Cezary Łazarewicz
Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka
Wydawnictwo Czarne
ISBN 978-83-8191-922-5
Jeżeli są wśród was takie osoby, które tęsknią za PRL-elem, to zapraszam je do lektury wstrząsającego reportażu Cezarego Łazarewicza Żeby nie było śladów. Może po przeczytaniu, pukną się w czoło, albo obudzą z letargu, w którym żyją i przejrzą na oczy.
Zbierałam się bardzo długo, żeby zabrać się za ten reportaż. Zawsze coś innego wyrastało mi na drodze. Teraz, gdy pojawił się film w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego i książka została wznowiona nie mogłam się dłużej wahać. Dzięki współpracy w Księgarnią Tania Książka reportaż trafił w moje ręce. Przeczytałam w tempie ekspresowym, w ciągu jednego dnia w szpitalu.
Ludzie o miedzianym czole, utożsamiający milicję z władzą, postanowili poświęcić prawdę dla swoich doraźnych korzyści, skompromitować wymiar sprawiedliwości w Polsce cynicznymi manipulacjami, które będą kiedyś książkowym przykładem niesprawiedliwości.
To słowa matki Grzegorza Przemyka, Barbary Sadowskiej.
Maj 1983. Grzegorz Przemyk jest w trakcie zdawanie egzaminów maturalnych (to prawie mój rówieśnik; ja będę zdawać za trzy lata). Niestety nigdy nie będzie mu dane ich zdać do końca. Na Placu Zamkowym cieszą się z kolegami, jak to młodzi ludzie. Jednak komuś to przeszkadza. Grzegorz zostaje brutalnie zatrzymany i przewieziony do komisariatu przy Jezuickiej, gdzie zostaje śmiertelnie pobity. Umiera po dwóch dniach.
Cezary Łazarewicz opisuje bardzo szczegółowo historię zatrzymania Grzegorza, aż po wydarzenia, które nastąpiły później. Wykonał kawał mrówczej pracy, przekopując się przez tony akt, które nazbierały się w tej sprawie przez tyle lat. Zaowocowało to jednak świetnym reportażem, który czyta się jak bardzo ciekawą powieść sensacyjną. Należy jednak pamiętać, że to nie jest fikcja literacka. To wydarzyło się naprawdę. Życie stracił młody człowiek, a winni jego śmierci nigdy za nią nie ponieśli kary.
Żeby nie było śladów nie jest tylko zapisem tego, co stało się z Grzegorzem Przemykiem. To opowieść o bliskich Grześka. O jego matce, ojcu, babce, przyjaciołach. To historia jego dzieciństwa i dorastania. I w końcu, to co najważniejsze. Jest to próba rozliczenia z przeszłością. Łazarewicz przybliża nam, w jaki sposób działał aparat władzy, Milicja, sądownictwo. Z jaką łatwością można było manipulować faktami i świadkami. Jak tuszować prawdę i zacierać ślady. Czytając, z wściekłości zaciskałam ręce w pięści; z bezsilności, łzy stawały mi w oczach. Potworne to, bardzo prawdziwe, ale straszne. A wiecie, co jest najokropniejsze w tym wszystkim? To, że to znów się dzieje. A my ze stoickim spokojem się temu przyglądamy.
Gdy sześćdziesiąt tysięcy ludzi wspólnie milczy na jeden temat, to jest to głośniejsze niż krzyk z tysięcy gardeł. Głos tego milczenia wzmacnia nasze serca, a może w innych obudzi drzemiące sumienia.
Żeby nie było śladów to książka wstrząsająca i na pewna nie dla każdego czytelnika. Jednak z czystym sumieniem ją polecam, bo powinniśmy znać, powinniśmy wiedzieć i powinniśmy pamiętać. Śmierć Grzegorza Przemyka to była jedna z najgłośniejszych zbrodni PRL. Zbrodni, która nie doczekała się sprawiedliwego wyroku. Nie jesteśmy w stanie tego zmienić, ale możemy zrobić jedno. Możemy pamiętać. Zawsze.
monweg
Książkę znajdziecie na półce z literaturą faktu i reportażami w Księgarni Tania Książka
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 127/120; Mierzę dla siebie – 2,7 cm; 327 stron
Ważna książka ku pamięci.
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie. Bardzo ważna.
Usuń