Autor
– Lucinda Riley
Tytuł
– Sekret listu
Tytuł
oryginału – The Love Letter
Przekład
– Paweł Lipszyc, Anna Esden-Tempska
Wydawnictwo
Literackie
ISBN
978-83-8125-276-8
Lucinda
Riley, irlandzka pisarka, autorka powieści obyczajowych, spośród
których największą popularnością wśród czytelniczek na całym
świecie cieszą się Dom orchidei oraz cykl Siedem Sióstr. Od 1982
roku Lucinda próbowała swoich sił jako aktorka, występując w
teatrze i grając w produkcjach telewizyjnych. Pod swoim prawdziwym
nazwiskiem Lucinda Edmonds napisała osiem książek. Postanowiła
zrobić sobie krótką przerwę, po której powstała powieść Dom
orchidei. To była pierwsza książka, z której Riley była
zadowolona. Każda kolejna od tego momentu trafiała na światowe
listy bestsellerów.
Śmierć wielkiego aktora Jamesa Harrisona wywołuje poruszenie nie tylko w Wielkiej Brytanii. Dziennikarka Joanna Haslam, idąc na nabożeństwo żałobne, w którym ma uczestniczyć wiele słynnych osób, liczy na smakowite kąski mogące poprawić jej pozycję w redakcji. Tymczasem uwagę dziennikarki odciąga pewna staruszka, uniemożliwiając jej polowanie na sensację.
Rozczarowana Joanna nie ma pojęcia, że dzięki nieznajomej otwiera się przed nią szansa na odsłonięcie długo skrywanej tajemnicy, która może wstrząsnąć monarchią. I nie wie, że są ludzie, którzy nie cofną się przed niczym, żeby tylko nie dopuścić, aby pewien napisany przed laty list miłosny wpadł w niepowołane ręce.
James
Harrison był przez całe życie w posiadaniu pewnego listu, którego strzegł jak oka w głowie. Po jego śmierci rozpętuje się
prawdziwe piekło, bo każdy, dosłownie każdy chciałby ten list
dostać w swoje ręce. Joanna Hastam staje przed możliwością
rozwikłania jednej z najpilniej strzeżonych tajemnic ubiegłego
wieku, z którą związek ma... monarcha brytyjski.
Powieści
Lucindy Riley charakteryzują się lekkością pióra, dużą
wyobraźnią uzupełnioną o wiedzę historyczną oraz precyzyjność
i drobiazgowość opisów. Nie wiem, jak jest z innymi czytelnikami,
ale w moim przypadku kartki same się przewracają, a lektura książki
nie zajmuje wiele czasu – prawdę mówiąc czyta się
błyskawicznie. Poza tym każdą książkę Riley biorę w ciemno i jeszcze się nie zawiodłam.
Bardzo
dobrze wykreowani bohaterowie, robią wrażenie jakby za moment mieli
wyjść z kart książki i wpaść do mnie na herbatkę (przynajmniej
takie jest moje wrażenie). Nie sposób nie polubić, choć trochę,
Joanny z tym jej dziennikarskim nosem, który lubi wtykać tam, gdzie
nie powinna.
We
wcześniejszych książkach (Dziewczyna na klifie oraz trzy części
Siedmiu Sióstr) Riley ubarwiała powieść obyczajową, bardziej lub
mniej rozbudowanym wątkiem romantycznym. W Sekrecie listu dochodzi
nam jeszcze wątek kryminalny, po którym irlandzka pisarka porusza
się równie sprawnie.
Każda
kolejna książka Lucindy Riley to przepiękna okładka, tak jest i w
tym przypadku. Jestem pewna, że tak zwane okładkowe sroki rzucą
się na tę powieść. Wydawnictwo Albatros dołożyło wiele starań,
żeby publikacje książek Riley były idealne. Sami stwierdźcie,
czyż nie ta okładka nie cieszy oczu. A wydawnictwo po raz kolejny mnie zaskoczyło, bo oprócz książki w paczce znajdowała się puszka z herbatką Earl Grey i przepis na ciasteczka.
Ale
co ja tam o okładce. Najważniejsze jest to co czai się między
okładkami. A zawartość jest doprawdy zacna. Na ponad pięciuset
stronach jesteśmy świadkami nieprzewidywalnej, wciągającej,
pełnej intryg i tajemnic historii. Lektura absorbuje od pierwszych
stron i tak już zostaje do samego końca. Irlandka tym razem daje
nam wielowątkową, zajmującą, bardzo klimatyczną opowieść, z
trudnymi wyborami, zakazanymi romansami i zagmatwanymi tropami, które
autorka co jakiś czas nam podrzuca..
I
choć klimat, do którego Riley nas przyzwyczaiła jest troszkę odmienny od tego, co do tej pory miałam okazję poznać, to przez
książkę płynie się z nurtem i możliwe jest zarwanie nocy.
Troszeczkę brakowało mi tutaj magii Siedmiu Sióstr, ale za to
Riley pokazała nam nową twarz. Czy lepszą? To musicie ocenić i
rozważyć sami. Ja tę Riley kupuję w całości i oczywiście Sekret listu gorąco polecam.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2018 roku – 65/100, Czytelnicze igrzyska, Dziecięce
poczytania, Łów słów – kret, list, Olimpiada czytelnicza –
512 stron, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2018 roku –
65/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,5 = 18,5 cm, W 200
książek dookoła świata – Irlandia, Wyzwanie Czytamy nowości,
Zatytułuj się 2 - R
Wszyscy mają jakieś lepsze lub gorsze wspomnienia. Niektórzy mają tajemnice pilnie strzeżone. Czasem to jest miłosny list, który ożywia wspomnienia. W realnym życiu nie lubię odgrzebywać prywatnych sekretów, ale jeśli pozwala mi na to autorka książki... Najwidoczniej chce mi coś przekazać, a ja nie mogę jej zawieść :) Dziękuję za bardzo ciekawą propozycję i świetną recenzję. Pozdrawiam, Zdzisław www.krainslowa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję i twórczość Lucindy polecam, choć niektórzy są zdania, że pisze tylko dla kobiet.
UsuńMnie do tej autorki nie ciągnie wcale, choć mogłabym łatwo zdobyć wszystkie jej książki :D Ale ma śliczne okładki!
OdpowiedzUsuńOkładki cudowne. Może gdybyś przeczytała jedną książkę, to byś zmieniła zdanie.
UsuńPiękna przesyłka. A różnorodność wątków do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńI słusznie Marto :)
UsuńJa jeszcze nie miałam okazji poznać twórczości autorki:-)
OdpowiedzUsuńMoże nadszedł już czas :) Proponuję pierwszą część cyklu Siedem Sióstr.
Usuń