piątek, 11 lutego 2022

Nazwij to snem - Henry Roth

 

Henry Roth

Nazwij to snem

Call It Sleep

Przeł. Wacław Niepokólczycki

ArtRage, Książkowe Klimaty

ISBN 978-83-66505-38-4

Zdarza się Wam, że czujecie się, jakbyście śnili na jawie? Jakby świat dookoła zaczynał zachowywać się inaczej niż można by tego oczekiwać, wszystko zwalnia, przyśpiesza, zaczyna wirować... Trochę tak się czułem, gdy podczas lektury Nazwij to snem mijałem kolejne zaułki nowojorskiego żydowskiego getta, mając za przewodnika ośmioletniego Dawida Schaerla. Kilkakrotnie paniczne próby ucieczki chłopca przed niebezpieczeństwem, złymi językami czy niesprawiedliwością nakładały mi się w głowie z grafiką Artura Swinarskiego, tak jakby miasto miało w sobie coś złego, sączyło plugastwo w budynki, latarnie i ulice, a także w ludzi, tworząc labirynt bez wyjścia. Jednego jestem pewien, opowieść małego dziecka daleka jest od amerykańskiego snu.



Kiedy w 1934 roku Henry Roth, żydowski emigrant z galicyjskiej Tyśmienicy, wydaje swoją powieść Call It Sleep, krytycy są zachwyceni debiutem. Są jednak trudne lata trzydzieste, czasy kryzysu, kiedy ludzie nie chcą czytać o biednych, ciężko pracujących ludziach, którzy starają się przetrwać w nowej rzeczywistości - potrzeba opowieści o sukcesach, blichtrze, miłości, sensacji. Dopiero po trzydziestu latach opinia publiczna zaczyna interesować się powieścią Rotha, który nie mógł spodziewać się, że sukces spadnie na niego tak nagle i nieoczekiwanie. Przez ten czas nie napisał już nic, przybity sprzedażową klapą debiutu, teraz trafia na sam szczyt, wszyscy o nim mówią oraz o jego książce, która rozchodzi się w ponadmilionowym nakładzie. W Polsce Nazwij to snem pojawia się w 1975 roku, by dość szybko zostać zapomnianą. Po prawie pięćdziesięciu latach ArtRage wraz z Książkowymi Klimatami przypominają wielką powieść Rotha w nowej serii Cymelia.



Głównym bohaterem książki jest wspomniany wcześniej Dawid Schaerl, mieszkający z rodzicami, emigrantami żydowskiego pochodzenia, w slumsach Nowego Jorku. Chłopiec cechuje się dużą wrażliwością i bystrym spojrzeniem, a w nieprzyjaznym otoczeniu, wśród zagryzających ze złości zęby dorosłych i złośliwych rówieśników trudno mu się odnaleźć. Tylko przy matce czuje się bezpiecznie, lecz dom nie stanowi wcale azylu, ponieważ oznacza także spotkanie z ojcem, jeśli ten akurat jest już po pracy. Albert Schaerl ciągle przegryza w ustach przekleństwo, wszędzie czuje się obserwowany i wyśmiewany, jest opryskliwy i agresywny, a dla najbliższych zdystansowany i sarkastyczny; u Dawida budzi jedynie strach i niepokój. Matka natomiast zajmuje się domem, w oczach syna zdaje się oazą dobra i spokoju - więź pomiędzy chłopcem a matką, a także sposób, w jaki patrzy na kobietę może sprawić, że czytelnik poczuje się co najmniej nieswojo, a jeśli zerknąć nawet do notki biograficznej autora, który przyznawał się do kontaktów kazirodczych z siostrą i kuzynką, erotyczny podtekst w relacji Dawida z matką nabierze trochę bardziej dosłownego charakteru niż podświadomy kompleks edypalny.



Pomijając odniesienia biograficzne, Roth jawi się czytelnikowi jako bardzo sprawny pisarz, który panuje nad tempem narracji i emocjonalnym nacechowaniem opisów i przemyśleń postaci. Perspektywa dziecka wypada tu w mojej ocenie bardziej niż przekonująco, postać Dawida stanowi jeden z jaśniejszych punktów powieści dzięki głębi i skomplikowaniu osobowości. Nazwij to snem można rozpatrywać na wielu poziomach. Czy to jako książkę o imigranckiej codzienności, próbach utrzymania się na powierzchni, by związać koniec z końcem, wśród sąsiadów wszystkich możliwych narodowości, wymieszanych jak w kotle i ścierających się bez przerwy na ulicach i podwórzach. Czy to jako historię o koszmarach i dobrych chwilach dzieciństwa, ze wszystkimi trudnymi do opanowania i zrozumienia emocjami, z poszukiwaniem siebie i miejsca w środowisku. Dla mnie jednak przede wszystkim powieść Rotha opowiada o przemocy, która jest wszechobecna - służy do obrony i ataku, stanowi pokaz siły i maskuje słabość, ma być narzędziem wychowawczym i edukacyjnym, prowadzi do tworzenia więzi i wykluczenia z grupy. Przemoc wydaje się odpowiedzią na bezradność wobec biedy, pracy ponad siły i potrzebę przetrwania, jednocześnie będąc trucizną sączącą się w krwiobiegi z pokolenia na pokolenie.



I jeszcze jeden fragment, który bardzo na mnie zadziałał. Gdy matka Dawida rozmawia ze swoją siostrą i nie chce, by chłopiec zrozumiał jej słowa, przechodzi z jidysz na polski, który jest obcy i niezrozumiały. Polski stał się językiem tajemnicy, służącym do przekazania zaszyfrowanej wiadomości - wspaniałe.



Wydawcy zadbali o to, by nowe wydanie powieści było jak najlepsze. Już okładka projektu Łukasza Piskorka hipnotyzuje, a układ typograficzny jest dobry dla oka. Przekład Wacława Niepokólczyckiego nie zestarzał się i nadal robi wrażenie swoją plastycznością. Pozostaje tylko czytać i mówić o tej książce, bo naprawdę jest o czym.


niehalo

Dziękuję

Książka bierze udział w wyzwaniach:

Przeczytam 120 książek w 2022 roku – 15/120; Mierzę dla siebie – 3,8 cm; 576 stron; Wielkobukowe bingo – książka powyżej 500 stron, książka wydana przed 1950; Wielkobukowe minibingo – tytuł na „N”; Wielkobukowe okładkowe bingo – książka z jasną okładką, książka z minimalistyczną okładką, na okładce nazwisko tłumacza; Wielkobukowe alfabetyczne bingo - N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz