wtorek, 17 marca 2020

Zimowa droga - Leonid Józefowicz


Leonid Józefowicz
Zimowa droga. Generał Anatolij Piepielajew i anarchista Iwan Strod w Jakucji. 1922-1923
Зимняя дорога. Генерал А.Н. Пепеляев и анархист Й.Я. Строд в Якутии 1922-1923 годы
Przekład - Henryk Chłystowski
Oficyna Literacka Noir sur Blanc
ISBN 978-83-7392-664-6


Adam Szydłowski był polskim inżynierem, który brał udział w tworzeniu Kolei Wschodniochińskiej w końcu XIX wieku. Nad rzeką Sungari leżała niewielka rybacka osada Harbin, której nazwa, zgodnie z jednym z tłumaczeń z języka mandżurskiego, oznacza miejsce do suszenia sieci. W 1898 roku na tym terenie Szydłowski wyznaczy teren pod przyszłe miasto. Harbin bardzo szybko stał się ważnym ośrodkiem handlowym, przyciągając osiedleńców z wielu krajów. W latach trzydziestych mieszkało tam już ponad pół miliona ludzi, dziś - ok. dziesięciu milionów. Harbin stał się także miastem, w którym schronili się zwolennicy carskiej Rosji po przegranej z bolszewikami. Tam także generał Anatolij Piepielajew decyduje się w sierpniu 1922 roku na zbrojną akcję mającą na celu pomoc w powstaniu i wyzwolenie Jakucji spod radzieckiego jarzma. Dzięki Leonidowi Józefowiczowi mamy szansę poznać mało znany fragment wojny domowej w Rosji i pojedynek dwóch wyrazistych postaci.

Nie jestem fanem książek historycznych, są dla mnie zbyt przeładowane datami, nazwiskami i często, mimo dużej wartości dla miłośnika historii, mają mizerny poziom literacki. Po dzieło Józefowicza prawdopodobnie także bym nie sięgnął, gdyby nie dwie rzeczy. Pierwsza: Leonid Józefowicz oprócz tego, że jest z wykształcenia i zamiłowania historykiem, to dodatkowo dał się poznać jako sprawny literat. Druga: na okładce znajduje się informacja, że czytelnik będzie miał do czynienia z powieścią dokumentalną. Kiedy dodamy do tego mroźną Syberię w latach dwudziestych XX wieku i dwóch stojących po dwóch stronach barykady niezłomnych bohaterów robi się interesująco.
Początek powieści Józefowicza przypominał mi trochę jakucki krajobraz zimą, dużo obcej przestrzeni i nie wiadomo, dokąd nas zaprowadzi. Pierwsze rozdziały opowieści mają wiele wspólnego z książkami historycznymi, lecz jeśli czytelnik przebrnie przez pierwsze zaspy, historia zacznie przyspieszać i choć nadal będziemy mieli wiele dat i nazwisk to akcja zaczyna przykuwać uwagę, a sylwetki antagonistów zarysowują się coraz wyraźniej. Na pozór Anatolij Piepielajew i Iwan Strod są swoim zaprzeczeniem. Pierwszy z nich był oficerem w carskim wojsku, człowiek o nieposzlakowanej opinii i posiadający autorytet wśród otaczających go ludzi. Drugi jest anarchistą, na którego nawet nowa władza patrzy z nieufnością. Obaj jednak cechują się męstwem i niezłomnością, a im lepiej ich poznajemy, zauważamy ich wrażliwą naturę i skłonność do zawierzenia losu sile wyższej.

Józefowiczowi udała się sztuka stworzenia dzieła wciągającego i wiernego historii. Okazuje się, że banalne stwierdzenie o najlepszych scenariuszach pisanych przez życie i tu się sprawdza. Jednakże nie myślcie sobie, że taka opowieść leżała sobie ot tak, na ulicy. Autor dokonał tytanicznej pracy przerzucając dziesiątki publikacji i tysiące stron dokumentów kurzących się w najciemniejszych kątach archiwów. Dzięki tej nadludzkiej pracy czytelnik otrzymuje opowieść będącą możliwie najwierniejszym zapisem tamtych dni. Dodatkowo do tych wydarzeń otrzymujemy odpowiedni kontekst, dzięki czemu nie jesteśmy skazani na wiszenie w próżni przypadkowych faktów i domysłów. Jak magnes działają opisy terenów zamieszkałych przez Jakutów i Tunguzów, wraz z ich obyczajami i wierzeniami, które dla nas wydawać się mogą nad wyraz egzotyczne.

Zimowa droga to kolejna, obok Życia i losu Grossmana, podróż do dawnej Rosji w ostatnim czasie, tym razem jednak cofamy się o dwadzieścia lat i skupiamy na małym i tylko z pozoru nieznaczącym konflikcie na syberyjskiej głuszy. Przecież bohaterowie Józefowicza też zastanawiają się nad znaczeniem wolności, sensem rozlewu krwi i okrucieństwem wojny. Powieść dokumentalna o Piepielajewie i Strodzie została porządnie wydana, ich historia została okraszona zdjęciami udostępnionymi przez autora, co działa na plus tego wydania. Brakowało mi jednak chronologicznego układu zdarzeń oraz mapy terenu, na którym toczy się akcja. Wiem, jestem leniwy, ale ułatwiłoby to lekturę, ponieważ często musiałem przewracać kartki, by przypomnieć sobie, kiedy jakieś wydarzenie miało miejsce albo przeszukiwać mapy satelitarne przy kolejnej nazwie miejscowości. A może to nie przypadek? Czyżby w taki sposób mieli zostać odsiani czytelnicy pozbawieni wytrwałości, jak żołnierze Drużyny Syberyjskiej, którzy nie sprostali trudom wędrówki przez śniegi i pięćdziesięciostopniowy mróz? Uwierzcie mi, warto wytrwać do końca tej historii.

niehalo

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 26/120; Łów słów – owad; Mierzę dla siebie – 3,4 cm; Olimpiada czytelnicza – 356 stron; Trójka e-pik – zaległe, luty – zimowy tytuł

1 komentarz:

  1. Z chęcią po nią sięgnę, lubię takie powieści :D Ale pewnie już po tej całej kwarantannie ;)

    OdpowiedzUsuń