E.L. James
Nowe oblicze Greya oczami Christiana
Freed
z języka angielskiego przełożyli: Katarzyna Petecka-Jurek, Magda Kurylak, Paweł Cichawa
Wydawnictwo Sonia Draga
ISBN 978-83-8230-128-1
E.L. James (Erica Leonard James) powraca w kolejnej części zmysłowej serii Pięćdziesiąt odcieni, historii miłosnej, którą podbiła serca milionów czytelniczek na całym świecie, wciągając je do świata zmysłowości i niecodziennych fantazji. Jej debiutancka powieść Pięćdziesiąt twarzy Greya sprzedawała się lepiej niż Harry Potter i każda kolejna odsłona gościła na półkach z bestsellerami. Krytycy kręcili nosami, a czytelniczki ją uwielbiały. Mężczyźni sięgali po nią, żeby dowiedzieć się, co naprawdę kręci kobiety.
Poczuj na nowo sensualność, przeżyj raz jeszcze romans i dramat „Nowego oblicza Greya”, chłonąc myśli, refleksje i marzenia Christiana Greya.
Zdaję sobie sprawę, że to nie jest literatura najwyższych lotów, ale kto (przyznać się bez bicia) nie lubi od czasu do czasu poświntuszyć. Nie przepadam za tego typu książkami, ale akurat do serii o Greyu mam pewną słabość. Może dlatego, że od ukazania się Emmanuelle, była to pierwsza tak bardzo odważna książka. Książka, która zapoczątkowała istne szaleństwo na erotykę (wcale nie grzeczną) pisaną przez kobiety. Teraz półki z erotyką puchną, wtedy był Grey i długo, długo nic.
Serdecznie zapraszamy na ślub dekady: Christian Grey uczyni Anastasię Steele swoją żoną. Tylko czy na pewno jest dobrym materiałem na męża? Ojciec Christiana ma co do tego wątpliwości, brat chce zorganizować niezapomniany wieczór kawalerski, a narzeczona wciąż nie przyrzekła mu posłuszeństwa…
Ci, którzy czytali wytrwale wszystkie części Pięćdziesięciu odcieni, bez najmniejszego problemu odpowiedzą na to pytanie i w ich głowach rozwieją się wszelkie wątpliwości. E.L. James zaprasza na kolejną część widzianą oczami Christiana. O samym Panu Szarym nie ma chyba co się rozwodzić, ale mogę nieuświadomionym napisać, że jest on najgorętszym materiałem na kochanka i męża; wzdycha do niego cały tabun kobiet, bo stanowi uosobienie kobiecych marzeń i fantazji. Mimo młodego wieku jest nieprzyzwoicie bogaty, potrafi pilotować samolot, uprawia sporty walki, gra na fortepianie i ma niewyczerpane możliwości seksualne oraz mroczną tajemnicę z przeszłości. No ideał dosłownie. Czego by nie tknął, zamienia się w złoto.
W Wyzwolonym James pozwala nam „wejść w głowę” Christiana i poczuć wszelkie jego rozterki, rozczarowania, zachwyty i uniesienia. Dla tych, którzy czekają na ostre sceny łóżkowe (i nie tylko) dodam, że i tym razem się nie zawiodą. Sceny będą, często takie, w których wyobraźnia schodzi na drugi plan.
Jestem trochę zdołowana dwoma rzeczami. Pierwsza to objętość – bagatelka ponad osiemset pięćdziesiąt stron. Druga to masakrycznie maleńka czcionka – niektórzy będą musieli używać lupy. Ja mam to szczęście, że czytam w okularach. Bez nich nie dałabym rady. I jeszcze trochę dziegciu. Przez tę długość książka jest zwyczajnie nudna, aż sama się sobie dziwię, że ją przeczytałam. Ale nie lubię zostawiać za sobą niezałatwionych spraw. Jestem całkowicie pewna, że po kolejną część (o ile powstanie) już nie sięgnę. Już wystarczy. Niech sobie James odcina kupony od popularności, ale ja nie będę już w tym uczestniczyć.
Pierwsza książka, Pięćdziesiąt twarzy Greya ukazała się w 2015 roku. Od tego czasu Christian Grey cieszy się niesłabnącą popularnością. Zarówno książki, jak i filmy na ich podstawie cieszą się do dzisiaj ogromnym powodzeniem. Autorka odniosła spektakularny sukces, a tylko chciała podarować paniom trochę rozrywki.
Wszystkim wielbicielkom duetu Grey/Anastasia nie muszę polecać tej książki. Z pewnością kolejna powieść, tak jak wcześniejsze, będzie się cieszyć popularnością. W końcu jest mnóstwo kobiet, które „uwolniły” swoją seksualność i stały się (jak Grey) bardziej wyzwolone. Nie zniechęcam, ale też nie polecam. Każdy sam podejmie decyzję czy czytać.
monweg
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 72/120; Mierzę dla siebie – 4,6 cm; 856 stron; Mini czelendż - A
NiIe słyszałam o tej książce. Ale 850 stron maczkiem... nie skuszę się.
OdpowiedzUsuńMówię Ci, masakryczna czcionka.
UsuńMęczę się czytając taką czcionkę, więc chyba nie tym razem :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie wymęczyła ta książka.
Usuń