czwartek, 9 czerwca 2016

Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie - Jessica Knoll

Autor – Jessica Knoll
Tytuł – Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie
Tytuł oryginału – Luckiest Girl Alive
Przekład – Dorota Pomadowska
ISBN 978-83-240-3555-7

Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie
Jej doskonałe życie jest doskonałym kłamstwem. 
W szkole średniej Ani FaNelli zetknęła się z okrucieństwem, do jakiego są zdolne tylko nastolatki. W dorosłym życiu robi wszystko, by wymyślić siebie na nowo. Z impetem realizuje skrupulatnie przemyślany plan: prestiżowa praca, designerskie ubrania i przystojny narzeczony z arystokratycznym nazwiskiem. 
Ani jest już bardzo blisko celu. Wtedy pojawia się propozycja udziału w filmie dokumentalnym o tym, co wydarzyło się w szkole 14 lat wcześniej. 
Jest jednak coś, o czym wie tylko Ani. Niebezpieczny sekret, który może wiele zmienić. Czy najszczęśliwsza dziewczyna na świecie odkryje przed światem mroczną tajemnicę?
Poznajcie TifAni FaNelli, lat prawie dwadzieścia dziewięć. Kiedyś mówiono na nią Tif albo TifAni, dzisiaj jednak zdecydowanie woli, by zwracać się do niej Ani. Ma wszystko, o czym może marzyć młoda kobieta z przerostem ambicji: prestiżowa praca w niemniej prestiżowym czasopiśmie, wygodne mieszkanko w sercu Nowego Jorku, drogie i modne ciuchy oraz bajecznie bogaty narzeczony. Ale najszczęśliwsza dziewczyna na świecie, za jaką jest postrzegana, taka znowu szczęśliwa nie jest. A skrzętnie skrywane tajemnice są jak rysa na jej doskonałym w każdym calu życiu.
Spędziłam kilka przyjemnych lat, żeby znaleźć się w miejscu, w którym teraz jestem – narzeczony ze świat finansjery, przejście na „ty” z hostessą w Locanda Verde, najnowszu model torebki Chloé, zawieszony na nadgarstku (co prawda nie jest to Céline, ale lepsze to, niż paradowanie z monstrualnej wielkości torbą od Louisa Vuittona, tak jakby to był jakiś ósmy cud świata).
Ani jest narratorką tej opowieści, snutej wolno, sennie, a czasem po prostu nudnie. Muszę przyznać, że ostatnio często natykam się na powieści, które czyta mi się ciężko. Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie należy do tych książek, które przez pierwszą połowę mnie usypiały i nie potrafiłam wciągnąć się w opowiadaną historię. Po magicznej granicy połowy powieści, naprawdę wczytałam się i zaczytałam. Książkę więc powinnam oceniać, nie jak jedną, ale jak dwie oddzielne opowieści. Pierwsza jest dla wytrwałych, którzy wiedzą, że dalej może być tylko lepiej. Druga napisana jest jak rasowa powieść obyczajowa z elementami thrillera i sensacji. Powinnam teraz napisać: wybierajcie. Niestety, słabą pierwszą część też trzeba przeczytać.
Opowiedziałam Luke’owi o tamtej nocy, kiedy był we mnie po uszy zakochany, co jest jedyną okazją do zwierzania się komukolwiek ze swoich wstydliwych tajemnic – gdy jakaś osoba szaleje na twoim punkcie do tego stopnia, że postrzega hańbę jako coś ujmującego. Każdy kolejny pikantny sprawiał, że jego oczy robiły się coraz większe i jakoś jeszcze bardziej senne, jakby to było za dużo do przyjęcia z pierwszym razem, jakby chciał przyswoić resztę później.
Poprzyczepiałam się, ale na tym nie koniec. Moim największym zarzutem, choć pewnie nie dla każdego, jest całkowity brak sympatii do głównej bohaterki. Chociaż brak sympatii to mało powiedziane. Ja od pierwszych stron po prostu znielubiłam Ani. I im dłużej czytałam, tym było gorzej. Nie chciałabym mieć takiej przyjaciółki. Ci z was, którzy odczuwają podobnie będą wiedzieli o czym mówię. Ale przecież nie każdego bohatera literackiego trzeba lubić, a niektórzy nas po prostu, zwyczajnie mierżą.

Na podstawie Najszczęśliwszej dziewczyny na świecie ma powstać film, producentów Zaginionej dziewczyny i Dzikiej drogi. Ja już w tej chwili zastanawiam się kogo obsadzą w roli TifAni. Przeglądam w głowie wszystkie aktorki, których nie darzę specjalną sympatią, bo tylko taką osobę chciałabym widzieć jako Ani. Normalną koleją rzeczy wolałabym, aby nie była to aktorka, którą lubię, bo to zakłóci mi odbiór filmu.
Nie nocowałam w mojej sypialni z czasów dzieciństwa, odkąd byłam na studiach, a nawet wtedy zdarzało mi się to tylko sporadycznie. W lecie miałem staże, w Bostonie po pierwszym roku, w kolejnych latach w Nowym Jorku (…) W miarę jak stawałam się coraz starsza i zarabiałam coraz więcej, to było jak objawienie – naprawdę mogłam sobie pozwolić na wynajęcie pokoju w hotelu.
Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie jest debiutem Jessiki Knoll. Autorka rzuciła pracę w Cosmopolitanie, by napisać tę książkę. I chyba jej się udało, gdyż powieść w błyskawicznym tempie znalazła się na listach bestsellerów, została okrzyknięta jednym z najgorętszych debiutów roku i znalazła się wśród nominowanych do Nagrody im. Edgara Allana Poe. Nic, tylko czytać.

Reasumując, polecam Najszczęśliwszą dziewczynę na świecie. Po pierwsze dlatego, że jest to niezły debiut. Po drugie, że połowa powieści jest naprawdę dobra. Po trzecie, warto czytać gorące pozycje. I w końcu po czwarte, powstanie film, więc lepiej najpierw zapoznać się z książką.

Dziękuję

Znalezione obrazy dla zapytania znak litera nova logotyp

Książka bierze udział w wyzwaniach:

52/2016 – 90/52, Czytam opasłe tomiska – 448 = 864 strony, Historia  z trupem, Kiedyś przeczytam 2016, Motyw zdrady w literaturze, Przeczytam 100 książek w 2016 roku – 90/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,3 = 7,8 cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone 

8 komentarzy:

  1. Mimo Twoich negatywnych uwag, mam ochotę na tę książkę :) Może mnie główna bohaterka przypadnie do gustu? Bo inaczej rzeczywiście może być ciężko podczas czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można się do czegoś przyczepić, ale książka warta jest poznania :)

      Usuń
  2. Miałam podobne do Ciebie odczucia. Pierwsza część totalnie mnie nudziła, więc odstawiłam ksiżżkę na bok i wróciłam do niej po kilku tygodniach. Potem w kilka godzin totalnie ją pochłonęłam! Ja również od początku nie lubiłam Ani- była dla mnie zbyt zarozumiała, skupiona na sobie i bogactwie oraz bardzo oziębła emocjonalnie. Kiedy poznałam jej wstrząsającą historię zaczęłam jej współczuć i nieco rozumieć dlaczego jest taka, a nie inna. Najbardziej denerwowała mnie także reakcja jej rodziny, a zwłaszcza matki, która uważała Ani za winną tego, co jej zrobiono.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jakoś nie potrafiłam tak szczerze jej współczuć. Może to ze mną jest coś nie tak.

      Usuń
  3. Ciekawe co to za sekret...

    A w szkole potrafi być ciężko, a rówieśnicy bezlitośni

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogłabym się skusić, ale liczę się z tym, ze może nie wpaść w mój gust.

    Pozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do siebie ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę na półce, więc na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń