Pamiętacie konkurs? Następstwem
tego właśnie konkursu jest wywiad z pisarką, autorką Dziewczyny z zaułka Magdaleną Ludwiczak, który powstał dzięki Wam.
Bo, to Wy zadaliście pytania. Na końcu dowiecie się, kto wygrał powieść Pani
Magdaleny.
Życzę przyjemnej lektury :)
Cyrysia
Kocha
Pani podróże. Czy jest jakieś miejsce, które wspomina Pani ze szczególnym
sentymentem?
Magdalena Ludwiczak – Uwielbiam podróże dalekie i bliskie, zarówno te na koniec Polski, jak i za granicę. Najbardziej kocham wszystkie miejsca z dostępem do morza, a ponieważ do naszego Bałtyku mam najbliżej, więc kocham go najbardziej. Marzeniem moim jest zamieszkać kiedyś właśnie w nadmorskiej miejscowości, słyszeć szum fal i czuć powiew morskiego powierza. Tam pisać dalej...
Nikhola
1.Proszę
nam zdradzić Pani przepis na napisanie dobrej powieści. Co w trakcie pisania
jest dla Pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze? Czy pojawia się brak weny
twórczej (a jeśli tak to jak sobie Pani radzi z jej "kaprysami")
M.L. – Niestety nie znam przepisu na dobrą powieść, ale myślę, że
najważniejsza w nich jest prawda o człowieku i brak sztuczności w zachowaniach
bohaterów. Piszę to co serce mi dyktuje. Brak weny- tak, pojawia się czasami na
3-4 tygodnie i wtedy nie jestem w stanie napisać ani słowa, wtedy czekam. Gdy
pojawia się, to palce nie nadążają nad myślami i wtedy wszystko nadganiam:) i
jestem szczęśliwa.
2.Czy
po wydaniu pierwszej książki "Cztery Rubiny" Pani życie się zmieniło?
Jakie są plusy i minusy bycia autorką?
M.L. – Zmieniło się o tyle, że jestem jeszcze bardziej szczęśliwym
człowiekiem, ponieważ okazało się, że moje książki sprawiają ludziom
przyjemność, a to cieszy najbardziej. Słowa i reakcje które do mnie docierają
czynią mnie spełnioną. A to nie koniec...:)
3.
Czy miała Pani wpływ na wybór okładki do książki "Dziewczyna z
zaułka"? A może pojawił się na niej Pani rysunek (pytam - bo przeczytałam, że pasjonuje się Pani rysunkiem)? :)
M.L. – Tak, jestem plastykiem, a wizję okładki miałam od samego początku.
Wiedziałam również, kto mi ją wykona. Zrobiła to młoda maturzystka Klaudia
Łęszczak, dziewczyna bardzo uzdolniona, którą cenię od dawna za jej warsztat.
To był jej pierwszy taki projekt, co
przysporzyło mi i jej wiele radości. Wykonała pracę dokładnie z moją wizją, nie
gubiąc nic ze swojego stylu.
Terencjo
1. Czy
łatwo jest Pani pogodzić pracę, życie prywatne, hobby z czasem na pisanie? I
gdzie Pani najczęściej pisze- wszędzie gdzie popadnie w wolnej chwili czy wręcz
ma Pani swoje miejsce, ‘pracownię'?
M.L. – Niestety nie jest łatwo to pogodzić. Praca w tych czasach wymaga wiele
zaangażowania, a pisanie nie jest proste, lecz godzę to, bo uwielbiam to robić.
Moją pracownią są wszystkie miejsca w których najdzie mnie wena. Mam
najmniejszy laptop z możliwych po to, by mieć go przy sobie w łóżku, na rowerze
i spacerze. Często jadę do Międzychodzkiej restauracji mieszczącej się nad
jeziorem miejskim, gdzie siadam na tarasie i o wschodzie lub zachodzi słońca
piszę. Uwielbiam to uczucie. Słowa płyną, a kawa stygnie...
2. Pisze
Pani od razu na komputerze czy w notesie?
M.L. – Piszę w komputerze, co daje mi możliwość szybkiej korekty oraz dobre
tempo pisania.
3. Co
Pani robi, gdy straci wenę? Gdzie jej szuka, np. czytając w tym czasie dużo
książek albo oglądając filmy? Czy ją Pani wymusza np. pisząc na siłę (niektóre
osoby twierdzą, że trzeba codziennie pisać, choćby się to nie kleiło, ale
codzienne pisanie to podstawa)?
M.L.
– Niestety nie da się jej wymusić,
próbowałam czasami, ale kończyło się tylko na czytaniu wcześniej napisanego
tekstu, ewentualnym dopisaniu kilkunastu zdań. Codzienne pisanie nie jest
konieczne, ale pewnie każdy ma inny sposób na nie, ja mam taki, że gdy jest pomysł, to natychmiast siadam i
piszę, gdy go brak – jest pauza.
