piątek, 4 lutego 2022

Niech Bóg Pana błogosławi, Panie Rosewater - Kurt Vonnegut

Kurt Vonnegut 

God Bless You, Mr. Rosewater, or Pearls Before Swine 

Przeł. Lech Jęczmyk 

Wydawnictwo Zysk i S-ka 

ISBN 978-83-8202-399-2 


Jak dobrze znacie twórczość Kurta Vonneguta? Niestety, tak jakoś się złożyło do tej pory, że czytałem go bardzo mało - chyba tylko Rzeźnię numer pięć i jakieś zabłąkane opowiadanie. Można zatem śmiało powiedzieć, że słabo go znam. Dopiero co wpadła mi w ręce jedna z mniej popularnych powieście tego kultowego już amerykańskiego pisarza, Niech Bóg Pana błogosławi, Panie Rosewater. I jakoś tak 250 stron po prostu przeleciało niezauważenie, bo historia rodziny Rosewaterów zajęła mnie bez reszty, no i sama forma powieści to też nie lada gratka. 


 

Głównym bohaterem książki jest Eliot Rosewater, syn senatora i dziedzic więcej niż pokaźnej fortuny, która została ulokowana na koncie Fundacji, której celem w żadnym razie nie jest niesienie pomocy, a przynajmniej nie tym naprawdę jej potrzebującym. Fundacja powstała po to, by uniknąć wpłacania podatku do skarbu państwa, czyli zachowanie majątku wraz z rocznymi odsetkami w całości dla siebie. Eliot odrzuca jednak w pewnym momencie życie pełne przepychu, rodzinny pałac i bogate towarzystwo, by wrócić do miasteczka, które już tylko z nazwy jest siedzibą rodową Rosewaterów, i oddawać się pomocy humanitarnej dla wszystkich nieszczęśników, którzy się do niego zgłoszą, korzystając z niemal nieskończonego źródła pieniędzy, którym jest skarbiec Fundacji. Jednak młody i chciwy prawnik, Norman Mushari, powoli zaciera ręce, przyglądając się działaniom Eliota i stara się pozbawić go dostępu do majątku. 



Vonnegut dał się poznać jako pisarz, który nie krył swojego społecznego zaangażowania. Nie bał się przedstawiać lewicowych poglądów, gdy Ameryka miała obsesję na punkcie komunistów; w wypowiedziach publicznych i, oczywiście, w tekstach Vonnegut krytykował amerykański sen, jako kłamstwo bogatych, które trzyma w ryzach całe rzesze biednych, liczących na to, że właśnie im się powiedzie. Sam Vonnegut urodził się w bogatej rodzinie, która straciła majątek podczas wielkiego krachu w 1929 roku – z dnia na dzień z bardzo zamożnych ludzi rodzina przyszłego pisarza stanęła na skraju ubóstwa. W Niech Bóg Pana błogosławi, Panie Rosewater autor zwraca uwagę czytelnika na niesprawiedliwy podział zysków na świecie, uwidaczniający się zwłaszcza na starcie. Bogaci w prozie Vonneguta to leniwe, zniekształcone społecznie istoty, których jedynym sukcesem jest to, że urodziły się w majętnych domach. Warto jednak zauważyć, że biednym twórca nie poświęca tak naprawdę uwagi, są oni jedynie bohaterami tła, czasem zabawnymi, innym razem smutnymi postaciami, które nie są w stanie wpłynąć na rozwój akcji. Wyjątkiem zdaje się jedna ze służących w domu dziedziców fortuny zbitej na produkcji szczotek i miotełek. Selena jest inteligenta i sporo widzi, jednak i ona podporządkowuje się woli swoich mocodawców, choć dostrzega, jak bardzo nijacy i głupi są w istocie. 


 

W powieści Vonnegut podstawia wyższym sferom krzywe zwierciadło i każe się przeglądać. Problem w tym, że na zadane przez autora zbyt łatwo odnajdujemy odpowiedzi, groteska wydaje się niemal przezroczystą powłoczką i sam nie wiem, czy niczego nie skrywa, czy sama próbuje być niewidoczna. Ten zgrzyt, który łatwo można zlekceważyć, w żadnym razie nie wpłynął na przyjemność, którą czułem podczas lektury. Polubiłem Eliota Rosewatera, podobały mi się błyskotliwe dialogi i żarty rzucone od niechcenia, jak w starych amerykańskich filmach. Do twórczości Vonneguta na pewno jeszcze wrócę, a historię Rosewaterów już teraz Wam polecam dla rozrywki. I jeszcze parę słów o wydaniu, bo jest bardzo solidne: przyjemna w dotyku twarda oprawa, ładny projekt graficzny, obwoluta i przyjemna dla oka wielkość czcionki (może tylko korekta mogłaby być trochę bardziej czujna). 

 

niehalo 


Powieść czeka na Was na półce z beletrystyką i literaturą piękną w Księgarni Tania Książka



Dziękuję





Książka bierze udział w wyzwaniach:

Przeczytam 120 książek w 2022 roku – 12/120; Mierzę dla siebie – 2,4 cm; 260 stron

 

3 komentarze:

  1. Wstyd się przyznać. Jakoś nam było nie po drodze się poznać z panem Vonnegut'em :(

    OdpowiedzUsuń
  2. A polecam! Moim zdaniem warto - trochę wariat, ale sympatyczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam twórczości tego pisarza.

    OdpowiedzUsuń