niedziela, 4 czerwca 2017

Teatr Sabata - Philip Roth

Autor – Philip Roth
Tytuł – Teatr Sabata
Tytuł oryginału – Sabbath’s Theater
Przekład – Jacek Spólny
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-06339-2
 
Po raz kolejny do moich rąk trafiła książka Philipa Rotha, jednego z najbardziej cenionych współczesnych amerykańskich pisarzy, wieloletniego kandydata do Literackiej Nagrody Nobla.  Teatr Sabata, powieść wydana w 1995 roku, uhonorowana National Book Award, trafia w nowym wydaniu do polskich czytelników. Warto zwrócić uwagę, że książka ta jest według samego Rotha jedną z dwóch jego ulubionych własnych historii, obok Amerykańskiej sielanki. Twórca stwierdził, że ma do nich sentyment, druga dla pierwszej stanowiła przeciwwagę, przywracając harmonię i narzucając autorowi Kompleksu Portnoya potrzebne do pracy ograniczenia po olbrzymiej dawce wolności, której zaznał przy pisaniu Teatru Sabata.

Sądziłam, że poznałam już wszystkie pisarskie oblicza Rotha i następna powieść niczym mnie nie zaskoczy. Miło było się pomylić, tym bardziej, że Teatr Sabata zaskoczył mnie pozytywnie. Roth znów udowodnił, że potrafi zmieniać twarz i styl, dokonując tak naprawdę niewielkich zmian. Mimo, że tematyka dzieła przypomina po części tę znaną już choćby z Konającego zwierzęcia, to jej realizacja jest po pierwsze, bardziej epicka i zdaje się czasem wręcz liryczna; po drugie, głębiej wchodzi w psychologiczne aspekty namiętności. Po lekturze Teatru Sabata dochodzę do wniosku, że późniejsze powieści Rotha stanowią dopiski, wypełniacze luk dla dawniejszych tekstów. Autor Wzburzenia dopowiadał to, czego nie mógł wcześniej zawrzeć, bo brakowało mu do tego perspektywy kolejnych lat.
Albo przestajesz pieprzyć się z innymi, albo między nami skończone. 
Tak brzmiało ultimatum, nie mieszczące się w oszalałej głowie, stuprocentowo nieprzewidywalne ultimatum, jakie pięćdziesięciodwuletnia i zalana łzami kochanka postawiła sześćdziesięcioczteroletniemu kochankowi w kolejną rocznicę związku, który przetrwał – z całą swoją niewiarygodną frywolnością i w nie mniej zdumiewający sposób zachowaną tajemnicą – przez lat trzynaście.

Głównym bohaterem powieści jest Mickey Sabat, 64-letni emerytowany lalkarz i kobieciarz. Chociaż stwierdzenie „kobieciarz” nie oddaje w pełni tego, jak bardzo mężczyzna potrzebował kobiet w swoim życiu. Każdy kontakt z płcią przeciwną dawał Sabatowi zarówno poczucie wolności, jak i nakładał na niego okowy pożądania. Jego życie zmienia się, kiedy rozpoczyna się jeden z jego wielu romansów z przykładną żoną i właścicielką motelu, jugosłowiańską emigrantką Drenką Balich. Sabat otwiera drzwi wiodące do odkrycia seksualnych pragnień kobiety, wyzwala w niej niepohamowane żądze; fascynuje go i podnieca myśl o rozpustnych czynach kochanki. Drenka była jedną z tylu kobiet, które zechciały grać w teatrze, gdzie Sabat pociągał za sznurki. Była, bo po trzynastu latach postawiła ultimatum, a Sabat zdał sobie sprawę, że nawet nie zauważył, kiedy został przywiązany nitkami do krzyżaka niczym jedna z marionetek.

Philip Roth przedstawia człowieka, który młodość ma już dawno za sobą, to żadna nowość. Mickey, po latach spędzonych na zdobywaniu kolejnych kobiet, trafia na mur, który próbuje go otoczyć, zabierający mu tak ważne dla niego poczucie wolności. Sabat staje jednak przed pytaniem, czy jest sens walczyć o wolność, z której niedługo i tak nie będzie w stanie korzystać; czy warto poświęcić ostatnie chwile sprawności i postąpić wbrew swojej życiowej filozofii, by zatrzymać przy sobie kobietę, która dostarczyła mu tylu wrażeń i uniesień.


Teatr Sabata jest powieścią – rachunkiem sumienia głównego bohatera – posyłającą czytelnika do świata wspomnień starzejącego się hedonisty. Wyuzdanie, zwierzęcość czy może brak ograniczeń, całkowita wolność oddają najlepiej charakter kolejnych relacji byłego lalkarza? Warto przeczytać te sześćset stron, by zrozumieć, czym jest fenomen seksualnej wolności, jakie są jego blaski i cienie. Żaden inny pisarz nie potrafi zagłębić się w psychologicznych aspektach namiętności, tak jak Roth, który robi to po mistrzowsku. Jego fraza jak zawsze jest nieśpieszna, a jednak ciężko powiedzieć, by była nużąca; uwodzi raczej swym powolnym, pełnym uroku krokiem. Dajcie się ponieść tej powieści, Roth naprawdę nie zawodzi i nie pozwala nam na obojętność względem bohaterów i ich historii.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska, Dziecięce poczytania, Gra w kolory – fiolet, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 78/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 4,8 = 5,4 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze Wiedźmy - osoba 

5 komentarzy:

  1. Dziwię się, że wcześniej nie słyszałam o tej książce. Wydaje się być ciekawa i interesująca. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam Rotha ....ale wciąż go w blogosferze spotykam.
    Twoja opinia bardzo mnie zachęca a przy tym jest świetnie napisana.
    Zawsze jestem pełna podziwu dla osób, których opinie są dopracowane i błyskotliwe.....
    Roth i Vonnegut to dwaj pisarze, których chcę poznać....Vonneguta jednego już mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Obaj faktycznie zasługują na uwagę. Życzę Ci wspaniałej literackiej podroży.

      Usuń