Autor
– Jostein Gaarder
Tytuł
– Dziewczyna z pomarańczami
Tytuł
oryginału – Appelsinpiken
Przekład
– Iwona Zimnicka
Wydawnictwo
Jacek Santorski
ISBN
83-88875-72-8
Dlaczego sięgnęłam po książkę
norweskiego pisarza? Odpowiedź jest prosta. Biorę udział w wyzwaniu, o którym
już pisałam - „Książkowa podróż”, a organizator wyzwania jest bardzo kreatywny.
Tym razem zadaniem jest przeczytanie książki autora piszącego o swoim kraju, a
kraj z którego autor pochodzi musi w maju obchodzić święto niepodległości.
Jednym z takich państw jest właśnie Norwegia. Teraz już wiecie skąd wzięła się
na blogu książka wydana w 2003 roku. Ale zadanie na tym się nie kończy. Muszę
jeszcze umieścić krótką informację dotyczącą obchodów dnia niepodległości. To
do dzieła. Postanowiłam napisać o Norwegii oczywiście. Po co miałoby być za
łatwo. Dzień niepodległości w Norwegii jest świętem państwowym, obchodzonym
17 maja, a Norwegowie nazywają je syttende mai. Konstytucja została podpisana w
Eidsvoll 17 maja 1814. Obchody tego święta narodziły się całkiem spontanicznie,
a zapoczątkowane zostały przez studentów. W 1828 roku król zabronił odchodów
święta [od początku podchodził do niego z wielką rezerwą]. Pierwsze oficjalne
uroczystości odbyły się dopiero w 1833 roku obok pomnika byłego premiera
Christiana Krohga. Obecnie w Oslo dzieci ze wszystkich szkół uczestniczą w
paradzie przed Pałacem Królewskim, a monarcha pozdrawia je machając dłonią. Oczywiście
nie tylko dzieci biorą udział w uroczystościach, dorośli także poddają się temu
wyjątkowemu nastrojowi. Nawet obcokrajowiec, który trzyma w ręce norweską flagę
może brać udział w święcie.
Teraz wypadałoby napisać trochę
o książce, którą w ramach tego wyzwania przeczytałam. Dziewczyna z pomarańczami, bo o niej będę pisać, jest pozycją dla
młodzieży naprawdę niewielkich rozmiarów [180 stron], ale wyróżnia ją ciężar
gatunkowy poruszanych spraw.
Pomyślicie, krótka książeczka
dla młodego czytelnika, chwila moment i po sprawie. Otóż nie – Dziewczyny z pomarańczami nie czyta się
wcale tak łatwo, ani szybko. Książka to wyjątkowy list, a w zasadzie zwierzenia
nieżyjącego ojca do syna. W momencie śmierci ojca Georg miał cztery lata, dziś
ma piętnaście, jest nastolatkiem, któremu bardzo właśnie teraz byłby potrzebny
tata. List ułatwia chłopakowi zobaczenie ojca na nowo. Wspomnienia praktycznie
nie istnieją, a towarzyszą mu tylko, gdy ogląda zdjęcia. I teraz czyta pełną
miłości historię Dziewczyny z pomarańczami, którą przedstawia mu umierający
ojciec.
Cóż tu pisać? Nic co napiszę
nie odda tego, co czułam czytając książkę norweskiego pisarza. Dziewczyna z
pomarańczami zrobiła na mnie ogromne wrażenie, jestem wzruszona, poruszona i
zauroczona. To przepiękna opowieść, nie tylko o miłości. Mądra książka o sensie
i przemijaniu życia, ale napisana lekko, dzięki czemu czyta się naprawdę dobrze
i szybko. Jednak jest to pozycja, której nie da się łatwo zapomnieć, gdyż
wzbudza dużo emocji.
Jak to u Gaardera bywa nie
zabrakło w książce filozofowania, ale nie zajmuje ono pierwszego miejsca. Nie
psuje więc wyjątkowego klimatu wzruszającego i bardzo refleksyjnego. Szczerze
mówiąc chciałabym dostać taki list zza grobu. Mam wciąż żywe wspomnienia, ale
taki artefakt byłby dla mnie najważniejszą relikwią.
Obojętnie czy macie rodziców,
czy ich brak, ta książka może zmienić wasze postrzeganie świata. Wiem na pewno,
że jeszcze wrócę do Dziewczyny z pomarańczami, a wam gorąco polecam. A
tymczasem chciałabym zobaczyć film, który powstał na podstawie książki Gaardera
pod tym samym tytułem w reżyserii Evy Dahr z 2009 roku. Może ktoś z was wie
gdzie mogę go obejrzeć?
Chcesz wygrać "Chłopaka z innej bajki"?
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
Czytamy powieści obyczajowe,
Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Kitty’s Reading Challenge –
autor w moim wieku, Książkowa podróż, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem,
Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 74/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu –
1,5 = 30,6 cm, W 200 książek dookoła świata – Norwegia, Wielkobukowe wyzwanie
2017, Wyzwanie biblioteczne – wariant 1, Wyzwanie czytelnicze 2017 – osoba,
jedzenie, Zmierz się z tytułami
Nigdy nie widziałem tego wydania, ale jest naprawdę piękne. Muszę zakupić tę książkę. Chodzi za mną już od dwóch lat, a więc chyba wystarczająco długo haha
OdpowiedzUsuńHubert z bloga Thelunabook
http://maasonpl.blogspot.com/
Na pewno wystarczająco :) I warto mieć tę książkę na półce.
UsuńStaram się być kreatywny, więc nie oczekuj w przyszłym miesiącu obchodów Dnia Dziecka. ;)
OdpowiedzUsuńTej książki Gaardera nie znam, czytałem (po wielokroć) Świat Zofii i Przepowiednię Dżokera. Oj, lubiłem te książki. Dzięki za recenzję takiej ciekawej książki. :)
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się :)
UsuńA tę książkę polecam.
Piękna książka, czytałam dawno temu i na pewno jeszcze do niej wrócę :) Ale nie wiedziałam, że na jej podstawie powstał film.
OdpowiedzUsuńNo, jest i bardzo chciałabym go zobaczyć :)
Usuń