Emma Stonex
The Lamplighters
Przeł. Agata Ostrowska
Echa, imprint literacki
wydawnictwa Czarna Owca
ISBN 978-83-8143-636-6
Chcielibyście spędzić osiem tygodni zamknięci w wieży na małej skalistej wysepce na morzu? A teraz wyobraźcie sobie, że po takim turnusie robicie sobie jakiś miesiąc przerwy i wracacie, a później ponownie i jeszcze raz, i tak do emerytury lub do momentu, aż postradacie rozum. To nie jest normalne, żeby człowiek tkwił w latarni morskiej – ta myśl powraca wielokrotnie na kartach powieści Emmy Stonex Latarnicy. Latarnia budzi w mojej głowie dwa wspomnienia, stare i świeże. Stare dotyczy noweli Henryka Sienkiewicza, którą wszyscy znają. To nowsze związane jest z filmem Roberta Eggersa The Lighthouse z wybitnymi rolami Willema Dafoe i Roberta Pattinsona - niezwykłym studium szaleństwa rodzącego się w zamkniętej przestrzeni otoczonej przez bezkresną, tajemniczą i mroczną toń morza. Książka Stonex pozwoliła mi docenić jeszcze bardziej ten film, zresztą latarnia-wieża na wyspie Smalls, która jest miejscem dramatu u Eggersa, w Latarnikach także zostaje wspomniana. Autorka skupia się jednak nie tylko na latarni.
W 1972 roku trzej latarnicy znikają bez śladu; zmiennicy docierają do opustoszałej latarni, choć dzień wcześniej kontaktowali się z załogą wieży. Zostaje wszczęte śledztwo, lecz firma zarządzająca latarniami więcej zataja niż ujawnia, a opublikowane wyniki dochodzenia nie dają tak naprawdę żadnych odpowiedzi. Dwadzieścia lat później poczytny pisarz książek przygodowych i sensacyjnych pojawia się, by dowiedzieć się prawdy o tym, co wtedy się wydarzyło. Jeżeli brzmi Wam to na kryminał lub thriller, to częściowo macie rację, ponieważ Stonex wykorzystuje te konwencje do budowy swojej powieści. Wychodzi jednak daleko poza ramy gatunkowe, tworząc interesujące dzieło o samotności i budowaniu własnego więzienia.
Dwie perspektywy czasowe, dwie grupy postaci i opowieść, której kawałki składamy do samego końca. Ta część powieści rozgrywająca się dwie dekady po zniknięciu latarników opiera się na historiach kobiet, które z dnia na dzień zostały osamotnione. W trakcie ich kolejnych wynurzeń dostrzegamy jednak, że samotność była wpisana w ich codzienność, kiedy przez większą część roku ich mężczyźni przebywali na wieży, a jedyny kontakt był możliwy poprzez rzadkie listy. Nawet gdy latarnicy wracali na ląd, każdy na swój sposób nadal przebywał we własnej samotni. W doświadczeniach kobiet drzemie, jak mi się wydaje, większy potencjał, którego Stonex w pełni nie wykorzystała. Brakowało mi w tej części większego napięcia, kiedy bohaterki wracają we wspomnieniach do wydarzeń z bolesnej przeszłości.
Mocnym punktem Latarników jest relacja mężczyzn z ich warty w wieży. Stonex wykonała kawał dobrego researchu, przedstawiając codzienne obowiązki latarników, odarte z romantycznej wizji samotnika na posterunku, wpatrzonego w bezkres marzyciela. Widzimy rutynę ich pracy; świętą, wpisaną w etos nudę, która wypełnia każdy dzień. To nie jest normalne, żeby człowiek tkwił w latarni morskiej – a mimo to znajdują się chętni. Część z nich skuszona stabilnością zatrudnienia i benefitami w postaci służbowego domku i dość dobrą pensją; inni po prostu szukają ucieczki, którą może im zapewnić więzienny klimat morskiej wieży. Bohaterowie powieści mają swoją mroczną stronę i przeszłość, z którą trudno im się pogodzić; mają problem z okazywaniem emocji, ciepła, walczą z traumą i poczuciem winy. Latarnia stanowi dla nich nie tylko miejsce pracy, ale także celę i erem.
W Latarnikach fabuła dla mnie schodziła na drugi plan – chciałem czytać więcej o samych zamkniętych w wieży, o ich pracy, lękach i codzienności w latarni niż dowiedzieć się, jakie jest rozwiązanie zagadki. Stonex stworzyła dobrze skrojoną i ciekawą powieść, lecz, wybaczcie kolokwializm, zabrakło między nami chemii. Słowa uznania natomiast należą się Agacie Ostrowskiej, której przekład był surowy w języku, a jednocześnie wyczuwalne były skrywane w nim emocje.
Niehalo
Książkę znajdziecie na półce z beletrystyką i literaturą piękną w Księgarni Tania Książka
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2022 roku – 19/120; Mierzę dla siebie – 3,2 cm; 370 stron; Wielkobukowe okładkowe bongo – okładka z rysunkową grafiką; nazwisko tłumacza na okładce; Wielkobukowe alfabetyczne bingo - L
Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńTrudno nie mieć skojarzeń do Sienkiewiczowskiego "Latarnika".
OdpowiedzUsuń