Autor
– Andrzej Sosnowski
Tytuł
– Trawers
Biuro
Literackie
ISBN
978-83-65125-69-9
„Trawers”
jest słowem o wielu znaczeniach, które ma swoje zastosowanie w wielu
dziedzinach. W jeździectwie stanowi ćwiczenie ujeżdżeniowe; w żegludze jest to
liczony w poziomie kierunek prostopadły do jednostki pływającej; w lotnictwie
trawersowanie oznacza ruch nierównoległy do osi podłużnej samolotu; trawersem
nazywamy także belkę poprzeczną z kilkoma punktami zaczepienia, służącą do przenoszenia
długich i ciężkich elementów; jest to również element fortyfikacji w postaci
wału ziemnego; we wspinaczce trawers oznacza zarówno poziomy fragment trasy
wspinaczkowej, jak i pewien rodzaj drogi ewakuacyjnej ze szczytu w przypadku
załamania pogody. Trawers to także
tytuł ostatniego tomu poetyckiego Andrzeja Sosnowskiego, cenionego
współczesnego poety, tłumacza oraz pracownika redakcji „Literatury na świecie”.
„Tra” w języku włoskim oraz esperanto jest przyimkiem oznaczającym „przez”,
„wskroś”, mamy więc może do czynienia z poematem prowadzącym nas „przez wers”.
Teksty,
które składają się na tom Trawers
niejednokrotnie sprawiały, że czułam się skonfundowana. Piszę teksty, a nie
wiersze dlatego, ponieważ Sosnowski między wiersze (poematy) wrzucił także
prozy poetyckie. Konfuzja zaś brała się stąd, że w trakcie czytania utworów
zdawałam sobie sprawę, że umyka mi ich znaczenie; nie byłam w stanie wyłapać
kontekstów, odwołań. Kiedy wydawało mi się, że zaczynam już łapać odpowiedni
rytm wspinania się po tej poziomej poetyckiej ścianie, wtedy nagle moje
zabezpieczenie kulturowe puszczało i już robiłam wahadło, obijając się o twardą
ścianę niezrozumienia. W odbiorze nie pomagały mi też stosowane przez autora
angielskie zwroty.
W
materiałach dotyczących tomu Sosnowskiego krytycy zauważają, że Trawersie widoczna jest koncepcja końca
literatury czy końca języka, do której poeta nawiązywał już wcześniej.
Rzeczywiście, język tych utworów jest pełen ukrytych sensów, zamaskowanych
tropów; za jego cechę należy uznać niejasność i nie służy on ułatwieniu
komunikacji na linii autor – odbiorca. Sosnowski konsekwentnie buduje świat
zmierzający w stronę przepaści, lecz to jeszcze nie czas apokalipsy, nie ma
komu tego świata pogrążyć. Rzeczywistość jest jednak nienaturalna, karykaturalnie
zdeformowana.
syndyk masy upadłościowej starego świata na swojej wieżystoi jak stał w błyskach trzech morskich latarni taki pięknywita nas, ten „najbardziej bezrobotny z bezrobotnych”, bonie pojawił się żaden wierzyciel.
Nad
tomikiem czuwa duch Arthura Rimbauda, co raczej nie jest wielkim odkryciem,
gdyż w dwóch utworach Sosnowski odwołuje się do jego postaci. Nawiązanie do
francuskiego poety i buntownika zdaje się znaczące, Rimbaud w końcu stał się
prekursorem wielu kierunków w poezji późniejszych epok; jego nazwisko
przyświecało choćby surrealistom i dadaistom, których twórczość nie jest obca
także Sosnowskiemu. Autor Trawersa odwołuje
się więc do burzycielskiej tradycji, ale i jego dzieło w pewien sposób ma
buntowniczy charakter.
Sama
nie wiem, czy polecać wam tom Andrzeja Sosnowskiego; nie chcę wychwalać go pod
niebiosa, żeby później nie narazić się tym, którym Trawers nie przypadnie do gustu. Zdecydowanie jest to ważna pozycja
dla wszystkich, którzy śledzą współczesną poezję. Do lektury potrzebna będzie
ogromna erudycja i zdolność wychwytywania kontekstów, bo teksty nie należą do
łatwych. Wydaje mi się, że warto zmierzyć się z dziełem Sosnowskiego i poczuć
odrobinę konsternacji podczas czytania.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Czytam,
bo polskie, Czytelnicze igrzyska 2017, Gra w kolory – niebieski/granatowy,
Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 81/52, Przeczytam
tyle, ile mam wzrostu – 0,5 = 11,6 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska,
Wyzwanie Czytamy nowości
Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej
OdpowiedzUsuńRecenzentka uczciwie napisała, ze nic nie rozumie. Wielu recenzentów nie stać na taką szczerość.
OdpowiedzUsuń