawniczym, a żadne szanujące się
portal czy pismo literackie nie mogło przeoczyć wznowienia
wielkiego dzieła Grossmana (razy dwa, bo powieść ma niecałe
tysiąc stron, a do tego niebagatelne znaczenie, o czym za chwilę).
Choć
wybrzmiewa to w każdej recenzji, nie sposób nie wspomnieć o tym,
że Grossman jako pierwszy zauważył i opisał, że totalitaryzm
nazistowski i sowiecki mają wspólny mianownik. Dla nas, dzisiaj,
takie stwierdzenie nie wyda się już nowe, ale w 1960 stanowiło
prawdziwą bombę mogącą uderzyć w sam środek Kraju Rad. Akcja
powieści rozpoczyna się w trakcie bitwy o Stalingrad, lecz fabuła
będzie meandrować po wcześniejszych wydarzeniach z życia
bohaterów. A tych mamy wielu. Grossman po tołstojowsku buduje akcję
wokół losów jednej rodziny, jednakże postaci pobocznych, którym
autor oddaje głos, znajdziemy kilkadziesiąt. Poznamy historie
dowódców sztabu i zwykłych żołnierzy, politycznych komisarzy i
profesora fizyki, cierpiących z powodu straty dzieci matek, kobiet
pracujących w szpitalu, pełniących funkcję łączniczki, więźniów
łagrów i obozów jenieckich czy dzieci odkrywających świat, w
którym brak ciepła, spokoju i bezpiecznego miejsca.
Jak
w każdej wielkiej powieści, tak samo w Życiu
i losie
dziejowa zawierucha stanowi ważną część fabuły, ale to
bohaterowie, ich małe historie, wybory i działania stanowią dla
czytelnika rzecz najważniejszą. Sztrum, w którym możemy się
doszukiwać cech samego pisarza, którego gnębi problem wierności
nauce i własnym przekonaniom; Ludmiła Nikołajewna, która wyjeżdża
bez żadnego przygotowania, by zobaczyć swojego syna, gdy dowiaduje
się, że ten leży ranny w szpitalu, ale pozostaje jej tylko rozmowa
nad mogiłą; Nowikow, który sprzeciwia się rozkazowi samego
Stalina, dzięki czemu ratuje życie mnóstwa żołnierzy, ale
podpisuje na siebie wyrok; Abarczuk, który jako więzień polityczny
w łagrze pozostaje ślepo oddany systemowi. Wiele wątków nie
znajdzie zakończenia, ale większości jesteśmy w stanie się
domyślić.
Jerzy
Czech we wstępie pisze o dwóch starszych bohaterach powieści
wspominających czasy przedrewolucyjne, porównujących je do tematu
Atlantydy; tłumacz podobnie widzi czasy, w których toczy się akcja
Życia
i losu,
a także czas, kiedy książka miała zostać wydana. Tak jak dla
tamtych wszystko, co działo się przed rewolucją, stanowiło część
minionego świata, podobnie dla nas czasy terroru nazistowskiego i
komunistycznego istnieją w podręcznikach do historii i opowieściach
nestorów rodu. Chciałbym jednak, nawiązując do tytułu, również
odwołać się do analogii z kulturą starożytną. Chodzi mi o tę
ogromną siłę wpływającą na bieg wydarzeń, o nieuchronny i
wszechpotężny los. Tak jak fatum określało życie greckich
herosów, królów i postaci dramatów, tak i u Grossmana los jest
nieubłagany dla jego bohaterów. Wydaje się, że ich życie ma już
wytyczone ramy i żadne ich wybory nie pozwolą im wyjść poza tych
ram granice.
Powieść
Grossmana przepełniona jest bólem i nieszczęściem, ale pojawiają
się w niej także przebłyski nadziei, jak choćby w rozmyślaniach
Sztruma: Faszyzm
zginie właśnie dlatego, że prawa dotyczące atomów i kamieni
brukowych postanowił zastosować do ludzi! Faszyzm i człowiek nie
mogą współistnieć. Kiedy zwycięża faszyzm, przestaje istnieć
człowiek, pozostają tylko wewnętrznie przeobrażone istoty
człekokształtne. A kiedy zwycięża człowiek, obdarzony wolnością,
rozumem i dobrocią - faszyzm ginie i ci, którzy mu ulegli, znowu
stają się ludźmi.
Takich momentów znajdziemy więcej, pięknie napisanych i mądrze, a
wiemy, że prawda stoi za tymi przemyśleniami; choć czasami
zbierają się chmury rzucające cień na człowieczeństwo, to
ostatecznie zawsze one muszą zostać rozwiane, bo bez światła nie
ma świata.
Nie
muszę chyba dalej przekonywać, że Życie
i los
Wasilija Grossmana nie tylko powinno się, ale trzeba przeczytać.
Mogę was tylko poprosić, byście nie przestraszyli się jej
rozmiaru ani nie starali się śpieszyć z czytaniem. Do pełnego
docenienia potrzeba czasu, niech ta książka będzie czytana
miesiąc, dwa albo i nawet rok – powolna lektura doda jej mocy.
Powieść nie przez przypadek jest wymieniana na równi z
Archipelagiem Gułag i Doktorem Żywago, bo być może ma z nich
największe znaczenie. Długiej i owocnej lektury.
niehalo
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2020 roku – 24/120; Mierzę
dla siebie – 6,5 cm; Olimpiada czytelnicza – 980 stron;
Wielkobukowe bingo – książka nagrodzona
Nie znałam wcześniej tego tytułu, ale po przeczytaniu recenzji, popieram. Tę książkę naprawdę trzeba przeczytać. I niebawem zacznę. :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji warto także polecić tę ostatnią książkę w dorobku Grossmana, czyli "Wszystko płynie". Pisał o niej Alain Finkielkraut w zbiorze esejów literackich "Serce rozumiejące".
Usuń