środa, 5 sierpnia 2020

Nieradość - Paweł Sołtys


Paweł Sołtys
Nieradość
Wydawnictwo Czarne
ISBN 978-83-8049-919-5


Mawia się, że opowiadanie jest wśród form prozatorskich tą mistrzowską, że dobre opowiadanie napisać to wielka sztuka i mało komu się ona udaje. Pisarze decydują się częściej na pisanie powieści, bo ponoć takie są wymogi rynku. Pozostają jednak ci, którzy starają się robić temu na przekór; jeśli akurat jednym z nich jest Paweł Sołtys to ze statystycznego punktu widzenia będziemy mieli do czynienia ze wspaniałym zbiorem – do tej pory wydane dwie książki będące zbiorami opowiadań, obie bardzo dobre. Wydane w 2017 Mikrotyki były nominowane do wszystkich najważniejszych nagród literackich (część z nich zgarnęły) i pokazały, że zapotrzebowanie na short stories na rodzimym rynku istnieje, pod warunkiem, że ich jakość jest najwyższej próby. W ubiegłym roku ukazał się kolejny zbiór Sołtysa, czyli Nieradość i chyba należy stwierdzić, że autor nie jest tylko „grajkiem, który napisał książkę”, jak sam stwierdził w jednym z wywiadów, ale pisarzem z uważnym okiem, wrażliwym uchem i czułym piórem.


W Nieradości, podobnie jak w przypadku Mikrotyków, czytelnik napotka historie przepełnione empatią i nostalgią za przeszłością, tą bliższą i dalszą. Zdania zachowały tę samą wspaniałą poczciwość, której ze świecą już dzisiaj szukać, a która w przypadku Pablopavo, pardon, Sołtysa nie brzmi sztucznie, ale przychodzi mu zupełnie naturalnie. Nie powinno to dziwić, skoro wśród mistrzów ma Marka Nowakowskiego, Izaaka Babla czy Bohumila Hrabala. Piękna, klasyczna fraza prowadzi czytelnika po ścieżkach historii ludzi zapomnianych i samotnych. Autor w wywiadach zwracał uwagę, że inspiracją dla wielu opowiadań z tego tomu były jego rozmowy z ojcem i dziadkami, dlatego też bohaterami utworów są często ci, którzy zbliżają się do jesieni swego życia, jak pani Halszka, dziadek Rysio lub pan Gerber. Sołtys oddaje głos tym, których zazwyczaj słuchamy tylko jednym uchem, często niechętnie - podobnie konstatuje narrator z opowiadania Dwa. Starsi – niekoniecznie starzy - noszą w sobie mądrość, która nam będzie dostępna dopiero w dalekiej przyszłości, ale nie chcemy słuchać o tym, co nas czeka, lecz o wspomnieniach, dawnych historiach, które są po części i naszymi opowieściami, więc nadstawiamy ucha.

Tym razem Sołtys zabiera nas poza Warszawę - jedziemy przez Jarocin, Brno i galicyjskie miasteczko, które zdaje się zatrzymane w jakimś dziwnym bezczasie, bo czas w tych opowiadaniach jakiś taki, jak pisze autor, sfilcowany. I ta przestrzeń podobnie jest wytarta, trochę powgniatana przez luki w pamięci wypełnione nieprzejrzystą mgłą. Niektóre z historii wydają się żywcem wyrwane z najlepszych tekstów Hłaski, jak ta o braciach Krzemykach, którzy stali tak, jak wielkie gwiazdy kina tylko próbowały odgrywając chojraków i wykolejeńców. Inne przepełnione są wrażliwością, jak choćby opowiadanie Z góry, w którym poznajemy samotnego pana Gerbera, historyka i artystę-fotografa. Każda opowieść jednak niesie spory ładunek zrozumienia; chodzi jedynie o sam akt przekazania dalej historii, uratowanie jej od zapomnienia.


Teksty zebrane w Nieradości, tak jak i te z Mikrotyków, zostają z czytelnikiem jeszcze na długo po lekturze i przypominają o sobie w nieoczekiwanych momentach, wchodząc w skład naszych wspomnień, dzięki czemu historie ze zbioru stają się w jakimś stopniu naszymi. Prozę Sołtysa warto smakować powoli, żeby zauważyć jej złożoność i docenić w pełni kunszt pisarski grajka z warszawskiego Grochowa.

niehalo

Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 82/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla siebie – 1,7 cm; Olimpiada czytelnicza – 180 stron

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz