środa, 16 maja 2018

Drugie oblicze - Adam Zalewski


Autor – Adam Zalewski
Tytuł – Drugie oblicze
Wydawnictwo Dom Horroru
ISBN 978-83-950201-1-7


Adam Zalewski jest autorem opowiadań i powieści grozy. Pochodzi z Kwidzynia, a obecnie mieszka w spokojnej pomorskiej wiosce Karpiny, leżącej u podnóża nadwiślańskiej skarpy. Jest zafascynowany Stanami Zjednoczonymi Ameryki, więc akcję swoich thrillerów umieszcza właśnie tam. Podobnie jest w przypadku jego najnowszej powieści Drugie oblicze.

Znacie to z autopsji, gdy nie wiecie nic o autorze, ani o jego wcześniejszej twórczości? Tak właśnie miałam z Adamem Zalewskim. Trafiłam na Drugie oblicze przeglądając ofertę Sztukatera i pomyślałam: dlaczego nie. Można dać od czasu do czasu szansę polskiemu autorowi. Biję się w piersi – za rzadko sięgam po rodzimą prozę i zawsze sobie obiecuję, że to się zmieni. No ale w końcu jest książka polskiego autora, ale o dziwo z akcją osadzoną w Stanach Zjednoczonych. No to do rzeczy.

Niewielkie miasteczko na Zachodnim Wybrzeżu w stanie Oregon, na południe od Albany, pięćdziesiąt mil od Salem [pisałam już wcześniej, że mam szczęście ostatnio do małych miasteczek, chyba przyciągam takie książki jak magnes]. Akcja Drugiego oblicza przenosi nas do Sammy Creek, miasteczka liczącego niewiele ponad dwa tysiące mieszkańców. Opowieść zaczyna się latem 1964, a kończy pod koniec czerwca 1965 roku.

Czasami życie zmusza nas do tego, żeby zacząć wszystko od początku. Robinsonowie – John, Emma i piętnastoletni Slim właśnie zaczynają od nowa. Akurat przeprowadzili się ze stanu Idaho, gdzie prowadzili gospodarstwo i uprawiali ziemniaki. Brat Johna Erick zaproponował mu pracę w miejscowym tartaku. Decyzja została podjęta i rodzina Robinsonów przeniosła się do Sammy Creek.

Zwyczajna książka obyczajowa, pomyślicie. Ja też tak myślałam... na początku. Ale z odwracaniem kolejnych kart akcja się rozkręca, a nawet mocno zagęszcza. Powieść obyczajowa ewoluuje, by stać się rasową powieścią grozy. Podczas lektury czułam przez skórę, że ten spokój miasteczka jest złudny i że na pewno wszystko się zmieni. Nie spodziewałam się jednak jak wielka będzie to zmiana.

A cała historia zaczyna się od konfliktu o podłożu religijnym. Większość mieszkańców Sammy Creek to baptyści, a Robinsonowie są katolikami. Możecie sądzić, że to nie problem. Robinsonowie też go nie widzieli, ale inaczej rzecz się miała z pastorem tutejszego kościoła Jamesem Stormwatchem. Facet jest po prostu niereformowalny i nie znosi innowierców, o czym Robinsonowie przekonują praktycznie zaraz po przeprowadzce. Przy tym pastor (niestety) ma wpływy, czy jak kto woli plecy, a nawet gdy ich nie ma to budzi ogólny strach. I tak jak napisałam wcześniej – zaczyna się od konfliktu na tle religijnym – a później przenosi się na inne dziedziny życia. Konflikt się nawarstwia, problemy nabrzmiewają i zaczynają prowadzić do jawnej walki. Zaczyna dochodzić do aktów przemocy, a ofiarą staje się Slim Robinson, chłopiec spokojny i zrównoważony.

Zalewski zabrał mnie do miasteczka, w którym na pierwszy rzut oka mogłabym zamieszkać. Jednak po lekturze jestem pewna, że uciekałabym stamtąd gdzie pierz rośnie. Drugie oblicze okazało się na tyle dobrą książką, że nie będę się wahała i po kolejną powieść Adama Zalewskiego z chęcią sięgnę. Autor skonstruował ciekawych i wyrazistych bohaterów. Zadbał też o porządne portrety psychologiczne. Czytelnik nie ma problemu z przeniesieniem się z fotela w swoim mieszkaniu do amerykańskiego małego miasteczka. A to dzięki autorowi, który bardzo dobrze opisał miejsce akcji.

Powieść Drugie oblicze okazała się dobrą, wciągającą i interesującą książką, którą całkiem sprawnie mi się czytało. Historia przedstawiona przez Zalewskiego trzyma w napięciu do ostatniej strony, a finał robi niesamowite wrażenie. Książka, tak jak zapewniał wydawca, gwarantuje przeżycia pełne emocji oraz wzruszeń i jest jak życie – pokazuje, że nic nie jest jednoznaczne. Książka nie jest wolna od wad, ale zapomina się o nich po skończeniu opowieści.

Mam nadzieję, że jesteście gotowi na podróż do Sammy Creek. Od siebie dodam jeszcze tylko cztery słowa – naprawdę warto, więc polecam.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2018 roku – 44/100, Bezsenne wyzwanie 2018, Czytam, bo polskie, Czytelnicze igrzyska, Olimpiada czytelnicza – 310 stron, Przeczytam 52 książki w 2018 roku – 44/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,6 = 17,6 cm, W 200 książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze Wiedźmy – liczba

2 komentarze:

  1. Chętnie przeczytam, zapisuję na moją listę "książek do przeczytania". :)
    Świetny blog, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za takimi powieściami :D Z podobnych to tylko Edward Lee :D

    OdpowiedzUsuń