Autor
– Sally Thorne
Tytuł
– Wredne igraszki
Tytuł
oryginału – The Hating Game
Przekład
– Katarzyna Karłowska
Dom Wydawniczy Rebis
ISBN
978-83-8062-172-5
Nieprawdopodobnie zabawny i seksowny romans biurowy, który opowiada o tej cienkiej, subtelnej linii, która dzieli nienawiść od miłości.
Chyba
poznaliście mnie już na tyle, żeby wiedzieć, że niezmiernie (a
nawet prawie wcale) rzadko sięgam po romanse. Jakoś się za bardzo
nie lubimy. Ale opis powieści Sally Thorne przypominał mi filmy z
gatunku komedia romantyczna. Prawdę mówiąc nie miałam żadnych
oczekiwań, bo ani tytuł, ani autorka nie była mi znane. I chyba
tak jest dobrze, bo byłam przygotowana na wszystko.
Sally
Thorne mieszka w Australii. Po godzinach pracy zamyka się w swoim
barwnym, fikcyjnym świecie. Wierzy, że miłośniczki romansów w
każdej książce szukają uczuć jeszcze bardziej intensywnych niż
je znalazły w poprzedniej, a nie jest to łatwe...
Bohaterami
powieści Wredne igraszki są Lucy Hutton i Joshua Templeman. Pracują
razem i są asystentami prezesa, przez co spotykają się codziennie
i często muszą ze sobą współpracować. Wraz z pojawieniem się
szansy na awans, dla jednego z nich, zaczyna się walka o "stołek".
I musicie mi uwierzyć na słowo – miło nie będzie, tym bardziej,
że Lucy i Joshua się zwyczajnie nie lubią. Nie, nie lubią, oni
się nienawidzą. Ale jak powszechnie wiadomo między nienawiścią a
miłością jest maleńka, często prawie niezauważalna granica.
Lucy
i Joshua. Trudno o bardziej różne osoby i charaktery. On jest
formalny, chłodny, sztywny. Ona słodka, ujmująca, sympatyczna,
lubiana. On duży, a ona malutka jak Smerfetka (bo Lucy bardzo lubi
maleńkie niebieskie Smerfy). Z nią każdy by się zaprzyjaźnił, a
jego najchętniej kopnął w kostkę. Ale jak wszyscy wiedzą
przeciwieństwa się przyciągają.
I
do tej pory było nawet w porządku, już zaczynała mi się podobać
ta książka. Ale... Zawsze musi być jakieś ale. Zwłaszcza wtedy,
gdy za romans bierze się osoba, która z gruntu romansów czytać
nie lubi. Na całe szczęście nie jest to kolejny tani i powtarzalny
harlequin, bo tego bym po prostu nie zniosła. Autorka zaserwowała
nam kilka zabawnych sytuacji i trochę humorystycznych dialogów,
lecz gdy zaczyna dochodzić do głosu uczucie robi się słodko (jak
dla mnie za słodko). Zdecydowanie byłoby bardziej interesująco,
gdyby dłużej ze sobą „walczyli” i pokazywali pazurki, ale w
końcu to jednak romans.
Wredne
igraszki to książka napisana poprawnie i wierzę w to, że wielu
czytelniczkom przypadnie do gustu. Mnie oczywiście nie do końca
przekonała i teraz mam już pewność, że jest to taki gatunek
literacki, po który nie powinnam wyciągać ręki. Jak to bywa w tego
typu literaturze bohaterowie nie są najbardziej błyskotliwi, a
niekiedy ma się wrażenie, że czyta się o uczniach szkoły
podstawowej (pierwsze klasy) nie o dorosłych i odnoszących sukcesy
w pracy. No, ale może się niepotrzebnie czepiam – w końcu co ja
tam wiem o romansach. Co tu dużo pisać, taki sobie romans biurowy,
bez zbytniego polotu.
Wredne
igraszki to lektura dla mniej wymagających czytelniczek (celowo
piszę czytelniczek, bo nie sądzę, żeby książka znalazła
odbiorców u płci przeciwnej). Plusem jest to, że powieść jest
lekko i zabawnie napisana, więc czyta się ją szybko. Ale to za mało, żeby miało to książkę
uratować przed krytyką. Uważam, że historia jest trochę
naciągana i ogólnie dość słaba. Absolutnie nie wnosi nic nowego
i nie pozostawia po sobie żadnego śladu. Jestem pewna, że po
odłożeniu na półkę od razu o niej zapomnę. Nie polecam osobom,
które szukają czegoś więcej niż taniej rozrywki.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2018 roku – 85/100, Czytelnicze igrzyska, Grunt to
okładka, Olimpiada czytelnicza – 424 stron, Przeczytam 52 książki
w 2018 roku – 85/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,8 =
11,4 cm, W 200 książek dookoła świata – Australia, Wyzwanie
Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze Wiedźmy – przymiotnik,
Zatytułuj się 2 - T
Po takie niewymagające książki lubię czasem sięgnąć w jesienne wieczory :) pozwalają się odstresować :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, ale niestety nie mają większej wartości.
UsuńDobrze wiedzieć, bo już miałam zamawiać książkę w bibliotece.
OdpowiedzUsuńZamów, może tylko ja mam taki "spaczony" gust - po prostu nie bardzo mi po drodze z romansami.
Usuń