piątek, 25 lutego 2022

Świat po powodzi - Kassandra Montag

 

Kassandra Montag

Świat po powodzi

After the Flood

tłumaczenie Janusz Maćczak

HarperCollins Polska

ISBN 978-83-276-4324-7

Niezmiernie rzadko sięgam po powieść postapokaliptyczną, a do takich należy zaliczyć debiut Kassandry Montag. Każdy inaczej w głowie wyobraża sobie koniec świata i to co może go poprzedzać. Widać to choćby w twórczości pisarzy i twórców filmowych, którzy prześcigają się żeby nas straszyć ciągle nowymi i coraz okropniejszymi wizjami. W Świecie po powodzi nie będziecie się bać, nie ma tutaj też żadnych mutantów czy dzikich zwierząt rozrywających nam gardła, nie ma również ataku zombie. A co jest, spytacie? Spokojnie, o tym za chwilę.


Powinnam chyba zacząć od tego, że powieść Montag nie przypomina żadnego postapo z jakim miałam styczność do tej pory. Nie było tego wiele, ale kilka książek z serii Fabryczna Zona, Bastion Stephena Kinga, Łabędzi śpiew Roberta McCammona, Droga Cormaca McCarthy’ego, opowiadania Dziwna pogoda Joe’go Hilla. Jakiś ogląd mam, choć specjalistką nie jestem.

Nie szykujcie się więc na krwawe sceny przez całą książkę, rodem z Zombieland. Nie będzie też napierającego na gałki oczne mroku. I na pewno nikt nie będzie nerwowo obgryzał paznokci, ani wyłamywał palców ze stawów. Co zatem? Od Kassandry Montag dostajemy piękną, trochę biblijną (zależy od spojrzenia), zdecydowanie bardzo emocjonalną historię matki szukającej swojego dziecka i jeden z najgorszych scenariuszy końca świata.


Zmiany klimatyczne spowodowały podniesienie się oceanów, a woda zalała większą część ziemi. Praktycznie nic prócz szczytów się nie ostało. I to na nich koczują ocaleńcy. Druga grupa prowadzi inny rodzaj życia – na łodziach i statkach. Wyobraźcie sobie, jak by to było, gdyby przyszło nam spędzić resztę naszego życia na niewielkiej przestrzeni, ograniczonej do łodzi, gdzie nie mielibyśmy wygód do jakich przywykliśmy i różnych udogodnień. Gdzie musielibyśmy walczyć o każdy dzień, by przeżyć.


Zaczęłam pisać tę opinię dwa dni temu. Teraz kończę. Ale sytuacja na świecie diametralnie się zmieniła i już nie wydaje mi się by zmiany klimatyczne czy ekologia były w tej chwili najważniejsze. Zdaję sobie sprawę, że nie za bardzo na temat piszę, ale muszę upuścić trochę pary, bo to, co dzieje się dosłownie „za ścianą” czyli u naszych sąsiadów, może wpłynąć nie tylko na losy nasze, ale na życie ludzi na całym świecie. Wiem, że taki pojedynczy głos, jak mój, nic nie da, ale gdyby każdy od siebie coś dał, to może coś wielkiego udałoby się nam zdziałać. I choć w historii różnie między nami bywało, to teraz powinniśmy stanąć murem za Ukrainą, bo my możemy być następni.


A wracając do powieści Kassandry Montag to muszę przyznać, że lubię debiuty i zawsze daję im szansę, bo uważam, że tak trzeba. Tak trudno się wybić by zaistnieć. Debiut Montag jest interesujący i obiecujący. Książka jest naprawdę dobra i sądzę, że niejednego czytelnika, nawet jeśli nie porwie, to z pewnością zainteresuje. Amerykanka zasłużyła sobie w moich oczach na spory kredyt zaufania i pozostaje mi mieć nadzieję, że jej kolejna powieść, będzie przynajmniej tak samo dobra jak Świat po powodzi.


Montag w swej opowieści kreśli świat, w którym nikt nie miałby być gorszy, ani lepszy. Wszyscy byliby równi i każdy tak samo i z taką samą mocą walczyłby o przetrwanie. Możemy się tylko modlić (oczywiście wierzący) lub po prostu mieć nadzieję, żeby podobna fikcja nigdy nie stała się naszym udziałem, ani udziałem naszych dzieci czy wnuków. Oczywiście książkę Montag polecam i proszę nie traktujcie jej jak taniej rozrywki, tylko jak coś, co może, niestety, się ziścić.


monweg


Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Przeczytam 120 książek w 2022 roku – 20/2022; Mierzę dla siebie – 2,7 cm; 430 stron; Pod hasłem

2 komentarze:

  1. Bardzo chętnie sięgam po debiuty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skusiłabym się. Czasami czytam postapokaliptyczne powieści. Ostatnio przeczytałam "Suszę" - dla odmiany brak wody.

    OdpowiedzUsuń