Ejotek
1. Gdyby
mogła Pani zmienić się na jeden dzień w inną osobę lub zwierzę to kogo
ujrzałaby Pani w lustrze? I dlaczego taki wybór?
M.L. – Ciekawe pytanie...trudne...Pewnie w każdej postaci chciałabym zagościć
na chwilę (pominę zwierzęta). Zastanawiam się czasami jak czują się ludzie
dyskryminowani np. ciemnoskórzy, geje, chorzy ( bo i z taką dyskryminacją się
spotykamy) lub po prostu skrajnie biedni. Bałabym się chyba tego co bym
poczuła, więc może lepiej, że nie jest to możliwe, i że
zostanie to tylko w sferze domysłów i smutnej prawdy.
2. Przypuśćmy,
że wygrała Pani konkurs, w którym główną nagrodą był obiad w restauracji -
jakie dania są w stanie dopieścić Pani zmysł smaku? Co by Pani wybrała
najchętniej?
M.L. – To jest już prostsze:) Uwielbiam wiele kuchni, lecz przede wszystkim
sushi. Jest dla mnie kwintesencją świeżości i zdrowia. Nawet nauczyłam się sama
je robić, ponieważ w małym miasteczku nie ma restauracji z japońskim menu.
3. Czy
ma Pani swojego ulubionego bohatera literackiego?
M.L.
– Mam. To hrabia Monte Christo. Na
zawsze. Szlachetność i honor w jedne postaci. Uwielbiam go. Jest też Michał
Anioł („Udręka i ekstaza”), którego cenię za upór w dążeniu do spełnienia
marzeń.
Siostry dają radę
1. Mówi
się, że w każdej książce jest choć ziarnko z prawdziwego życia bohatera, jak
jest w tym wypadku? Czy w książce znajdują się ślady bądź wydarzenia z Pani
życia?
M.L. – Bardzo wiele. Nie zdradzę które, ale w moim przypadku nie da się tego
uniknąć. Życie i sytuacje z nim związane kumulują się w mojej głowie i
wypływają nagle ubrane w nowe „szaty”. Przyznać jednak muszę, że przy trzeciej
powieści, którą właśnie kończę, jest mnie chyba ciut mniej, tak jakbym już
„wykorzystała” większość historii, a te stwarzane są kreowane od zera.
Przemycam w niej jednak i tak swoje przemyślenia oraz teorie życiowe.
2. Ludzie
często bywają przykrzy, nie stronią od kąśliwych komentarzy i uwag (choć nie
zawsze one są zgodne z prawdą), niszczą czyjąś pracę i marzenia. Czy Pani ma
swój własny sposób na radzenie sobie z krytyką?
M.L. – Niestety nie i przyznam szczerze, że wcale nie radzę sobie z krytyką
ani wobec mnie, ani wobec innych, zwłaszcza, że często ma podłoże hejtu, a nie
krytyki konstruktywnej. Tej drugiej dobrze jest posłuchać i przemyśleć, co
często czynię.
3. Wielu
ludzi pisze do szuflady, za bardzo boją się pokazać swoje dzieła światu. Co
powiedziała by Pani takim ludziom, jak zmotywowała, aby uwierzyli w siebie i
ukazali dzieła światu?
M.L. – Koniecznie trzeba pokazywać co się robi bez względu jakiego rodzaju
jest to sztuka. Nie należy jednak robić tego dla poklasku, sławy czy pieniędzy,
lecz po to,by dzielić się swoją wrażliwością. Gdy jednak nie czujemy się na
siłach, lub gdy nie chcemy- nie róbmy tego. W życiu nie wolno robić nic na
siłę. NIC.
----------
I moje pytania:
1. Analizując
każdą możliwość, co zabrałaby Pani na bezludną wyspę?
M.L. – Nie wybiorę jednej rzeczy...nie ma takiej możliwości :)...zabieram męża
(wyspa staje się zaludniona), tonę papieru i ołówki oraz „Hrabiego Monte Christo” :)
2. Zakładając,
że Niebo istnieje, co chciałaby Pani usłyszeć od Boga u bram Raju?
M.L. – Może...: „ Wracaj na ziemię i
napisz coś jeszcze” :)
Na koniec zabawa w skojarzenia
– słowo za słowo:
życie
– miłość
śmierć
– smutek
miłość
– szczęście
szczęście
– miłość
dzieciństwo
– radość
młodość
– nadal
książka
– zawsze
film
– lubię
muzyka
– perkusista
Ojczyzna
– miejsce
Mam nadzieję, że bardzo Pani
nie wymęczyłyśmy. Dziękuję bardzo.
M.L. – To był dla mnie zaszczyt... to ja dziękuję. Pozdrawiam wszystkich i
podziwiam za kreatywność przy zadawaniu pytań. Bardzo trudno wybrać zwycięzcę
:(
...Skoro jednak powinnam, wybieram: Siostry dają radę.
Dziewczyny Siostrzyczki
gratuluję i za chwilę wyślę do Was e-mail J
Gratuluję!
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad wyszedł :)