poniedziałek, 27 marca 2017

Prawdziwa krew - Sally Green

Autor – Sally Green
Tytuł – Prawdziwa krew
Tytuł oryginału – The Half Lost
Trylogia – Zła krew
Przekład – Dorota Konowrocka-Sawa
Grupa Wydawnicza Foksal/Wydawnictwo Uroboros
ISBN 978-83-280-3667-3


Trylogia Zła krew stała się sensacją jeszcze przed premierą. Pierwsza część została przetłumaczona na 47 języków, bijąc w ten sposób Rekord Guinnessa za najczęściej tłumaczoną przed premierą książką debiutującego autora.

Powieści wchodzące w skład z tego cyklu [Zła krew, Dzika krew, Prawdziwa krew] są przez wielu porównywane do bestsellerowej serii Joanne Kathleen Rowling o młodym czarodzieju Harrym Potterze. Czy słusznie? Musicie sami ocenić. Przyznaję, że jednym z powodów przez które sięgnęłam po tę trylogię był właśnie fakt owego podobieństwa. Jestem wszak dorosłą i bardzo dojrzałą potteromaniaczką.

Żyjemy na tym świecie i nie dopuszczamy do głowy takiej myśli, że oprócz nas i obok nas żyją inne nacje. Jedni stwierdzą, że zapewne są to wampiry, i może mają rację. Większość, a zwłaszcza ci, którzy chcą wierzyć w magię, wierzą w sąsiedztwo magów. Sally Green stworzyła świat trochę podobny do tego z Harrego. Otóż jesteśmy my, a koło nas czarodzieje i czarodziejki dobrzy czyli biali posługujący się białą magią oraz czarni – źli, którzy korzystają z „dobrodziejstw” magii czarnej. Jedyną anomalią jest chłopiec Natan, urodzony z białej matki i czarnego ojca, czyli dwu zwaśnionych rodów. Naznaczony od urodzenia jak znany wszystkim inny chłopiec z błyskawicą na czole.

Natan szybko orientuje się, że czarodzieje wcale nie są tacy wspaniali, jakby się to mogło wydawać. Osamotniony chłopak nie ma w nikim oparcia i na nikogo nie może liczyć. Natomiast każdy z nich w wielką chęcią wykorzystałby talent Natana do własnych celów, a okazuje się, że chłopak jest obdarzony wyjątkowymi zdolnościami. Dla niego najważniejsze jest bezpieczeństwo ukochanej Annalise oraz „porozumienie” z ojcem, który jest najokrutniejszym czarownikiem na świecie. A teraz, gdy Natan dysponuje mocą potężniejszą niż reszta magów staje się jedyną osobą, która może zakończyć wojnę czarodziejów, a jest to na tyle trudne, że powinien się ukrywać, bo grozi mu niebezpieczeństwo.

Tak naprawdę w tych książkach nic nie jest takie jakim się wydaje. Ci dobrzy, biali nie są do końca tak wspaniali, jak być powinni. Granica między jednymi a drugimi czarodziejami jest tak niewielka, że prawie nikła. Ma się raczej wrażenie, że źli walczą z jeszcze gorszymi, a pośrodku znajduje się Natan, chłopiec, którego tak naprawdę nikt nie chce, a wszyscy się obawiają.

Prawdziwa krew i cała trylogia Zła krew jest napisana poprawnie. Uważam, że brakuje jej trochę efektywności. Sądzę, że należałoby podnieść poziom opowiadanej historii, która potencjał ma zdecydowanie, choć nie do końca wykorzystany. Jednak czyta się bardzo sprawnie, a lektura całego cyklu nie zajmuje dużo czasu. Co prawda porównywanie do serii Rowling uważam za niewielkie nadużycie, niemniej wspólne cechy istnieją.

Prawdziwa krew i Zła krew w ogóle to powieści mroczne, brutalne, niepokojące. Dużo mroczniejsze od wcześniej przytoczonej przeze mnie serii o młodym czarodzieju. Nie jest to jakieś wiekopomne dzieło, ani szczególnie ambitne, ale na pewno robi wrażenie i nie sposób rozstać się z jej bohaterami nawet po odłożeniu książki/książek na półkę. Wiecie jak to jest, gdy książka siedzi wam w głowie, nawet wtedy, gdy wykonujecie inne czynności. Taka jest Prawdziwa krew. Towarzyszyła mi nie tylko w momencie czytania. Budziłam się i miałam ją w głowie, robiłam obiad czy zmywałam – była ze mną, szłam spać i cały czas dotrzymywała mi towarzystwa. Wypełniała mi czas, którego nie miałam już dla niczego innego. A najdziwniejsze okazało się to, że gdy już skończyłam czytać i zasiadłam do pisania recenzji, to tak naprawdę nie miałam pojęcia od czego zacząć. Jak opisać swoje odczucia, żeby nikogo za bardzo nie zniechęcić. Bo mimo wszystko powieści z cyklu Zła krew warto przeczytać.

Pozostało mi już tylko jedno. I cóż mam zrobić. Polecić, czy też nie? Wybór zostawiam wam, ale uważam, że zaznajomienie się z trylogia pióra Sally Green nie będzie czasem straconym, zwłaszcza dla tych z was, którzy podobną tematykę lubią oraz wielbicielom fantastyki [nawet fanom Harry’ego Pottera].

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę, Czytelnicze igrzyska 2017, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 39/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,6 = 32,7 cm, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania

5 komentarzy:

  1. A do mnie jakoś Harry Potter nie przemawia...
    Co prawda miałam jedno podejście kilka lat temu, ale jakoś się zniechęciłam...
    Także podejrzewam, że i ten cykl nie przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harryego bym nie porównywała z tym cyklem. Harry jest dla dzieci, a Green pisze zdecydowanie dla dorosłych. Nie ma bajkowych scenerii, nie ma dobrego zakończenia. Bardzo wciągająca trylogia, pełna nieoczekiwanych zwrotów. Ja polecam gorąco :)

      Usuń
    2. No to może faktycznie warto spróbować :)

      Usuń
  2. Czytam, lubię ! :)
    I zapraszam również do siebie :)

    http://pisareczka2407.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. HP nie czytałam, a tą trylogią czuję się zaintrygowana, choć wykonanie trochę kuleje.

    OdpowiedzUsuń