Blaise Cendrars
Historie prawdziwe
Les histoires vraies
Przeł. Julian Rogoziński
Wydawnictwo Czytelnik
Wśród wielkich awanturników i literackich wagabundów XX wieku jedno z zaszczytnych miejsc zajmuje bez wątpienia urodzony w Szwajcarii w statecznej, mieszczańskiej rodzinie Blaise Cendrars. Kiedy w wieku piętnastu lat ojciec “zagroził” mu pójściem do dobrej szkoły, Cendrars uciekł z domu razem z paroma drobiazgami, które mógł spieniężyć. Tak rozpoczęła się jego podróż, która trwała już do śmierci przyszłego poety i prozaika. Wraz z rosyjskim kupcem zjeździł prawie cały Wschód, zajmując się m. in. pomocą jubilerską. Kiedy rozpoczęła się I wojna światowa, Cendrars zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej, a podczas walk w Szampanii stracił prawą rękę. Jeszcze przed wojną ukazały się jego pierwsze tomy poetyckie, które zaskakiwały świeżością wyobraźni twórczej. W międzywojniu Cendrars wrócił do swoich podróży, sporo czasu spędzając w obu Amerykach (tu warto wspomnieć epizody hollywoodzki i brazylijski). Gdzie tylko się pojawił, tam zawsze się coś działo, nigdzie nie potrafił zagrzać na dłużej miejsca i potrafił odnaleźć się w każdym towarzystwie - świetnie czuł się wśród bezdomnych i robotników, których podziwiał za ich prostotę, a jednocześnie odnajdywał się w kontaktach z bohemą (w końcu był jej częścią) oraz arystokracją.
Wybaczcie ten przydługi wstęp. Po co o tym wspominam? Ano dlatego, że proza Cendrarsa wywodzi się z rzeczywistości; to, co opisywał, w większości przeżył i zobaczył albo od kogoś usłyszał, a nawet jeśli co nieco nazmyślał, nie sposób odróżnić prawdy od fikcji. Cendrars do mistrzostwa opanował mieszanie fikcji z wątkami autobiograficznymi. Do tej pory z tym twórcą spotykałem się przy okazji wspomnień innych z tamtego okresu, wzmianek w biografiach albo powieściach. Kiedy na stoisku ze starymi książkami zobaczyłem opakowaną we wściekle żółtą mimo lat obwolutę niewielką książkę wydaną w słynnej serii z Nike wiedziałem, że wrócę z nią do domu. Zbiór opowiadań Cendrarsa jeździł ze mną przez całe wakacje, a sięgałem po niego za każdym razem, gdy chciałem odpocząć od innych książek, które miałem pod ręką. Za każdym razem lektura opowiadania okazywała się niezwykle ożywcza, dość niedzisiejszy język dodawał tylko polotu opowieściom, które zaskakiwały zwrotami akcji.
Na Historie prawdziwe składa się sześć wspaniałych małych próz, w których awantury mieszają się z opisami pełnymi poetyckiej wrażliwości. Każda z historii jest zajmująca i chwyta czytelnika już od pierwszego zdania. Cendrars należy do grona znakomitych gawędziarzy i snuje opowieści w taki sposób, że nie sposób się im oprzeć. Tak jest w przypadku otwierającego tom opowiadania WAW o kucharzu okrętowym, który umarł nagle na pokładzie podczas długiego rejsu i śledzimy, co będzie się działo z jego ciałem. Albo w Nieznanym świętym, gdzie prosty zakrystian dokonuje cudownych uzdrowień, trochę jakby mimo woli. Co ważne, nie tylko warstwa fabularna wciąga, ale także konstrukcja opowiadań zaskakuje pomysłowością i różnorodnością twórcy. W każdej z historii Cendrars zmienia trochę sposób prowadzenia narracji, skręca niejednokrotnie w stronę dygresji, by za chwilę wrócić do meritum i tworzy bardzo wdzięczne klamry kompozycyjne. Gdybym miał za zadanie wskazać opowiadania, które miałyby pełnić funkcję wzorca metra z Sevres, to teksty Cendrarsa na pewno znalazłyby się na krótkiej liście.
Jeżeli kiedyś zdarzy się Wam zobaczyć w antykwariacie, na stoisku ze starzyzną albo gdzieś w odmętach internetu książkę Blaise’a Cendrarsa, bierzcie w ciemno, bo to kawał dobrej i wciągającej literatury. I niezmiennie polecam serię z Nike, nie ma sobie równych!
niehalo
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 111/120; Abecadło z pieca spadło…; Mierzę dla siebie – 1,4 cm; 182 stron
Brzmi intrygująco!
OdpowiedzUsuńI w istocie takie jest! ;)
UsuńNieczesto zdarza mi sie czytac opowiadania, ale tym mnie przekonales. Jesli mowisz ze to kawal dobrej literatury to chyba naprawde trzeba przeczytac. Lubie ambitna literature :)
OdpowiedzUsuńProza Cendrarsa ujęła mnie autentycznością, poczuciem humoru i dopracowaną kompozycją. Życzę owocnego spotkania z literackim awanturnikiem ;)
Usuń