Mariusz Urbanek
Waldorff.
Ostatni baron Peerelu
Wydawnictwo
Iskry
ISBN
978-83-244-0082-9
Charakterystyczny głos Jerzego
Waldorffa, dobiegający z radiowych głośników rozpoznawali
wszyscy. Podobnie jak kolejne jamniki o imieniu Puzon, które
towarzyszyły mu w programach telewizyjnych. Poświęcone muzyce
klasycznej felietony i książki, które pisał, były powszechnie
czytane dla ich niepowtarzalnego stylu, świadomie archaicznego
języka i anegdot z przedwojennej Polski, skazanej w Peerelu na
zapomnienie.
Dziś jego głos istnieje już tylko na
taśmach radiowych i telewizyjnych; tygodniki, w których publikował
felietony pożółkły w archiwalnych zszywkach, a książki
spoczywają w bibliotekach. Dzięki Mariuszowi Urbankowi możemy znów
poczuć jak wspaniałą osobą był Jerzy Waldorff, społecznik,
krytyk muzyczny, pisarz, publicysta.
Przyszedł na świat 4 maja 1910 roku w
majątku Kościelna Wieś na Kujawach (choć część biografii
miejsce jako urodzenia podawana jest Warszawa) jako Jerzy Preyss.
Stanowił główne źródło informacji na temat swojej rodziny.
Pochodził z bardzo starej szlachty, ale nigdy nie twierdził, że
jest arystokratą, mimo tego tytuł barona przylgnął do niego na
stałe. Pieczętował się herbem Nabram – inna nazwa Waldorff i
stąd wziął się pomysł na zmianę nazwiska (1953).
Jerzy Waldorff z kolejnym Puzonem (fot. Janusz Sobolewski)
Zdaję sobie sprawę, że wielu z was,
którzy będziecie czytać moje słowa, nie pamięta Jerzego
Waldorffa. Ja pamiętam. Był wyjątkowym człowiekiem o ogromnej
kulturze. Zwracał na siebie uwagę i nie dało się go pomylić z
nikim innym, zwłaszcza jego głosu i sposobu w jaki się wysławiał.
Jeżeli traficie kiedyś na archiwalne nagrania, to nie wahajcie się
ani chwili. Gwarantuję, że nie będziecie żałować.
Oprócz tego, że był pisarzem,
felietonistą i krytykiem muzycznym, był też prężnie działającym
działaczem społecznym. To dzięki niemu zostały uratowane od
zniszczenia i zapomnienia zabytkowe nagrobki na Starych Powązkach w
Warszawie. Do dzisiaj pamiętam jak kwestował ze skarbonką w ręku
na tym cmentarzu, a wraz z nim wielu znanych ludzi sceny i
osobistości świata kultury. To za jego sprawą została wykupiona
willa Karola Szymanowskiego „Atma” w Zakopanem i zorganizowano w
niej muzeum kompozytora. To ona stał za tym, żeby postawić pomniki
ludziom, którzy w 1918 roku przynieśli Polsce niepodległość:
Ignacemu Janowi Paderewskiemu i Józefowi Piłsudskiemu. A wszystko
po to, żebyśmy pamiętali, bo jak powtarzał Waldorff za Norwidem:
Ojczyzna – to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć – tracą
życie. Za najważniejszą rolę
w swoim życiu uważał tę, którą sam wybrał – strażnika
narodowej pamięci.
Jak
napisałam wcześniej przylgnął do niego tytuł baron i prawdę
mówiąc, tak też napisał z biografii autor: Jeśli ktoś
w PRL miał przypominać barona: postawą, językiem, manierami i
wyniosłą niezależnością, to właśnie Jerzy Waldorff. A
wspominając go hrabina Anna Branicka-Wolska, powiedziała: Dla
mnie jest arystokratą, choćby nie miał na to dokumentów.
Arystokracja ducha nie potrzebuje takiego potwierdzenia.
Nie był mu również obcy humor. W jednym z
ostatnich felietonów w Polityce, napisał:
Zbywszy krytyka obowiązki
muszę teraz szparko na Powązki,
gdzie przecie lepiej spocząć na
tumbie
niźli się pętać po tym gumnie,
co się w ojczyźnie sztuką zwie.
Wielmożna Śmierci, pospiesz się!
Trzy lata przed śmiercią, w 1996 roku,
został wybrany Warszawiakiem Stulecia. Zmarł 29 grudnia 1999 roku w
Warszawie. Kiedy odszedł okazało się, że zostawił po sobie
jeszcze jedno przesłanie, o tym, że prawdziwe uczucie może mieć
różne oblicza i o potrzebie tolerancji dla odmienności. Jerzy
Waldorff sześćdziesiąt jeden lat spędził w związku z tancerzem
Mieczysławem Jankowskim, którego ustanowił swoim spadkobiercą. Po
śmierci Jankowskiego znów są razem.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku –
9/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla siebie – 3 cm; Olimpiada
czytelnicza – 348 stron; Trójka e-pik - „ludzie, których
powinieneś znać, bo...”; Tygodniowe wyzwania książkowe –
203.; Wielkobukowe bingo – biografia; WyPożyczone
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz