Katarzyna
Zalecka-Wojtaszek
Kąkol
Wydawnictwo
Attyka
ISBN
978-83-89487-61-2
Katarzyna
Zalecka-Wojtaszek urodziła się w Gliwicach w 1988 roku. Jak o sobie
napisała na swojej stronie, wychowała się na Harrym Potterze,
Tolkienie i Opowieściach z Narnii. Pisze od dziecka, w wolnych
chwilach i dla przyjemności. W latach 2010-2014 działała w
dwumiesięczniku Qfant, gdzie zajmowała się recenzowaniem powieści.
Uwielbia ksiazki, czarną herbatę i podróże. Kąkol to jej
książkowy debiut.
W wiosce skrytej pośród lasów żyje samotnie młoda kobieta, Francesca. Jest uzdrowicielką, która w swej pracy korzysta nie tylko z pomocy ziół, ale także ze szczególnych, wrodzonych zdolności, nazywanych przez nią Darem. Pewnego dnia do osady, w której mieszka dziewczyna, przybywa nowy ksiądz. Ku swemu zdumieniu Francesca rozpoznaje w nim byłego narzeczonego, Simona.
To początek tej króciutkiej opowieści,
snutej przez początkującą pisarkę, która zabiera nas do
maleńkiej miejscowości, a raczej wioski Ox, gdzieś we Francji.
Mamy XVII wiek, okres, gdy posądzane o czarostwo osoby (zwłaszcza
kobiety) płonęły na stosach. Według książki Młot na
czarownice, która stanowiła pewnego rodzaju „biblię” dla
łowców czarownic, czary były uprawiane przede wszystkim przez
kobiety, które miały być bardziej do tego przystosowane przez
naturę oraz posiadać mniejszą wiarę. Kobiety także były ponoć
bardziej podatne na zakusy Szatana. Prawie każda wieś, sioło,
osada miała swoją zielarkę czy uzdrowicielkę. One to stawały się
ofiarami łowców i inkwizytorów. Jedną z takich kobiet jest piękna
Francesca. Ludzie się jej boją, ale każdy, gdy mu coś dolega,
przychodzi do niej po pomoc. A ona w miarę swoich możliwości
leczy, odbiera porody, warzy maści, nalewki i inne specyfiki. Kiedy
one nie pomagają sięga po Dar, który uważa za Boże
błogosławieństwo.
Simon był kiedyś narzeczonym Franceski.
Ale odszedł. Po śmierci ojca i opuszczeniu dziewczyny, przywdziewa
sutannę. Teraz jednak wrócił do Ox, gdyż od dłuższego czasu
niepokoiły go dziwne sny i wizje z nią w roli głównej. Prawie w
każdym młoda kobieta jest torturowana lub palona na stosie. Mimo iż
nie ma już do niej żadnych praw, zdaje sobie sprawę, że nie jest
mu ona obojętna. Wraz ze swoim przyjacielem, malarzem, postanawia
sprawdzić, co się dzieje w ich rodzinnej wiosce. Minęło kilka
lat, każdy się zmienił. Dominique zmężniał, stał się nieźle
radzącym sobie malarzem, nie zostało nic z nieśmiałego,
wstydliwego chłopca, którym kiedyś był. Jednak nigdy nie
zapomniał o swojej pierwszej, młodzieńczej miłości, Francesce. W
tym momencie możecie zadawać sobie pytania: Co zrobi Francesca? Czy
uda się dwóm młodym zakochanym mężczyznom uratować
uzdrowicielkę?
Zaciekawić może niejedną osobą tytuł
tej historii – Kąkol. Przecież kąkol to zwykły chwast. Ale
kąkol był, a być może i jest do tej pory uważany za roślinę
diabelską, która miała przyciągać pioruny; a jej obecność na
polach wskazywała na nawiedzonych gospodarzy. To trująca roślina,
choć zmieszana z innymi ziołami staje się cennym składnikiem
mikstur. Jedynym pożytkiem z tego chwastu była możliwość użycia
go jako materiału palnego. Ale na małą chwilkę odeszłam od
tematu. Może jednak nie tak znowu do końca. Kąkol z czarownicami
ma sporo wspólnego.
Kąkol jest interesującą książką,
choć niestety nie mogę powiedzieć, że genialną. Ale przecież
jest to dopiero pierwsza powieść Katarzyny Zaleckiej-Wojtaszek.
Myślę, że potrzeba troszkę czasu żeby kolejne historie
wychodzące spod pióra tej młodej pisarki były lepsze i zaczęły
zachwycać. Historia opowiedziana jest dobrze i ciekawie, nie ma luk
i nie nudzi. Jednak brakuje w niej tła. Nie ma opisów, a więc
trudno sobie cokolwiek wyobrazić. Lubię, gdy pisarz daje upust
swojej wyobraźni, na przykład taka J.K. Rowling, która w końcu
jest jedną z ulubionych pisarek autorki. W cyklu o Harrym Potterze,
na którym się wychowała nie brak szczegółów i wszystko świetnie
układa się w gotowe obrazy. Kąkol pozostawia duży niedosyt.
Prawdę mówiąc nie potrafiłam „namalować” w swoim umyśle
tego o czym czytałam.
Kąkol porusza tematykę, która lubię,
choć przyznacie, że jest wstrząsająca i okrutna. Zapoznałam się
w swoim długim życiu z niejedną książką o czarownicach i niestety
dla Kąkola, były lepsze. Jednak muszę zwrócić uwagę na fakt, iż
ta powieść jest debiutem i moim skromnym zdaniem daje nadzieję na
kolejne, lepsze książki w przyszłości. A ponieważ opowieść
pani Katarzyny, według mnie, ma otwarte zakończenie, więc być
może będziemy mieli okazję spotkać się jeszcze raz z tymi samymi
bohaterami, a może nie...
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2019 roku – 84/120, Czytam, bo polskie, Czytamy
nowości, Oflagowani – czarny, Olimpiada czytelnicza – 240 stron,
Pod hasłem, Mierzę dla siebie – 1,3 cm, Trójka e-pik –
książka, której tytułem jest jedno słowo, Zatytułuj się 3, W
200 książek dookoła świata - Polska
Nie wiedziałam, że kąkol to taka "zła" roślina. Książka mnie interesuje ze względu na tematykę.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo zła, ale w małych ilościach i z innymi roślinami jest lekarstwem.
UsuńWiedziałam, że ta książka Cię zainteresuje :)
Ciekawa tematyka, może się skuszę 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
Też uważam, że interesująca :)
Usuń