Angelika Kuźniak
Boznańska.
Non finito
Wydawnictwo
Literackie
ISBN
978-83-08-06808-3
Angelika
Kuźniak, pisarka i reportażystka. Ukończyła kulturoznawstwo na
Uniwersytecie Europejskim we Frankfurcie nad Odrą. Studiowała także
lingwistykę na Universita degli Studi di Macerata we Włoszech. Od
2000 roku współpracuje z Gazetą Wyborczą. Dwukrotnie uhonorowana
nagrodą Grand Press (2004: za Mój warszawski szał z Włodzimierzem
Nowakiem; 2008: za Zabijali we mnie Heidi). Angelika Kuźniak,
reporterka i mistrzyni biografii. Autorka Marlene (2009), Papuszy
(2013), Stryjeńskiej (2015) oraz współautorka z Eweliną
Karpacz-Oboładze Czarnego Anioła. O Ewie Demarczyk (2014).
Po
Zofii Stryjeńskiej, Angelika Kuźniak zabiera nas na spacer po
fascynującym życiu kolejnej malarki, Olgi Boznańskiej.
Olga Boznańska, najwybitniejsza polska malarka przełomu XIX i XX wieku. Obywatelka świata. przyszła na świat w
Krakowie w 1865 roku. Ale jej późniejsze życie było związane z
Monachium i Paryżem, w którym mieszkała i tworzyła. Pierwsze
kreski rysunku mała, sześcioletnia Olga wykonuje pod okiem matki,
która miała bardzo lekką rękę. To ona staje się pierwszą
nauczycielką Olgi. Później kształci się pod kierunkiem
Kazimierza Pochwalskiego i Józefa Siedleckiego. Uczęszcza na Wyższe
Kursy dla Kobiet, gdzie lekcji udzielają jej Hipolit Lipiński i
Antoni Piotrowski. Dalsza nauka odbywa się już za granicą w
monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie umiejętności
zdobywała i doskonaliła pod okiem Karla Kricheldorfa i Wilhelma
Dürra.
W 1898 roku, mając trzydzieści trzy
lata, przenosi się na stałe do Paryża, gdzie pracuje i mieszka.
Różnie o niej mówili Ci, którzy mieli szansę i niebywały
zaszczyt poznać ją osobiście. Ze zlepku informacji pojawia się
obraz kobiety niewielkiego wzrostu o ostrych rysach twarzy. Drobna i
delikatna, w gipiurowej sukni z trenem i falbanami, wyglądała jak
posąg wyjęty z innej epoki. Jakże inna była w mrokach swojej
pracowni. Malarski fartuch, włosy zebrane w sinoczarny wał,
przesadnie upudrowana twarz i wymalowane węglem w dwa łuki brwi.
Swojej pani przyglądał się „maleńki czarny pieseczek, brzydki”
- ukochany ratler Boznańskiej, Boby. Po śmierci został wypchany i
nawet po odejściu został w pracowni.
Sama pracownia też zasługuje na chwilkę
uwagi. Odwiedzających witał zaraz po otwarciu drzwi słodkawy
zapach zmieszany z duszącą wonią dymu papierosowego. Boznańska
bowiem paliła i to dużo, bo około trzydziestu sztuk dziennie.
Pracownia była przestronnym pomieszczeniem bez okien, strasznie
zagraconym, przez co wydawała się niewielką klitką. Po tych
opisach, które nie pomijają sznurów pajęczyn i myszy, jawi się
osoba, która miała w głowie tylko swoje prace, a potrafiła się w
malowaniu zatracić.
Angelika Kuźniak przedstawia, jak dotąd,
najpełniejszy obraz jednej z najwybitniejszych portrecistek i
przedstawicielki europejskiego modernizmu. Obywatelki świata.
Kobiety pełnej sprzeczności. Malarki, która wyprzedzała swoją
epokę, ale (jak to często bywa) nie była w pełni doceniana i
rozumiana, zwłaszcza przez Polaków. Kuźniak zasługuje na wielkie
brawa za niesamowitą pracę, którą włożyła w napisanie tej
biografii. Mnie w pełni zadowala tyle informacji w jednej książce.
Informacji, do której zwykły śmiertelnik miałby problem dotrzeć.
Świetnie przedstawia ten wyjątkowy klimat, w którym przyszło żyć
tej wyjątkowej artystce.
Jeszcze kilka słów o samej książce.
Boznańska. Non finito to książka w twardej oprawie, pięknie
wydana. Wydawnictwo Literackie i tym razem się przyłożyło. Bardzo
dużo zdjęć samej Olgi Boznańskiej w różnych sytuacjach.
Niestety tych, którzy chcieliby przybliżyć sobie jej dzieła,
muszę rozczarować. Tych nie jest zbyt wiele. A chciałoby się aby
było ich więcej i w formacie całej strony.
Jakby tu zakończyć? Chyba najlepiej
słowami samej Boznańskiej: W chwili, kiedy nie będę mogła
malować, powinnam przestać żyć. Dla
sztuki była gotowa poświęcić wszystko, dosłownie wszystko –
miłość, bogactwo, dobrą opinię i święty spokój.
monweg
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku –
84/120; Czytam, bo polskie; Łów słów – kanon; Mierzę dla
siebie – 2,8 cm; Olimpiada czytelnicza – 350 stron
Lubiła myszy.
OdpowiedzUsuńSmutne,dziwne ,brzydkie twarze.Żyjąc w świecie jej obrazów wpadamy w depresję.O ile bardziej wolę świetlistość antyku i jego szlachetne oblicza.
OdpowiedzUsuń