Maciej Hen
Deutsch dla
średniozaawansowanych
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-06878-6
Macieja Hena znam już od
ładnych paru lat dzięki jego poprzedniej powieści Solfatara
(w tym miejscu miał być link, ale przepadły blogi onetowskie).
Tamta historia, osadzona w czasach epoki baroku przypadła mi do
gustu, więc pojawienie się nowej książki Hena, na którą
przyszło czekać cztery lata, stanowiło dla mnie spore wydarzenie
literackie. Deutsch
dla średnio-zaawansowanych
jest dowodem na to, że niedaleko pada jabłko od jabłoni i syn na
pewno nie gorzej od ojca włada piórem. Za Solfatarę
autor
otrzymał Nagrodę Literacką im. Witolda Gombrowicza, a także
znalazł się w finale Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus.
Tym razem słowa uznania także się należą, książka zbiera dobre
recenzje (nawet od Dariusza Nowackiego w “Książkach. Magazynie do
czytania”, więc w przyszłym roku może uda się zgarnąć kilka
nagród.
Głównym bohaterem powieści
jest Marek Deutsch, z talentu artysta-plastyk, a z zawodu obecnie
stróż otwierający bramę i patrzący w ekrany monitoringu. Marek
ma sześćdziesiąt trzy lata, trzy byłe żony i dwie córki oraz
cztery złote oszczędności. W skrócie, Marek to typowy życiowy
przegryw z aspiracjami na coś więcej. Pewnego dnia kontaktuje się
z nim znana kancelaria adwokacka, proponując mu odzyskanie kawałka
gruntu w Rumunii, który należał do kogoś z przodków bohatera.
Jednak by sprawa mogła ruszyć z miejsca, Deutsch musiałby wyruszyć
w podróż na poszukiwanie własnych korzeni i zdobyć dokumenty
poświadczające jego pokrewieństwo z właścicielem ziemi na
Bukowinie. Dodatkowo mecenasi twierdzą, że Marka łączą pewne
koligacje rodzinne z dawno niewidzianym znajomym. Zdradzić więcej
nie mogę, bo każdy spojler mógłby popsuć przyjemność z
lektury, wierzcie mi jednak, że z każdym rozdziałem odsłania się
coraz więcej kart, a zakończenie jest naprawdę zaskakujące.
Deutsch dla
średniozaawansowanych to
powieść będąca z jednej strony podróżą sentymentalną w głąb
wspomnień głównego bohatera, a z drugiej poszukiwaniem źródeł
własnego rodu i zrozumienia swojej tożsamości. Książka Hena, jak
mi się wydaje, poza dostarczeniem sporej dawki rozrywki, stanowi
cenną lekcję dla czytelnika, zwłaszcza tego pochodzącego z Europy
Środkowej i Wschodniej, gdzie losy wielu rodzin na przestrzeni
pokoleń dokonywały zaskakujących wolt. Czy możemy być
stuprocentowo pewni swojego pochodzenia, skoro całe narody mieszały
się ze sobą, zmieniając miejsce do życia, często przymusowo?
Skąd możemy mieć pewność, że w naszych żyłach nie płynie
ukraińska, żydowska, rumuńska czy jakakolwiek inna krew? Po
wszystkich migracjach, przesiedleniach i wojnach wszyscy jesteśmy
stąd, choć różni nas język czy tradycja. Pozwolę sobie
przywołać myśl powtarzaną w powieści kilkakrotnie: skoro każdy
ma dwoje rodziców, czworo dziadków, ośmioro pradziadków itd., to
musimy dojść do wniosku, że wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy ze
sobą spokrewnieni. A skoro tak, to po co tworzyć sztuczne podziały?
Powieść Macieja Hena
śmiało polecam szerokiemu gronu czytelników, ponieważ powinna
zainteresować zarówno amatorów kryminalnych zagadek oraz tych,
którzy poprzez lekturę chcą poszerzyć swoje horyzonty. Styl Hena
jest niezwykle przystępny, czasami wydawało mi się, że może
nazbyt przystępny, przez co powieść staje się aż za prosta w
odbiorze; dzięki potocznemu językowi i sporej ilości dialogów, a
także partiom narracyjnym okraszonym ciekawostkami i anegdotami
książkę pochłania się w zastraszającym tempie, połykając
rozdział za rozdziałem. Największym jednak atutem powieści Hena
jest wykreowany przez niego bohater; Marek, będący rówieśnikiem
autora, jest człowiekiem obeznanym w kulturze i mającym szeroką
wiedzę, a przy tym empatycznym, otwartym na innych i serdecznym
gościem, którego trudno nie polubić. Serdecznie polecam wam
Deutscha
dla średniozaawansowanych,
na jesienne wieczory może okazać się pozycją idealną, a
niektórych być może zachęci do nieplanowanej podróży życia.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2019 roku – 88/120; Czytam, bo polskie; Czytamy
nowości; Łów słów – awans; Olimpiada czytelnicza – 544
stron; Pod hasłem; Mierzę dla siebie – 3,5 cm; W 200 książek
dookoła świata - Polska
Chyba dam szansę temu autorowi 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
To moja druga książka autora i druga dobra, więc polecam :)
UsuńBardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń