Martyna Bunda
Kot
niebieski
Wydawnictwo
Literackie
ISBN
978-83-08-06928-8
Po przeczytaniu debiutanckiej powieści
Martyny Bundy – Nieczułość, byłam oczarowana i trudno było mi
się pogodzić z tym, że to debiut. Nieczułość to książka
kompletna; niczego w niej bym nie zmieniła; niczego nie dodała.
Wspaniała powieść, którą pamięta się długo po lekturze. Gdy
pojawiła się kolejna książka Bundy, nie wahałam się nawet
sekundy. Życie pisze jednak swoje scenariusze i nie dane mi było
wcześniej zapoznać z Kotem niebieskim. Ale w końcu się udało i
ponownie, choć inaczej, zostałam zaczarowana.
Tak w przypadku Nieczułości, jak i Kota
niebieskiego akcja zabiera nas w rodzinne strony autorki, na Kaszuby, a
zaczyna się w tysiąc trzysta siedemdziesiątym dziewiątym roku. I
nie myślcie sobie, że to książka dziejąca się tylko w XIV
wieku, bo historia, którą zaserwowała nam Bunda finał ma w latach
siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Może ktoś z was pomyśli sobie, ki
diabeł ten kot niebieski? Przeszukując Internet można się natknąć
na kota rosyjskiego niebieskiego, ale przypuszczam, granicząc z
pewnością, że nie o tego osobnika tutaj chodzi. Myślę, że
Martyna Bunda miała na myśli pięknego i mądrego kota rasy
Chartreux, a inaczej i bardziej swojsko – kota kartuskiego. Z
resztą zachowanie tych kotów pasuje, jak ulał do tych opisywanych
w powieści.
Ale wracając do Kota niebieskiego trudno
się nie zgodzić z tym, co napisano na okładce: Wielowymiarowa
opowieść o uczuciach, emocjach, namiętnościach i – czasem
chorobliwych – tęsknotach. Siedem
wieków, epicki rozmach oraz wyraziści bohaterowie, to trzy powody,
dla których warto zatopić się w tę wyjątkową, ciekawą i
trzymającą w napięciu historię. A rzecz zaczyna się od pewnego
mnicha, który na terenach Kaszub, konkretnie w dzisiejszych Kartuzach rozpoczął
budowę klasztoru. W pobliżu powstaje wieś (czy sioło) Prokowo
i to jej mieszkańcy stają się bohaterami książki Bundy. Na
przestrzeni wieków przez wieś i klasztor przewalają się potyczki,
bitwy, wojny. Prokowo,
wydaje się, zostaje prawie doszczętnie zniszczone, by „odrodzić
się” na nowo.
Kota
niebieskiego czyta się, jak przepiękną baśń, bo element baśniowy
został w niej zawarty. W tej „baśni” spotykamy interesujące
postaci, które odgrywają w opowieści niepoślednią rolę.
Przeorysza Alma, która opanowała sztukę wychodzenia z własnego
ciała; kat,
który zapamiętuje się we własnej profesji czy budząca fascynację
i strach akuszerka. To tylko niektóre z postaci, które znalazły
się na kartach Kota niebieskiego. No i oczywiście nie można
zapomnieć o tytułowych
niebieskich
kotach, milczących świadkach wszystkich wydarzeń, które trafiły
na
kaszubską wieś wraz z mnichem w czternastym stuleciu.
Za
rekomendację niech posłużą słowa samej autorki: Nie
mogłam tej książki nie napisać. Mnich z misją wybudowania
klasztoru o surowej regule wędruje samotnie przez kaszubską
puszczę. Dociera do miejsca, które wiele lat później zostanie
nazwane Kartuzami. Poszukiwania duchowości, odnajdywanej na różne
sposoby, w zaskakujących okolicznościach życiowych, odnajdywanej
po to, by ją zaraz zgubić, trwają przez wieki. Wśród bohaterów
są mnisi pogrzebani za życia, jest kat, jego córka, są kochanki,
żony, „błękitne ptaki” i niebieskie koty. Wewnętrzna wolność.
Szaleństwo i siła ducha. Smutna powtarzalność ludzkich losów i
wyjątkowość chwili.
Po tych słowach pewnym nietaktem byłoby,
gdybym jeszcze chciała o tej książce coś napisać, więc od
siebie dodam tylko tyle: nie traćcie czasu, czytajcie Martynę
Bundę, czytajcie Kota niebieskiego. Dajcie się zaczarować i
oczarować. Dajcie zabrać się z waszych bezpiecznych domów i
przeżyjcie przygodę, o której będziecie długo pamiętać,
opowiadać i polecać. Kota niebieskiego z całkowitym przekonaniem
polecam.
monweg
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku –
6/120; Abecadło z pieca spadło; Mierzę dla siebie – 3,1 cm;
Oflagowani – niebieski; Olimpiada czytelnicza – 414 stron;
Wizażowe wyzwanie czytelnicze – 9. nazwa w tytule pochodzi od
zwierzęcia
Czas akcji, miejsce i postać mnicha zachęcają mnie do sięgnięcia po tę powieść.
OdpowiedzUsuńSądzę, że się nie zawiedziesz. Czyta się świetnie (tak było w moim przypadku).
Usuń