Jak zaczynał się 2019 rok, to myślałam,
że trochę potrwa. A było to jak otwarcie oczu po dłuższym śnie.
Niesamowicie szybko upłynął. Tygodnie i miesiące mijały,
zmieniały się pory roku… a wszystko w takim tempie, że nie
zdążyłam się dobrze im przyjrzeć. A może ze mną jest wszystko
w porządku, może to przez życie jakie teraz prowadzimy. Wszędzie
ciągle gnamy, jakby ktoś nas gonił. Nie umiemy znaleźć czasu na
dłuższy relaks. Ja tak nie chcę!
Chciałabym
aby świat trochę zwolnił. Tempo, które w obecnej chwili by mi
odpowiadało, wiązałoby się z diametralną zmianą życia. A na to
mnie fizycznie nie stać. Jak jest u Was?
W
związku z tym życzę Wam spokoju, mniej pośpiechu
i zdrowia, bo ono jest dobrem najwyższym. Niech Wam się darzy!
Ale,
ale… rozpisałam się troszeczkę, a przecież miało być
malutkie, króciutkie podsumowanie ubiegłego roku.
W
starym roku przeczytaliśmy… naprawdę nie wiem ile książek, ale
122 doczekały się opinii na blogu. Dobrze widzicie –
przeczytaliśmy, czyli ja – monweg i mój syn – niehalo, który w
końcu postanowił się ujawnić :) O tym informowałam w tym poście
>klik
23
opinie są autorstwa niehalo, a pozostałe 99 moje.
Książki
te to 47 407 stron, co daje średnią miesięczną 3 950 stron, a
dziennie 132. Ułożone jedna na drugiej tworzą wieżę wysokości
341,9 cm.
To
tyle statystyk.
O
najlepszych i najgorszych książkach 2019 roku mogliście przeczytać
w podsumowaniu roku > klik
Ponieważ
wyzwanie Czytamy nowości nie spełniało moich oczekiwań, a z miesiąca na miesiąc było coraz mniej zgłoszeń, postanowiłam je
na razie zamknąć. Być może kiedyś jeszcze do niego wrócę, ale
podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Nowością
na blogu jest nowe wyzwanie, do którego serdecznie zapraszam –
Abecadło z pieca spadło… - więcej o tym wyzwaniu w odpowiedniej
zakładce >klik
Zapisy, aktualna literka i zostawianie linków - tutaj >klik
I
to by było na tyle. A co u Was słychać?
U mnie nieco inne podsumowanie, ale też dzisiaj. Ja też nie wiem, kiedy mi minął zeszły rok. Czy to tak z wiekiem przyspiesza, czy z postępem cywilizacyjnym?
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tym. Chyba i to i to. A najbardziej jest to winą ciągłego pośpiechu. Chciałabym mieszkać na wsi. W mieście żyje się szybciej, a w dużym mieście to koszmar.
Usuń