wtorek, 10 września 2019

Kąkol - Katarzyna Zalecka-Wojtaszek


Katarzyna Zalecka-Wojtaszek
Kąkol
Wydawnictwo Attyka
ISBN 978-83-89487-61-2



Katarzyna Zalecka-Wojtaszek urodziła się w Gliwicach w 1988 roku. Jak o sobie napisała na swojej stronie, wychowała się na Harrym Potterze, Tolkienie i Opowieściach z Narnii. Pisze od dziecka, w wolnych chwilach i dla przyjemności. W latach 2010-2014 działała w dwumiesięczniku Qfant, gdzie zajmowała się recenzowaniem powieści. Uwielbia ksiazki, czarną herbatę i podróże. Kąkol to jej książkowy debiut.
W wiosce skrytej pośród lasów żyje samotnie młoda kobieta, Francesca. Jest uzdrowicielką, która w swej pracy korzysta nie tylko z pomocy ziół, ale także ze szczególnych, wrodzonych zdolności, nazywanych przez nią Darem. Pewnego dnia do osady, w której mieszka dziewczyna, przybywa nowy ksiądz. Ku swemu zdumieniu Francesca rozpoznaje w nim byłego narzeczonego, Simona.

To początek tej króciutkiej opowieści, snutej przez początkującą pisarkę, która zabiera nas do maleńkiej miejscowości, a raczej wioski Ox, gdzieś we Francji. Mamy XVII wiek, okres, gdy posądzane o czarostwo osoby (zwłaszcza kobiety) płonęły na stosach. Według książki Młot na czarownice, która stanowiła pewnego rodzaju „biblię” dla łowców czarownic, czary były uprawiane przede wszystkim przez kobiety, które miały być bardziej do tego przystosowane przez naturę oraz posiadać mniejszą wiarę. Kobiety także były ponoć bardziej podatne na zakusy Szatana. Prawie każda wieś, sioło, osada miała swoją zielarkę czy uzdrowicielkę. One to stawały się ofiarami łowców i inkwizytorów. Jedną z takich kobiet jest piękna Francesca. Ludzie się jej boją, ale każdy, gdy mu coś dolega, przychodzi do niej po pomoc. A ona w miarę swoich możliwości leczy, odbiera porody, warzy maści, nalewki i inne specyfiki. Kiedy one nie pomagają sięga po Dar, który uważa za Boże błogosławieństwo.

Simon był kiedyś narzeczonym Franceski. Ale odszedł. Po śmierci ojca i opuszczeniu dziewczyny, przywdziewa sutannę. Teraz jednak wrócił do Ox, gdyż od dłuższego czasu niepokoiły go dziwne sny i wizje z nią w roli głównej. Prawie w każdym młoda kobieta jest torturowana lub palona na stosie. Mimo iż nie ma już do niej żadnych praw, zdaje sobie sprawę, że nie jest mu ona obojętna. Wraz ze swoim przyjacielem, malarzem, postanawia sprawdzić, co się dzieje w ich rodzinnej wiosce. Minęło kilka lat, każdy się zmienił. Dominique zmężniał, stał się nieźle radzącym sobie malarzem, nie zostało nic z nieśmiałego, wstydliwego chłopca, którym kiedyś był. Jednak nigdy nie zapomniał o swojej pierwszej, młodzieńczej miłości, Francesce. W tym momencie możecie zadawać sobie pytania: Co zrobi Francesca? Czy uda się dwóm młodym zakochanym mężczyznom uratować uzdrowicielkę?

Zaciekawić może niejedną osobą tytuł tej historii – Kąkol. Przecież kąkol to zwykły chwast. Ale kąkol był, a być może i jest do tej pory uważany za roślinę diabelską, która miała przyciągać pioruny; a jej obecność na polach wskazywała na nawiedzonych gospodarzy. To trująca roślina, choć zmieszana z innymi ziołami staje się cennym składnikiem mikstur. Jedynym pożytkiem z tego chwastu była możliwość użycia go jako materiału palnego. Ale na małą chwilkę odeszłam od tematu. Może jednak nie tak znowu do końca. Kąkol z czarownicami ma sporo wspólnego.


Kąkol jest interesującą książką, choć niestety nie mogę powiedzieć, że genialną. Ale przecież jest to dopiero pierwsza powieść Katarzyny Zaleckiej-Wojtaszek. Myślę, że potrzeba troszkę czasu żeby kolejne historie wychodzące spod pióra tej młodej pisarki były lepsze i zaczęły zachwycać. Historia opowiedziana jest dobrze i ciekawie, nie ma luk i nie nudzi. Jednak brakuje w niej tła. Nie ma opisów, a więc trudno sobie cokolwiek wyobrazić. Lubię, gdy pisarz daje upust swojej wyobraźni, na przykład taka J.K. Rowling, która w końcu jest jedną z ulubionych pisarek autorki. W cyklu o Harrym Potterze, na którym się wychowała nie brak szczegółów i wszystko świetnie układa się w gotowe obrazy. Kąkol pozostawia duży niedosyt. Prawdę mówiąc nie potrafiłam „namalować” w swoim umyśle tego o czym czytałam.

Kąkol porusza tematykę, która lubię, choć przyznacie, że jest wstrząsająca i okrutna. Zapoznałam się w swoim długim życiu z niejedną książką o czarownicach i niestety dla Kąkola, były lepsze. Jednak muszę zwrócić uwagę na fakt, iż ta powieść jest debiutem i moim skromnym zdaniem daje nadzieję na kolejne, lepsze książki w przyszłości. A ponieważ opowieść pani Katarzyny, według mnie, ma otwarte zakończenie, więc być może będziemy mieli okazję spotkać się jeszcze raz z tymi samymi bohaterami, a może nie...

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2019 roku – 84/120, Czytam, bo polskie, Czytamy nowości, Oflagowani – czarny, Olimpiada czytelnicza – 240 stron, Pod hasłem, Mierzę dla siebie – 1,3 cm, Trójka e-pik – książka, której tytułem jest jedno słowo, Zatytułuj się 3, W 200 książek dookoła świata - Polska

4 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że kąkol to taka "zła" roślina. Książka mnie interesuje ze względu na tematykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo zła, ale w małych ilościach i z innymi roślinami jest lekarstwem.
      Wiedziałam, że ta książka Cię zainteresuje :)

      Usuń
  2. Ciekawa tematyka, może się skuszę 😊
    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń