niedziela, 22 maja 2016

Ziemia Niczyja - Jan Waletow

Autor – Jan Waletow
Tytuł – Ziemia Niczyja
Tytuł oryginału – Ничья земля
Seria – Fabryczna Zona
Przekład – Ewa Białołęcka
ISBN 978-83-7964-150-5

ziemiaNiczyja-02

Ziemia Niczyja to kolejna powieść postapokaliptyczna z serii Fabryczna Zona, a moje drugie spotkanie z tym cyklem. Jak więc łatwo się domyślić, nie jestem specjalistką od postapo wydawanego przez Fabrykę Słów. Ale przecież tego typu powieści nie są tylko dla znawców tematu. Książki są formą rozrywki i przyznaję, że dość miło (choć może „miło” to nie jest najlepsze słowo) spędziłam czas przenosząc się na Ziemie Niczyje. Oczywiście dopiero wtedy, gdy już się wgryzłam w opowiadaną historię, bo z początku szło mi z oporami.
Świat, w którym runęły zapory i miliony ludzi straciło życie w ciągu zaledwie kilku dni. Strefa klęski żywiołowej skażona na całe wieki, w której nie działają ni prawa natury, ani prawa ludzkie. Dawna Ukraina, rozerwana na części przez Zachodnia Konfederację i Rosyjskie Imperium. Więzienie dla opozycjonistów i kryminalistów, poligon niehumanitarnych eksperymentów na ludziach, punkt przerzutowy dla handlarzy bronią i narkotykami, pole walki między spec służbami różnych krajów, strefa buforowa między Wschodem a Zachodem, chroniona przez wojska ONZ, pole minowe i tysiące kilometrów zapór z drutu kolczastego.
Od powieści postapo oczekuję ciarek w niektórych częściach ciała i w tym przypadku również dostałam to, czego szukałam. Przede wszystkim jest ciekawie i często po plecach przebiegał mi dreszczyk emocji. Jest świat po apokalipsie. Świat wyniszczony, w którym, wydawać by się mogło, nie ma miejsca dla ludzi. Ludzie jednak są podobne do zwierząt, które potrafią się odnaleźć w różnych, nawet najgorszych sytuacjach. Niedobitki egzystują, próbując się dostosować do niesprzyjających warunków i przetrwać.

Głównym bohaterem jest Michaił Siergiejew, który wraz z nastoletnim chłopcem Milczkiem przemierza wyniszczoną ziemię. Nie sposób polubić Michaiła. Jest cwany i wyrachowany, pod maską całkowitej obojętności skrywający swoje dotychczasowe życie. Ich droga nie jest miła ani bezpieczna, stanowi wszak przestrzeń po Potopie, gdzie zapuszczają się tylko ci, którzy muszą. Oprócz innych ocalałych, grożą im sfory psów lub pułapki stworzone przez zdradliwą naturę.

Ziemia Niczyja, nie należąca do nikogo, ale jednocześnie przynależna wszystkim, którzy przetrwali. To miejsce, w którym towarzyszymy Michaiłowi i Milczkowi. Ale także miejsce, gdzie działają gangi, odbywają się walki o władzę, gdzie szmugluje się narkotyki czy broń. Lubię takie książki, gdzie nigdzie nikomu się nie śpieszy; gdzie historia opowiadana jest niespiesznie. Ta powieść taka jest, zresztą dokąd śpieszyć się, gdy praktycznie nic już nie ma. Gdzie to, co było, trafił szlag.
Ile czasu potrzeba, by nowe pokolenie wyrosło na nieludzi? Czyżby aż tak mało? A najstraszniejsze jest to, że oni to uważają za życie. Normalne, zwykłe życie. Nie znają innego. Wybacz mi, panie! I jej też wybacz. Ichneumon miał rację – nigdy nie trafimy do raju! Stąd prowadzi prosta droga do piekła. Bez odpuszczenia grzechów, bez modlitwy. I ciało nigdy nie spocznie w poświęconej ziemi. Ile takich płytkich grobów jest na Ziemi Niczyjej, któż policzy? Wybacz jej, Boże! (…) Okaż miłosierdzie, Panie, dzieciom i zwierzętom, dla nas o nic nie proszę. Nie jesteśmy dziećmi, a i zwierzęta są lepsze od nas.
Czytałam kiedyś Łabędzi śpiew Roberta McCammona. To było moje pierwsze albo drugie spotkanie z literaturą postapokaliptyczną. Zaczarowała mnie ta dwutomowa, obszerna powieść. Dla mnie, niewprawnej czytelniczce gatunku, nie ma porównania. Powieść McCammona była według mnie świetna, akcja nie leciała na złamanie karku podobnie jak u Waletowa, ale opowieść była zdecydowanie ciekawsza. Skutki choroby popromiennej zmieniły oblicza większości osób, upodabniając ich do groteskowych i strasznych masek. W Ziemi Niczyjej nie ma takich anomalii. Chyba mi trochę tego brakowało. U Stephena Kinga, w powieści Bastion, mamy do czynienia ze śmiertelnym wirusem. Tutaj śmierć może nas spotkać jedynie z rąk naszych pobratymców lub zdziczałych zwierząt.

Jednak powieść Waletowa zainteresowała mnie na tyle, że chętnie sięgnę po kolejną część Dzieci Kapiszcza. Kto wie, co Jan Waletow szykuje dla nas, czytelników w drugiej odsłonie. Niestety, nie mogę powiedzieć, że powieść Waletowa czytało mi się łatwo. Kilkakrotnie ją odkładałam, by po chwili odpoczynku znów wziąć ją do ręki. Nie wiem czy Ziemia Niczyja spodoba się miłośnikom prozy postapo, bo jak napisałam wcześniej, dopiero zaczynam stawiać w niej pierwsze kroki. Myślę, że powieść przypadnie do gustu takim osobom, jak ja, raczkującym w tym gatunku.
Ta zatruta, krwawiąca ziemia jest ojczyzną dla wielu, którzy przeżyli katastrofę. Ojczyzną, której są gotowi bronić do ostatniego tchu, dawno umarłych dla całego pozostałego świata. Ich ziemia, Ziemia Niczyja. 
Dziękuję



Książka bierze udział w wyzwaniach:

5 komentarzy:

  1. Bardzo lubię powieści właśnie w tym klimacie i bardzo zainteresowała mnie ta pozycja :) Myślę, że postaram się z nią zapoznać bliżej.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak, to pozostaje mi życzyć Ci przyjemnej lektury :)

      Usuń
  2. Coś mi się wydaję, że książka mogłaby przypaść mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przeczytaj, a później daj mi znać, jakie wrażenia :)

      Usuń
  3. Zapowiada się bardzo ciekawie. Zachęcasz mnie...
    Jeżeli to na terenie i/lub o terenie Rosyjskiego Imperium, to uznam to do "Rosyjsko mi!" jak najbardziej. Jeżeli nie, to daj znać, to wykreślę z listy.

    OdpowiedzUsuń